Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 13
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
MŚK: Podsumowanie występu Polek. Cel uświęca środki? |
Młodzież Rep. Polskie siatkarki zajęły czwarte miejsce w Mistrzostwach Świata rozgrywanych w Turcji. Jest to miejsce za podium, więc nie smakuje jak medal, ale trzeba przyznać, że cały turniej dla naszych dziewczyn był wzbogacony o dużą dozę szczęścia.
Ale po kolei. W pierwszej rundzie Mistrzostw, Polki trafiły do grupy A z egzotycznym Egiptem i Algierią, kolejno z mistrzem i wice mistrzem Afryki. A także z Mistrzyniami Europy - Turczynkami. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju w polskich szeregach było jasne: pokonać dwie nie do końca przewidywalne drużyny, a Turczynkom dać rewanż za ME. Pierwszą część założenia dziewczyny zrealizowały bez mrugnięcia okiem, z Turczynkami nie było już tak łatwo. Nasze siatkarki walczyły, ale musiały uznać wyższość rywalek. W polskim obozie nikt nie robił z tego faktu tragedii, bo po pierwsze awans do drugiej fazy turnieju już mieliśmy dzięki wygranym z egzotykami, a po drugie dziewczyny zmotywowały się jeszcze bardziej i zapowiadały:"zrobimy wszystko, żeby nie zakończyć tych mistrzostw z wygraną tylko z mistrzem i wicemistrzem Afryki."
I rzeczywiście, drugiego dnia po tych zapowiedziach, nasze siatkarki (awansując z 2. Miejsca w grupie do drugiej fazy Mistrzostw, trafiły do grupy F, w której czekały już siatkarki Japonii, Brazylii i Serbii) pokonały 3:1 reprezentantki kraju kwitnącej wiśni. Również z podziałem na grupy walczące o półfinały, odezwały się głosy o nieobecności w tej walce Włoszek. Siatkarki z półwyspu apenińskiego w pierwszej fazie turnieju były w grupie z Japonią, Niemcami, Tajlandią. Zdołały wygrać z siatkarkami z Tajlandii (3:0) i 'urwać' seta Niemkom. Wtedy nasze siatkarki mówiły: "Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy mieli cięższe grupy. Ktoś musiał odpaść." Więc Włoszki grały o jak najlepsze miejsce na świecie, ale niestety nie w czołówce, a nasze kadetki szykowały się na pojedynek z Brazylijkami. A że już jedną nogą byliśmy w najlepszej czwórce świata, to musieliśmy rzucić wszystkie siły aby obiema nogami twardo stać w półfinale. Mecz z Brazylijkami trwał aż do tie-breaka i ostatecznie padł ich łupem. Szkoda tym większa, że w 2. I 3. Secie wygraliśmy na przewagi i prowadziliśmy 2:1. Później kanarkowe się zmobilizowały i... przenieść nas do półfinału mógł wygrany mecz z Serbkami - jednych z faworytek, albo zwycięstwo Japonii nad reprezentacją Brazylii.
Mimo wielkich nadziei, szacowania szans, Polki uległy Serbkom. Ten mecz można skomentować tak: strzelaliśmy w rywalki zagrywką, ryzykowaliśmy i wielokrotnie to się opłacało! Odrabialiśmy nią straty, ale sami przyjąć zagrywki nie potrafiliśmy. Przyjęcie obok błędów to nasze największe mankamenty. Libero, która powinna być ostoją w przyjęciu, właśnie z nim nie radziła sobie kompletnie. Duże znaczenie w tym meczu miał tez wzrost Serbek. (abstrahując teraz od meczu z reprezentacją Serbii, a nawiązując do całego turnieju, dużym atutem była zagrywka. Oczywiście zdarzały się błędy, ale potrafiliśmy zdobywać nią punkty, gonić wynik. Przykre jest natomiast to, że gdy tylko odrobiliśmy punkty przy naszej zagrywce lub też zbudowaliśmy bezpieczną przewagę, to od razu roztrwanialiśmy ją bardzo kiepskim przyjęciem). Wracając do przegranego meczu z serbskimi siatkarkami. Dać nam awans mogła już tylko Japonia. Trener Andrzej Peć komentował to tak: "Musiałby się zdarzyć cud. Brazylia to klasowy przeciwnik i to w nich upatruje się faworyta. Niemniej, Japonia jest zespołem, który walczy do samego końca. Trzeba być optymistą." Pewien klasyk na tym forum pisał wcześniej: "Po pierwsze to siatkówka, po drugie kobiet, po trzecie kadetek" - i tym należało się kierować. Cud się stał, waleczne Japonki pokonały kanarkowe i wygrały dla nas półfinał. Wtedy jedna z naszych siatkarek mówiła:"Po porażce z Serbią kompletnie nie spodziewałam się tego, że możemy awansować. Wolałam się nie nastawiać, że Japonia wygra, bo lepiej się miło zaskoczyć, niż niemiło rozczarować. Poza tym, na ME nauczyłyśmy się, że nie należy na nikim polegać." Oraz: "Jesteśmy w lepszej formie niż w dotychczas rozegranych turniejach. Pokazałyśmy, że zasługujemy na to, by być w półfinale."
Zasłużenie czy też nie, możliwość polegania na kimś bądź też nie - nie miała już znaczenia. Półfinał był nasz, do pokonania były Chinki i tu było pewne - nikt nam meczu nie wygra. To tylko (albo aż) jeden mecz, który decyduje: albo walka o złoto, albo finał pocieszenia o brąz.
Zdeterminowane, gotowe do walki, z czarnym, dość widocznym napisem ODWAGA na przedramieniu, polskie siatkarki rozpoczęły walkę o finał. Musiały jednak liczyć się z tym, że nie będzie to łatwy mecz. Chinki, w pierwszej fazie Mistrzostw, znajdowały się w grupie z Serbią, USA i Portoryko - bezsprzecznie ją wygrały, zdobywając 9 pkt. tracąc przy tym jednego seta! W drugiej rundzie również nie dały rywalkom żadnych szans! Wygrały wszystkie mecze, tracąc tylko jednego seta w pojedynku z Turczynkami. Więc w półfinałowym spotkaniu to one były faworytem. I tak też się stało, nie pozostawiły złudzeń. Pokonały Polki 3:1 i naszym siatkarkom pozostała walka o brąz. Wtedy niezwykle optymistycznie wypowiadała się Natalia Gajewska: "Każdą imprezą pniemy się do góry. Na mistrzostwach Europy byłyśmy piąte, w Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy - czwarte. Teraz musi być podium!"
Na zweryfikowanie tych słów nie musieliśmy czekać zbyt długo. Następnego dnia rozpoczęła się batalia o brąz. Mierzyliśmy się w niej z Serbkami, które już raz na tym turnieju nas pokonały. Teraz był czas na absolutny rewanż. A stawką był medal. Brązowy medal Mistrzostw Świata. Kąsek łakomy, ale czy w naszym zasięgu? Po odśpiewaniu Mazurka Dąbrowskiego zaczęliśmy grę. Pierwszy set, zakończony na korzyść Serbek (25:21) nie rokował złego wyniku w drugim secie. Przegraliśmy go do 13. i już Serbki jedną nogą na podium stały. Nas to chyba trochę zdeprymowało i przegraliśmy trzeciego seta do 18. Na marzeniach się skończyło. W gwoli ścisłości: byliśmy czwartą drużyną na świecie, Serbki trzecią, Chinki drugą a Mistrzyniami Świata, podobnie jak i Europy, zostały Turczynki.
I to tyle jeśli chodzi o występ Polek w tegorocznych Mistrzostwach Świata zakończonych na czwartym miejscu. Ile zdołaliśmy ugrać sami a ile nam przeciwnik pomógł? I czy to prawda, że nieważne jak, ważne że jesteśmy w czołówce? To pozostawiam do waszego osobistego przemyślenia ;) | step by step dnia 22/08/2011 ·
211395 Komentarzy · 2153 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 22/08/2011
Co do napisów na ramionach, to zdaje się, że miały je wszystkie drużyny - przynajmniej te oglądane, podobnie jak barwy narodowe na twarzach. I nie wszyscy mieli "odwaga", tylko co tam sobie kto wybrał.
Co do meczu z Brazylijkami: drugi i trzeci set to nasze wysokie 6-7 punktowe prowadzenie, które trwonimy w końcówce i wygrywamy dopiero na przewagi. Skąd my to znamy? Ile razy widzieliśmy w naszych żeńskich zespołach problem ze skończeniem piłki, nawet rozegranej? To chyba typowe dla drużyn, które bazują na dobrej zagrywce, ale nie mają silnego ataku. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|