Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 18
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Okiem preparatore atletico |
Seria A Panowie Giovanni Miale o ligach włoskiej i polskiej.
Giovanni Miale: We Włoszech poziom jest jednak wyższy
Po zakończeniu współpracy z Resovią Rzeszów Giovanni Miale zamienił PlusLigę na włoską Serię A. Trener przygotowania fizycznego polskiej reprezentacji specjalnie dla ‘Strefy Siatkówki' opowiedział o ostatnim sezonie, swojej pracy i powrocie do Włoch.
Link | Maynard dnia 19/10/2011 ·
211395 Komentarzy · 3058 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 19/10/2011
Giovanni Miale: We Włoszech poziom jest jednak wyższy
A to żadna nowośc |
dnia 19/10/2011
@nowhere - wygląda, jakbyś się z tego powodu cieszył. Ja wolałbym, żeby wyższy był poziom PlusLigi.
Co natomiast mnie zastanawia, to uzasadnienie Pana Preparatora.
Mamy 14 zespołów grających na równym, wysokim poziomie. Możesz przegrać i wygrać z każdym.
Faktycznie - taki wyrównany poziom? Czy tylko "każda liszka swój ogon chwali"? Jak to jest - że tak znawców wywołam do tematu... |
dnia 19/10/2011
No,jeśli w/g Miale każdy w lidze włoskiej może wygrać z Trento.to chyba poziom jest naprawdę wysoki.
Oglądając ostatnie transmisje z Serie A i z naszej +ligi raczej wątpliwości nie miałem - chyba są ciągle lepsi od nas.Chociaż w tym roku +liga zapowiada się imponująco |
dnia 19/10/2011
Oglądając ostatnie transmisje z Serie A i z naszej +ligi raczej wątpliwości nie miałem - chyba są ciągle lepsi od nas
Przyznam się, że ja się w tym tygodniu mocno zdziwiłem oglądając w poniedziałek dwa ostatnie sety meczu Trefla Gdańsk z JW, bo w wykonaniu gospodarzy była to siatkówka prawdziwie przedpotopowa.
Szczególnie systemy blok-obrona to dla siatkarzy Trefla chyba pojęcia całkiem obce, w tej drużynie nikt nie wie, gdzie się ustawić w defensywie. O czym najlepiej świadczy to, że w trzeciej partii ze dwa razy przy próbie obrony siatkarze drużyny miejscowej najzwyczajniej się zderzyli, a raz nie było chętnego żeby podbić prostą piłkę i wpadła ona w pierwszej strefie boisko, mimo że stało tam dwóch siatkarzy ( właśnie wprowadzony Maciek Wołosz i bodaj Świrydowicz )
Gdyby jeszcze te dwa wspomniane zderzenia świadczyły o determinacji w defensywie siatkarzy Trefla, a nie o skrajnej nieporadności taktycznej tej drużyny - ale ewidentnie niestety tak nie jest. Przestawiony w tym roku przez trenera Rysia nie wiedzieć za jakie grzechy na pozycje libero ( bo ewidentnie się do gry na tej pozycji po prostu nie nadaje) Serafin snuje się tylko smętnie po boisku, nie wiedząc chyba specjalnie po co. Przykładowo piłka pobita desperacko przez Mikko Oivanena, (którą sędzina Sokół zakwalifikowała jednak już jako boisko i punkt przyznała JW), spadała dosłownie tuż przed nosem libero, który stał jak wryty i nie zrobił nic. Natomiast rzucił się do niej fiński atakujący, który stał od tego miejsca dosłownie trzy, jeśli nie cztery razy dalej. Ale akcja, choć ostatecznie przegrana, na plus, przynajmniej z tego względu, że tym razem obyło się bez zderzenia.
Niestety, to z kilku przykładów, że gra drużyny miejscowej pod względem taktycznym to był jeden wielki chaos. Tylko chaotycznej grze gdańszczan, siatkarze Jastrzębia zawdzięczają to, że udało im się wyciągnąć drugiego seta, w którym Tref wypracował wcześniej, zdawałoby się calkiem bezpieczną już przewagę, bo prowadził 23:18. Seria, i to wcale nie ryzykownych zagrywek Bartmana na Wdowina, pozwoliła graczom Bernardiego wyjść z beznadziejnej sytuacji. Ale znów problem głównie w tym, że w drużynie Trefla każdy robi to, co chce i panuje w niej radosna improwizacja.
Jak postępuje trener, i to nie tylko włoskiej szkoły, ale praktycznie każdy współczesny szkoleniowiec w momencie, kiedy z 23:18, zrobiło się już 23:21? Jeśli ma jeszcze czas ( a Ryś akurat jeszcze miał) to bierze czas i ustawia akcję, żeby zrobić przejście. Mógłby też zdecydować się na zmianę i wprowadził za mającego wyraźne problemy w przyjęciu Wdowina ( mimo że priorytetem Bartmana było zagrać bezpiecznie i nie zepsuć) jakiegoś rezerwowego. Ryś niby czas wziął, ale podejrzewam, że tradycjnie dla "polskiej szkoły" był on głównie motywacyjny ( czyli: chłopaki no co jest, k.....gramy ), bo w tych czterech akcjach, w których siatkarze Trefla roztrwonili całą przewagę, Łomacz najpierw trzy razy pod rząd wystawił na lewe skrzydło do spóźnionego po przyjęciu zagrywki Wdowina (jak pamietamy Bartman zagrywał cały czas na Ukraińca), który ani razu nie potrafił skończyć. Za czwartym razem uruchomił wreszcie środkowego, do którego zresztą też od razu skoczyło dwóch zawodników Jastrzębia. Zdumiewa fakt, że przestrzeni tych czterech akcji ani razu piłka nie powędrowała na prawe skrzydło, do Mikko Oivanena, który jako jedyny skrzydłowy Trefla w tym meczu miał w ataku niezłą, ponad 50% skuteczność ( dla porównania Wdowin 20%, Hietanen 33%). Fiński atakujący w porównaniu z Wdowinem jest jednak siatkarzem tej klasy, że nawet na trójbloku na trzy ataki przynajmniej raz na pewno skończył.
Jakie z tego wnioski? Jeśli trener Ryś tak ustawił akcję z Łomaczem w taki sposób, że tę akcję miał zakończyć Wdowin, to można się zapytać, po co bez przerwy wścibia nos w ekran swojego laptopa, skoro nie potrafi wyciągnąć ze spływających statystyk najbardziej oczywistych wniosków i nie widzi, że ten siatkarz mający 20% w ataku ( szczególnie po dwóch nieudanych akcjach) powinien być dla rozgrywającego w takim momencie ostatnią opcją przy tak ważnej piłce, kiedy jego drużyna zamiast zrobić przejście i mieć piłkę setowa, zalicza w samej końcówce kilkupunktowy downtime. Jeśli jest natomiast nie ustawił i zostawił rozgrywającemu wolną ręką, to dowód na to, że nasza polska siatkarska "myśl szkoleniowa" ( choć są na szczęście wyjątki jak Stelmach, Panas, Kowal, Makowski Wagner, czy Dacewicz) przespała ostatnich 10 lat, w tym całą rewolucja informatyczną w siatkówce i w porównaniu z przeciętnym włoskim szkoleniowcem Serie A1, ze swoim warsztatem i umiejętnością analizowania gry, jest niestety b. często głęboko w lesie, żeby nie powiedzieć, że zatrzymała się na poziomie powiedzmy 1999 roku. A przecież można było jeździć na zgrupowania kadry i za czasów Lozano, i za Castellaniego, czy teraz Anastasiego i starać się dokształcać. |
dnia 19/10/2011
Pan Malle bardzo lubi podkoloryzować rzeczywistość ale Ja się mu nie dziwie. Co to ptak który własne gniazdo kala?.
bazin co Rysia to Ja się z tobą zgadzam. On się jakby w rozwoju trenerskim zatrzymał. Natomiast nie wiem czy zrozumiałem może nieopatrznie ale czy według ciebie Bernardi to przeciętny trener?. Owszem on dopiero zaczął swoją karierę trenerską ale on już ma osiągnięcia na skalę Europejską i Światową. |
dnia 19/10/2011
Sorki "Co to za ptak który własne gniazdo kala?". |
dnia 19/10/2011
Ryś niby czas wziął, ale podejrzewam, że tradycjnie dla "polskiej szkoły" był on głównie motywacyjny ( czyli: chłopaki no co jest, k.....gramy smiley) swietna motywacja, az sie przypomina Matlak: no co wy dziewczyny robicie? no grajcie, no. a Lotos przegrał z kretesem, najgorsze ze po 4 kolejkach jako jedyny nie ma ani jednego punktu. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|