Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 11
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
W poszukiwaniu zaginionego Bazina, czyli wielka peregrynacja |
SN - Ay, gdzie się włóczysz po nocach?
- Al, Udko Ty moje kochane, byłem na Dziadkanjus.
- Ile razy Ci mówiłam żebyś nie właził na te Dziadke. Wszyscy na nią włażą, kto tylko chce...Jeszcze mi jaką chorobę tu przywleczesz...
- Nie martw się, sąsiad Kacpersky dał mi nową prezerwatywę antywirusową. Nic nam nie grozi.
- No dobrze już, dobrze. Opowiadaj, co tam się wyprawia
na tej Dziadce.
- Ruina i katastrofa. Od czasu, gdy nasz ukochany guru, profesor Bązę zniknął kilka tygodni temu, całe dziadkarskie towarzystwo rozpuściło się jak dziadkowskie bicze. Dziatkówka poszła w kąt, nic tylko dupy Maryny, cycki Marotki; jakieś gipsy, porody, obcinane nogi...
Ruja i poróbstwo powiadam Ci. Nawet M.Ors się zbiesił i poszedł spać.
- A nasz szefuńcio Doni?
- Podobno się zupełnie rozpił. Już ponad miesiąc mija, jak nie dał nikomu bana. Nic tylko browar i jajecznica.
A tu obchody Światowego Kielicha zbliżają się wielkimi krokami, inne dziadkarstwa ostrzą pióra, pucują klawiatury, delegatów wysyłają...
- Trzeba będzie z M.Orsem pogadać. Ale to jutro, bo teraz...
(ale to już nie nasza sprawa...)
M.Ors przyjął ich w swoim wygodnym morsykańskim domu i poskrobawszy siwiejącą skroń, pokiwał głową.
- Nie ma innego wyjścia - trzeba odnaleźć Bązęna. Siedzi pewno w swej tajemnej jaskini wypełnionej trzydziestoma wielkimi komputerami i na latających twardych dyskach przemierza netową czasoprzestrzeń w poszukiwaniu wszelakiej mądrości. Powiadają - tu M.Ors zniżył głos do szeptu - że i na obszary spaczone się zapuszcza.
- Ale kto nas tam zaprowadzi, przecie to za górami, za lasami...
- Ja Was zaprowadzę. Czekam jutro o brzasku - to rzekłszy M.Ors zniknął w swej pracowni, skąd zaraz dobiegł dźwięk szkła i bulgotanie.
- Powiem Ci moja Al Udko, że nie spodziewałem się tego po M.Orsie. Takie poświęcenie dla Dziadkinjus...
- Akurat, poświęcenie... Jemu chodzi o Amazonkę Sonię z rodu Risów. To ona pilnuje domu Bązęna i gotuje mu barszcz z uszkami.
- To ta co jeńców nie bierze? Ale przecież kiedyś M.Orsa przy wszystkich za uszy wytargała...
- Ech, wy faceci to nic nie rozumiecie. Widać lubi być targany.
Nazajutrz, równo ze świtem, przyjaciele wyruszyli w drogę. Sakwy podróżne wypychały im zapasy aromatycznego Serka, który nie tylko smaczny i pożywny, to jeszcze potrafił wesprzeć mężczyznę w chwili słabości. Przed nimi hasał, wesoło poszczekując, M.Edor. A choć przymilny, to i chapnąć porządnie też potrafił.
Trzeba by chyba pióra Ksenofonta, aby opisać tę peregrynację.
Przemieszczali Krok Po Kroku niezmierzone sawanny, gdzie zażarte Tygryski goniły dostojne Zalarafy, a w gęstych puszczach omal się nie zagubili. I gdyby nie drogowskaz świecącej na niebie Gwiazdeczki, to pewno kości ich rozwłóczyłyby padlinożerne Hienkapie.
Po przebyciu ogromnych moczarów, gdy wreszcie wydostali się na suchą ścieżkę, drogę zastąpił im srogi potwór, na przemian to bekający, to z głośnym trzaskiem psujący powietrze. Wystraszona Al Udka skryła się za plecy swych mężczyzn, a ci, jeno się uśmiechnąwszy do siebie, wykrzyknęli tajemne zaklęcie:
- "Pan-prezes-napoleon-bełchatów".
I w tym oczymgnieniu sroga bestia, łasząc się, przypadła im do nóg, a potem swym kudłatym ogonem do glancu wyczyściła zabłocone buty.
A dostawszy w nagrodę kawałek bełchatowskiej napoleonki, porwała ją łapczywie i jakby dostawszy małpiego rozum pognała w las.
Potem jeszcze opadła ich zgraja zawziętych Azorrów, na które już żadne zaklęcia nie działały, a tylko grubym kijem przez łeb.
I gdy siły ich już zupełnie opuściły, gdy za jedyne pożywienie pozostały im korzenie dzikiej Karotki, której podwójne bulwiaste narośla z przodu korzenia smaczne były i pożywne - dotarli wreszcie do upragnionego celu.
Obok tajemniczej pieczary zasnutej dymem palących się z przeciążenia procesorów i wypełnionej wyciem twardych dysków stał nieduży dom, u którego progów przywitała ich Amazonka Sonia z rodu Risów.
Odziana była w wytworną suknię koloru absyntu tkaną z najszlachetniejszych odmian pokrzyw, a ramiona okrywała jej przecudna DevonRoksańska etola. Pięknie rzeźbione, eleganckie Trepy dopełniały stroju.
Uprzejmie przywitawszy wygłodzonych peregrynatów, zaraz prosiła do stołu. Goście usiedli nieco speszeni, jako że pani domu słynęła z surowego przestrzegania form, a pomylić drewniany kubek do maślanki z glinianym do zsiadłego mleka było dla niej równe ze zbrodnią obrazy majestatu. Biedny Ay Nard aż się skulił pod ciężkim spojrzeniem Soni, gdy zapomniawszy się oblizał zatłuszczone palce, podczas gdy bon ton i savoir vivre nakazywały wytrzeć je o spodnie albo jeszcze lepiej o suknię sąsiadki.
Nawet M.Ors zagubił swą słynną już morsykańską dezynwolturę i położywszy uszy po sobie, siedział smętnie łypiąc tylko na okrągłości rozpychające tu i tam pokrzywną tkaninę."- Może z tym nie braniem jeńców to taka sama bujda, jak z obcinaniem prawych cycków u Amazonek" - rozmyślał, zagryzając smaczne gęsie wątróbki z prywatnej hodowli Sonii.
Nieco później, gdy parę garnców przefermentowanych winogron rozluźniło atmosferę, a z głośników popłynął dźwięk Gangsterskich Miłosnych Gitar, M.Ors, skrywszy w dłoni swój nieodłączny klikacz, podszedł do gospodyni. Niestety, po kilku chwilach spuścił nos na kwintę i schował instrument do kieszeni.
- Ni cholery - mruknął zawiedziony.- Trzeba będzie pożyczyć dezodorant od windziarza.
Wypocząwszy nieco, goście wyłuszczyli powód wizyty, na co gospodyni tylko westchnęła:
- Ach moi drodzy, tygodnie mijają, a ja wciąż czekam na Bązęna z barszczykiem i uszkami - tu perlista łza zajaśniała na jej oku i spłynęła po szlachetnym licu.
- Wiele dni temu przybyła do Bązęna delegacja leśnych dziadków z dalekiego kraju, gdzie chyba słońce nie zachodzi, bo opaleni byli na ciemny brąz. Prosili Bązęna o rozwikłanie tajemnicy, nad którą głowią się od dawna. Otóż według archiwów leśniczówki drużyna Pasieki w 1971 roku grała w białych skarpetach i spodenkach różowych w zielone gwiazdki. Jednak na archiwalnych fotografiach widać, że i skarpety i spodenki są żółto-brązowe.
Bązę oczywiście od razu wyjaśnił im skąd ta sprzeczność. Poszło o to, że żona ówczesnego kapitana , niejaka Maniusiowa Rozlazłowata, zbuntowała się na początku sezonu i oświadczyła, że więcej już gaci i skarpet nie będzie im prała.To wyjaśniało stopniową zmianę kolorów.
Aby się jeszcze upewnić, Bązę poleciał w netową czaso przestrzeń i do tej pory nie wrócił.
Zapadła cisza, którą w końcu przerwał M.Ors.
Będziemy czekać razem z Tobą. Bez Bązęna nie ma po co wracać...
I tak siedzą i czekają, zawodząc od czasu do czasu:
BĄZE WRACAJ, BĄZĘ WRACAJ
( Wszelkie podobieństwo nazwisk i zdarzeń jest całkowicie nieprzypadkowe i zamierzone. )
| Cors dnia 19/11/2011 ·
211395 Komentarzy · 3527 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 19/11/2011
Super!!!
A tak na serio to co się stało z Bazinem? |
dnia 19/11/2011
Ja bym Ci nobla przyznał za ten tom opowieści, mam nadzieję że to nie ostatni |
dnia 19/11/2011
Się rumienię |
dnia 19/11/2011
haha genialne |
dnia 19/11/2011
już ja Go przypilnuję |
dnia 19/11/2011
Al Udka
ale najlepsze :
A nasz szefuńcio Doni?
- Podobno się zupełnie rozpił.Już ponad miesiąc mija jak nie dał nikomu bana.Nic tylko browar i jajecznica. |
dnia 19/11/2011
Nawet Gwiazdeczka jest Jestem zaszczycona! |
dnia 19/11/2011
Cors ostatnio jak coś napisałem to pochwaliłaś mnie że mam fach w ręku a sama masz wspaniałe lekkie piorą i jeszcze lepszą wyobraźnię W porównaniu do ciebie to Ja jestem amator Jesteś genialna i się nie zmieniaj No może po za jednym. Nie bądź już aż taka skromna bo naprawdę masz się czym pochwalić |
dnia 19/11/2011
Maugrim ale Cors to facet |
dnia 19/11/2011
O k... Ups To powiem tylko tyle Cors jesteś wspaniały i nie bądź już taki skromny |
dnia 19/11/2011
Maugrim,dzięki
Chyba jednak się zmienię-przerobię się na mężczyznę |
dnia 19/11/2011
Serek,załatwione |
dnia 19/11/2011
Gdybym i ja była starsza... |
dnia 19/11/2011
Serek,wszystko gotowe.Nawet zapas serka jakby co... |
dnia 19/11/2011
hahahah!
Ja jestem zdania że Cors chyba pomylił zawody i nie miał byc lekarzem, ale pisarzem
Uśmiałam się zdrowo. Świetne, naprawdę. |
dnia 19/11/2011
cyt."I gdy siły ich już zupełnie opuściły,gdy za jedyne pożywienie pozostały im korzenie dzikiej Karotki której podwójne bulwiaste narośla z przodu korzenia smaczne były i pożywne - dotarli wreszcie do upragnionego celu."
Dostrzegam wiele smaczków i spore zdolności do snucia opowieści.
Długie nogi dzikiej Karotki
Kształtne smakowite kolana
Upragniony cel
A wszystko skrywane woalem "nowej prezerwatywy antywirusowej"
Lubię erotyzjaki Ja jestem na tak. |
dnia 19/11/2011
Do GIb hahahahahaha Dobre. Spróbuj znaleźć jeszcze parę takich "podtekstów" |
dnia 19/11/2011
Gib@
a ja głupi myślałem o innych bulwach |
dnia 19/11/2011
ja sobie wypraszam! Ja mam pic jakis browar? JA! toc tym to plebs i inszy element, sprosny i plugawy zeby nie rzec prostacki, sie raczy, a persony mojego formatu ino wino marki wino- czasem siarą zwane- wypijamy ( 3 klatka za SAM-em bl nr 66).
To proszę mię nie obrażać takimi posądzeniami bo za konsekwencje się wezmę i pociągnę! |
dnia 19/11/2011
Ktoś tu mnie wydał za mąż.. |
dnia 19/11/2011
ks wypraszam sobie ja browar degustuję a ty mnie od plebsu |
dnia 19/11/2011
Kto,Alutka,kto??? |
dnia 19/11/2011
ja smak piwa zazwyczaj zabijam sokiem imbirowym |
dnia 19/11/2011
Cors autor tegoż dzieła! |
dnia 19/11/2011
To niedobrze, ze zabijasz, a taka przyjazna sie z pozoru wydawalas... |
dnia 19/11/2011
wciąż jestem, tylko zależy jak dla kogo. |
dnia 19/11/2011
|
dnia 19/11/2011
Najwyrazniej smak piwa mniejsze ma u ciebie wzgledy niz chocby nasza kochana Alutka |
dnia 19/11/2011
Eder zejdź ze mnie |
dnia 19/11/2011
Alutko- ja na ciebie w ogole nie wlazłem(chociaz to marzenie kazdego faceta) a jedynie probowałem sie podlizac |
dnia 19/11/2011
Eder nie pisz do mnie ani o mnie. Zrozumiano? |
dnia 19/11/2011
Twoj wpis jest sprzeczny. Zabraniasz mi pisac do siebie, ale zadajesz takze pytanie. Jak mam wiec na nie odpowiedziec? |
dnia 19/11/2011
Cors, |
dnia 20/11/2011
AY waj! Nie da ci ojciec, nie da ci matka, nie da ci tego nawet sąsiadka. Za to jest w stanie dać ci to sąsiad
Widzę Sire, że korsykański genius loci wciąż działa |
dnia 20/11/2011
Corsie - muszę powiedzieć, że czuję się dopieszczony i doceniony jak rzadko kiedy. Wielkie dzięki |
dnia 20/11/2011
Bazin wrócił !!! |
dnia 20/11/2011
Bazin,jak widzisz wszyscy cieszymy się z Twego powrotu |
dnia 20/11/2011
Czyli nasza wyprawa nie poszła na marne! Witaj z powrotem Bązęnie |
dnia 20/11/2011
Cors masz bojowe zadanie ułożyć legendę jak odnaleziono BĄZE |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|