Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 28
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Taras Chtiej. Rola kapitana |
Rosja reprezentacja Taras Chtiej, doznawszy kontuzji w przededniu Pucharu Świata, do Japonii jechał, aby podnosić morale drużyny. Miał też niewielką nadzieję, że uda mu się wyjść na boisko. I jak się później okazało, od połowy turnieju, to właśnie on odegrał kluczową rolę w rozgrywanych meczach.
Jak można się było domyślić, w dniu tryumfalnego powrotu do kraju telefon Chtieja milczał. Kiedy dodzwoniłem się do niego po dobie usłyszałem: Obecnie bierzemy udział w przyjęciu w administracji regionu Biełgorod, właśnie jesteśmy proszeni do gubernatora. Proszę zadzwonić jutro, z przyjemnością się z Panem spotkam.
Porównanie z nagrodą Szypulina
Ledwo zdobyliście Puchar Świata, a już zapraszają Was na salony do gubernatora.
T: Jewgienij Sawczenko to człowiek bardzo interesujący się sportem i poświęcający dużo uwagi rozwojowi siatkówki, dlatego też opowieści o wyjeździe na Puchar Świata słuchał z prawdziwym zainteresowaniem.
To spotkanie na wysokim szczeblu było zaplanowane wcześniej, czy zaproszenie pojawiło się dopiero po Waszym zwycięstwie?
T: To ciekawa historia. Wróciwszy do Biełgorodu, pojechałem w gości do mojego klubowego trenera Giennadija Szypulina, pod kierunkiem którego reprezentacja Rosji w 1999 roku po raz pierwszy wygrała Puchar Świata. To on powiedział mi, że Jewgenij Sawczenko bardzo przejmował się losami reprezentacji, dlatego teraz chce osobiście pogratulować reprezentantom z naszego regionu. Oczekiwał nas już kolejnego dnia. Szkoda tylko, że Dmitrij Muserski nie mógł nam towarzyszyć.
A co się stało?
T: Po powrocie Dmitrij został na kilka dni w Moskwie, żeby przeprowadzić badania.
Przy okazji omówiliście z Szypulinem zwycięstwo?
T: Na tyle na ile zdążyliśmy (śmiech). Natomiast zabawne było co innego. Wśród jego licznych medali długo nie mogliśmy znaleźć medalu za zwycięstwo w Pucharze Świata 12 lat temu. Kiedy w końcu nam się to udało, zauważyliśmy, że w ciągu tych lat farba na nim wyraźnie się starła.
Który z tych dwóch medali zdobytych na Pucharze Świata jest cenniejszy?
T: Wydały mi się one jednakowe. Różnią się tylko kształtem-mój jest okrągły, Szypulina prostokątny.
Po powrocie emocje na lotnisku były większe niż kiedy wracaliście z wygraną Ligi Światowej?
T: Liczyliśmy na to. Przecież Puchar Świata to bardziej znaczące zawody, tym bardziej, że odbywają się raz na 4lata i aby udowodnić, że zasługuje się na zwycięstwo, trzeba wygrać z najlepszymi. Jednak większe zainteresowanie wzbudził nasz letni sukces. Wnioskuję tak po liczbie witających nas na lotnisku - wtedy dziennikarzy i kibiców było więcej.
Czy potrafisz to wyjaśnić?
T: Zwycięstwo w Lidze Światowej było dla nas pierwszym od lat sukcesem. Przecież po wygraniu w Lidze Światowej w 2002r. reprezentacja Rosji nie zajęła pierwszego miejsca w żadnych zawodach. Większe zainteresowanie letnim zwycięstwem można więc tłumaczyć tym, że wszyscy bardzo długo czekali na sukces reprezentacji. Podkreślę jednak raz jeszcze, że Puchar Świata jest bardziej prestiżowy.
Czy kontuzja, której doznałeś przed wyjazdem, mogła uniemożliwić Ci grę w Japonii?
T: Nie tylko mogła, ale i spowodowała, że mój wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Noga bardzo dokuczała, dlatego dzień przed wylotem podszedłem do Alekny i powiedziałem wprost, że nie chcę zajmować nikomu miejsca. Przecież zostało nam tylko dwóch zdrowych przyjmujących- Siergiej Tietuchin i Denis Biriukow, a przed reprezentacją było do rozegrania jedenaście meczów w ciągu dwóch tygodni.
Nie wierzyłeś, że możesz wrócić do pełni zdrowia?
T: Zdawałem sobie sprawę z mojego stanu. Noga bardzo dokuczała i to było przyczyną wątpliwości, czy jestem w stanie pomóc reprezentacji.
Kto podjął decyzję, że mimo wszystko powinieneś jechać?
T: Wspólne konsylium trenerów i lekarzy. To oni postanowili, że powinienem być z reprezentacją i dochodzić do siebie w trakcie turnieju.
Na ich decyzję miało wpływ to, że jesteś kapitanem?
T: Tak, wzięli pod uwagę to, że kapitan musi być z drużyną. Ja sam rozumiałem, że nawet jeśli nie będę mógł zagrać, to na mnie spoczywa odpowiedzialność za atmosferę w ekipie. Tak więc pojechałem na Puchar Świata, w pierwszej kolejności czując odpowiedzialność za chłopaków i mając nadzieję na to, że będę mógł pomóc im na boisku.
Który z kolegów poprosił Cię o podjęcie takiej decyzji?
T: Nie chcę tego zdradzać. Powstało wrażenie, że zrobiłem coś wyjątkowego. Nie jestem żadnym bohaterem. Przecież sytuacja, gdy ludzie grają z urazami i przyjmują zastrzyki, jest czymś normalnym w siatkówce. Różnica polega tylko na tym, że najczęściej w takim stanie trzeba rozegrać 1-2 mecze, a ja wychodziłem na "zastrzykach" w siedmiu meczach w czasie ponad tygodnia.
Rozmowa w klubie bilardowym
Przed którym meczem czułeś się już w pełni sił?
T: Był to jeden moment i nie przed, a po meczu. Pokonawszy Argentynę, wróciliśmy do hotelu i po raz pierwszy od kilku tygodni poczułem, że ból całkowicie ustąpił. Nawet splunąłem trzy razy przez ramię. Okazało się jednak, że zrobiłem to na próżno, bo już rano znowu poczułem dyskomfort(śmiech).
W pierwszej części turnieju trenowałeś według oddzielnego harmonogramu?
T: Zaczynałem zajęcia razem ze wszystkimi, ale po rozgrzewce w parach, chłopcy przechodzili do ćwiczenia gry na siatce, a ja szedłem na siłownię, żeby wykonywać ćwiczenia aerobowe. O powadze mojej kontuzji żadnemu z kolegów nie mówiłem - nie chciałem,żeby wiedzieli. Wtajemniczeni byli tylko trener i lekarze. No i oczywiście moja rodzina (śmiech).
Czy bardziej oczekiwano od was olimpijskiej przepustki, czy mieliście jasno określony cel - zdobycie Pucharu Świata?
T: Jeszcze przed wylotem do Japonii spotkaliśmy się w klubie bilardowym. Oprócz zawodników i sztabu trenerskiego na spotkaniu pojawił się prezes rosyjskiej federacji siatkówki - Stanisław Szewczenko. Wspólnie zjedliśmy kolację, porozmawialiśmy i wtedy Szewczenko powiedział, że stoi przed nami zadanie wygrania Pucharu Świata. Uprzedził też, że premie przysługują nam tylko za zrealizowanie tego zadania. Wszyscy jednak wiedzieli, że najważniejsze jest wywalczenie przepustki do Londynu, a dopiero później walka o wygraną w całym turnieju.
Trudny harmonogram na początku był dla Was powodem do zdenerwowania?
T: Nie nazwałbym go trudnym. Bardzo ważnym okazało się zwycięstwo z Italią w meczu otwarcia. Rzeczywiście ono nie przyszło nam łatwo. Później rozegraliśmy mecz z Chinami, a następnie czekali na nas Amerykanie. Byłem pewien na 100%, że pokonamy ich bez problemu.
Skąd ta pewność? Jakby nie patrzeć są mistrzami olimpijskimi.
T: U nich tylko czterech zawodników występuje w poważnych imprezach. Pozostali trenują gdzieś w Ameryce i nie są przyzwyczajeni do gry w turniejach wysokiej rangi. Tak więc reprezentacja USA nie wzbudzała we mnie żadnego lęku. Najtrudniejszy moment nastąpił później, gdy czekali na nas tacy rywale jak Argentyna, Serbia i Kuba. Biorąc pod uwagę ich siłę i to, że mecze będą rozgrywane codziennie, wiedzieliśmy, że naprawdę nie będzie łatwo. I być może właśnie te spotkania były najtrudniejszym i kluczowym momentem w perspektywie dalszej gry w turnieju.
Skład z bardzo silną ławką rezerwowych
Kiedy ostatecznie dotarło do Was, że bilety do Londynu macie już w kieszeni?
T: Od początku w to nie wątpiliśmy. Mówię szczerze - jeszcze przed wyjazdem na Puchar Świata, gdy ocenialiśmy nasze możliwości, byliśmy przekonani, że znajdziemy się w trójce. Natomiast myśli o wygraniu turnieju pojawiły się na pewno po gładkiej porażce z Brazylią, ponieważ nie poddaliśmy się, chcieliśmy nadal prezentować naszą najlepszą siatkówkę i zdobywać w kolejnych meczach po trzy punkty. Przecież cechą Pucharu Świata jest to, że nawet na chwilę nie można się zdekoncentrować w meczach ze średniakami i outsiderami. Im bliżej końca turnieju tym większe jest zmęczenie i jeśli tylko się rozluźnisz możesz w łatwy sposób stracić 1-2 sety. Nawet jeśli wszystkie mecze wygrasz po tie breaku, to mimo wszystko stracisz w nich po punkcie. A te punkty mogą być ważne w końcowym rozrachunku. Patrząc na to, jak w przeciwieństwie do nas wszystkie reprezentacje potykają się , wszyscy coraz bardziej "zarażali się" wiarą w to, że Puchar Świata trafi w nasze ręce.
Czy śledziliście zmiany w tabeli po każdej rundzie?
T: Tak, a jeśli istniała taka możliwość, to oglądaliśmy mecze każdej pary. Mimo wysokiej rangi turnieju w japońskiej telewizji pokazywano tyko tylko mecze gospodarzy. Musieliśmy więc ograniczyć się do transmisji internetowych.
Czy system rozgrywania jedenastu meczów w dwa tygodnie pozwala obiektywnie wyłonić najsilniejszą drużynę?
T: Oczywiście, taka formuła nie pozwala na to, aby jakiś zbieg okoliczności wpłynął na końcowy rezultat. Przecież play offy nie przewidują tego, że silnej drużynie może zdarzyć się słabszy dzień i wówczas ten team nie wchodzi do strefy medalowej. W systemie każdy z każdym wpływ zbiegów okoliczności jest ograniczony do minimum. Zwróciłbym uwagę na jeszcze jedną rzecz. Aby liczyć na udany występ w takim turnieju, trzeba mieć mocną ławkę rezerwowych, a na niej minimum 3-4 zawodników, którzy byliby gotowi dać wartościowe zmiany liderom drużyny. My nie mieliśmy z tym problemu. Ale np. u Serbów o korzystny wynik było w stanie walczyć tylko 6-7 zawodników.
Trener Serbów do wszystkiego się przyznał
Pomówmy teraz o Serbach. Czy zdziwił Cię ich wynik i kolejne kalkulacje sztabu trenerskiego?
T: Już na otwarcie turnieju Serbowie mnie zaszokowali. Na samym początku przegrywali mecz za meczem, nawet te ze średniakami i outsiderami. Niedawno ich reprezentacja zdobyła Mistrzostwo Europy, pokazując błyskotliwą siatkówkę, a tu taka klapa. Pomyśleliśmy, że nie przyjechał któryś z ich liderów, ale spojrzeliśmy do składu i okazało się, że wszyscy są. Jednak po pewnym czasie zrozumieliśmy, że taki rezultat może być skutkiem stosunku do przygotowań.
Co masz na myśli?
T: Serbowie przyjechali do Japonii dzień-dwa przed turniejem. Nie wiem, na co liczyli, jednak jest to niedopuszczalne, kiedy leci się grać na drugi koniec świata i zmienia się strefę czasową. W pierwszej części turnieju proces aklimatyzacji dał im się we znaki.
Czy dalsze posunięcia sztabu trenerskiego były zaskoczeniem?
T: Jeśli tak, to tylko na początku. Już po pierwszych pięciu meczach było wiadomo,że o trójce mogą już tylko pomarzyć i będą musieli szykować się do europejskich kwalifikacji. Dlatego w meczu z nami po prostu się podłożyli, wystawiając rezerwowy skład, który pokonaliśmy bez większego wysiłku. Z kolei już w spotkaniu z Brazylią wyszli najsilniejszym składem i wygrali. Wtedy było już jasne - Serbia zrobi wszystko, żeby jak najwięcej drużyn europejskich zakwalifikowało się do Londynu z Pucharu Świata.
Liczyliście na rewanż za przegrany półfinał ME. Jednak czy w zaistniałych okolicznościach czujecie się usatysfakcjonowani?
T: Tak, liczyliśmy na rewanż, aczkolwiek nie jesteśmy do końca zadowoleni. Chcieliśmy się zemścić na Serbii za tą śmieszną porażkę. Przecież od finału dzieliła nas jedna przechodząca piłka, którą mieliśmy okazję skończyć kilka razy. Chcieliśmy udowodnić nie tylko sobie, ale i kibicom, że wrześniowa porażka była przypadkowa. Gdy po rozgrzewce zobaczyłem po drugiej stronie siatki rezerwowych, najpierw się zdumiałem, a później się nawet zmieszałem (śmiech). Myślałem, że to jakaś sztuczka, sprytne posunięcie taktyczne. Dopiero po meczu dowiedziałem się, że było to zaplanowane.
Od kogo się dowiedziałeś?
T: Na konferencji prasowej, gdy wyłączono kamery i dyktafony, trener Serbów powiedział: "Do walki o awans na Igrzyska Rosjanie nie są mi potrzebni. Włosi i Bułgarzy wystarczą. (śmiech)"
Czyją grę analizowaliście najdłużej?
T: Argentyny.
Zaskakujące. Dlaczego akurat ich?
T: Po pierwsze dlatego, że w ostatnim czasie ta drużyna bardzo się wzmocniła.Oprócz tego prezentują oni różnorodną siatkówkę i mają dużo atutów. Osobliwy sposób rozegrania, ciekawe ustawienie obrony, różnorodne ataki - na wszystko było trzeba zwrócić uwagę. Co ciekawe, najkrócej analizowaliśmy grę naszych głównych rywali w Pucharze Świata - Polaków. Zajęło nam to 25minut.
Czy Roman Jakowlew i Siergiej Tietuchin dzielili się z Wami swoimi doświadczeniami z wygrania Pucharu Świata? Szczególnie, gdy trofeum coraz bardziej się zbliżało?
T: Tak, przez cały turniej chłopaki przychodzili do nich z pytaniami o tryumf w 1999roku i z prośbami o rady, jak wytrzymać taki maraton prezentując w każdym meczu maksimum swoich możliwości. W sposób szczególny zapamiętaliśmy ich ostatnie słowa, które okazały się też piękną motywacją. Siergiej i Roma przypomnieli nam, że 12 lat temu za zwycięstwo w Pucharze Świata otrzymali tytuł zasłużonych mistrzów sportu. Jestem dumny z kolegów, którzy byli mistrzami przed wylotem do Japonii, bo teraz otrzymają najwyższy sportowy tytuł, jaki tylko jest możliwy w naszym kraju.
Kiedy w meczu z Polską wygraliście dwie partie i byliście pewni zwycięstwa w całym turnieju, rezultat spotkania był dla Was obojętny? A może chcieliście koniecznie zemścić się na Polakach za przegraną w ME?
T: Nie mogę odpowiedzieć za wszystkich, ale kiedy wygraliśmy trzeciego seta, to podszedłem do Alekny i spytałem, kto będzie grał w dalszej części meczu. Byłem szczęśliwy, że Rosja może już świętować zdobycie Pucharu Świata i wynik spotkania był dla mnie obojętny. Nie pamiętałem już nawet o wrześniowej porażce z Polakami.
Za premie pieniężne odpowiada żona
W jaki sposób świętowaliście zwycięstwo i urodziny trenera?
T: Tradycyjnie, szampanem.
Ile szampana zmieściło się do Pucharu?
T: Do końca tego nie sprawdziliśmy. Wlaliśmy do niego niewiele, a resztę rozlaliśmy do szklanek (śmiech) Przecież było trzeba zdążyć wznieść wiele toastów. (śmiech)
Co zdążyliście zwiedzić w Japonii?
T: Na długie wycieczki nie było ani czasu, ani sił, ale międzymiastowa kolej wprawiła mnie w zachwyt. Piękne i komfortowe pociągi osiągają prędkość do 250km/h. Tam nie jest to jakiś wyszukany rodzaj usług, tylko zwyczajny sposób przemieszczania się. Wróciłem stamtąd z marzeniem, aby i u nas jeździły takie pociągi, żeby w 3 godziny można było dojechać z Moskwy do Biełgorodu i żeby mniej ludzi latało, mniej ryzykowało.
Jak bardzo popularna jest tam siatkówka?
T: Mówi się, że poza konkurencją jest piłka nożna i sumo. Jednak, gdy zobaczyłem pełne hale i zainteresowanie siatkarzami, zaczynam w to wątpić. Myślę, że siatkówka jest tam na równi z tymi dyscyplinami sportu.
Czy premie są większe niż za zwycięstwo w LŚ?
T: Są takie same.
Na co wydasz swoją?
T: U mnie odpowiada za to żona. Jestem przekonany, że wymyśli coś ciekawego (śmiech).
Za pomoc w tłumaczeniu dziękuję Maćkowi i Magdzie.
Źródło: inf. własna/.belogorievolley.ru | Evelina dnia 17/12/2011 ·
211395 Komentarzy · 1356 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 17/12/2011
Moja rola była znikoma, więc dzięki Evelina, bo to twoje tłumaczenie
przy okazji to bardzo fajny wywiad, z fajną osobą. Zdrowia Taras ! |
dnia 18/12/2011
Wielkie uznanie za tak wysiłek, który przyniósł tak dobre owoce .
Własnie takich "newsów" potrzeba na tej stronie !
Właśnie takich, których NIE MA gdzie indziej, na innych siatkkopodobnych stronach.
A nie jakichs w kółko Macieju o tym samym , gdzie z jednego wywiadu dziennikarz (np. z "PS" - wiadomookogochodzi) robi 5 artykułów a potem wszystkie są wprowadzane jako oddzielne newsy.
No i takich, które pompują jakieś marginalne wydarzenia do rangi sensacji i wręcz memento (tak, jak chociazby ostatnio - ten "news" o bójce). |
dnia 18/12/2011
Wielkie uznanie za ten wysiłek,
THX dla autora newsa i tłumaczy.
Naprawdę dużo roboty - a warto było . |
dnia 18/12/2011
gregolo-->dziękuję za miłe słowa. Obawiałam się, że moje tłumaczenie nie zostanie pozytywnie przyjęte, bo jednak nie jest ono idealne. Niemniej jednak wszystkie ciepłe słowa, które otrzymałam po zrobieniu tego tłumaczenia, utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto było spędzic kilka godzin nad tym wywiadem Jeszcze raz dzięki Polecam się na przyszłośc. |
dnia 18/12/2011
Świetny wywiad i brawo dla Eveliny za tłumaczenie. Ciekawy, ciekawy wywiad. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|