Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 16
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Castellani: "Przerwano mi w połowie drogi" |
Polska Reprezentacja M Castellani: "Przerwano mi w połowie drogi" czyli podczas sielanki można się zacząć zastanawiać i gdybać. Gdzie bylibyśmy, gdyby w październiku 2010 roku PZPS postanowił nie zwalniać Castellaniego? Czy cieszylibyśmy się teraz z drugiego z rzędu zwycięstwa nad Brazylią? A może właśnie przygotowywalibyśmy się do turniejów interkontynentalnych?
I gdzie byłaby teraz drużyna Anastasiego, gdyby nie dwa lata rządów Castellaniego?
Na to drugie pytanie swoją własną odpowiedź ma chyba sam zainteresowany:
- Pańskie mecze z reprezentacją Polski w Lidze Światowej nie wypadały zbyt okazale, bo stawiał pan na młodzież. Kiepskie wyniki w LŚ to był jeden z zarzutów wobec pana.
Daniel Castellani: Doskonale pamiętam rozgrywki sprzed dwóch lat, gdy przegraliśmy wiele spotkań. Pamiętam krytykę, jaka spadła na mnie i zespół. Mówiono, że niepotrzebnie eksperymentuję, stawiam na zbyt młodych graczy w tak ważnej imprezie. Proszę mi wierzyć, znam się na tym co robię i wtedy świadomie podejmowałem decyzje.
- Czy było to konieczne?
Daniel Castellani: Tak, bo każda młoda drużyna potrzebuje czasu, by zebrać doświadczenie i okrzepnąć. Niestety, w Polsce takiej sytuacji nie potrafiono zaakceptować. Miałem program, by spokojnie wprowadzać tych chłopaków i potem budować wielką drużynę, jednak przerwano mi w połowie drogi, bo presja na szybkie osiągnięcie wyników była zbyt duża. | majka dnia 04/06/2012 ·
211395 Komentarzy · 3751 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 04/06/2012
A może, jak babki, nie mielibyśmy wystarczająco dużo punktów w rankingu, aby zagrać w interach?
Castellani, Castellanim, a sytuacja wymieniona przez Trepa wiąże mi się z tym gdzie byśmy byli jak Jacka Nawrockiego by nam do repy wciśnięto.
Niech nam żyje Boski Andrea |
dnia 04/06/2012
biedny Lama |
dnia 04/06/2012
O co on ma pretensje i żale? Nie miał wyników (wyjątek ME w Izmirze 2009r.), po macoszemu traktował LŚ, mało tego rozpuszczał zawodników i efekty były jakie były. |
dnia 04/06/2012
Castellani: "Przerwano mi w połowie drogi"
I całe szczęście!!!
(w pół drogi do przepaści) |
dnia 04/06/2012
Nie miał wyników (wyjątek ME w Izmirze 2009r.), po macoszemu traktował LŚ
po macoszemu, jak po macoszemu. Ja chyba nie chcę sobie wyobrażać, co by było gdyby LŚ w 2009 i 2010 roku była traktowana inaczej. I obawiam się, że AA potraktuję LŚ 2013 i 2014 zupełnie inaczej
naprawdę trochę dziwne jest to, że większość widzi tylko jedną stronę rządów Castellaniego. Popełnił sporo błędów, ale obecnej kadry bez niego po prostu by nie było. |
dnia 04/06/2012
nie zmienia to faktu, że uważam, że dobrze się stało, bo Castellani nie jest odpowiednim trenerem do walki o wysokie cele, a charakter naszej drużyny zmienił się o 180 stopni |
dnia 04/06/2012
Anthony :
Nie miał wyników (wyjątek ME w Izmirze 2009r.),
faktycznie, drobiazg...
Jedyne nasze męskie złoto w Mistrzostwach Europy
Jak łatwo jest tu , na tej stronie, o stadne flekowanie. A przecież wszystko co powiedział - to prawda.
Dobrze , ze teraz jest Andrea . Ale on tych młodych, ale już ogranych zawodników dostał w spadku.
A Castelani jadąc na ME musiał sobie radzić bez tych najlepszych, bez ówczesnych asów - już zapomnieliście ? |
dnia 04/06/2012
Tak Castellani bardzo dobrze prowadził zespół na ME, ale... potem było już gorzej. W każdym razie jakiś sentyment zostaje w sercu, choć często go nie rozumiałem... |
dnia 04/06/2012
przewalił epicko 4 z 5 imprez, z czego ta jedyna wygrana była najsłabiej obsadzona, bo to były drużyny Ligi Europejskiej + Bułgaria i Francja, rozpieścił iskonfliktował kadrę, a jedyne następstwo jakie uzyskał AA to chory na reprezentację Wlazły. |
dnia 04/06/2012
trep mnie uprzedził, nic + nic - |
dnia 04/06/2012
Wzdaje mi się, że złoto z Izmiru jest w 90% zasługą samych siatkarzy, a nie Castellaniego. A mówienie "obecnej kadry bez niego po prostu by nie było" jest przesadzone. Jak już trep napisał wyżej siatkarze, których ma do dyspozycji Anastasi są "wynalazkiem samego Anastasiego", albo "odkrył" ich Lozano. Zdecydowanie zgadzam się z tym, że to Lozano (jaki on tam nie był) miał większy wpływ na klasę kadry Anastasiego, aniżeli Castellani. Takie są fakty. |
dnia 04/06/2012
Wydaje* |
dnia 04/06/2012
Trep 100 % poparcia. Lepiej zobaczcie sobie co się dzieje pod tym tematem na volley24. Jaka dzieciarnia się tam spotkała. Podobno AA nas wyciśnie i zostawi jak Hiszpanów, którym nie zrobił zmiany pokoleniowej (trochę krótko tam był) i spuścił w niebyt. Jakoś nikt nie chce pamiętać, że Hiszpania nie ma praktycznie szans na bycie nawet europejskim średniakiem, a ten medal ME to trafił się im jak ślepej kurze i tu zasługa AA co z nich zrobił. Oni nie mają ani porządnej ligi, ani ich gracze nie grają w silniejszych ligach. Jak tam sklecic porządna reprę.
Co do DC to uważam, że on nadaje się na trenera dla młodzierzy, a nie trenera repry, która ma ambicjie bić sięo najwyższe cele. W ogóle co to za łumaczenie DC, że była na nim presja. Sorry, ale on myślał że będzie robił nam zmianępokoleniową przez ile lat? AA jakoś nie marudzi że wywierają na niego presję, tylko on i jego chłopaki sami jąna siebie nakładają. Brakuje mi tylko u DC stwierdzenia, by pozwalać im przegrywać
DC powołuje się na Argentynę. Dla mnie powołanie nie trafione, bo ARG od jakiegoś czasu jest dla mnie rozczarowaniem. Niby te chłopaki grają od lat, niby była zmiana na młode pokolenie (i przegrane o których mówi DC), ale teraz wypadałoby wskoczyć na wyższy poziom. Oni tego nie zrobili i w moim odczuciu nie zrobią. Ich największym sukcesem pozostaje 4 m-ce lŚ z zeszłego roku. Czegoś tam brakuje.
Co do sładu obecnego naszych, to trep wszystko pokazał. AA w zeszłym roku był w podobnej sytuacji jak DC w 2009. Dostał co dostał i tym grał. Na pewno DC trzeba przyznać, ze ograł nam Kurka, ale jednocześnie zostawił z kilkoma dziurami (atak czekający na Wlazłego, brak alternatywy dla Gumy). Obaj trenerzy odnieśli sukcesy z tym lekko eksperymentalnymi skąłdami, ale w moim odczuciu ich kunszt trenerski pokazała dopiero sytuacja, gdy mieli wszytskich najlepszych do dyspozycji. W takiej sytuacji AA zajął 2 miejsce w PŚ, a nawet przegrane mecze z BRA i RUS były przegrane po walce. DC miał wszytskich plus Wlazłęgo i odwalił maniane na MŚ, przegrywając bez walki z BRA i BUL. Nasi byli totalnie bezjajeczni na tych mistrzostwach. Dla mnie kadra za DC była jak grupa eunuchów anorektyków.
By mnie nikt nie zrugal za bardzo od razu mówię, ze u AA też widać jakies niedociągnięcia, ale widać że jego filozofia i pomysł na tą drużynę na razie wypala.
Zresztą ktoś zauważył, że teraz w reprze grają ważne role ci, którzy przez DC byli pomijani (prócz Kurkai Winiara). Żygadło i wypad ze zgrupowania, Igła wcieniu geniuszu Gacka, niezauważalny Nowakowski, wykwalifikowani pchacze wózków Bartman i Ruciak, nie mówiąc o ludziach z nikąd Kosoku i byłej gwieździe ligi izraelskiej Kubiaku. |
dnia 04/06/2012
Ich największym sukcesem pozostaje 4 m-ce lŚ z zeszłego roku. Czegoś tam brakuje. 2 dobrych zawodników za Quiroge i Pereyre. |
dnia 04/06/2012
Świetne podsumowanie trepie! |
dnia 04/06/2012
Żygadło - wstawiony do kadry przez Lozano, podpierał u DC ściany
Nie do końca tak było. Łukasz wyjawił nam przecież podczas słynnego wywiadu w Łodzi, że podczas zgrupowania miekiedy miał wydawaną piłkę do treningu, aby mógł potrenować zagrywkę. Wynika z tego, że był przez Castellaniego bardzo doceniony, co prawda wyłącznie jako siatkarz zadaniowy.
A podpierać ściany, lub podawać piłki, to mógł na przykład młody Drzyzga.
Winiarski - chyba jeszcze Wspaniały Waldemar, u DC głównie wakacje
Winiar debiutował w reprezentacji w tym samym meczu co Wlazły i Lozano w roli trenera w maju 2005 - sparringpartnerem była Słowacja ( wygraliśmy 3:0) a mecz miał miejsce w Kędzierzynie-Koźlu.
Ignaczak - stare dzieje. Wspaniały
Znacznie wcześniej - Igła grał w pierwszej reprezentacji jeszcze w ubiegłym wieku. Debiutował u Mazura w 1998 roku. Jeszcze dłuższy staż ma jednak Guma, który zadebiutował w reprezentacji seniorskiej w 1996 roku. czyli 16 lat temu. Jeśli dobrze liczę, to AA jest już 9 selekcjonerem podczas kariery reprezentacyjnej Gumy, a Castellani był 8.
Ciekawe, czy Guma przetrzyma Anastasiego i po 2014 doczeka w reprezentacji do kadencji 10, jubileuszowego dla siebie trenera kadry? AA na razie stawia ewidentnie na Żygadłe, a nie na niego, to może Guma będzie chciał coś jeszcze komuś udowodnić? |
dnia 04/06/2012
Jaka dzieciarnia się tam spotkała. Podobno AA nas wyciśnie i zostawi jak Hiszpanów, którym nie zrobił zmiany pokoleniowej
myślę, myślę i nie wiem... Bo ja również boję się, że AA prześpi okres dwóch lat po Igrzyskach. Czy to mnie zalicza do dzieciarni?
Niestety AA nie odmłodził na czas również kadry Włoch, i to w sytuacji bardzo podobnej do naszej obecnej - czyli w dwulatce kiedy miał w perspektywie MŚ u siebie. Na jego obronę trzeba jednak powiedzieć, że w tamtym okresie mlodych Włochów w Serie A, po prostu nie było. Nie jestem pewna dokładnych liczb, ale kiedys to liczyłam i Włochów poniżej 25 roku życia grających wtedy regularnie w szóstce było chyba mniej niż 10
Co do DC to uważam, że on nadaje się na trenera dla młodzierzy, a nie trenera repry, która ma ambicjie bić sięo najwyższe cele
tu pełna zgoda. Dlatego DC przydałby się jako szkleniowiec naszych juniorów na przykład.
Niby te chłopaki grają od lat, niby była zmiana na młode pokolenie (i przegrane o których mówi DC), ale teraz wypadałoby wskoczyć na wyższy poziom
cóż... nasz rocznik 77 hurtem wrzucony do kadry doczekał się sukcesu dopiero w wieku 29 lat. Sądzę, że Argentyńczycy tak długo nie będą musieli czekać.
Zresztą tu nie chodzi o wrzuceniu młodych hurtem do kadry. Nasz zespół tego nie potrzebuje. Obawiam się jednak, że mając w dwuletnim kontrakcie zapis o pensji warunkowanej wynikami, AA nie będzie sobie zawracał głowy ogrywaniem Konarskiego, czy Drzyzgi... Bo niby jaki miałby w tym interes?
Sprawę rozwiązałoby podpisanie kontraktu na 4 lata, bo w takiej sytuacji być może bałby się, że na Rio zostanie z ręką w nocniki
nie zgodzę się też z Waszymi opiniami o młodych wprowadzanych przez DC. Bartman za czasów Lamy grał sporo. Zwykle jeden mecz weekendu LŚ grał Bartek, drugi on. Bardzo dużo grał Łomacz (być może to jeszcze kiedyś zaprocentuje, trzeba mieć nadzieje ), Nowakowski też nie grał wcale mało, Jarosz był forowany, ale teraz ten kredyt spłaca, wszystko jedno, trepciu, jakbyś głośno nie krzyczał i się nie wyzłośliwiał
byłej gwieździe ligi izraelskiej Kubiaku.
to już, fredi, farmazon jakich mało. Wybacz. Kubiak, gdy był powoływany do kadry B przez DC, to chyba jednak chyba jednak co innego niż Kubiak po sezonie w Politechnice - niekwestionowane objawienie ligi. Gdyby DC powołał go do kadry A, to naprawdę byłoby to ogromne zaskoczenie. I tak dobrze, że go wyciągnął z drugiej ligi włoskiej. Gdyby natamiast nie powołał go Jędrzej, to po prostu by się skompromitował |
dnia 05/06/2012
Zajrzałam tu, żeby odpisać na post aqa (notabene "fekowanie", nie flekowanie, ludziska ), ale już nie ma co dodawać. Kilka postów świetnie podsumowało całą kastusiową robotę w PL. Dla mnie tyleż to prawdziwe co przykre, z uwagi na okazję, z jakiej ukazują się nowe artykuły i nowe dyskusje o DC
A najlepiej chyba całą prawdę o dwóch trenerach oddaje zdanie "w moim odczuciu ich kunszt trenerski pokazała dopiero sytuacja, gdy mieli wszytskich najlepszych do dyspozycji. W takiej sytuacji AA zajął 2 miejsce w PŚ, a nawet przegrane mecze z BRA i RUS były przegrane po walce. DC miał wszytskich plus Wlazłęgo i odwalił maniane na MŚ, przegrywając bez walki z BRA i BUL."
Dla mnie DC (wbrew temu co nieustannie powtarza), kompletnie nie miał pomysłu na naszą kadrę, a nawet jeśli miał to marnie szło mu wcielanie go w życie. Jak dostał wszystkich to nie wiedział, co z nimi zrobić. Anastasiego można lubić lub nie, ale w tej chwili kompletnie sobie nie wyobrażam, żeby nasi oddawali na najważniejszych imprezach kilka meczów pod rząd w takim stylu jak u DC na mś. Wyobrażacie to sobie w ogóle? |
dnia 05/06/2012
może Guma będzie chciał coś jeszcze komuś udowodnić? Oby Ha, Bazin odkrył właśnie niecny plan Boskiego
Niby te chłopaki grają od lat, niby była zmiana na młode pokolenie (i przegrane o których mówi DC), ale teraz wypadałoby wskoczyć na wyższy poziom. Oni tego nie zrobili i w moim odczuciu nie zrobią. Ich największym sukcesem pozostaje 4 m-ce lŚ z zeszłego roku. Czegoś tam brakuje.
Droga Argentyńczyków przypomina przecież dokładnie drogę naszej kadry, tej prowadzonej jeszcze przez Mazura. Młodzi, utalentowani, którzy bardzo długo musieli czekać na swój pierwszy medal w seniorskiej siatkówce i dodajmy, czego nie udało im się powtórzyć, niestety. Poza wieloma innymi czynnikami decydująca tu była mentalność naszych zawodników, ukształtowaną przez lata rozczarowujących wyników i często frajerskich porażek.
Właśnie taką drogę chciał powtórzyć Daniel. |
dnia 05/06/2012
Winiar debiutował w reprezentacji w tym samym meczu co Wlazły i Lozano w roli trenera w maju 2005 - sparringpartnerem była Słowacja ( wygraliśmy 3:0) a mecz miał miejsce w Kędzierzynie-Koźlu.
powiem to! powiem! Bazin nie ma racji!!!
Misiek był powołany na turniej kwalifikacyjny w Porto, później na LŚ 2004 i grał w niej, dowód:
http://www.fivb.org/vis_web/volley/wl2004/pdf/match016.pdf
zresztą podobno Michał był trochę rozczarowany, że nie pojechał na IO, a Gościniak po ekscesach Gabrycha miał mocno tej decyzji żałować |
dnia 05/06/2012
pierwszy raz udało mi się na czymś złapać bazina |
dnia 05/06/2012
trep - nie załapał się. Uwierz mi, nie umknęłoby mi to |
dnia 05/06/2012
Bazinie, a Winiar nie grał czasem w Atenach w 2004?
Trepie drogi, dotykasz moich umiłowanych czasów, kiedy kadrą i siatkówką żyłam 24/7 więc możesz i mnie pytać, nie tylko bazina Ja ci bez żadnego szperania po źródłach wyrecytuję kadrę na IO 2004 z wynikami i zmianami I Winiara tam nie było. Notabene casus Gabrycha był klasycznym przykładem, że w zespole naprawdę nie powinni grać najlepsi, lecz pasujący do grupy |
dnia 05/06/2012
majka - ty się po prostu zawsze o wszytsko martwisz to inny poziom niż te ujadające, nieznające zawodników spoza polskiej ligi dizeciaki. Ty to tak z miłości do tej naszej kadry masz. Przypominasz mi moja mamę, która zawsze się martwi o mnie i brata. Nawet gdy jest super ona zawsze znajdzie powód do zamartwiania się Taki wasz urok.
Co do Kubiaka to była mała ironia. Jasne że DC nie musiał powoływać Kubiaka w 2009 (kiedy nie miał ku temu podstaw). Ale ja pamiętam jak na niektórych forach jechano po decyzji o jego powołaniu w zeszłym roku. Ze tylko rok gra na jakimśtam poziomie, że jest słaby i mały, ze to pewnie Leon go wcisnął itp. Zresztą znane są przypadki trenerów, którzy powoływali do repry nawet z I ligi. A Kubiak w A2 spisywał się bdb ( w kadrze B reż). Trza nieraz zaryzykować. Nie ma ryzyka nie ma zabawy. |
dnia 05/06/2012
a Gościniak po ekscesach Gabrycha miał mocno tej decyzji żałować Nie on jeden
A Świder jak tam młócił, ehhh... |
dnia 05/06/2012
Zresztą z odmładzaniem naszej kadry nie przesadzajmy. Mamy teraz na prawdę młodą reprę i do tego już zgraną i doświadczoną, Po IO pewnie pokażą się Zator i Fabian ( Igła i Guma pewnie dostaną trochę wolnego), przyjęcie jest w miarę młode (czarny panter trochę zawyża średnią ), na ataku już w tym roku plątał się Konarski (jest jeszcze Krzysiek, który zmagał się z kontuzją). Zresztą atak jest młody i bez nich. Środkowi młodzi, a w kolejce jeszcze Wiśnia, Wrona, Hain i kliku innych. Fajne jest to że ci młodzi gdzieś tam na tym zgrupowaniu plączą się i uczą (nie zapomnę jak w zeszłym roku Fabian mówił, że siłownia daje mu w kość bo okazało się, ze ma ogromne braki z sezonu klubowego). Pamiętam, jak nagle (dla nas postronnych obserwatorów) pojawił się w 6 BRA Lucas. Rezende mówił, że ludzie pytali go skąd wytrzasnął tego chłopaka. A on stwierdził, że Lucas już od kilku sezonów ćwiczy z kadrą na zgrupowaniach i teraz po prostu zwolniło sie dla niego miejsce, nadszedł jego czas i będzie wprowadzany do gry. Ale on już zna drużynę, trenera, jego styl gry, założenia taktyczne, otarł się moze z raz o te wielkie imprezy i nie zrobi już przerażonych oczków Bambi, kiedy będzie trzeba wejść w meczu o coś i grać. W naszym przypadku wydaje mi się (moze nadinterpretuję), że trochę podobnie jest z Wiśnią. Pojechał do Japonii. Dostał odcisków od trybun, ale już w tym sezonie jest trochę otrzaskany i wejscie w meczu LŚ nie powoduje u niego plapitacji serca i mętnego wzroku dziecka we mgle )dziwne że MM nieraz tak ma - widać on przeżywa często debiut ).
Ale się rozpisałam. |
dnia 05/06/2012
to już, fredi, farmazon jakich mało. Wybacz. Kubiak, gdy był powoływany do kadry B przez DC, to chyba jednak chyba jednak co innego niż Kubiak po sezonie w Politechnice - niekwestionowane objawienie ligi
Do kadry B to powołał Kubiaka jednak ewidentnie personalnie Grzegorz Wagner. To była jego i tylko jego decyzja, podobnie jak w przypadku Kosoka, który grał jeszcze wtedy w Radomiu, czy Pawła Mikołajczaka - zupełnie nieznanego chłopaka z I ligowego BBTS-u. Tego ostatniego siatkarza Castellani, podobnie jak Kubiaka, przed memoriałem Huberta Jerzego Wagnera, który odbywał się wtedy w Łodzi, raczej na pewno nigdy wcześniej nie widział na oczy.. Kadra B w tym 2009 roku miała zgrupowanie w Kielnarowej, a nie w Spale, więc Castellani, z pracą młodszego Wagnera z tą grupą wybranych przez niego zawodników, nie miał akurat naprawdę nic wspólnego. Argentyńczyk sam przyznawał zresztą wtedy w jakimś wywiadzie, że z Wagnerem ani razu nie rozmawiał i że współpraca pomiędzy kadra A i kadrą B była w gruncie rzeczy całkowitą fikcją. Dopiero w 2010 roku, kiedy kadrę B przejął Panas, można już mówić o jakiejś fomie współpracy - np Świder trenował z kadrą A, ale w Olsztynie, zagrał w spariingu z Czechami w składzie kadry B.
W wracając do Kubiaka, to Wagner prawdopodobnie przypomniał sobie o tym siatkarzu, po wywiadzie jednej z nieocenionych dziennikarek repreznetacji.net, która odnalazła Michała w lidze izraelskiej, czyli gdzie na peryferiach europejskiej siatkówki, I to zdaje się, tylko niej i jej wywiadowi Kubiak zawdzięcza, że ktoś ( a konkretnie Wagner) sobie o nim przypomniał w Polsce. Kubiak dostał powołanie do reprezentacji B. W trakcie memoriału kadra Wagnera rozegrała zaskakująco dobre spotkanie z aktualnymi mistrzami Europy Hiszpanią i Włochami ( wtedy pod wodzą AA), więc Bartman mógł przesłać video - wizytówkę potencjału Michała Bernardiemu. "Mister secolo", który świeżo rozpoczął karierę trenerska ściągnął Michała z tego Izraela do Padwy, rok później już jako, powiedzmy "gwiazdka", wraz z Bartmanem Kubiak dostał angaż w Politechnice. Dalszą cześć tej historii wszyscy znamy, ale kto wie, co by było dziś z "Dzikiem" gdyby nie ten wywiad z nim na repreznetacji.net. |
dnia 05/06/2012
Żałowali nie tyle nieobecności Winiara co obecności Gabrycha Który i tak nie powąchał parkietu z powodów dyscyplinarnych. Nawet mimo tego, że Świder dwa razy (dwa razy!!) złapał kontuzję na tej imprezie. |
dnia 05/06/2012
bazin - szczerze mówiąc zupełnie mi się pomieszał rok 2009 i 2010 byłam pewna, że Kubiak został powołany do kadry B dopiero po sezonie we Włoszech
wywiad dla rep.net pewnie mu nie zaszkodził, ale sądzę, że Kubi obstawiony papą Bartmanem w środowisku nie był chłopakiem anonimowym i pijar miał raczej niezły Znajomość Zibiego z Bernardim też pewnie pomogła |
dnia 05/06/2012
Co prawda ojciec Michała jest znanym I-ligowym trenerem, więc Wagner mógł powołać Kubiaka juniora do kadry B, po prostu po kumotersku. |
dnia 05/06/2012
Poza wieloma innymi czynnikami decydująca tu była mentalność naszych zawodników, ukształtowaną przez lata rozczarowujących wyników i często frajerskich porażek.
przyznam, że nigdy tak o tym w ten sposób nie myślałam Ale to stwierdzenie jest tak prawdziwe, że aż mnie zabolało
Właśnie taką drogę chciał powtórzyć Daniel.
nie do końca chyba. Planował mniej ważne imprezy przeznaczyć na ogrywanie młodych, a na ważniejsze dołączyć do nich doświadczonych. Popełnił jednak jeden masakryczny błąd - doświadczeni nie dość że byli zupełnie nieprzygotowani do gry (a niektórzy wręcz do gry niezdolni), to jeszcze na piękne oczy dostali miejsca w zespole
co gorsza, później jeszcze tymi doświadczonymi zawodnikami zaczął się zasłaniać. |
dnia 05/06/2012
Co prawda ojciec Michała jest znanym I-ligowym trenerem
nie wiedziałam |
dnia 05/06/2012
A ktoś pamięta, kiedy zadebiutował w kadrze Grucha? Ja go pamiętam z Atlanty (tak jestem taka stara ) ale kiedy był jego pierwszy mecz? |
dnia 05/06/2012
Trep - tam był chyba tylko jeden wygrany set, bo do dziś pamiętam tekst Dębowskiego z Aten jak nasi w debiucie z Serbią i Czarnogórą wygrali drugiego seta - "no już poprawiliśmy wynik z Atlanty, więc dalej może być tylko lepiej" |
dnia 05/06/2012
Atlanta dla mnie to był taki początek romansu z siatką. Wszystkiego nie pamiętam, bo dzieciak byłam, ale pamiętam właśnie młodziutkiego Gruszkę. No i niestety nasz wynik. Chude lata to były. Juniorzy wtedy dawali radę ino. Pamiętam jako trenera Mazura, Boska i Waldiego Wspaniałego młodą Gumę też |
dnia 05/06/2012
nie do końca chyba. Planował mniej ważne imprezy przeznaczyć na ogrywanie młodych, a na ważniejsze dołączyć do nich doświadczonych. Popełnił jednak jeden masakryczny błąd - doświadczeni nie dość że byli zupełnie nieprzygotowani do gry (a niektórzy wręcz do gry niezdolni), to jeszcze na piękne oczy dostali miejsca w zespole
co gorsza, później jeszcze tymi doświadczonymi zawodnikami zaczął się zasłaniać.
Zgoda majka, jednak stopień, w jakim mentalność tych młodych zawodników byłaby kształtowana przez porażki wkalkulowane w ich ogrywanie, był moim zdaniem zbyt duży. A porażki były wkalkulowane ze względu na tak bardzo ograniczoną pomoc ze strony starszych kolegów. Porażki też uczą, ale jak młokosi mają budował pewność siebie przegrywając mecz za meczem. Trzeba być Kubiakiem żeby pozostać na to odpor*nym |
dnia 05/06/2012
smiley nie wiedziałam
To prawda a obecnie prowadzi Joker Piła .
Co do DC to był On trenerem który po prostu się pogubił i jak sam przyznał po mistrzowsku schrzanił cały 2010 rok.
Andrea z kolei jest trenerem który wyciska z naszych zawodników potencjał jak cytryny do lemoniady
Co do słów Majki to po IO do składu wprowadził i Parodiego Zaytseva Savaniego Łaskę którzy grali na MŚ w 2010 roku więc o naszą kadrę na przyszłość chyba nie ma się co martwić
A i Castuś zrozumiał dwie rzeczy prowadząc polską kadrę. Wszyscy powinni chcieć w niej grać oraz nie dzielić turniejów na mniej ważne i bardziej bo to z reguły źle się kończy |
dnia 05/06/2012
Też mi się wydaje, że w Atlancie wygrali tylko jednego seta - w ostatnim meczu z Argentyną. Z tamtych igrzysk pamiętam dobrze pierwsze studio przedmeczowe - zaprosili Huberta Wagnera i zadali mu pytanie "co będzie sukcesem dla naszej drużyny" a ten na to, że w sporcie sukcesem jest tylko 1 miejsce :->, ale w kontekście naszej młodej drużyny ewentualnie można mówić o sukcesie jak wejdą do trójki.
A potem łup łup łup i co mecz to 0-3 w plecy. |
dnia 05/06/2012
Jakkolwiek zgadzam się, że Castellani, mimo swych zasług, zasłużenie już u nas nie pracuje, to akurat argument z bezjajecznością jego kadry uważam za chybiony. Szanujący się zawodnik trenuje i gra na maksa, nawet gdy trener nie stoi nad nim z bacikiem. A jeżeli, drogi siatkarzu, chce ci się pracować wyłącznie w sytuacji, gdy trener cię ciśnie, to, pardon my French, wypi*rdalaj z kadry. Łaski nie robisz. Zatem za bezjajeczność kopniak w dupsko należał się tym bezjajecznym biegającym po boisku, a nie trenerowi.
Atlanta... Moje pierwsze siatkarskie wyraźne wspomnienie. A właściwie dwa wspomnienia: Grucha urzekający petardą z drugiej linii (od tej pory zawsze kojarzył mi się jako "pan od pipe'a" ) i Guma wkurzający balonikiem, po którym przeciwnicy zawsze przyjmowali w punkt. |
dnia 05/06/2012
Atlanta... Moje pierwsze siatkarskie wyraźne wspomnienie.
bez związku z tematem, ale oglądałam Atlantę w czasie AIT, w wiejskiej knajpie, w mocno międzynarodowym tłumie; Polacy mieli duże zdolności przekonywania i mocniejsze głowy, bo niezależnie od tego kto grał, tłum był za Polakami (nawet gdy ich na boisku nie było) |
dnia 05/06/2012
I tak się siatkarze demoralizują.
Są tacy, którzy dają się wykastrować liberalnemu trenerowi i tacy, którzy się nie dają. Większa wina tego, który nie ciśnie, czy tego, który daje sobie przyzwolenie na odpuszczanie? Znowu powraca niedawno poruszany temat: czy to sama okazja czyni złodzieja, czy też oprócz tego trzeba mieć określone predyspozycje? |
dnia 05/06/2012
Znowu powraca niedawno poruszany temat: czy to sama okazja czyni złodzieja, czy też oprócz tego trzeba mieć określone predyspozycje?
trener młodzików jest od trenerki i wychowywania również; trener reprezentacji dostaje ukształtowanych, dorosłych ludzi; może z nich wycisnąć coś ponad normę, ale "normę" powinni trzymać sami. |
dnia 05/06/2012
Moim zdaniem tu nie tylko o zawodnków chodzi. Jeśli np. trener powtarza im ze nic się nie stanie, jak przegrają bo sa młodzi, niech media i kibice pozwolą im przegrywać itp. to ma wpływ na zawodnika. Pamiętam jak DC opowiadał, jak on temperuje Bartmana i tłumaczy mu by nie okazywał emocji na boisku i nie był ekspresywny. Sorry, ale jeśli ktoś ma taki charakter to nie ma szans na taką zmianę. On sam będzie czuł się niekomfortowo. Tu trzeba było tylko odpowiednio ukierunkować tą energię ZB (i AA to zrobił). Mam wrażenie, ze DC chciał mieć drużynę grzecznych chłopców o ekspresji Pita. AA ma inna koncepcję. Na razie się to sprawdza. Generlnie to co widzimy na boisku jest realizacją koncepcji trenera - nie tylko w kwestii taktyki, ale i mentalnej drużyny.
W ogóle podoba mi się, że u nas są ludzie z różnymi charakterami, ekspresją i fajnie się uzupełniają. Pod wpływem tych dzikszych to Guma rzuca się do kanarków i Pit okazuje emocje szał ciał normalnie |
dnia 05/06/2012
Stany to dziki kraj jest |
dnia 05/06/2012
taaa... troche sie historia zmienia jak sie okazuje, ze pokonane byly ze szkoly specjalnej i walenie w nie 100 : 0 nie bylo takie chwalebne.
tak, maynardzie, taki to wlasnie dziki kraj, gdzie empatia kaze czasami troche zwolnic i niekoniecznie wdeptywac w ziemie przeciwnika z niepelnosprawnoscia. |
dnia 05/06/2012
sonriso, przed napisaniem kąśliwej uwagi warto byłoby zerknąć na chronologię wpisów. |
dnia 05/06/2012
maynardzie, kasliwosc dopisales sobie sam. chronologia nie zmienia faktu, ze szerokie uogolnienia zazwyczaj chybiaja celu.
|
dnia 05/06/2012
szerokie uogolnienia zazwyczaj chybiaja celu.
Aye. Z tym, że odpowiednia emotikona postawiona przy szerokim uogólnieniu wskazuje na mocno ograniczony zamiar uzyskania wysokiej trafności. |
dnia 05/06/2012
prawda, ale ja mam 39 stopni i prosze sie ze mna nie przekomarzac, bo strace przytomnosc. |
dnia 06/06/2012
gdzie empatia kaze czasami troche zwolnic i niekoniecznie wdeptywac w ziemie przeciwnika z niepelnosprawnoscia.
o czym Ty mówisz, sonriso ? zapytaj, gdzie poszła sobie empatia, kiedy taki mecz wymyślono ? przecież to z założenia poroniony pomysł; komu tak naprawdę robi się wodę z mózgu ? tym pełnosprawnym, każąc przegrywać ? czy tym niepełnosprawnym, wytykając im tę niepełnosprawność jeszcze bardziej ? Jeżeli celem miała być integracja z niepełnosprawnymi, to trzeba było zrobić drużyny mieszane, tylko wtedy rywalizacja miałaby jakikolwiek sens. |
dnia 06/06/2012
To jest w ogóle ciekawy wątek, bo porusza szerszą kwestię traktowania osób niepełnosprawnych. Dla wielu pełnosprawnych problemem jest, czy dostosowywać w jakiś sposób swoje zachowanie i narazić się na niechęć ze strony samego niepełnosprawnego ("To, że jestem niepełnosprawny, to nie znaczy, że masz się nade mną litować", czy też traktować go we wszystkich aspektach dokładnie tak samo jak osobę w pełni sprawną i narazić się na podejrzenie o nieczułość i brak empatii. |
dnia 06/06/2012
widze, ze idea zwyklego sportowego spotkania dla przyjemnosci, fizycznej aktywnosci, dla nawiazania kontaktow dwoch szkol okazuje sie nie do pojecia. zaraz trzeba myslec kategoriami jakby to byly igrzyska olimpijskie. nie chce mi sie tego wszystkiego tlumaczyc, bo dla mnie sa to sprawy oczywiste. czasami nie o wygrana czy sportowe popisy chodzi, a o wspolne spedzenie czasu przy sporcie. to nie byly zadne zawody. mozna oczywiscie napie... w slabszego ile sie da i wymachiwac swoim "sportowym duchem", a to ze przeciwnik osmieszony i sponiewierany to trudno - nasz "sportowy duch" nie przewiduje, ze szacunke dla przeciwnika moze przybrac inna forme niz zrobienie z niego idioty na boisku. brak szacunku to juantorena zagrywajacy dolem do przeciwnika z tej samej polki, a nie odstapienie od robienia miazgi z nierownorzednego przeciwnika.
maynard, nie wiem czy masz dzieci, ale pewnie widziales takich tatusiow, ktorzy staja w zawody z pieciolatkiem i pokazuja mu jak sie rozgrywa partie szachow, szybko uklada lego lub daleko rzuca. tatus zwykle zachwycony, tylko pieciolatek ryczy, przezywa przez miesiac i juz wiecej nie chce ani szachow, ani lego, ani zabawy z tatusiem. |
dnia 06/06/2012
Wiele razy miałam (i mam ) do czynienia z osobami niepełnosprawnymi. W przypadku niepełnosprawności umysłowej, jakby temat nie istnieje - musimy swoje zachowanie dostosować do tej osoby całkowicie. Kropka.
W przypadku niepełnosprawności fizycznej, problem jest bardziej złożony. Z moich doświadczeń wynika, że osoby niepełnosprawne fizycznie chcą być traktowane normalnie, jak każdy; oczekują oczywiście ułatwień w poruszaniu się itp - w tych momentach, w których nie mogą sobie poradzić i nic ponadto. To rodziny tych osób zazwyczaj prezentują postawę roszczeniową, na zasadzie - niepełnosprawny i tak jest nieszczęśliwy, więc mu się należy....... Często traktując tych ludzi zwyczajnie, narażam się na zarzut braku empatii(nie od nich, od otoczenia), ale jakoś mnie to nie boli, bo zarzut ten z założenia jest bzdurny. |
dnia 06/06/2012
sonriso, albo nie czytasz dokładnie komentarzy, albo nawet nie starasz się ich zrozumieć
nie chce mi sie tego wszystkiego tlumaczyc, bo dla mnie sa to sprawy oczywiste
tu masz rację, nie chce mi się jeszcze raz tłumaczyć tego, co oczywiste. |
dnia 06/06/2012
*tej emotki tam nie miało być |
dnia 06/06/2012
maqba, w tym przypadku to nie byla niepelnosprawnosc natury fizycznej. w moim wpisie nie odnosze sie ogolnie do relacji spolecznych osob z niepelnosprawnosciami roznej natury. tak sie zreszta sklada, ze troche sie w temacie orientuje, znam stanowisko osob niepelnosprawnych ruchowo, nieslyszacych, niewidomych, majacych klopoty z mowa.
tutaj odnosze sie do konkretnego przypadku. grupy dziewczat z jakimis tam ograniczeniami intelektualnymi, ktorych po prostu nie nalezalo wbijac w ziemie 100:0 w imie "ducha sportu". slaby to duch, jesli kaze tak osmieszyc, pograzyc i upokorzyc osoby i tak bedace na straconej pozycji.
wnioskuje z reakcji szkoly, ze edukatorzy nie walke o puchar stawiali sobie za zadanie, ale integracje dwoch roznych grup w sportowej sytuacji. tymczasem trener nie zrozumial zadania, ktore przed nim postawiono. niechby sobie wygrywal, nikt jego zawodniczkom nie kazal oddawac meczu. wydaje sie jednak, ze jego druzyna najzwyczajniej w swiecie grala sama. wystarczyloby odrobine wyczucia i wszystko byloby OK. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|