Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Aleh Akhrem - chcę grać dla Polski i wciąż liczę na pomoc PZPS. |
Polska Reprezentacja M Nadrabiamy zaległości i przedstawiamy dziś wywiad z kapitanem 'Resovii" Alehem Akhremem, opublikowany na oficjalnej stronie Białoruskiego Związku Siatkarsiego 4 czerwca 2012 roku, czyli równe miesiąc temu. Aleh odnosi się w nim do przeszkód formalnych, które nie pozwalają mu wystąpić w reprezentacji Polski.
Jeden z najwybitniejszych wychowanków grodzieńskiej szkoły siatkówki Aleh Akhrem, od pięciu lat gra w klubach zagranicznych. Przez ostatnie trzy sezony Aleh bronił barw rzeszowskiej "Resovii", która odzyskała mistrzostwo Polski po 37 latach przerwy.
Już w maju Aleh rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu, który spędzi w drużynie mistrza Polski, korzystając z bazy treningowej swojego macierzystego klubu Kommunalnika Grodno ( aktualny wicemistrz Białorusi)
- Aleh. Skąd pomysł, żebyś ćwiczył z drużyną Kommunalnika?
- Przerwa w rozgrywkach ligowych w ubiegłym roku była bardzo długa ( z uwagi na ME - przyp tłum.) i rozgrywki Plusligi rozpoczęły się więc później niż zwykle. Potem jeszcze czekała nas dłuższa przerwa w grze o ligowe punkty, związana z wyjazdem polskiej reprezentacji na Puchar Świata do Japonii. Z tych powodów wciągnąć się w meczowy rytm, mi osobiście było potem bardzo ciężko. Dlatego teraz postanowiłem rozpocząć przygotowania do następnego sezonu już teraz, tym bardziej, że po meczach finałowych w Pluslidze, jak mi się wydaje, zdążyłem już całkiem porządnie odpocząć.
- "Komunalnik" bardzo się zmienił od czasów, kiedy grałeś w tym klubie?
- Prawie wszystko się zmieniło. Są oczywiście znane mi widzenia młodsze chłopaki, ale z tych, którzy stanowili o sile tej drużyny w czasach, kiedy zaczynałem grać w siatkówkę, nie ma już nikogo. Tylko trener Wiktor Beksza, z którym się przyjaźnię od czasów, kiedy wrócił do grodeńskiego klubu, ze swoich zagranicznych wojaży. Od tamtych czasów zawsze jesteśmy ze sobą w kontakcie. Poprosiłem go teraz, żebym mógł potrenować z jego drużyną i natychmiast usłyszałem "przyjeżdżaj".
- Miniony sezon "Resovii" był pewnie najlepszym sezonem tego klubu, od kiedy przeniosłeś się z Grecji do Rzeszowa?
- Wiesz jak to jest - wszyscy zwykle patrzą i oceniają cię tylko ze względu na osiągnięte wyniki. A zwłaszcza kibice. Jeśli jednak sięgnę pamięcią do sezonu 2010/11, to my również przez cały sezon prezentowaliśmy bardzo dobrą formę, w sezonie zasadniczym zajęliśmy drugie miejsce w klasyfikacji. Niestety potem, już w trakcie play-off z powodu kontuzji siatkarzy nie byliśmy w stanie grać równie dobrze i ostatecznie zajęliśmy czwarte miejsce w rozgrywkach. Z kolei w moim pierwszym sezonie w Resovii byliśmy blisko zdobycia Pucharu Polski. Finałowy mecz z Jastrzębiem przegraliśmy wtedy w dramatycznych okolicznościach w tie-breaku. Więc w zasadzie w każdym sezonie, w którym występowałem w Resovii mógłbym się pochwalić jakimiś osiągnięciami. Choć teraz faktycznie odnieśliśmy wielkie zwycięstwo - zdobyliśmy przecież mistrzostwo Polski. Równie wielki tryumf moja drużyna, popularne "pasy" świętowała ostatnio w 1975 roku, czyli 37 lat temu!. Rzecz jasna w Rzeszowie po zdobyciu mistrzostwa było wielkie święto i wielka feta. Radość tym większa, że pokonaliśmy bardzo silnego konkurenta, czyli "Skrę" Bełchatów. Przed finałem, w powszechnej opinii, to oni byli uznawani za zdecydowanych faworytów mistrzostw, ale ostatecznie na boisku udowodniliśmy wszystkim, że to my jesteśmy silniejsi. Zatem nie będę ukrywał, ten rok był na pewno jednym z najlepszych w całej mojej karierze.
- Wystarczyły wam tylko cztery spotkania, aby wygrać w serii do trzech zwycięstw - prawda?
- Tak było. Nie wiem, jakiego rodzaju problemy miała drużyna "Bełchatowa", ale mogę mówić o naszej drużynie, że my na te spotkania byliśmy maksymalnie zmobilizowani. Nasza mobilizacja brała się po części ze sportowej złości, że w dwumeczu finału CEV Cup przegraliśmy z "Dynamem" Moskwa. Dlatego przed finałowymi spotkaniami Mistrzostw Polski wszyscy byli zdeterminowani, żeby wreszcie coś ważnego wygrać. Nikogo z kolegów nie trzeba było dodatkowo mobilizować. Baliśmy się tylko jednego - czy wystarczy nam sił? Ciągłe podróże, przejazdy i przeloty mogły negatywnie zacząć się odbijać na naszej kondycji fizycznej. Jednak ostatecznie wszystko w naszym zespole mówiąc kolokwialnie "wypaliło", z wyjątkiem trzeciego meczu finałowej serii w Rzeszowie.
- W następnym sezonie Twój klub zagra w rozgrywkach Ligi Mistrzów, gdzie Ty już raz doszedłeś kiedyś do ścisłego finału tych rozgrywek, wraz z poprzednim swoim zespołem greckim "Iraklisem"; Saloniki. Jak uważasz - nowi zawodnicy, którzy przyjdą teraz do "Resovii" Serb Nikola Kovacević i Niemiec Jochen Schöps to poważne wzmocnienie Twojej drużyny w tych rozgrywkach?
- Umówmy się, że na tym poziomie, prezentów nikt nikomu nie rozdaje. Żaden trener nie może też zagwarantować zawodnikowi miejsca w pierwszej szóstce za samo nazwisko. To bardzo dobrze, bo właśnie konkurencja daje ci motywację. Jeśli by jej nie było, to do następnego sezonu nie przygotowywałby się tak ciężko i nie zaczął trenować już teraz. Z drugiej strony, jeśli spojrzeć na kadrę Resovii na przyszły sezon, trzech przyjmujących: ja, Kovacević i Lotman, to nie jest wcale specjalny nadmiar bogactwa dla trenera. Klasowe drużyny zawsze starają się mieć solidnych zmienników na każdą pozycję i nie ma w tym nic dziwnego
- A zamiana Grozera na Jochena Schopsa, to Twoim zdaniem dobre pociągnięcie włodarzy Resovii?
- Nowego niemieckiego stranieri "Resovii' znam dosyć dobrze, w swojej karierze grywałem już przeciw niemu i zespołom, w których grywał. Ale nie chcę o Jochenie zbyt dużo mówić, jego gra w "Resovii" sama da najlepszą odpowiedź, na pytanie, czy był to dobry transfer, czy nie był. Schops na pewno posiada bogate doświadczenie z gry w "Iskrze" Odincowo, więc jego obecność w zespole powinna nam pomóc szczególnie na arenie międzynarodowej.
- Wielu myślało, że już w tym sezonie zobaczymy Cię w reprezentacji Polski w turnieju Ligi Światowej, ale tak się ostatecznie nie stało. Trener Andrea Anastasi, selekcjoner polskiej drużyny narodowej nie znalazł dla Ciebie miejsca w składzie, czy są może jeszcze jakieś inne powody?
- Proces zmiany mojego sportowego obywatelstwa sportu niestety nie jest wcale prosty. Czas mojej dwuletnie kwarantanny nie zaczął się bowiem od daty ostatniego meczu w reprezentacji Białorusi, tylko od momentu przekazania moich dokumentów do CEV. Więc istnieją nadal przeszkody formalne, które nie pozwalają mi wystąpić w reprezentacji Polski. Nie ukrywam, że chciałbym bardzo, jako siatkarz wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich, ale wiem, że przynajmniej na raziem, jest to marzenie niemożliwe do spełnienia. Ale może kiedyś... Tylko - czy starczy mi życia? Oczywiście, myślę o tym sportowym życiu. Niestety dziś nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mam już 29 lat, czas biegnie, a jak się te wszystkie biurokratyczne spawy skończą i przede wszystkim, kiedy się skończą, kompetentnie nikt nie potrafił mi do tej pory odpowiedzieć. Mam jednak ciągle nadzieję, że moją sprawę Polski Związek Piłki Siatkowej w końcu pozytywnie rozwiąże.
- Skoro tak, to może jeszcze powrócisz do reprezentacji Białorusi, która jesienią przystąpi do kwalifikacji mistrzostw Europy?
- To skomplikowana kwestia. Nie znam się na wszystkich niuansach prawnych, ale w tym momencie do białoruskiej drużyny narodowej, nawet z powodów stricte formalnych, chyba też bym już nie mógł powrócić. Szczerze mówiąc nie rozważałem nawet tego, choć z drugiej strony wciąż z sentymentem myślę o chłopakach, przyjaciołach i kolegach, z którymi przez wiele lat w tej drużynie wspólnie występowałem
- W ubiegłym sezonie "Stroitel" Mińsk zadebiutował w rosyjskiej superlidze. Czy śledziłeś występy tej drużyny?
- W miarę możliwości oczywiście tak. To wielka szansa dla młodych białoruskich siatkarzy na rozwój. Co prawda, takie uczestnictwo w rosyjskiej superlidze pociąga za sobą duże koszty finansowe, ale doświadczenie zdobyte w tych rozgrywkach na pewno nie pójdzie w las. W rosyjskiej lidze grają dziś największe gwiazdy siatkówki. Występy przeciwko takim siatkarzom, pozwala mniej doświadczonym zawodnikom wspiąć się na znacznie wyższy poziom sportowy
- Jeszcze nie zapadła decyzja, który białoruski klub weźmie udział w tych rozgrywkach w następnym sezonie 2012/13 ( wywiad został przeprowadzony zanim jeszcze zadecydowano, że będzie to "Szachtior" Soligorsk z Yannickiem Bazin na rozegraniu - przyp. tłum.). Masz jakąś opinię w tej kwestii?
- Oczywiście, powinien wystąpić w nich najsilniejszy białoruski zespół. Słyszałem, że nasze kluby licytują się o wysokość budżetu, na przykład "Metallurg" Żłobin jest gotowy wyłożyć sumę 3 miliony dolarów. Ale jak bym był jednak był ostrożny, ze sprowadzeniem wszystkiego do spraw pieniędzy i do wysokości klubowego budżetu Na przykład, kiedy opuściłem Białoruś i pojechałem do Grecji grać w "Iraklisie", budżet tego klubu wynosił nieco ponad półtora miliona euro. A graliśmy przecież w Lidze Mistrzów, dotarliśmy do samego finału, spora część budżetu samego klubu szła na kontrakty ówczesnych gwiazd "Iraklisu" (Płamen Konstantinow, Marcus Nilsson, Simon Tischer - przyp. tłum) . Wnioski z tego może Pan wyciągnąć samodzielnie sam. Ale ogólnie jestem oczywiście bardzo zadowolony, że relatywnie całkiem spore pieniądze zasilają teraz białoruską siatkówkę. Najważniejsze jednak jest to, żeby z nich korzystać mądrze.
- Jak myślisz, gdzie tkwi tajemnica popularności siatkówki w Polsce. Finansowanie tego sportu, czy przede wszystkim ludzie?
- Na pewno ludzie. Historycznie, nasi zachodni sąsiedzi po prostu kochali i dalej kochają tę dyscyplinę sportu, a za tym idzie zainteresowanie kibiców, telewizji. Z kolei transmisje telewizyjne, przyciągają kapitał. "Plus Liga" to w tej chwili jedne z najsilniejszych i najchętniej oglądanych rozgrywek siatkarskich w Europie. Na przykład w mojej "Resovii" już przed rozpoczęciem sezonu 80 procent biletów jest już wykupionych. Hala jest zawsze pełna - przychodzą całe rodziny; odpocząć, pokibicować. W takiej atmosferze, praktycznie taką samą frajdę z gry mają ci, co siedzą na trybunach i ci, co rywalizują na siatkarskim boisku.
- Słyszałem, że ostatnio powiększyła Ci się rodzina??
- Jegor, od stycznia ubiegłego roku, ma młodszego brata Daniela. Zobaczymy, może w przyszłości także zostanie siatkarzem. Z całą rodziną mieszkamy w Rzeszowie. Dla mnie to cudowna sprawa, że każdego dnia można wrócić z pracy do domu, spotkać się z najbliższymi ludźmi, zapomnieć o wszystkich innych problemach.
- Ale teraz całą rodziną przebywasz w Grodnie?
- Przyjechaliśmy w odwiedziny do babci, do dziadków Można powiedzieć, że ostatnich latach, żyjemy w dwóch domach: Rzeszowie i w Grodnie.
źródło: bvf.by
tłumaczenie: bazin | bazin dnia 05/07/2012 ·
211395 Komentarzy · 3188 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 05/07/2012
, jeśli spojrzeć na kadrę Resovii na przyszły sezon, trzech przyjmujących: ja, Kovacević i Lotman
NIE ROZUMIEM, czemu nie wymienił Buszka |
dnia 05/07/2012
a ja nie rozumiem, czemu ani słowa o Zibim , ale wystarczy spojrzeć na datę publikacji wywiadu - 4 czerwca. |
dnia 05/07/2012
A z Buszkiem już jest wszystko załatwione |
dnia 05/07/2012
Bardzo lubię tego zawodnika i życzę mu wszystkiego dobrego. |
dnia 05/07/2012
też życzę mu wszystkiego dobrego. |
dnia 05/07/2012
Też mu życzę wszystkiego dobrego (bo go lubię Maćku), ale nie złota w Pluslidze |
dnia 05/07/2012
Bardzo lubię Alka i choć z reguły jestem przeciwna takim naturalizowanym zawodnikom w kadrze, to jego bym nawet chciała. Wydaje mi się, że by idealnie do naszych AAPS pasował
trzymam kciuki, może jeszcze go zobaczymy w bieli i czerwieni |
dnia 05/07/2012
Też mu życzę wszystkiego dobrego. W klubie i w ogóle. I jeszcze żeby byli koledzy z reprezentacji też myśleli o nim z sentymentem. |
dnia 05/07/2012
A niech gra w reprezentacji..... Białoruskiej oczywiscie |
dnia 05/07/2012
może jeszcze go zobaczymy w bieli i czerwieni
O to się martwić nie trzeba, to już stanie się wraz ze startem ligi |
dnia 06/07/2012
AAPS
co ta za szałowy skrót??
Aluś nie mam nic przeciwko byś grał u nas ale tylko wtedy gdy wywalczysz sobie sportowo miejsce w reprezentacji a o to będzie trudno....
Powodzenia dzielny Resoviaku. |
dnia 06/07/2012
wielkie dzięki za tłumaczenie Z Alkiem to ja mam dylemat bo wiadomo - bardzo go lubię i gdyby grał w kadrze to mogłabym go oglądać częśćiej , ale z drugiej strony on wprost mówi, że w naszej kadrze chciałby grac bo chciałby pojechać na IO... nie dlatego, że czuje się Polakiem czy chce coś dla Polski ugrać... wg mnie on już za stary jest by utożsamiać się z jakimkolwiek innym krajem niż Białoruś, co innego jego synowie którzy mają szansę (o ile nie wyjedzie z Polski - a mam obawę, że jak wyjedzie to już nie wróci).
Sportowo to chyba najlepsze uzupełnienie dla Kurka jakie moglibyśmy sobie wymarzyć. |
dnia 06/07/2012
ucięlo mi kawałek zdania:
nie dlatego, że czuje się Polakiem czy chce coś dla Polski ugrać... wg mnie on już za stary jest by utożsamiać się z jakimkolwiek innym krajem niż Białoruś, co innego jego synowie, którzy mają szansę (o ile nie wyjedzie z Polski - a mam obawę, że jak wyjedzie to już nie wróci) wychować sie w naszym kraju. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|