Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 13
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Co nasza drużyna musi mieć, aby wywalczyć medal olimpijski? |
Polska Reprezentacja M Charyzmatycznego trenera? Niekoniecznie. Jak pamiętamy cztery lata temu w Pekinie Hugh McCutcheon, na skutek tragedii rodzinnej (podczas Igrzysk teść amerykańskiego trenera, który przyjechał do stolicy Chin oglądać olimpiadę w roli kibica-turysty, podczas bandyckiego napadu na ulicach Pekinu został zamordowany nożem, a teściowa w stanie ciężkim trafiła do szpitala) opuścił na prawie tydzień swój zespół, ale nie miało najmniejszego wpływu na postawę i grę przyszłych mistrzów olimpijskich w tym turnieju. Ma to związek po części z tym, że w przypadku drużyn amerykańskich, oba zespoły siatkarskiego męski i kobiecy od lat prowadzą tak naprawdę, wcale nie poszczególni trenerzy, jak McCutcheon, czy Alan Knipe, tylko kolegialnie, stałe, bardzo rozbudowane sztaby szkoleniowe, złożone z najbardziej doświadczonych szkoleniowców uniwersyteckich. Toteż w 2008 roku, kiedy McCutcheon musiał opuścić zespół, prowadzenie drużyny przejął nie któryś z jego asystentów, tylko człowiek z zewnątrz - trener konsultant Marv Dunphy, jeden z twórców sukcesów amerykańskiej siatkówki w latach 80-tych, trener złotych medalistów z IO 1988 w Seulu. Nie ma jednak wątpliwości, że prawdziwym autorem sukcesów amerykańskich siatkarzy cztery lata temu, był sprawinie działający system i właściwa organizacja i metodyka pracy amerykańskich sztabów szkoleniowych, a za nią nie odpowiadał ani McCutcheon, ani Marv Dunphy, tylko "ojciec zwycięstwa", Lazare Carnot amerykańskiej siatkówki - Doug Beal.
Dlatego nie wierzmy w zapewnienia, że w drużynie siatkarskiej najważniejszy jest trener. Jak pokazuje przykład amerykański, do zdobycia medalu obecność na ławce charyzmatycznego szkoleniowca wcale nie musi być konieczna. Natomiast charyzmatyczny siatkarz na boisku, moim zdaniem, żeby zdobyć choć brązowy medal IO jest już absolutnie niezbędny. Nasi reprezentanci cały czas powtarzają w tym roku jak mantrę: "że siatkówka to sport zespołowy, że naszą siłą jest drużyna.". Pozornie to wszystko prawda, ale jeśli przypomnimy sobie drużynę "canarinhos" w połowie ostatniej dekady, kiedy grała swoją najlepszą siatkówkę, to po 20 punkcie, geniusz rozegrania Ricardinho, bardzo często wszystkie piłki wystawiał, bo nawet nie rozgrywał, przede wszystkim głównie jednak do wielkiego Giby.
Gdzie jest dziś ubiegłoroczna drużyna mistrzów Europy z Wiednia Serbia, bez swojego asa atutowego Ivana Miljkovića? Na tych IO Serbowie, grając już bez Ivana, nie zakwalifikowali się nawet do ćwierćfinałów, więc pewnie są już w drodze z Londynu do Belgradu. Jak radziłaby sobie bez Cwetana Sokołowa rewelacja tego turnieju drużyna Bułgarii, albo nasz jutrzejszy przeciwnik - reprezentacja Rosji bez Maksima Michajłowa? Trudno to sobie pewnie nawet wyobrazić, skoro we wczorajszym pojedynku ze słabą na tym turnieju Serbią, Maksim Michajłow w dwóch pierwszych setach sam zdobył aż 18 punktów, a jedyny atak na 14 prób, którego według FIVB-owskich statystyk nie skończył, tak naprawdę był pomyłką sędziego. Trudno się gra przeciwko tak dysponowanemu pojedynczemu siatkarzowi, więc widać było, że po dwóch partiach, walczący zwykle do ostatniej piłki waleczni Serbowi stracili już jakąkolwiek nadzieję, na korzystny wynik i zwyczajnie poddali się.
Dlatego nie dajmy się zwieść ładnie brzmiącej i wmawianej nam od dłuższego czasu historyjkom o sile zespołu, czy sile długiej ławki. Jeśli sięgniemy pamięcią do poprzednich wielkich turniejów, to okaże się, że Igrzyska Olimpijskie, albo Mistrzostwa Świata, to jest to czas nie drużyn, nie systemów gry i nawet wcale nie wybitnych trenerów, tylko zwyczajnie wielkich siatkarskich indywidualności. Które właśnie w tych najważniejszych, decydujących o medalach meczach czasami nawet w pojedynkę potrafią przesądzić o wyniku. Bez wyrazistego, charyzmatycznego lidera, ale nie na ławce trenerskiej, tylko właśnie na boisku, trudno jest dziś w ogóle marzyć w siatkówce o podium takiej imprezy jak Olimpiada.
Dlatego w głębi serca nikt pewnie nie ma wątpliwości, że w jutrzejszych meczach to nie: Anastasi, Alekno, Rezende, Weber, Berruto, Haynen, Knipe, Najdenow, czy Placi będą głównymi "dramatis personae" sportowego spektaklu, ale właśnie przed wszystkim: Michajłow, Tietiuchin, Kurek, Bartman, Winiarski, Murilo, Vissotto, Conte, Lasko, Savani, Zajcew, Stanley, Anderson, Priddy Grozer, Sokołow. I przede wszystkim od tego, który z nich udźwignie jutro ciężar bycia prawdziwym liderem drużyny, zależeć będą losy ich zespołów w tym turnieju i awans do strefy medalowej.
Jak z tego widać, my mamy co prawda aż trzech kandydatów - siatkarzy nie tylko z pretensjami, ale i z realnymi możliwościami zostania liderem reprezentacji biało-czerwonych. Problem w tym, że na każdym z nich w tym turnieju zdążyliśmy się już zawieść i wydaje sie, że dziś daleko im do dyspozycji jaką w Londynie prezentują Michajłow, Sokołow, czy Grozer. Jutro nas, ale przed wszystkim ich samych czeka więc prawdziwy dzień prawdy. Dlatego szczególnie właśnie za Kurka, Zibiego i Winiara ściskajmy mocno kciuki. Tylko oni na boisku mogą pokazać charakter, umiejętności i wyszarpać Rosjanom zwycięstwo i awans do półfinału. Andrea Anastasi, nawet jeśli jutro będzie skakał i tupał przy linii, klął jak szewc i darł się jeszcze głośniej niż wczoraj ( jeśli to w ogóle możliwe), to zwycięstwa nad Rosją za naszych siatkarzy na pewno i tak nie odniesie. W drużynie biało-czerwonych prawdziwy lider z charakterem, siatkarz i sportowiec przez wielkie S musi koniecznie objawić się na boisku, a nie na ławce trenerskiej. Jeśli się nie objawi, to niestety wrócimy do domu i żegnamy się z marzeniami o olimpijskim medalu. Na jak długo? Któż to może przewidzieć? Może tylko na cztery lata, a może na kolejne trzydzieści sześć. Stawka jest więc wysoka i ewentualną porażkę trudno będzie skwitować wzruszeniem ramion, i słowami, które padły z usta Mariusza Wlazłego po zupełnie nieudanych dla nas MŚ 2010 we Włoszech: "że to tylko sport, i że nic się takiego przecież tak naprawdę nie stało."
Bazin | bazin dnia 07/08/2012 ·
211395 Komentarzy · 2903 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 07/08/2012
odpowiadając na pytanie zadane w tytule, tylko jedno - JAJA umiejętności mają, zdrowie mają, chęć wygrywania pewnie też bo są młodzi i wiele przed nimi więc zostają JAJA, których brak był tak strasznie widoczny w ostatnim meczu. |
dnia 07/08/2012
Bazinie, zapomniałeś jeszcze o Tym Niesamowitym Jakubie Jaroszu!
Zagumny też może zmienić obraz meczu. I Ruciak mógłby, jakby wszedł pograć (-: Kubiakowi też się zdarzało. Mamy nieco tych osobowości ]
Guma - być może, choć jeśli nie będziemy mieli skuteczności na siatce, jak w meczu z Australią, to zmiana rozgrywającego niestety kompletnie niczego i tak nie zmieni. Zagrywka Ruciaka? - postawię świeczkę w kościele, żeby zagrywka Ruckowi jutro leżała i żebyśmy dzięki niej mogli zdobyć ten jeden, lub dwa punkty w kluczowym momencie któregoś seta. Ale jeśli nie będziemy w stanie toczyć wyrównanej walki z Rosjanami punkt za punkt, to co nam da jeden, lub nawet dwa asy serwisowe w końcówce? Nic. Więc to też nie jest ten czynnik, który może wpłynąć, a tym bardziej zmienić obraz gry.
Absolutnie nie wierzę także, że wejście na boisko Jay Jaya, czy Kubiaka, może nam dać awans do półfinałów. Ćwierćfinały IO to nie jest czas dublerów. Tak jak napisałem wyżej - uważam, że w takich meczach o wyniku praktycznie zawsze decydują liderzy i wielkie indywidualności siatkarskie. Drużyna, która takich siatkarzy w składzie nie ma, nie ma prawa myśleć o medalach olimpijskich. Niestety, to już za wysokie progi. Chcemy mieć awans do półfinałów, to albo Kurek, albo Zibi, albo Winiar, a najlepiej wszyscy trzej, muszą udźwignąć jutro ciężar bycia liderem drużyny z aspiracjami do medalu i rozegrać mecz życia. Bo na to, że Michajłow, który ponoć wciąż ma problemy ze skakaniem, jutro zagra słabiej niż ostatnio, liczyć niestety nie można. Żeby wygrac, musimy znaleźć swojego Michajłowa, swojego lidera w ataku. Inaczej przegramy. |
dnia 07/08/2012
Pozornie to wszystko prawda, ale jeśli przypomnimy sobie drużynę "canarinhos" w połowie ostatniej dekady, kiedy grała swoją najlepszą siatkówkę, to po 20 punkcie, geniusz rozegrania Ricardinho, bardzo często wszystkie piłki wystawiał, bo nawet nie rozgrywał, przede wszystkim głównie jednak do wielkiego Giby.
Dokładnie. Chociażby finał z Aten, gdzie Ricardo mając nawet dobre przyjęcie, gdy Giba był w pierwszej linii, grał mu podwyższoną, wysoką piłką na podwójny blok. Swoją drogą tamta reprezentacja Włoch to chyba najlepszy przeciwnik, jakiego w czasie swojej dominacji napotkali Brazylijczycy
Problem w tym, że na każdym z nich w tym turnieju zdążyliśmy się już zawieść i wydaje sie, że dziś daleko im do dyspozycji jaką w Londynie prezentują Michajłow, Sokołow, czy Grozer.
Jak na razie Grozer, tą wielką formę pokazał to tylko w jednym, jedynym spotkaniu z Serbami, gdzie zagrał kapitalnie i rzeczywiście wprowadził Niemców do ćwierćfinału, ale już jego mecze z Amerykanami, Rosjanami były naprawdę słabe. Żeby się czasem nie okazało, że pary starczyło mu na minimalną ilość spotkań Z Bułgarami, w czasie turnieju w Sofii na pewno dobrze mu się nie grało.
Myślę, że mentalnie Kurek, Winiarski i Bartman są w stanie udźwignąć wagę spotkania z Rosjanami. Pójdę nawet o krok dalej i napiszę, że jeżeli wygramy ze Sborną w ćwierćfinale, to będziemy na tyle mocni psychicznie, i będziemy mieć na tyle łatwą drogę do finału, że zdobędziemy złoto. Ale czy są w odpowiednio wysokiej formie czysto fizycznej - o to jest pytanie, bo niestety można mieć poważne wątpliwości.
Jeżeli nie poruszymy ich zagrywką, to przegramy. Rosjanie mają olbrzymią przewagę na środku, przy dobrym przyjęciu, nierówni lewoskrzydłowi raczej nie będą mieli problemów ze skończeniem akcji, a w takiej dyspozycji, Michajłow to imho najlepszy siatkarz świata... Na szczęście Rosjanie na przyjęciu mają w Londynie swoje problemy, więc kto wie, jak będzie wyglądać gra Chtieja czy Tietiuchina akurat w ćwierćfinale z nami. |
dnia 07/08/2012
Rosjanie mają olbrzymią przewagę na środku,
i Wołkowa bez nogi. |
dnia 07/08/2012
oooo bazin, chylę czoła.
i słowami, które padły z usta Mariusza Wlazłego po zupełnie nieudanych dla nas MŚ 2010 we Włoszech: "że to tylko sport, i że nic się takiego przecież tak naprawdę nie stało." Kurek juz przed Igrzyskami mówił, że jeśli nie wygrają [igrzysk] to świat się nie zawali, takze jak to powtórzy, to chyba nie bedziemy mieli pretensji, ze gada jak Wlazły
ale właśnie przed wszystkim: Michajłow, Tietiuchin, Kurek, Bartman, Winiarski, Murilo, Vissotto, Conte, Lasko, Savani, Zajcew Savaniego w ostatnim meczu opuściła kompletnie zagrywka, oby w ćwierćfinale też ją zostawił w wiosce olimpijskiej, bo sciskam kciuki za Amerykanów. co do naszych siatkarzy, mysle optymistycznie, bedzie dobrze. i chyba wybiore sie do siatkarskiej wrózki |
dnia 07/08/2012
i Wołkowa bez nogi.
Szczerze nie wiem, jak wygląda obecnie sytuacja z Wołkowem - pewnie bazin czy serek, mogliby się na ten temat wypowiedzieć. Ale skoro w meczu z Amerykanami bodaj w niedzielę, Sasza grał wyśmienicie (71% w ataku, 5 bloków), to wydaje mi się, że w środę także będzie gotowy do gry. Zresztą, umiejętności trzeciego środkowego Rosjan, Nikołaja Apalikowa, po finale Ligi Mistrzów chyba nikt nie zaneguje. |
dnia 07/08/2012
Podzielam zdanie, że aby wygrać z Rosjanami to zarówno Kurek, Winiar jak i Bartman muszą zagrać na swoim najwyższym poziomie i udźwignąć ciężar bycia liderami drużyny. Trudno się też spodziewać, aby (w razie czego) ktoś z rezerwowych wszedł i nagle odmienił oblicze zespołu. Z drugiej strony, kto się spodziewał, ze Piotr Gruszka, który w fazie grupowej MŚ w Japonii grał przeciętnie, nagle wraz z Grzegorzem Szymańskim wejdzie na boisko i "wygra nam mecz" ? |
dnia 07/08/2012
Doszukiwanie się przyczyn naszego blamażu w meczu z Kangurami w elementach czysto siatkarskich to błądzenie.
Od Australijczyków w siatkówkę gramy trzy razy lepiej, a przyczyny tego, że nasza gra w meczu z nimi rozpadła się jak starożytna mumia w zetknięciu z powietrzem z centrum Krakowa leżą - wszystkie bez wyjątku - w głowach naszych siatkarzy.
Sytuacja zaczyna dramatycznie przypominać MŚ 2010 - Polacy nie wiedzą co się dzieje, są roztrzęsieni i rozbici psychicznie.
Jeśli do jutra wieczora ten stan, jakimś cudem się nie zmieni, to zostaniemy rozbici w pył w godzinę. |
dnia 07/08/2012
no to jak już Anthony wywołał MŚ 2006, to coś, żeby się dobrze "natchnąć" przed jutrzejszym ćwierćfinałem. widziałam to setki razy i wciaz jest tak samo piękne http://www.youtube.com/watch?v=svZkF0c5_yc |
dnia 07/08/2012
Zawsze zaczynam oglądać ten mecz od III seta |
dnia 07/08/2012
Sytuacja zaczyna dramatycznie przypominać MŚ 2010 - Polacy nie wiedzą co się dzieje, są roztrzęsieni i rozbici psychicznie.
Mam podobne skojarzenia niestety. Jak czytam czy słucham wywiadów z naszymi siatkarzami to odnoszę wrażenie, że ta porażka kompletnie ich rozbiła a wręcz zdruzgotała, coś im się posypało i nie wiedzą dlaczego. Boję się, że ten mecz może zostać przegrany już w szatni, bo ciągle z tyłu głowy będzie im się kołatała myśl: a przecież mogliśmy grać z Niemcami.
Jeżeli nie uporają się z tym, co się stało właśnie mentalnie, to wszelkie analizy na temat bloku, zagrywki czy przyjęcia i tak nie mają żadnego znaczenia |
dnia 07/08/2012
Jeżeli nie uporają się z tym, co się stało właśnie mentalnie, to wszelkie analizy na temat bloku, zagrywki czy przyjęcia i tak nie mają żadnego znaczenia Jak nie odzyskają, tej już mitycznej świeżości, to im wiara nie pomoże |
dnia 07/08/2012
Doszukiwanie się przyczyn naszego blamażu w meczu z Kangurami w elementach czysto siatkarskich to błądzenie.
To powiedz to naszym siatkarzom, którzy uważają najwyraźniej, że Australijczycy zagrali wczoraj, tu cytat, "fantastyczny mecz" -> http://londyn2012.tvp.pl/8191021/zygadlo-australia-grala-fantastycznie
Od Australijczyków w siatkówkę gramy trzy razy lepiej
To mi przypomina wypowiedź Alekno po ubiegłorocznym meczu półfinałowym F8 LŚ w Ergo Arenie, że obawiał się tylko jak jego siatkarze zniosą frenetyczny doping polskich kibiców, bo siatkarsko różnica potencjałów siatkarskich pomiędzy Polską a Rosją jest taka, że powinien nas spokojnie ograć trzecia szóstka sbornej. A później miał miejsce mecz o III miejsce ME we Wiedniu.
Ale zupełnie poważnie - statystyki pokazują przykładowo, że tutaj w Londynie, w turnieju olimpijskim Australijczycy mają znacznie skuteczniejszy niż nasz reprezentacja blok. Zresztą blok, pokazywały to wszystkie mecze, nie tylko te wczorajszy z nami, Australijczycy mieli akurat najlepszy, ze wszystkich drużyn w naszej grupie. Na tym już można budować przewagę na siatce.
Szczerze nie wiem, jak wygląda obecnie sytuacja z Wołkowem - pewnie bazin czy serek, mogliby się na ten temat wypowiedzieć. Ale skoro w meczu z Amerykanami bodaj w niedzielę, Sasza grał wyśmienicie (71% w ataku, 5 bloków), to wydaje mi się, że w środę także będzie gotowy do
Mogę tylko potwierdzić. Wołkow ma ciągle problemy z kolanem, dlatego Alekno go oszczędza, ale kiedy już wychodzi na boisko, nie przeszkadza mu to grać na bardzo wysokiej skuteczności. W obu meczach w których w Londynie Wołkow grał: z Niemcami i z USA, grał bardzo dobrze. W meczu z nami zagra od początku w szóstce na 110%. |
dnia 07/08/2012
Rozmowa Ireneusza Mazura z red. Iwańczykiem na temat jutrzejszego meczu ćwierćfinałowego (video) -> http://tnij.org/rpfc |
dnia 07/08/2012
I niech tak myślą.
Wmawianie sobie, że wszystko jest ok, tylko, że przeciwnik zagrał "fantastyczny mecz" mimo wszystko pozostawia cień nadziei w odróżnieniu od uświadomienia sobie, że nie wiemy co się z nami dzieje.
To o trzeciej szóstce Rosjan pamiętam - tylko, że powiedział to nie Alekno lecz Werbow, właśnie po ME i - odniesieniu do ówczesnej gry Polaków, nawet po uwzględnieniu współczynnika lekceważenia Przez Rosjan naszej reprezentacji - trochę racji miał. |
dnia 07/08/2012
Wiecie co? Sto razy bardziej wolę, żeby nasi siatkarze tłumaczyli sobie wczorajszą porażkę świetną grą przeciwników niż własną rozsypką na chwilę przed najważniejszymi meczami (oby) turnieju. Rosja na tym turnieju wcale nie jest groźna. Jeśli zdołamy kilka razy powstrzymać Michajłowa i zagrać naszym killer floatem tak, żeby osłabić grę środkiem (nie powstrzymać, bo Grankin gra środkiem nawet z 4.metra), to mamy duże szanse. Wydaje mi się, że Kurek podoła roli lidera.
Od początku chciałam meczu z Rosją, bo mam dobre przeczucia. Przed meczem z Australią miałam koszmar. Śniło mi się, że Yudin rozjechał mi samochodem kota teraz żadnych złych przeczuć nie mam i z niecierpliwością oraz obawami, że większość akcji będę oglądać z zamkniętymi oczami, oczekuję jutrzejszego pojedynku |
dnia 07/08/2012
ja od nich oczekuję zaangażowania i serca w tym meczu. Przyzwyczaili mnie do tego od dwóch lat ...były przecież i mecze przegrane ale ja zawsze widziałam walkę i dlatego, może postękałam że czasami słabo, że coś tam...ale walki i zaangażowania im nigdy nie mogłam odmówić i bardzo to ceniłam ...może to zabrzmi dziwnie, nawet te porażki przyjmowałam..lepiej. Ja ich po prostu nie chciałabym widzieć jak takie mimozy z 2010roku bezradne. To jest tylko sport, wygra lepszy, ale jeżeli będzie ogień, walka do końca bez względu na wynik złego słowa nie powiem...pewnie tylko jak po Pekinie będę kilka dni dochodzić do siebie... |
dnia 07/08/2012
Śniło mi się, że Yudin rozjechał mi samochodem kota
|
dnia 07/08/2012
Rozmowa Ireneusza Mazura z red. Iwańczykiem na temat jutrzejszego meczu ćwierćfinałowego
Jak miło, panie Jurku, usłyszeć umiarkowane, stonowane, analityczne słowa. Rzadki gatunek eksperta w medialnym krajobrazie.
Sytuacja zaczyna dramatycznie przypominać MŚ 2010 - Polacy nie wiedzą co się dzieje, są roztrzęsieni i rozbici psychicznie.
Jeśli do jutra wieczora ten stan, jakimś cudem się nie zmieni, to zostaniemy rozbici w pył w godzinę.
Bez przesadyzmu, proszę, wczoraj byli jedynie z lekka zdołowani, co jest rzeczą normalną w obliczu tak niespodziewanej porażki. Pozbierają się szybciej, niż się komukolwiek wydaje. Ekipa z czterema medalami ważnych imprez jest zaprawiona w boju i drugie miejsce w grupie nie ma prawa jej złamać. |
dnia 07/08/2012
Mnie to w żaden sposób nie przypomina MŚ 2010. Te igrzyska przypominają raczej Ateny 2004: pewna wygrana w pierwszym meczu grupowym z jednym z faworytów, otwarta droga do pierwszego miejsca w grupie, a później niespodziewane porażki ze słabszymi drużynami i ćwierćfinał z Brazylią. I koniec.
Najgorsze jest niestety to, że panowie stracili zupełnie pewność siebie. |
dnia 07/08/2012
Zdzisławo, a skąd u Ciebie ta pewność, że panowie stracili zupełnie pewność siebie?
Po przegranym meczu z Włochami w Wiedniu też stracili pewnosć siebie, a mecz z Rosją wygrał za nich Wójtowicz z Boskiem?
Jakoś mi Kurek, Bartman i Kubiak w Atenach umknęli. Rzeczywiście tak marnie grali? |
dnia 07/08/2012
Jakoś mi Kurek, Bartman i Kubiak w Atenach umknęli. Rzeczywiście tak marnie grali?
novalio, nie ironizuj, wiesz, co mam na myśli.
jeżeli chodzi o utratę pewności siebie, to oczywiście pewności mieć nie mogę, jedynie wnioskuję na podstawie ich zachowania i wypowiedzi dla mediów. na ME do Wiednia pojechała zupełnie inna drużyna - okrojona, będąca w fazie budowy, drużyna, od której niewielu oczekiwało wyniku i która sama nie wiedziała, do czego jest tak naprawdę zdolna. dlatego przegrana w półfinale nie była wielkim rozczarowaniem - tak dla opinii publicznej, jak i samych zawodników. a kiedy pojawiła się okazja zdobycia brązowego medalu kosztem podłamanej Rosji, ta nieobliczalna drużyna, bez żadnego ciężaru i presji na barkach postanowiła ją wykorzystać. dziś nasi siatkarze, jeszcze niedawno mający przed oczami jeden cel i jasno go komunikujący, w wywiadach opowiadają, że nie wiedzą... nie wiedzą, co się stało... i wydają się być równie zdezorientowani jak my. a to niestety średnio wróży.
Obym się pomyliła (wszystko odszczekam z przyjemnością!). |
dnia 07/08/2012
Wybacz, Zdzisławo, nie umiem dołaczyć do frakcji wiecznie obawiających się, zatrwożonych i wyolbrzymiających Kurkowe "nie wiem". Tak już mam. Należę do kibiców pozytywnie zakręconych, którym trudno narzucić cokolwiek oraz zakazać ironii.
Mam nadzieję doczekać się Twego odszczekania. |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|