Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 28
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Grankin: pomyślałem wtedy "ja wam wszystkim pokaże" cz. II |
Rosja reprezentacja - Wróćmy może do decydujących momentów meczu finałowego. Przegraliście dwa pierwsze sety. W końcówce trzeciej partii także kilkoma oczkami prowadzą canarinhos. Można zauważyć, że Brazylijczycy nie czekając nawet na ostatni gwizdek sędziego, zaczynają się mentalnie przygotowywać, że zaraz zaczną celebrować swoje wielkie zwycięstwo.
- My nadal mamy problem ze skutecznością własnego ataku. A jeśli ty sam masz problemy z własnym atakiem, to z Brazylijczykami jest bardzo trudno prowadzić wyrównaną grę. Nasze przyjęcie nadal jeszcze wyraźnie odbiega od poziomu przyjęcia w ekipie canarinhos. Brazylijczycy sprawiają więc nam ciągle wiele problemów własną zagrywką, co skutkuje tym, że nie możemy w ataku wykorzystywać swoich środkowych, którzy są najmocniejszymi zawodnikami na tej pozycji w całej światowej siatkówce.
- Alekno stara się znaleźć wyjście jakieś z tej sytuacji i szuka sposobu, aby zmienić obraz gry?
- On przede wszystkim cały czas szukał optymalnego zastawienia szóstki. Tarasa Chtieja zmienił Dmitrij Ilinych. Po tej zmianie przez jakiś czas Dima był skuteczny, ale potem canarinhos kilka razy się na niego zasadzili i Ilinych wypadł z gry. Mi także gra się nie układała na początku pierwszej partii, i zmienił mnie wtedy, jak już wspomnieliśmy trochę wcześniej, Sasza Butko.
- W którym momencie roszada z pozycjami Muserskiego i Michajłowa pojawiła się w głowie Alekny?
- Mnie ona zupełnie nie zdziwiła, bo taki wariant trenowaliśmy.
- Naprawdę trenowaliście? Ale z boku wydawało się, że przestawienie na pozycjach Muserskiego i Michajłowa to czysta improwizacja, genialny pomysł, który przyszedł naszemu trenerowi do głowy właściwie ad hoc.
- Oczywiście, że trenowaliśmy. Wiedzieliśmy przecież dobrze, że jedziemy na Olimpiadę z jednym, jedynym atakującym. Więc jeśli coś złego stałoby się w Londynie podczas IO z Michajłowem, to Muserski musiał być gotowy, żeby go zastąpić.
- Ale to dziwny wybór rezerwowego atakującego na pierwszy rzut oka. Muserski jest co prawda najwyższy w drużynie, ale na dystansie mógłby mieć problemy z wytrzymałością i dynamiką.
- Trudno mi odtworzyć sposób czyjegoś myślenia, więc nie wiem, w jaki sposób Alekno powziął przekonanie, że Dima to osoba, które potrzebowaliśmy. Możliwe, że właśnie w takich wypadkach decyduje, albo przysłowiowy nos i intuicja, albo umiejętności i wiedza klasowego szkoleniowca. Nie mieliśmy już w tym momencie kompletnie nic do stracenia. Brazylijczycy przygotowywali się już się na to, żeby w trzeciej partii zwieńczyć swoje dzieło - czyli naszą egzekucję, a on musiał koniecznie zrobić coś, żeby im w tym przeszkodzić. Więc to była jego decyzja, żeby taką roszadę na pozycjach wykonać. A nasz trener ma to do siebie, że jak już coś sobie postanowi, to jest później konsekwentny. Tak jak zdecydował w tym roku w moim wypadku, że odsyła mnie do domu i rezygnuje z moich usług po turnieju Ligi Światowej w Republice Dominikany, tak samo w Londynie zdecydował sam, że Muserski przechodzi na atak, a Michajłow na przyjęcie.
- Ostry, gwałtowny temperament Alekno pomaga utrzymać dyscyplinę w zespole?
- Oczywiście, że tak.
- Mówi się, że na siłowni wyciska leżąc sztangę ważącą 200 kg?
- W tym roku podnosi trochę mniejsze ciężary. Niedawno przeszedł przecież operację. Ale jak na siłowni w pozycji leżącej potrafił podnieść 180 kg widziałem niedawno sam.
- Imponujące?
- Mało powiedziane.
- Koniec trzeciego seta. Jest 19:22. Liczyć na to, że jeszcze odrobimy tę stratę, przy stanie 0:2 w wielkim finale olimpijskim, jeszcze z takim przeciwnikiem jak Brazylia - praktycznie beznadziejna sprawa.
- U nas wtedy poszedł na zagrywkę Siergiej ( Tietiuchin). Dzięki niemu mieliśmy trzy małe break pointy: jeden klasyczny as, jedną piłkę przechodzącą i jedną piłkę, którą w przyjęciu Brazylijczycy cudem wyratowali . Co mogę do tego dodać? Po prostu mistrz.
- Odczuwałeś negatywne napięcie płynące z tamtej strony siatki?
- Nie, wcale nie. Brazylijczycy mieli poczucie, że ten mecz już wygrali. Podnieśli ręce, dziękowali losowi, opatrzności. Ewidentnie za wcześniej zaczęli świętować zwycięstwo.
- To cię jakoś wtedy wkurzyło?
- Wszyscy byliśmy wściekli po tym jak przegrywaliśmy już 0:2 Chodziłem po boisku, a w głowie krążyła jedna myśl: "jak to tak? Przecież ten mecz po prostu nie ma prawa tak się skończyć".
- Podczas czasów nie pojawiały się różnice zdań, co właściwie w takiej sytuacji należy robić? Ktoś w waszej drużynie w ogóle ośmiela się mieć inne zdanie niż Alekno?
- Oczywiście, spieramy się. Gra w siatkówkę to twórczy proces i bez dyskusji, nowych pomysłów i twórczego pierwiastka nigdzie byśmy nie doszli. Ale do tych różnic zdań dochodzi przede wszystkim w trakcie treningu. Natomiast podczas meczów to się raczej nieczęsto zdarza. Jeśli zdarza się, zazwyczaj odchodzi się z trenerem na stronę i tam się dalej dyskutuje.
- Naprawdę? Ktoś ośmiela się odciągnąć Alekno na bok i kwestionować jego pomysły na grę?
- Owszem. I to wcale nie tak znowu rzadko.
.
- A jak często Ty miewasz takie właśnie różnice zdań z selekcjonerem?
- Bywają takie sytuacje. Nawet w trakcie meczu finałowego na Igrzyskach w Londynie, miałem trochę inną wizję taktyki, niż ta, na której realizację nalegał wcześniej Władimir Romanowicz. Początkowo założenia były takie, żeby wyprowadzać atak przez środek, identycznie jak w przypadku taktyki, którą Amerykanie zastosowali przeciwko canarinhos cztery lata temu w finale IO w Pekinie. Nasi środkowi mieli grać daleko od rozgrywającego i kończyć przesunięte krótkie. W trakcie meczu finałowego zaproponowałem, żeby nasi środkowi zaczęli grać bliżej mnie i dzięki temu zaczęli atakować z szybszych piłek. Alekno z początku tego nie zaakceptował i powiedział, że nadal mam się stosować się do pierwotnej taktyki. Ale potem mój pomysł na grę ze środkowymi zaaprobował przynajmniej częściowo. Wybór taktyki zależał od tego, który ze środkowych znajdował się pod siatką: Wołkow, czy Apalikow.
- Gra typu "wszystko albo nic" w trzecim secie. W końcówce tej partii, każda akcja może być ostatnią akcją w meczu. Brazylijczycy mają dwie piłki meczowe. Co wtedy czułeś?
- Byłem absolutnie spokojny. Wiedziałem, że mogę mieć zaufanie i powinienem wystawiać piłki do Muserskiego.
- Czy jakaś niezwykła moc wstąpiła wówczas w Muserskiego? 31 punktów w meczu, kiedy grasz dla nietypowej dla siebie pozycji, jeszcze z mistrzami świata Brazylijczykami, to naprawdę fantastyczny wynik.
- Całkiem szczerze, to nigdy wcześniej nie widziałem Dimy grającego tak dobrze i tak skutecznie. Kiedy zobaczyłem jego nastawienie po tej zmianie pozycji i przesunięciu na atak, to dla mnie wszystko stało się zupełnie oczywiste. Zrozumiałem, że powinienem mu wystawiać od tej pory, tak często, jak tylko będzie można. Dopóki siatkarzowi idzie gra i wszystko kończy, to niechaj atakuje jak najwięcej. Zwykle środkowy bloku nie otrzymuje tylu piłek, co atakujący, czy skrzydłowi grający na przyjęciu. Więc jak w tej sytuacji Dima dorwał się już do tego miodu i rozpędził, to zatrzymał się dopiero po ostatnim gwizdku sędziego.
- Trzecią partię więc wygraliście, w dużym stopniu dzięki zaskoczeniu przeciwnika. Ale dlaczego Brazylijczycy nie byli w stanie znaleźć żadnego skutecznego antidotum na naszą nową taktykę także w dwóch następnych setach?
- Opowiem może, co wtedy czułem ja sam. Na czwartego seta, wyszedłem na boisko głęboko przekonany, że Brazylijczycy nie mają już szans wygrać tego pojedynku. I wszyscy moi koledzy czuli zapewne to samo. U nas gra się ułożyła i teraz to my Brazylijczykom powoli zaciskaliśmy pętlę wokół szyi. Nasi rywale byli już podłamani, bo zbyt wcześnie powiesili sobie na szyi złote medale, a tutaj mecz się niespodziewanie odwrócił o pełne 180 stopni. Przy czym, z psychologicznego punktu widzenia było niesłychanie istotne, że to zwycięstwo w trzeciej partii, wydarliśmy naszym przeciwnikom i wywalczyliśmy po niezwykle ciężkiej walce, a nie rozgromiliśmy ich w tej partii, powiedzmy, różnicą 10 punktów.
- Okazało się, że Brazylijczycy także fizycznie nie wytrzymali tego pojedynku.
- To niemal zawsze zdarza się po takich psychologicznych ważnych, gwałtownych zwrotach akcji w spotkaniu, kiedy mecz się całkowicie odwraca. Kiedy tracisz wiarę w zwycięstwo, praktycznie od razu dopada cię także zmęczenie fizyczne. A w naszym zespole była sytuacja odwrotna. Gra się zaczęła nam układać, złapaliśmy nasz rytm gry i zapomnieliśmy o zmęczeniu. Aż do ostatniego gwizdka sędziego, bo kiedy zdobyliśmy ostatni punkt, to całe zmęczenie nas wtedy dopadło i mieliśmy nawet początkowo krótkotrwałe poczucie absolutnej pustki i apatii.
- W takim razie, kiedy ogarnęły was już tylko same pozytywne emocje, uczucie prawdziwej radości i wewnętrznej satysfakcji?
- Radość? Myślę, że nawet jeszcze teraz, nie w pełni zrozumieliśmy to, czego udało nam się w Londynie dokonać.
- Jesteś ponoć jednym z tych szczęśliwych ludzi, którzy potrafią poświęcić się siatkówce całkowicie podczas gry, czy treningów, natomiast wychodząc z hali potrafisz całkowicie zapomnieć, że taki sport w ogóle istnieje. To prawda?
- Nawet w telewizji praktycznie nigdy nie oglądam meczów siatkówki. Czasem robię wyjątek od tej zasady w przypadku własnych występów. Również w czasie wakacji staram się unikać jakichkolwiek bliższych kontaktów z piłką do siatkówki. Choć kiedyś, przebywaliśmy z żoną na wczasach w Egipcie, a w tym czasie nasz hotel kompletował właśnie drużynę siatkarską, która miała wystąpić w turnieju przeciwko zespołom wystawionych przez inne miejscowe hotele. Moja znajoma zdradziła nierozważnie w jakiejś rozmowie z właścicielem naszego hotelu, że z zawodu jestem profesjonalnym siatkarzem i ten natychmiast zaczął mnie namawiać, żebym zagrał w hotelowej drużynie. Uległem i grałem w niej dopóty, dopóki moja żona nie przestawiła mi ultimatum i nie zażądała, abym przestał. Turniej oczywiście wygraliśmy.
- A jakiś inny sport uprawiasz jako hobby?
- Z moim kolegą z "Dynama" Moskwa, środkowym Dmitrijem Szczerbininem jesteśmy zapalonymi bilardzistami. Gramy w rosyjską odmianę bilardu, i prawie zawsze wygrywamy. Pewnego razu generalny menadżer reprezentacji Roman Stanisławow rzucił nam wyzwanie, obiecując pokonać zarówno mnie, jak i Dimę. Stawka wynosiła 5000 rubli. Najpierw nasz menadżer przegrał z Szczerbininem, a potem przegrał jeszcze ze mną. Po tej historii menadżer mówi, że więcej z nami w bilard już grał nie będzie.
- Na koniec chcemy Ci zaproponować małą zabawę, w porównanie siatkarzy i trenera sbornej z innymi znanymi sportowcami. Kto jest wyższy: Dmitrij Muserski, czy Arvydas Sabonis?
- Myślę, że Dima jest wyższy. Sabonis był natomiast przy swoim wzroście był jeszcze bardziej sprawnym "wielkoludem".
(Faktycznie Sabonis jest wyższy. Wzrost słynnego litewskiego koszykarza grającego w reprezentacji ZSSR to 220 cm, natomiast różnych źródeł Muserski - mierzy od 217 do 219 cm - przyp. red.).
- Kto jest cięższy: Władimir Alekno czy zapaśnik Alexander Karelin?
- Karelina nie miałem okazji podrzucać do góry ( śmiech), natomiast Władimira Romanowicza nawet więcej niż jeden raz. Myślę, że nasz trener jednak waży trochę więcej niż Karelin. Choć nie ważne ile Alekno waży, podrzucać go do góry nie przestaniemy!
- Kto jest bardziej skocznym siatkarze Maksim Michajłow, czy Murilo Endres?
- Zdecydowanie Michajłow. Murilo jest ogólnie bardzo technicznym siatkarzem. Oczywiście on również dobrze skacze, ale na tym polu, byłoby mu bardzo trudno rywalizować z Maksimem.
- Kto jest sprytniejszym i inteligentniejszym siatkarzem: Siergiej Tietiuchin, czy Giba??
- Jeśli brać pod uwagę same igrzyska w Londynie, to Siergiej nie miałby pewnie żadnej konkurencji. Ale uwzględniając całokształt kariery, to obaj reprezentują wybitną inteligencję podczas gry. Giba jest siatkarzem grającym szybszą siatkówkę niż Siergiej, Titeuchin na pewno jest wolniejszy i mniej dynamiczny. Mimo tego, że prezentują równe style gry, obaj w trakcie gry, korzystają nie tylko z rąk i nóg, ale także z głowy.
- Kto bardziej dba o wygląd: Aleksander Wołkow, czy piłkarz Kevin Kuranyi?
- Wołkow, podobnie jak Kuranyi, to wyjątkowy elegant i dandys. Postawmy może znak równości ( śmiech)
źródło: "Sowiecki Sport"
| bazin dnia 14/09/2012 ·
211395 Komentarzy · 1955 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 14/09/2012
Pycha!!! |
dnia 14/09/2012
nuda |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|