Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 15
Użytkownicy Online: ksdani
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Żygadło: jestem profi, a profi chce wygrać wszystko |
Rosja Superliga Łukasz Zygadło, nowy rozgrywający drużyny z Nowego Urengoja ostatnie cztery sezony spędził grając w lidze włoskiej, w "Trentino". Wygrał z tym klubem scudetto i Puchar Włoch, Ligę Mistrzów i Klubowe Mistrzostwa Świata. Polski rozgrywający grał ostatnio także pierwsze skrzypce w swojej drużynie narodowej. Podobnie jak jego kolega z reprezentacji, przyjmujący Bartosz Kurek, który przed obecnym sezonem, również przeszedł do rosyjskiej ligi, Łukasz Żygadło miał znaczący wkład we wspaniały tryumf Polski w tegorocznym finale Ligi Światowej. Na początku lipca w Sofii, reprezentacja Polski najpierw w fazie grupowej pokonała Brazylię i Kubę, a później w półfinałach i finałach po 3:0 łatwo zwyciężyła Bułgarię i Stany Zjednoczone. Jednak ten imponujący sukces odsłonił później swoją drugą, zdecydowanie gorszą stronę medalu.
- Zgadza się. W tegorocznej Lidze Światowej wypadliśmy znakomicie. I jakość naszej gry w tej imprezie faktycznie zasługiwała na bardzo wysoką ocenę. Ale Igrzysk Olimpijskich nie da się porównać, do żadnego innego siatkarskiego turnieju - zaczyna naszą rozmowę nowy rozgrywający "Fakieła" Nowy Urengoj, przechodząc z rosyjskiego na angielski. W Polsce oczekiwano od naszego zespołu, że na Olimpiadzie w Londynie osiągniemy coś więcej, niż samo wyjście z grupy i odpadnięcie już na etapie ćwierćfinałów. Oczywiście, nie jest wstydem, że w tych ćwierćfinałach przegraliśmy, z jak się później okazało przyszłymi mistrzami olimpijskimi - czyli z Rosja. Gdybyśmy jednak na Igrzyskach wyszli do fazy pucharowej z grupy z pierwszego miejsca, to z faworytami imprezy zetknęlibyśmy się dopiero w półfinałach, nie w 1/4. Ponieważ Rosja, Brazylia i Stany Zjednoczone znajdowały się właśnie w drugiej niż nasz zespół grupie, było to absolutnie realne. Nie udało się nam, ale musimy pamiętać, że aż ośmiu siatkarzy w naszej drużynie grało na Igrzyskach Olimpijskich po raz pierwszy.
W Londynie zrozumiałem, że Olimpiada to wyjątkowy turniej, w którym obowiązuje zasada wszystko, albo nic - zwyciężasz, lub giniesz. Tak będzie również w Rio de Janeiro w 2016 roku, i przygotować się do Igrzysk Olimpijskich za cztery lata musimy zacząć się także mentalnie już teraz.
fot. fakelvolley.com
- Sześć lat temu, po raz pierwszy pojawiałeś się w lidze rosyjskiej. W drużynie z Kaliningradu grałeś jednak tylko jeden sezon. Oznacza to, że w naszej lidze wtedy się jeszcze nie odnalazłeś?
- To moje pierwsze rosyjskie doświadczenie na pewno mi się bardzo przydało. Poznałem bliżej wasz kraj, jego siatkówkę. Zanim przyjechałem do Rosji, już wcześniej grałem za granicą: w Grecji i w Turcji. Ale moim głównym celem były wtedy Włochy. Wszyscy wtedy twierdzili, że właśnie Serie A1 jest najlepszą ligą dla zawodowego siatkarza, nie tylko ze względu na poziom rywalizacji, ale także poziom treningu i szkolenia
I po czterech latach, które spędziłem w Trentino Volley mogę powiedzieć, to faktycznie były najważniejsze lata w mojej siatkarskiej karierze. Bardzo ciężko pracowałem, mając obok siebie praktycznie same gwiazdy światowej siatkówki. Nauczyłem się nie tylko tego, jak trenować i grać, ale także w jaki sposób odpoczywać i w ogóle jaki prowadzić tryb życia, aby potem na hali, podczas meczu wykorzystać cały swój potencjał. A oprócz tego z "Trentino" zdobyłem praktycznie wszystkie trofea, które mogłem zdobyć na arenie klubowej
- Ale teraz po sześciu latach, w wieku 33 lat wróciłeś do Rosji....
- Dziś rosyjska superliga jest być może nawet bardziej interesująca niż mistrzostwa Włoch. Wydaje się być bardziej wyrównana, jeśli chodzi o skład drużyn i ich potencjalną siłę. Nie jest przypadkiem, że w ubiegłym roku rosyjskie kluby tryumfowały zarówno w Lidze Mistrzów, jak w Pucharze CEV. Do klubów rosyjskich ściągani są bardzo dobrzy zawodnicy zagraniczni. A że i rodzimych, rosyjskich siatkarzy prezentujących bardzo wysoki poziom u Was nie brakuje, superliga wydaje się być wyjątkowo silna. I trzeba być przygotowanym na twardą rywalizację. We Włoszech w Serie A1, w tym momencie walka o tarczę scudetto, ogranicza się już tylko do wąskiej grupy trzech, może czterech drużyn. Zresztą nie tylko siatkówka włoska, ale także grecka i hiszpańska, w ostatnich latach dotknął kryzys związany z problemami gospodarczymi tych krajów.
- Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z gry w "Fakiele"? W barwach nowego klubu rozegrałeś już prawie dziesięć spotkań oficjalnych w ramach pierwszego etapu Pucharu Rosji. Nowi partnerzy są rosyjskojęzyczni, ale trener jest Włochem, z którym jednak do tej pory, nie miałeś jeszcze okazji pracować.
- Uważam, że to, iż "Fakieł" w obecnym sezonie prowadzi "Fefe" Ferdinando De Giorgi - to świetna wiadomość dla wszystkich. Mentalność włoskich szkoleniowców stale mi imponuje. W swojej pracy kierują się filozofią, że niczego nie możesz robić na pół gwizdka, więc musisz dać z siebie wszystko, nie tylko podczas gry, ale także podczas treningu..
-Zaobserwowałem, że zawodnicy podczas treningu, często wyłączają swoją głowę i powtarzają ćwiczenia w sposób mechaniczny. Czy i Tobie zdarza się wykonywać w taki mechaniczny sposób polecenia trenera?
- Nie. Trening - nigdy nie może być tylko bezmyślną pracą, musisz w to także starać się włożyć pasję i swoją duszę. Dopiero wtedy jest szansa, że cały wysiłek który włożyłeś w trening, da odpowiedni rezultat także podczas gry o punkty.
Mogę powiedzieć więcej. Podczas treningu, muszę myśleć i zawsze staram się wybrać najlepszą opcję. Jeśli pracujesz na treningu w kieracie, jak przysłowiowy koń pociągowy, to nie licz później na efekty. I wydaje mi się, że gracze "Fakieła" powoli zaczynają rozumieć, czego od nich wymaga De Giorgi.
- A czy Tobie udało się już z "Fefe" złapać dobry kontakt i dobrze się z nim rozumiesz?
- Myślę, że tak. Po pierwsze, nie mam problemu z komunikowaniem się z nim, w jego języku ojczystym. Po drugie, w ciągu czterech lat spędzonych w Trentino poznałem gruntowanie włoską szkołę gry. I po trzecie, De Giorgi jako siatkarz, przecież także był rozgrywającym. Więc czasami rozumiemy się już nawet bez słów.
- Podejrzewam jednak, że jeśli chodzi o Twoją współpracę z partnerami, to wiele rzeczy musi się jeszcze dotrzeć?
- Niektóre rzeczy zawsze będą stwarzać problemy. Na przykład teraz pracujemy intensywnie ze środkowymi nad grą pierwszym tempem, także po negatywnym (złym) przyjęciu. Musimy jak najwcześniej wyjaśnić sobie, jakie są właściwie nasze możliwości w podobnych sytuacjach. Zarówno na treningach, jak i w grze o punkty.
- A jak Ci się gra z Konstantinem Bakunem - podstawowym atakującym "Fakieła" w tym sezonie?
- Nie obyło się bez kontrowersji, wymiany zdań, ale myślę, że stopniowo krok po kroku, taką nić porozumienia znajdujemy. W tym momencie Konstantin zrobił już spory postęp, jeśli chodzi o grę z szybkiej piłki. Wcześniej wolał atakować z wyższej wystawy. Ale nowoczesna siatkówka wymaga zarówno od rozgrywającego, jak i atakującego bardzo szybkiej gry. Jest zrozumiałe, że pojawiać się wtedy mogą błędy. Ale oboje, ja i Konstantin dobrze to rozumiemy.
- Trafiłeś do klubu, w którym w tym sezonie kadra składa się co prawda z doświadczonych zawodników, ale brakuje wyraźnie autentycznych siatkarskich gwiazd. Nie odczuwasz z tego powodu pewnego zawodu, po tym jak w "Trentino" miałeś szansę grać z siatkarzami tego kalibru co Matej Kazijski, czy Osmany Juantorena?
- W zespole "Fakieła" ja naprawdę dostrzegam siatkarzy, którzy 'mają papiery", aby kiedyś grać na poziomie reprezentacyjnym. Oni po prostu w pierwszej kolejności muszą uwierzyć w siebie, że stać ich na to, że mogą walczyć o miejsce w reprezentacji Rosji. To głównie kwestia psychologii. Oraz, nie trzeba dodawać, muszą także ciężko nad sobą pracować.
Myślę zresztą, że każdy siatkarz powinien mieć takie marzenie i stawiać sobie za cel , grę w reprezentacji swojego kraju. A potem z całych sił starać się wygrać z nią, te najważniejsze turnieje, z Igrzyskami Olimpijskimi włącznie. Jeśli jesteś w zespole narodowym, to przed Tobą otwierają się całkiem nowe możliwości. I nawet kwestia pieniędzy przestaje być wtedy priorytetowa.
- Ale siatkarze-reprezentacji ostatnio właśnie bardzo narzekają na maksymalnie napięty terminarz. Liga Światowa, Mistrzostwach Świata, Mistrzostwa Europy, Pucharu Świata - nie pora pomyśleć o odchudzeniu kalendarza rozgrywek?
- Ja praktycznie całe życie spędzam w hotelach. Mógłbym zwrócić się selekcjonera, mówiąc, że chcę trochę odpocząć od siatkówki, że chce zrezygnować w występów w reprezentacji następnych Mistrzostw Europy. Ale wiem, że nie wolno mi tak postąpić, jestem profi, a profi chce wygrać wszystko.
FIVB kalendarz wymaga jednak niewątpliwie korekty. Jest rzeczą niezbędną, aby po zakończeniu rozgrywek, zawodnicy mieli więcej niż tylko skromne dwa tygodnie odpoczynku. Aby sezon reprezentacyjny mogli potem rozpocząć w pełni wypoczęci, mając za sobą normalne pełne wakacje
- A gdzie Ty spędzasz wakacje?
- Uwielbiam podróżować. Poznawać ludzi, inne kultury i przyrodę. Byłem w Tanzanii, w parku narodowym Serengeti, na Zanzibarze. Były to niezapomniane wrażenia. Czerpałem także dużą przyjemność ze zwiedzania Japonii, Brazylii, Argentyny, poszczególnych krajów Europy.
- Jak w swoim życiu zawodowego siatkarza, znalazłeś na to czas?
- Jeśli tylko w odpowiedni sposób organizujesz swoje życie, to ten wolny czas zawsze można znaleźć. Przykładowo, choć "Trentino" w którym w ostatnich sezonach występowałem, praktycznie non-stop brało udział w różnych rozgrywkach, znalazłem czas i udało mi się ukończyć kurs wiedzy sommelierskiej. We Włoszech poznałem świat dobrego wina. Zetknąłem się z prawdziwymi specjalistami w tej dziedzinie. Otworzyli mi oczy na wiele nowych rzeczy. I dziś to hobby jest ważnym elementem w moim życiu.
- Nie masz nic przeciwko temu, żeby siatkarze sięgali po alkohol?
- Istnieje takie pojęcie jak "francuski paradoks" (Francuzi mimo wysoko kaloryczności diety i spożywania dużej ilości tłustego mięsa, mają niski poziom chorób układu krążenia, co przypisuje się zwyczajowi spożywania kieliszka wina do obiadu - przyp. red.) I ja nie widzę nic złego w tym, że siatkarz chce się napić piwa, lub sięga po kieliszek wina po meczu lub treningu. Oczywiście wszystko z umiarem, bo inaczej wynikną problemy. Ja w każdym razie także w przypadku alkoholu przestrzegam prawidłowych zachowań prozdrowotnych. I radzę to robić wszystkim, nie tylko siatkarzom.
Źródło: Sowiecki Sport
| bazin dnia 27/09/2012 ·
211395 Komentarzy · 1969 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 27/09/2012
Jeśli pracujesz na treningu w kieracie, jak przysłowiowy koń pociągowy, to nie licz później na efekty.
Myślę zresztą, że każdy siatkarz powinien mieć takie marzenie i stawiać sobie za cel , grę w reprezentacji swojego kraju.
powodzenia Łukasz |
dnia 27/09/2012
Spirydonow na twitterze zapowiada, że dziś albo jutro kadrę Uralu zasili jeszcze jeden mocny, a na pewno stosunkowo drogi siatkarz (martwi się, że "pieniędzy może zabraknąć" i nie jest to wcale Visotto.
Jeśli to siatkarz z paszportem rosyjskim, to prawie na pewno chodzi o Maksima Pantalejmonienko, który w ubiegłym roku grał w "Fakiele"
Natomiast jeśli jest to zastępstwo za Visotto na dłużej i siatkarz zagraniczny, to może być to Alain Roca Borrero, który w Ufie grał w ubiegłym roku.
Ewentualnie, najmniej to najmniej prawdopodobny wariant, Ural mógł zapłacić odszkodowanie Lokomotiwowi Nowosybirsk i "podebrać" Fakielowi Michaela Sancheza
Obstawiam jednak, że to Maksim Pantalejmonienko. Na razie Spirydonow informacji o kogo konkretnie chodzi, nie chce sprzedać nawet za $, choć pertraktacje ciągle jeszcze trwają. |
dnia 27/09/2012
Francuzi mimo wysoko kaloryczności diety i spożywania dużej ilości tłustego mięsa
Chyba się Łukaszowi Paryż z Paradyżem koło Opoczna pomylił |
dnia 28/09/2012
z Paradyżem koło Opoczna pomylił
To Paradyż koło Opoczna słynie teraz z tego, ze można tam zjeść kaczy, lub gęsi foie gras owinięty podsmażanymi plastrami bekonu i popić tę bombę kaloryczną miejscowym, białym, lub czerwonym wytrawnym winem? |
dnia 28/09/2012
Bazin,na Boga,dawaj szybko namiary tej knajpy... |
dnia 29/09/2012
Chyba się Łukaszowi Paryż z Paradyżem koło Opoczna pomylił
|
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|