Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Deja vu? |
SN Podobno środkiem meczów się nie wygrywa. A jednak wygrywa się. A nawet jeżeli się nie wygrywa, to Skra w ostatnim czasie właśnie środkiem dwa spotkania na międzynarodowej arenie przegrała. W finale Ligi Mistrzów z Łodzi z ubiegłego sezonu, to właśnie w dużej mierze środek, w postaci Aleksandra Wołkowa i Nikołaja Apalikowa, wobec słabszej dyspozycji Maksima Michajłowa i lewoskrzydłowych, oczywiście obok fenomenalnego Valerio Vermiglio, był decydującym czynnikiem o zwycięstwie rosyjskiego hegemona. Tak jak dziś, gdy William grę w ataku oparł, zwłaszcza w końcówce 3. seta, na duecie środkowych Douglas-Acacio, zresztą jak na końcu się okazało, obaj środkowi byli najlepiej punktującymi siatkarzami swojej ekipy.
To nie jedyna analogia porównawcza między dzisiejszym półfinałem KMŚ, a kwietniowym finałem. Wiele opinii o trenerze bełchatowskiej Skry, Jacku Nawrockim, jest mocno przesadzonych, aczkolwiek trudno się nie zgodzić, że tak samo jak wtedy, i dziś zabrakło zimnej krwi polskiemu trenerowi. W wielkim meczu z Zenitem, Nawrocki nakazał swoim zawodnikom, w czwartym secie popełniającym zdecydowanie zbyt dużą ilość błędów własnych w polu serwisowym, zwolnienie ręki w zagrywce i dostarczenie stosunkowo łatwej piłki na drugą stronę niezbyt pewnym Rosjanom. Co właśnie pozwoliło Valerio Vermiglio, instruowanym przez Władimira Aleknę w czasie pamiętnego tie-breaka, by za wszelką cenę unikał gry przez lewe skrzydło, na bezkarną grę środkiem - i pomimo tego, że w ostatnim secie tamtego spotkania Skra nie popełniła chyba żadnego błędu w polu serwisowym, to jednak mając doskonałe przyjęcie, włoski rozgrywający swobodnie mógł wykorzystać bezbłędnie grających - Apalikowa i Wołkowa, co chyba też okazało się kluczem do odniesienia końcowego zwycięstwa.
Tak dziś, ciężko nie zgodzić się, że kilka decyzji personalnych Nawrockiego było co najmniej nie zrozumiałych. Trzymanie na parkiecie Karola Kłosa przez trzy i pół seta - który nie radził sobie nie tylko w bloku, ale przede wszystkim w ataku (1/7 przy 3 bezpośrednio straconych po jego atakach punktach) ewidentnie wskazuje na to, że trenerowi Skry ciężko zachować obiektywizm wobec rotacji personalnej na linii Kłos-Kooistra, czego świadkami byliśmy już w poprzednim sezonie, a czego świadkami stajemy się także w tym. Zdziwienie potęguje fakt, że w spotkaniu z Zenitem, równie bezbarwnego co dziś Kłosa zmienił znacznie wcześniej Holender i trudno było nie zauważyć lepszej gry na korzyść bardziej doświadczonego ze środkowych. Można się zastanawiać, czy gdyby Kooistra, który w końcówce czwartego seta dwoma indywidualnymi zagraniami - atakiem, a następnie zagrywką, po której Filipe Ferraz przyjął serwis na drugą stronę a do tie-breaka atakiem z przechodzącej piłki doprowadził Daniel Pliński, był obecny na parkiecie w trzecim secie, to czy rzeczywiście Sada tego seta by wygrała. Do tego Nawrocki w żaden sposób nie był w stanie zareagować na wydarzenia na parkiecie w trakcie 5. seta - pomimo tego, że Skra ostatecznie popełniła aż 7 błędów w polu serwisowym w decydującej partii, nie zobaczyliśmy żadnej taktycznej zmiany na poprawienie zagrywki - pomimo tego, że ani rewelacyjnie dysponowanemu w ataku Atanasijevicowi (8 błędów w polu serwisowym w całym meczu), ani Mariuszowi Wlazłemu (7 błędów przy 1 asie), serwis dziś zupełnie nie siedział.
Wydaje się, że doceniając klasę, umiejętności i ambitną postawę rywala, to jednak Skra ten mecz w dużym stopniu na własne życzenia przegrała. Zwłaszcza, że Sada zagrała nieporównywalnie słabszy mecz niż przedwczorajszy z Trentino - a argentyński trener Marcelo Mendez, pomimo wcale nie najgorszego wyniku, zdjął z parkietu przeciętnie grających do połowy trzeciego seta - asa atutowego Cruzeiro, Wallace'a i Joandry'ego Leala. Istotę błędów własnych w tie-breaku potęguje także fakt, że pomimo pewnego wydawałoby się prowadzenia w 4. secie, Brazylijczycy ostatecznie tą partię przegrali - stąd też można zastanawiać się, jak wyglądałaby gra w pierwszej części tie-breaka, która przy zmianie stron zakończyła się przecież tylko jednopunktowym prowadzeniem Sady, gdyby Skra za wszelką cenę nie starała się oddawać przeciwnikom punktów po błędach własnych. Gdyby...
Odbiegając już od tematu Skry, warto podkreślić najlepszy wynik brazylijskiego zespołu po wznowieniu Klubowych Mistrzostw Świata. Wydaje się, że dzięki temu występowi, bez względu na wynik finału z Trentino, brazylijska Superliga przez wielu obserwatorów, między innymi u nas w kraju, zostanie obdarzona trochę przychylniejszym spojrzeniem. Fakt faktem, że jak do tej pory brazylijskie zespoły w KMŚ prezentowały się na skraju kompromitacji i słabizny, ale tegoroczna postawa Sady Cruzeiro na szczęście łamie ten obowiązujący przez ostatnie lata schemat. Dodatkowo, osobiście jeden z moich ulubionych siatkarzy, William Arjona, dostał okazję na pokazanie się całemu siatkarskiemu światu i, co tu dużo gadać, kilkoma najbardziej efektownymi zagraniami i niesamowitą grą wykorzystał.
W ostatnim meczu turnieju ponownie zobaczymy pojedynek Sady z Trentino. Bez względu na dzisiejsze zmagania, to zdecydowanie dwie najlepsze drużyny Klubowych Mistrzostw Świata, a już pierwsze ich starcie było zdecydowanie najciekawszym spotkaniem imprezy. Faworytem spotkania na pewno jest Trentino, choć Sada nie ma nic do stracenia, a i w pierwszym spotkaniu Brazylijczycy pokazali, że mają czym przeciwstawić się najbardziej utytułowanej drużynie siatkarskiej ostatnich lat.
Brasil | Brasil dnia 18/10/2012 ·
211395 Komentarzy · 2618 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 18/10/2012
No |
dnia 18/10/2012
Mogę tylko głęboko westchnąć i napisać "co prawda to prawda".
Podpisuję się wszystkimi łapkami pod tym co napisał Brasil. Osobiście bardzo lubię trenera Nawrockiego, ale niestety, ewidentnie dziś się nie popisał. Wielka szkoda tej szansy, bo "Loczek" zagrał dziś rewelacyjnie i Skra, gdyby trener Nawrocki wcześniej zaryzykował zmiany w szóstce, miała po pierwszym przegranym secie, sporą szansę ten mecz odwrócić i przechylić na swoją stronę.
Zgadzam się też, że trenerowi Skry brakuje nieraz odwagi w decyzjach kadrowych. Nie jest sztuką "mieszać" składem w sparringach, tylko tak jak Alekno w wielkim finale olimpijskim, spróbować zagrać niekiedy va banque w meczu o stawkę. Siatkówka co prawda jak wiadomo jest grą błędów i trzeba minimalizować ryzyko, ale z drugiej strony na pewnym poziomie kunktatorstwem w sporcie, co udowodnił także Smuda podczas ME, niczego nie da się wygrać.
Szkoda szansy, żeby jeszcze raz zmierzyć się w finale z Trentino, bo wbrew temu co myślałem i pisałem tutaj wczoraj, głównie dzięki natchnionej grze na prawym ataku młodego Serba, taką okazję Skra na pewno dziś miała. |
dnia 18/10/2012
Brasil, czapki z głów |
dnia 18/10/2012
Trochę zabrzmiało to tak, jakby trener Nawrocki nie cenił nie tylko dublerów zawodników szóstkowych w swojej drużynie ( czego dowiódł dziś czynem, nie przeprowadzając zmian), ale także dublerów w ekipach rywali.
Może i szczera, ale chyba jednak niezbyt fortunna wypowiedź. |
dnia 19/10/2012
czego się spodziewać po Przeklinaku? Zdecydowanie najbardziej nielubiany trener w mojej klasyfikacji |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|