Indykpol AZS Olsztyn
Właśnie zakończyła się 4 kolejka PlusLigi. Najwięcej spotkań odbyło się dziś, w niedzielę. Jednym z nich był pojedynek Indykpolu AZS-u Olsztyn z Effectorem Kielce. Dla obu zespołów dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne. Kluby te nie są uznawane za faworytów ligi, więc punkty muszą "zbierać" w pojedynkach z drużynami z 'dołu' tabeli. Jak się potoczyło spotkanie? Zapraszam do przeczytania poniższej relacji.
Na początku spiker przedstawił znane osobistości, zarówno świata polityki, jak i nauki. Oprócz tego na hali można było usłyszeć doping 20-osobowej grupy fanów Effectoru. Po chwili rozpoczęło się przedstawienie wyjściowych 'szóstek' obu zespołów.
Indykpol AZS Olsztyn:
Rozegranie: Guillermo Hernan (K)
Przyjęcie: Łukasz Szarek i Wojciech Ferens
Środek: Wojciech Sobala i Piotr Hain
Atak: Bartosz Krzysiek
Libero: Michał Żurek
Effector Kielce:
Rozegranie: Michał Kozłowski (K)
Przyjęcie: Robert Milczarek i Adrian Staszewski
Środek: Grzegorz Kokociński i Miłosz Zniszczoł
Atak: Armando Danger
Libero: Bartosz Sufa
Chwilę potem sędzia dał sygnał i mecz się może się rozpocząć. Jako pierwsi serwowali gospodarze, a konkretnie Łukasz Szarek. Pierwsza akcja meczu to dużo chaosu po obu stronach siatki.
Swoich piłek nie kończyli zarówno Krzysiek, jak i Danger. Dopiero para Kokociński/Staszewski skutecznym blokiem na Bartoszu Krzyśku zdobyła pierwszy punkt spotkania (0:1). W odpowiedzi Ferens skutecznie zapunktował z lewej strony. Kielczanie chcą zdobyć kolejny punkt, ale Adrian Staszewski posłał plas w aut. Chwilę później nastąpiła długa wymiana. Ponownie żadna drużyna nie była w stanie zdobyć punktu w pierwszej akcji i dopiero potrójny blok AZS-u na Dangerze pozwolił odskoczyć na prowadzenie 3:1. Sobala zagrał w aut i na polu zagrywki stanął przyjmujący Effectora, Adrian Staszewski. Pierwsza jego próba była bardzo skuteczna - punkt bezpośrednio z zagrywki, co dawało remis po 3. Olsztynianie próbowali się mobilizować, ale nie przyniosło to żadnych efektów, ponieważ Staniszewski zdobył drugiego już asa serwisowego. Jak mówi przysłowie, do trzech razy sztuka. Trzecie podejście było zupełnie nieudane. Utrzymał się remis (4:4 ). W polu zagrywki stanął Krzysiek i spowodował serię błędów kielczan. Najpierw Milczarek, a następnie dwa razy z rzędu Danger zaatakowali w aut (7:4). W kolejnej akcji Robert Milczarek znalazł lukę w olsztyńskim bloku i zdobył piąty punkt dla swojego zespołu (7:5). Na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły po skutecznym ataku Wojciecha Ferensa. Po przerwie punkt, po dotknięciu siatki przez zawodników z Kielc, zdobyli gospodarze. Chwilę potem nastąpił autowy atak Zniszczoła ze środka i mamy 10:5. Po tej akcji trener Kielczan, Dariusz Daszkiewicz, poprosił o czas. Następnie Armando Danger atakiem blok-aut zdobył 6. punkt dla Effectora. W odpowiedzi Łukasz Szarek zaatakował z lewego skrzydła. Effector odpowiedział w postaci Armando Dangera, który zdawał się atakować już pewniej, z całą swoją siłą. W tym momencie nastąpił zastój AZS-u Olsztyn. Na zagrywkę wszedł Robert Milczarek i dzięki niemu kielczanie objęli prowadzenie 11:12. Jego zagrywka powodowała problemy w przyjęciu Olsztyna i zmuszała atakujących, bądź rozgrywającego do błędu. Effector zdobywał punkty po kontrze albo dzięki blokującym. W tej partii wyróżnił się Adrian Staszewski, który skutecznie zablokował Łukasza Szarka i przepchnął na siatce Guillermo Hernana. Wcześniej, przy stanie 11:10 o czas poprosił trener Radosław Panas, ale nie przyniosło to spodziewanych efektów. Kielczanie zaczęli grać pewniej w bloku, byli pasywni na siatce i wiele piłek lądowało na rękach przyjmujących lub libero. W końcu AZS 'przełamał' Bartosz Krzysiek atakując 'blok-aut' i zdobywając 12. punkt (12:12). Następuje chwila wymiany punkt za punkt, dobre akcje przeplatały się z błędami. W siatkę wpadli Hain i Danger, a Ferens i ponownie Kubańczyk skutecznie kończyli swoje piłki. Atakujący zespołu z Kielc grał jak w transie, zdobywając punkt raz za razem (14:16) i to dzięki niemu Effector schodził na drugą przerwę na prowadzeniu. Po przerwie Ferens próbował pobudzić kolegów skutecznym atakiem po skosie z lewej strony. Następuje wymiana cios za cios. Tym razem atakujący obu drużyn mieli wiele pracy. Momentem przełomowym tego seta był blok Miłosza Zniszczoła na Łukaszu Szarku i odskoczenie na dwa punkty (18:20). Chwilę później punktował Staszewski po kontrze swojego zespołu. Trener Panas dokonał pierwszej zmiany -za Łukasza Szarka wszedł młody Jakub Urbanowicz. Kolejna akcja to aut Bartosza Krzyśka, dzięki czemu Effector wyszedł na 4. punktowe prowadzenie (18:22). Hernan uruchomił Haina na środku. Danger odpowiedział skutecznym plasem tuż za blokującymi. Krzysiek nie wytrzymał ciśnienia i zaatakował w antenkę. Przy pierwszej piłce setowej Urbanowicz zdecydował się na plas, którym zdobył 20. punkt dla AZS-u. Warto wspomnieć, że był to pierwszy punkt tego zawodnika na boiskach Plus Ligi. Chwilę potem nie wytrzymał presji i zagrał w siatkę. Pierwszy set wygrali kielczanie 20:25 i objęli prowadzenie w całym meczu.
Na drugą odsłonę zespół gospodarzy, AZS Olsztyn, wyszedł na parkiet z Jakubem Urbanowiczem, który zastąpił Łukasza Szarka. Goście nie dokonali żadnych zmian. Drugi set rozpoczął się, podobnie jak set pierwszy, od chaosu na siatce. Najprzytomniejszy okazał się Armando Danger, który przepchnął piłkę obok blokujących. Ponownie zagrywka gości sprawiła mnóstwo kłopotów, przez co Effector odskoczył na wysoką przewagę sześciu oczek (1:7). Wcześnie, przy stanie 1:5 trener Panas poprosił o czas. Nieskuteczni w ataku byli Hain, Ferens i Krzysiek. Goście bardzo dobrze grali blokiem, który był ich atutem w tym spotkaniu. Bartosz Krzysiek skutecznie zaatakował po prostej i ustalił wynik na 2:7 dla gości. W kolejnej akcji atakujący AZS-u Olsztyn ponownie był skuteczniejszy, niż blokujący z Kielc. W następnej akcji został jednak zatrzymany przez szczelny blok ekipy trenera Daszkiewicza. Po przerwie technicznej Urbanowicz zdobył punkt, plasując na kontrze. Nadzieja w AZS-ie odżyła, gdy Staszewski został zablokowany przez parę Krzysiek-Hain. Niestety po długiej wymianie Bartosz Krzysiek zaatakował ponad blokiem, w aut. Kolejne dwa punkty padały łupem gości. Danger wykorzystywał niemoc olsztynian, a atakujący AZS-u Olsztyn znów nie trafił w boisko. W tej sytuacji trener Panas zostaje zmuszony do dokonania zmiany. Za wspomnianego Krzyśka wszedł Łukasz Szarek. Akademicy zdobyli 6. punkt, skutecznie z drugiej linii zaatakował Wojtek Ferens. Chwilę potem Jakub Urbanowicz zagrał w siatkę. AZS starał się jednak dogonić rywali. Najpierw Hain zaatakował ze środka, następnie para Ferens-Krzysiek skutecznie powstrzymała Dangera (8:12). Goście nie pozwolili się doścignąć i znowu odskoczyli na sześć oczek. Najpierw Zniszczoł zaatakował ze środka, a następnie Milczarek po dłoniach blokujących w aut. Przy wyniku 8:14 trener Panas poprosił o czas. Nie daje to żadnych efektów, gdyż Armando Danger nie stracił nic ze swojej skuteczności i zdobył 15. punkt dla swojego zespołu. Hain odpowiedział skutecznym atakiem, jednak Robert Milczarek swoim plasem sprawił, że drużyny schodziły na drugą przerwę techniczną (9:16). Po przerwie nastąpiła kolejna długa wymiana i Wojciech Ferens skutecznie zaatakował z lewej strony. Chwilę później zaserwował w siatkę i w kolejnej akcji środkowy Effectora, Miłosz Zniszczoł, skutecznie zaatakował ze środka zdobywając 18. punkt. Przy stanie 11:19 dla Effectora, trener Daszkiewicz dokonał klasycznej podwójnej zmiany. W miejsce Armando Dangera wszedł Grzegorz Pająk, a za Michała Kozłowskiego - Tomasz Józefacki, który został powitany gromkimi oklaskami. Chwilę po swoim wejściu Tomasz Józefacki zdobył punkt, ustanawiając wynik 13:19 dla gości. Chwilę później Adrian Staszewski pomylił się w polu zagrywki i trener Panas w miejsce Urbanowicza wprowadził, pierwszy raz w tym sezonie, Raphaela Batistę. AZS nie potrafił doskoczyć do Kielczan, którzy utrzymywali cały czas pięcio-punktową przewagę. Dobrze w tych końcowych momentach grał Staszewski, który wyprowadził Kielce na prowadzenie 15:21. Chwilę później para Ferens-Hain zablokowała Dangera (17:22). Trener Panas zdecydował się wprowadzić na parkiet Jonasa Kvalena w miejsce Guillermo Hernana, a w zespole Effectoru wrócili na parkiet Danger i Kozłowski. Raphael skutecznie zaatakował z lewej po skosie (18:22). Przewaga wydawała być się jednak zbyt duża. Ponownie Staszewski w ataku i przewaga kielczan wzrosła do pięciu punktów. Akademicy walczyli do końca, najpierw Ferens, a następnie Szarek atakowali skutecznie, jednak Grzegorz Kokociński atakiem ze środka zakończył drugiego seta. Effector Kielce objął prowadzenie 0-2.
Trzeci set rozpoczął się od zepsutej zagrywki Guillermo Hernana. W kolejnej akcji skuteczny był Wojciech Ferens, a Adrian Staszewski odpowiedział atakiem z lewej strony. Na parkiet wrócił Bartosz Krzysiek, ale najwidoczniej nie miał dziś "swojego dnia". Grzegorz Kokociński atakiem ze środka zdobył 3. punkt dla Kielc. Po chwili punkt po takiej samej akcji zdobył Krzysiek, ale w kolejnych akcjach zagrał w siatkę i został zablokowany (3:5). Gracze AZS-u Olsztyn popełniali zbyt wiele błędów. Najpierw Ferensowi nie powiodło się z szóstej strefy, następnie zagrał w siatkę (4:6). Przy serwisie gości nastąpiło niedokładne przyjęcie i błąd rozegrania Guillermo Hernana. Kapitan AZS-u fatalnie wystawił piłkę dla Piotra Haina, który się z nią minął. Wynik na 4:8 ustalił Staszewski atakiem z kontry po dłoniach Wojtka Ferensa. Po przerwie technicznej na parkiecie zobaczyć mogliśmy Dawida Gunię, który zmienił Piotra Haina. Piąty punkt dla AZS-u zdobył Raphael Da Silva, a Dawid Gunia posłał zagrywkę w siatkę (5:9). Olsztynianie mieli trudności ze skończeniem swoich ataków, słabo Krzysiek i Ferens. Problemów za to nie mieli kielczanie -Adrian Staszewski dwa razy skutecznie zaatakował na kontrze (5:11). O czas poprosił trener Panas. Po przerwie wydawać się mogło, że AZS zagra lepiej, ale były to tylko złudzenia. Krzysiek zapunktował na 6:11, ale Hernan zepsuł zagrywkę. Ponownie widzimy atakującego AZS-u w akcji, ale jego vis-a-vis pokazuje kubański temperament (7:13). Wszyscy zgromadzeni w hali 'Urania' mieli przed oczami pojedynek ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która dzień wcześniej przegrywała ze Skrą 2:0, jednak zdołali odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Kibice wierzyli, że w przypadku AZS-u będzie podobnie. Promyk nadziei zaświecił, gdy Staszewski zaserwował w aut, a chwilę później Gunia zablokował Milczarka (9:13). Hernan posyłał Krzyśkowi piłki rna przełamanier1;, ale ten nie potrafił skończyć. To, czego nie mógł Krzysiek, bezbłędnie robił Armando Danger, który z łatwością przebijał się przez olsztyński blok. Po udanej kiwce Michała Kozłowskiego, Effector Kielce schodził na przerwę ze sporą zaliczką. Mało kto już wierzył w zwycięstwo AZS-u, natomiast goście z Kielc radośnie dopingowali swoich zawodników. Po przerwie nastąpiła gra punkt za punkt. Bartosz Krzysiek zdobył 10. i 11. punkt dla swojego zespołu. Pojawiła się również zmiana - Jakub Urbanowicz w miejsce Raphaela. Chwilę potem doszło do małej kontrowersji. Armando Danger zaatakował, wydawać się mogło, w boisko, ale sędzia zinterpretował tę sytuację inaczej i przyznał punkt AZS-owi Olsztyn (12:17). Kubańczyk odgryzł się jednak i skutecznie zablokował Bartosza Krzyśka. W następnej akcji Dawid Gunia zaatakował w aut i trener Panas poprosił o czas, zmieniając jednocześnie Gunię za Haina. Po przerwie presji nie wytrzymał Urbanowicz i zaatakował w antenkę (12:20). Chwilę potem blokowany był Krzysiek. Mecz można było uznać za skończony. Trener zmienił jeszcze wspomnianego Krzyśka, wprowadzając do gry Łukasza Szarka. Miłosz Zniszczoł zdobył 23. punkt atakiem ze środka. Trener Daszkiewicz wprowadził na koniec parę Pająk-Józefacki, którzy zmienili Kozłowskiego i Dangera. Miłosz Zniszczoł zaserwował w aut, jednak po chwili razem z Adrianem Staszewskim zablokował Wojtka Ferensa. Mecz zakończył Robert Milczarek, który zaatakował z lewej strony po bloku. Effector wygrał trzeciego seta 14:25 i w całym meczu 0:3. AZS Olsztyn na kolanach. Nikt nie spodziewał się, że gospodarze zagrają tak słabo. Nagrodę MVP dla najlepszego zawodnika przyznano Armandowi Dangerowi, atakującemu Effecotra Kielce.
Podsumowanie: Effector Kielce wygrał pewnie i zasłużenie. Wielka w tym zasługa Armando Dangera, który zdobył 16 punktów (14/26 w ataku i 2 bloki ) i Adriana Staszewskiego ( 11/31 w ataku i 7 bloków oraz 2 asy serwisowe ). Dodatkowo świetnie funkcjonował blok. W zespole gospodarzy zawiódł Bartosz Krzysiek ( 10/30 w ataku ). Ponadto Guillermo Hernan popełnił kilka błędów, ale były one spowodowane słabym przyjęciem. Koniec końców, 3 punkty jadą do Kielc, a trener Panas ma co poprawić przed następnymi spotkaniami (z ZAKSĄ na wyjeździe i AZS Politechniką Warszawską u siebie).
----------------------
Po spotkaniu SiatceNews udało się porozmawiać z Tomaszem Józefackim, byłym atakującym AZS-u Olsztyn i reprezentacji Polski, obecnie reprezentującym barwy Effectoru Kielce.
SiatkaNews: Na początek gratulacje. Był to bardzo ładny mecz, wygrany 0:3. Jakie to uczucie zwyciężyć tak wysoko byłą drużynę?
Tomasz Józefacki: Wiadomo, że się bardzo cieszę i że w jakimś stopniu nie byłoby tutaj sprawiedliwego wyniku. Chcieliśmy zdobyć te 3 punkty, tak samo jak AZS. Wiem, że jest im przykro i pewnie liczyli na jakieś punkty. Nie mogę jednak mówić, że jest mi trochę szkoda, bo są one dla nas ważne i cieszymy się, że tak się to dla nas ułożyło. Żałuję tylko, że nie byłem dłużej na boisku, ale nie było takiej potrzeby, bo zespół grał bardzo fajnie i było to dla nas bardzo fajne zwycięstwo.
SN: Spodziewał się Pan jednak, że akademicy z Olsztyna zagrają, jakby nie spojrzeć, aż tak słabo?
TJ: Przygotowując się do każdego meczu, każdy z nas oczekuje maksymalnego oporu ze strony przeciwnika, tego, że będzie walczył i z tego założenia wyszliśmy. Nie wiem, może te pierwsze minuty spotkania tak rozluźniły AZS, że straciliśmy łatwo kilka punktów przy własnych błędach i zaczęliśmy je później odrabiać. Wydaje mi się, że początek może zdekoncentrował AZS, a my potem graliśmy fajnie w taktyce, zablokowaliśmy i obroniliśmy dużo piłek. Na pewno wyglądało to dobrze z naszej strony
SN: Z tego co wiem, jest to pierwszy sezon Adriana Staszewskiego, w którym występuje jako zawodnik z podstawowego składu. Pan uczestniczy z nim w treningach. Jest to zawodnik młody. Czy jest przed nim szansa na grę w reprezentacji? Jak Pan go ocenia, jako doświadczony zawodnik?
TJ: Trudno jeszcze powiedzieć, Adrian ma na pewno duży potencjał i tak ciężko jest przewidywać. Jeżeli będzie to poparte ciężką pracą, to jak najbardziej ma szanse na kadrę.
SN: Odbiegając na moment od tematu Plus Ligowych parkietów, poprzedni sezon spędził Pan na takim małym tournée po Europie. Najpierw Grecja, potem Francja. Czy kryzys, który jest w Grecji, uderzył we wszystkie kluby? Odszedł Pan z Panathinaikosu z powodu chaosu organizacyjnego?
TJ: Przyczyną nie był tyle chaos organizacyjny, co naprawdę duże problemy, nie tylko w Panathinaikosie, ale i w 80% zespołów. O ile się nie mylę, tylko 2 czy 3 zespoły były w miarę wypłacalne w tamtym sezonie. Nie wiem jak teraz, może jest jeszcze gorzej. Z wypłatami nie było wesoło i jedną z szans na 'wyrwanie' tych pieniędzy, które zarobiłem do tamtego okresu, w którym byłem, było rozwiązanie kontraktu. Podpisaliśmy porozumienie, dzięki któremu otrzymałem pieniądze, bo wyglądało to źle. Nie było perspektyw i zdecydowałem się na takie rozwiązanie, żeby otrzymać pieniądze. Tak się ułożyło, że po tygodniu przerwy już byłem we Francji i tam dokończyłem sezon.
SN: Ostatnie pytanie. Nad Pana obecnym klub, Effectorem Kielce, najpierw zawisło widmo upadku, później trener Daszkiewicz szybko próbował to skleić. Jak Pan sądzi? Realnie patrząc, które miejsce zdobędzie drużyna na koniec sezonu?
TJ: To trudne pytaniem, ponieważ tych zespołów, które będą walczyły o wejście do play-off, jest sporo. Na tą chwilę naszym celem jest zakwalifikowanie się do fazy play-off. Później będziemy patrzeć z jakiego miejsca będziemy startować, ale też w jakiej dyspozycji się znajdziemy, w jakim zdrowiu, bo jednak trochę meczów trzeba rozegrać. Celem na ten sezon jest awans do play-off.
SN: Bardzo dziękuję Panu za rozmowę.
TJ: Dziękuję.
|