Siatkowka, komentarze, wyniki, wiadomosci
 
Komentuj!
Ostatnie Artykuły
TL 22/23
+L 22/23
+L 21/22
TL 21/22
TL 23/24
Newsy- kategorie
Reprezentacja Seniorek
Reprezentacja Seniorów
Reprezentacje Młodzież.
Siatkówka plażowa
Europejskie Puchary
Orlen Liga
Plus Liga
Ligi zagraniczne
Serie A Kobiet
Serie A
Superliga Brazylia
Informacje
Serie A - K 17/18
Serie A - M 17/18
SUPERLIGA - K 17/18
SUPERLIGA - M 17/18
SUPERLIGA Ros. 17/18
LIGUE A - K 17/18
LIGUE A - M 17/18
Bundesliga K 17/18
Bundesliga M 15/16
EthiasVolleyLeague (BE)
Term. LM 15/16
Wyniki-Tab. 16/17
Składy16/17
Term-Wyn. 17/18
Składy 16/17
Trening ZAKSY Prezentacja Olsztyna
Wystawa Herosów
MM Volleyball Camp Olsztyn
MM Volleyball Camp Warszawa
SWT 2012 Stare Jabłonki
Memoriał Agaty 1
Memoriał Agaty 2
Memoriał Agaty 3
Memoriał Agaty 4
Memoriał Agaty 5
Memoriał Agaty 6
Memoriał Agaty 7
Mem. Ambroziaka cz.1
Mem. Ambroziaka cz. 2
Mem. Ambroziaka cz.3
Gwardia Cup 2012 cz.1
Gwardia Cup 2012 cz.2
Gwardia Cup 2012 cz.3
Zaksa - Izmir 28.09.12
Impel - Tauron 17/11/12
Andrea w Krakowie
AGH Galeco - Chemik
Siódemka - Tauron 12/01/13
Impel - Muszyna 1
Impel - Muszyna 2
PP 2013
Impel - Piła 06.10.13

Klasyfikacja
Plus Liga 13/14
Plus Liga 14/15
Orlen Liga 12/13
OrlenLiga 13/14
OrlenLiga 14/15
IO Rio 2016
2011/2012
+L Term/Reg/Wyniki 14-15
+L Składy 2014/2015
OL Składy 2014/2015
OL Terminarz-Wyniki 14/15
OL Wyniki-Tabele 2012/2013
OLTerminarz 2012/2013
OL Składy 2012/2013
Puchar Polski K 2012/2013
1 liga K PlayOff-PlayOut
Składy 2013/2014
Terminarz-Wyniki 13/14
Puchar Polski 2012/2013

Serie A - K 14/15
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
Tietuchin - sportowiec roku
Rosja reprezentacja Najlepszym sportowcem Rosji w roku 2012 wg dziennikarzy sport express został Siergiej Tietuchin. Jako jedyny w historii męskiej światowej siatkówki czterokrotnie zdobył medal na IO. Po zwycięstwie w Londynie siatkarz ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Kilka dni temu stało się jasne, że Tietuchin może zupełnie odejdzie od siatkówki.


Obecnie chwalą pana na każdym kroku. Zapewne dostaje pan mnóstwo próśb o udzielenie wywiadu. Podobnie jak Małkin (przyp. tłum. Jewgienij Małkin-rosyjski hokeista).

S.T. Nie jest ich aż tak dużo. Oczywiście korespondenci wykazują zainteresowanie. Zaraz po rozmowie z wami mam spotkanie z "Rassija 24", przyjeżdżają specjalnie do Biełgorodu.


Czy udzielanie wywiadów jest dla pana męczarnią?

Nie. Nie przejmuj się. A dlaczego pytasz?


Po prostu wspólni znajomi opisali pana jako dobrego i skromnego.

Nie wiem dlaczego dobry. Ale skromny to trafione określenie. Jestem normalnym człowiekiem i taki powinienem być. Wszyscy siatkarze są dość skromnymi ludźmi. Twardo stąpają po ziemi.


Nie to co piłkarze...

Tylko raz miałem bliski kontakt z piłkarzem - z Romą Adamowym. Byliśmy jednocześnie operowani w niemieckiej klinice i wspólnie wracaliśmy do zdrowia. Wspaniały chłopak.






Pół godziny później Siergiej już się rozluźnił i rozmawiał z nami jak z kolegami. Opowiadał o nowym domu, o żartach jakie zrobił kolegom, żonie:

Tam, gdzie ludzie mają zazwyczaj piwnicę pełną win, my zrobimy "salę kinową". Ogromny ekran, wspaniała akustyka! Cudownie!

Zespół zbierał się do zjedzenia kolacji przy drugim stole. Siergiej wskazał na prezesa Biełogoria:

Sasza Zujczenko był wysokiej klasy zawodnikiem. Kiedy podpisał kontrakt z zagranicznym klubem, podarował mi - dziecku wtedy, japońskie adidasy ASICS. Był to wspaniały prezent, ponieważ grałem w trampkach. To teraz jest tak, że adidasy są wręcz produktem jednorazowym i można je zmieniać co miesiąc. W tamtych adidasach biegałem półtora roku zbierając na nich ogromne ilości kurzu. I w takim stanie oddałem je młodszemu pokoleniu. Siergiejowi Amandin.

Może do tej pory ktoś w nich gra - wysunęliśmy taką hipotezę.

Siergiej roześmiał się.








Wybrano pana sportowcem roku.Gdyby decyzja należała do pana to czyje nazwisko byśmy usłyszeli?

Maksima Michajłowa. Biorąc pod uwagę zarówno to, jakim jest sportowcem jak i jego cechy charakteru, można śmiało powiedzieć, że zasługuje na taki tytuł. Jeszcze na IO jeden chodziarz zrobił na mnie ogromne wrażenie, nie pamiętam jego nazwiska. Wygrał 50km.


Siergiej Kirdjapkin?

Tak! On również w pełni zasługuje na taki tytuł. Włączyłem tv, chciałem wypróbować na sobie te 50km. Koszmar! Nie wiem jak ludzie to wytrzymują.


Mógłby pan?

Mało prawdopodobne. Nie znoszę monotonii. Dla mnie męką jest bieganie po lesie lub jazda na rowerze. Fizycznie wytrzymuję, ale psychicznie jest ciężko. Pamiętam, że w reprezentacji młodzieżowej u Walerija Alfierowa dużo biegaliśmy.


Co znaczy dużo?

Przez dwa lata - każdego ranka. I od tamtej pory tego nie lubię.


Władimir Krikunow kiedyś powiedział drużynie: "Dzisiaj dzień wolny. Przejdziesz 20 km i jesteś wolny."

U Alfierowa było lżej. Rozgrzewka - 5km.


Była chociaż przerwa?

Po wyniku - oczywiście! Na jednym oddechu zdobyliśmy Europę, następnie mistrzostwo świata.Teraz też przez cały rok biegamy po lesie.


Poznał pan biełgorodzkie lasy jak partyzant?

Tak mi się wydawało. W ostatnich miesiącach tyle podróżowałem po świecie, że szlaki zarosły. Niedawno zamiast 25 minut biegałem 45, bo przegapiłem skręt.


Dużo czasu upłynęło zanim obejrzał pan powtórkę finału z IO?

Nie oglądałem tego do tej pory.


Zaskakujące. Co pana powstrzymuje?

Potrzebuję odpowiedniego nastawienia psychicznego ponieważ to będzie dla mnie trudny moment, bardzo emocjonujący. Ale myślę, że nadejdzie taki moment, że będę chciał to obejrzeć. Usiądę w fotelu...


Otoczy się pan rodziną?

Ich to już nie interesuje, bo zarówno dzieci jak i rodzice widzieli ten mecz po 10 razy. Najwięcej razy końcówkę trzeciego seta.




fot. FIVB





Dwie pana zagrywki?

Tak. Chociaż ja sam mam problemy z przypomnieniem sobie jak to dokładnie było. Kompletnie już zapomniałem, co się wtedy ze mną działo.


Gienadij Szypulin, który siedział na trybunach powiedział nam później: "Byłem na 100%pewien, że Siergiejowi się uda".

Też byłem o tym przekonany. To jedyna rzecz, którą pamiętam. Nie wiem skąd ona się wzięła. A może teraz to wymyśliłem a wtedy wcale tak nie było...


Jest pan samokrytyczny...

Ma pan rację, to moja cecha.


Jakie jeszcze ma pan cechy charakteru?

Jestem pracowity. Akurat to zaszczepił we mnie ojciec. Więcej nic mnie nie wyróżnia.


A Szypulin i Roman Jakowlew mówią, że jest pan niezwykłą osobą dla siatkówki.

Wow.Ale dlaczego?


Ma pan jakąś specjalną dłoń.

(obraca dłoń)Nie ma w niej nic nadzwyczajnego...Wydaje mi się, że jest taka sama jak u wszystkich. Proszę na mnie spojrzeć - jestem aż tak wysoki? aż tak wysoko skaczę? Nie. Są ludzie którzy z niewiarygodną siłą uderzają w piłkę. To jest uwarunkowane genetycznie. A u mnie wszystko jest zwyczajnie. Kiedy miałem 16 lat przeprowadziłem się z Fiergany do Biełgorodu. Ojciec przywiózł mnie i Andrieja Borzinca. To on był uważany za ogromny talent. To nim kluby się interesowały. Był wprost stworzony do gry. Ja mu jedynie towarzyszyłem.


I jak potoczyły się jego losy?

Powinny potoczyć się zdecydowanie lepiej. Z Biełgorodu przeszedł do Woroneżu, teraz jest w Orenburgu...


W Ferganie nie miał pan możliwości rozwoju?

Podjęcie decyzji o wyjeździe w 1992 roku było trudne, ale sytuacja była napięta. Fergana była w 80% rosyjskim miastem. Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (przyp tłum. część II wojny światowej) przeniesiono tam wiele fabryk i ludzie tam zostali. I nagle pojawił się problem narodowy.


Miał pan duże mieszkanie?

Dwupokojowe. Z pieniędzy, które za nie dostałem w Biełgorodzie mogłem kupić komplet kuchenny.






Czy w finale IO był taki moment, który niewielu zapamiętało, a który był bardzo ważny?


Każde zagranie było bardzo ważne. Zarówno roszada Michajłow - Muserski jak i moja zagrywka... Bez współpracy to by się nie udało.


Zespół nie był wstrząśnięty?

Absolutnie. Po drugim secie nie mieliśmy wrażenia, że to już koniec. A w trzecim poczuliśmy, że coś jest nie tak z Brazylijczykami. Może w myślach już świętowali? Przymierzali medale? Wkrótce osłabli też fizycznie. A następnie się złamali.


Gdyby Muserski nie został przestawiony na atak to zostalibyście zmiażdżeni?

Wszystko do tego zmierzało. Michajłow to nasz kluczowy zawodnik. Na nim spoczywa największe obciążenie. Oczywiście Brazylijczycy rozpracowali Maksa. I wtedy Alekno przestawił jego i Muserskiego. Im obu zrobiło się lżej. Widzieliście jak się rozszaleli w ataku? Jak się rozegrali?


Cały świat widział. Jednak z jakiegoś powodu wszyscy myślą, że ten trik wymyślił Alekno. A przecież to Szypulin w Biełgorodzie ustawiał Muserskiego po przekątnej.

Tak, to biełgorodzka "zagrywka". Gennadij lubi eksperymentować. A na Olimpiadzie Alekno nie bał się powtórzyć tego ustawienia. Nie sparaliżowało go to, że jesteśmy "pod ścianą". Cały czas myślał nad tym jak wyjść z opresji.


O sędziowaniu Węgra podczas finału IO Alekno powiedział tylko jedno słowo: "okropne". Jest pan łagodnym człowiekiem, jakie słowo pan by dobrał?

Władimir Romanowicz określił to i tak zbyt delikatnie. Nasuwają mi się na język zupełnie inne słowa. Lepiej nie mówić ich do gazety, to nie pasuje. Dlaczego to mecze Rosji są tak zawsze sędziowane? Nie wiem czy jest to niedopatrzenie federacji czy wina jest w nas siatkarzach... Nie mamy do Węgra pretensji tylko o piątą partię, kiedy kazał wrócić na boisko. To była słuszna decyzja.


Brazylijczycy płakali?

Łzy były. Wydaje mi się, że u środkowego. To był jego debiut na IO.


Czy jakikolwiek mecz wywołał u pana łzy?

Smutno było w Sydney, gdy przegraliśmy w finale z Jugosławią. Rozpłakałem się jeszcze na boisku. Podobnie było w Pekinie po półfinale z Amerykanami.


W przeddzień finału zadzwonił do pana Szypulin. Co powiedział?

Dużo rozmawialiśmy podczas IO. Zarówno mnie jak i Tarasowi Chtiejowi powiedział: "musicie zapomnieć jutro co jest przed wami. Trzeba wyjść na boisko i dać z siebie wszystko". Było widać, że do Londynu przyjechaliśmy w złej formie fizycznej.


Wystarczyło pamięci w pana iphonie na wszystkie smsy z gratulacjami?

Tak, chociaż uzbierało się ich całkiem sporo.Dostawałem nawet smsy z nieznajomych numerów.


Odpowiadał pan na nie od razu?

Miałem na to czas, ponieważ po meczu finałowym przebijaliśmy się autokarem przez londyńskie korki. Zadzwoniłem do rodziców i napisałem coś do najbliższych. Pozostałym wysłałem: "bardzo dziękuję".


Czy na IO kuchnia rozczarowała pana tak samo jak poziom sędziowania?

Zawsze na IO jest taka sama, standardowy zestaw. Stołówka podzielona jest na kuchnię europejską, azjatycką itp. Ale wszystko jest niesmaczne, "gumowe". Ratował nas dom rosyjski, gdzie dokarmiano nas barszczykiem.


Ludzie do tej pory wspominają jak sukces w Seulu świętowała reprezentacja Rosji w koszykówce. U Was było spokojniej?

Tak, noc po zwycięstwie spędziliśmy cicho. W rosyjskim domu zebrały się władze związku, żony, przyszedł też Szypulin... Długo siedzieliśmy. Byliśmy tak zmęczeni, że nawet alkohol nas nie brał.


To zależy co się pije.

Niektórzy pili szampana. Dla mnie kolega przywiózł biełgorodzką wódkę.


Proste i dobre.

Lubię piwo, ale ono jest niekorzystne dla stawów. Rzadko piję coś mocniejszego. Jednak w Londynie byłem w takim stanie, że miałem po prostu ochotę na rosyjską wódkę.


Czy miał pan w życiu jakieś trudne doświadczenia związane z alkoholem?

Po ukończeniu studiów w Ferganie sprawdziłem swój organizm do granic wytrzymałości.
Co prawda "film mi się nie urwał". Jeszcze nie zapomniałem, jak w Biełgorodzie pierwszy raz próbowałem mocnego piwa. Mieszkałem wtedy w akademiku i przy kupowaniu piwa zaopatrywaliśmy się przy okazji w plastikowe torby (do przemycenia alkoholu do akademika).


A co to za sposób? Nie znam go.

To ja was (was bo rozmawia z dwoma osobami) nauczę. Wkładacie jedną torebkę do drugiej i do niej wlewacie alkohol, a następnie zawiązujecie.


A nie lepiej było nalać do metalowej bańki lub trzylitrowego słoja?

Przynosiliśmy taką torbę do akademika i tam przelewaliśmy do trzylitrowego słoja. Przecież nie mogliśmy wnieść tak otwarcie alkoholu.


Dlaczego?

A jak pan to sobie wyobraża? Przychodzisz na trening z metalową bańką i nie budzi to niczyich podejrzeń? Te torebki nas ratowały.









Ciekawa historia. To oczywiste, że mecz w Londynie był dla pana najważniejszym meczem, a który zajmuje drugie miejsce?

Nie trzeba daleko szukać. Mecz z USA w Londynie. Rozpoczęcie IO w naszym wykonaniu było straszne. Nie mam na myśli jakości gry, ale aspekt psychologiczny. W nikim nie było wiary. Proszę spojrzeć na skład - jeden kontuzjowany, inni niedoleczeni, trzeci w trakcie powrotu do zdrowia. Wesoła drużyna.

Bardzo źle prezentowaliśmy się w meczu z Niemcami, ale wygraliśmy. Brazylijczycy roznieśli nas z hukiem. Z Tunezją rozegraliśmy koszmarny mecz, po którym podszedłem do Alekno i usłyszałem: "Nie wiem co robić! Może wysłać was na miasto, żeby złamać reżim (zasady). Gorzej już i tak nie będziemy grac..."


Warto było skorzystać z tego pomysłu.

To był żart. Żart, który świetnie odzwierciedlał naszą sytuację. Nadszedł mecz z USA. Przegrywaliśmy 0:2, trzecią partię rozpoczęliśmy źle, ale udało nam się przełamać Amerykanów.


Amerykanie na tych Igrzyskach zaprezentowali się ciekawiej od Brazylijczyków.

To prawda, pokonali Brazylijczyków 3:1! A nasza sytuacja była niepewna. Czekał nas jeszcze mecz z Serbami. Bóg jeden wie jak mogło się to zakończyć.


Według Szypulina reprezentacja Rosji na IO w Londynie nie była najsilniejszą w ciągu ostatnich lat.

Jeśli ocenić aspekt fizyczny to tak jest! Na wszystkie IO oprócz Atlanty jechaliśmy jako faworyci, a w Londynie nikt nas do tego grona nie zaliczał.


Jak nazwać to co zrobił Wołkow - bohaterstwo?

Charakter. A może i bohaterstwo. On wiedział co się dzieje.


Przypomina pan sobie podobne sytuacje, zachowania?

Taras Chtiej na Pucharze Świata. Przed meczem przyjmował zastrzyki a wieczorami ledwo poruszał nogą. Kolejnego dnia znowu zastrzyki, mecz i na koniec trudności z chodzeniem...


A pan tak robił?

W reprezentacji młodzieżowej ostrzykiwałem kontuzjowane ramię. Play off mistrzostw Rosji grałem ze zwichnięciem. Ale nie można porównać tego do tego, co zrobił Wołkow. Palec - to drobiazg. Zacisnąłem zęby i poradziłem sobie. A u Saszy każdego ranka było spuchnięte kolano i odciągano mu z niego płyn.


Czy on powróci do zdrowia?

Wszyscy mamy taką nadzieję. Cierpiał w słusznym celu. Powinien uzyskać jak najlepszą pomoc.


Spodobał się panu film dokumentalny o waszym zwycięstwie na IO?

Tak. Przyciąga.


To znaczy, że jednak fragmenty finału pan obejrzał?

Tylko te, które znalazły się w filmie. To było bardzo ciekawe doświadczenie zobaczyć reakcję Brazylijczyków na ławce. Rzucili ręczniki i w przysiadzie gotowi byli rzucić się do świętowania. Podczas meczu nie widziałem co się dzieje poza boiskiem.


A co się panu nie spodobało w tym filmie?

Zwróciłem uwagę na ostatnie zdanie: "W nadchodzącym sezonie zobaczymy 11 zawodników..." Trochę zbyt dramatyczne. Przestraszyłem się :coś się komuś stało? I tu nastąpił ciąg dalszy tego zdania: "A Sasza Wołkow pójdzie na operację". Odetchnąłem z ulgą.


Czy w ostatnim czasie jeszcze jakiś film pana zaciekawił?

"1+1". Robi ogromne wrażenie. Oglądali panowie?


Nie.

Obowiązkowo proszę obejrzeć. Ostatnio czytałem w wiadomościach, że ten francuski obraz został uznany za jeden z najlepszych w historii. Przyjechałem do Anapy na zgrupowanie przed Olimpiadą. Dzieliłem tam pokój z Chtiejem i to on dał mi płytkę z napisem: "Świetny film". Włączyłem i od razu się rozpłakałem...


Jest pan sentymentalnym człowiekiem. Chociaż jeden medal kładł pan pod poduszkę?

Do medali odnoszę się ze spokojem. Niektórzy wieszają je na ścianach a ja spakowałem je i oddałem. Część jest u moich rodziców, część u młodszego brata. U mnie w domu jest tylko jeden.


Domyślamy się który.

To jesteście w błędzie. Mam w domu medal z Pucharu Świata. Przenosimy się i wszędzie jest pełno różnych rzeczy. Ten medal wisi w moim gabinecie i w chwili obecnej nierealne jest sięgnięcie po niego.


Pamięta pan toasty wznoszone po IO?

Dla mnie na chwilę obecną najbardziej aktualny - "na zdrowie". Banalne ale najważniejsze. Wszyscy zwracają uwagę na coś innego: "Za piątym razem zdobył złoto..", jeszcze tata dobrze mówi: "prawdziwi mężczyźni". Gdy to mówi to już wiem, że nic więcej nie można osiągnąć.



fot. FIVB





Czy komplementy od ojca to rzadkość?

Tak. Co prawda chwalił po Pucharze Świata. Zadzwonił i powiedział: "Przekaż gratulacje prawdziwym mężczyznom". Mam niepowtarzalnego ojca.


Dlaczego?

Potrafi dotrzeć do każdego dziecka. Nigdy nie podnosi głosu. Ani na chłopców których trenuje ani w domu. Jak mówią moje dzieci: "Najstraszniejsze jest to gdy dziadek ściąga brwi".


Słyszeliśmy, że Tietiuchin senior zajmuje się treningami pana synów. Czy mają oni zadatki do gry w siatkówkę?

Wania ma 15 lat a Pasza-12. Przewidywanie takich rzeczy w tym wieku mija się z celem. Jeśli mam oceniać na podstawie chęci to mają coś w sobie. Jeżeli chodzi o młodszego syna to bajki zawsze były mu obojętne. Kiedy nauczył się korzystać z pilota to zawsze włączał kanały sportowe.


A starszy syn?

Jest inny. Jednak jego stosunek do siatkówki powoli zmienia się na lepszy. Bardzo przeżywa to, że nie rośnie. Ma 183 cm wzrostu, a w siatkówce wymagania są obecnie wysokie pod tym względem. Opowiadam Wani jak ja w wieku 14 lat podczas wakacji urosłem o około 10 cm. Kiedy spotkałem kolegę z klasy to mnie nie poznał. W ciągu jednych wakacji tak urosłem, że zostałem najwyższym w szkole!


Średni syn będzie wysoki?

Na pewno. Ma inną budowę ciała. Wania jest masywniejszy, a Pasza jest chudziutki. Kiedy przeglądam moje fotografie z dzieciństwa to widzę, że jesteśmy do siebie podobni.


A najmłodszy ile ma lat?

Dwa latka. Wczoraj po raz pierwszy Sasza samodzielnie pokonał drogę do nocnika.


Ma pan prawie dwa metry wzrostu. Kiedy hotelowe łóżko zaczęło być dla pana problemem?

Wiedzą panowie, że jestem bezpretensjonalny. Łatwo zasypiam w hotelach, pociągach,samolotach, autobusach. Skręcam się w kulkę i jest w porządku. Na przykład z Ferganu jechaliśmy do Irkucka trzy i pół dnia w jedną stronę w wagonie drugiej klasy.Ale postrzegałem to wtedy jako przygodę. Albo np. przed olimpiadą byliśmy na zgrupowaniu w Nowogorsku i w pokojach były drzwi o wysokości 1,85m.
Kilka razy uderzyliśmy się z Tarasem a później tak się nauczyliśmy, że przez miesiąc schylaliśmy się przechodząc przez każde drzwi. To był już taki odruch.






Teraz porozmawiamy o mniej przyjemnych rzeczach. Dlaczego pojawiły się u pana problemy z sercem?

Wszystko to przez karierę siatkarską. Co roku brak urlopu. Wiek też robi swoje.


37 lat to już tak poważny wiek?

Teraz już wiem, że tak. Kilka lat temu powiedziałbym, że to bzdura. Jeśli mam użyć naukowego określenia to mam zaburzenia rytmu serca. W życiu codziennym nie jest to dla mnie jakimś utrudnieniem. Ale na kardiogramie zawsze to widać.


Kiedy się pan o tym dowiedział?

Grałem wtedy jeszcze w Kazaniu. Ciągłe przeloty, LM... Po jakimś czasie przeszło. Historia powtórzyła się przed Londynem. I tu pojawił się problem, ponieważ musiałem przejść dużo różnych badań. Bez zgody lekarzy nie mogłem pojawić się na zgrupowaniu.


Treningi wznowił pan miesiąc przed rozpoczęciem Igrzysk?

Tak, to było na ostatnim zgrupowaniu. Obciążenia były duże, ćwiczyłem na rowerku. EKG było w normie.


Bał się pan, że IO w Londynie przejdą panu koło nosa?

Bardzo! Na miejscu Alekny zastanowiłbym się poważnie, czy potrzebny mi jest taki gracz. A on czekał na mnie i dał mi szansę. Co prawda nic nie obiecywał. Zrozumiałbym każdą decyzję trenera. Nawet gdyby lekarze dopuścili mnie do gry ale zostałbym odsunięty od reprezentacji. Byłem świadomy tego, że pod względem fizycznym byłem jak...jakby to trafnie określić... "drewno".


Co teraz mówią lekarze?

Bezpośrednio po Igrzyskach nie miałem przeprowadzonych badań - kilka dni temu je wykonano. Wszystko wróciło. No cóż, przejdę przez to jeszcze raz.


Jaka będzie przerwa?

Nie mam pojęcia. Dopiero wczoraj dostałem wyniki. Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Po powrocie z Londynu przewiało mi szyję. Biełgorie było w tym czasie na zgrupowaniu. Dwa tygodnie chodziłem wykrzywiony i nie mogłem ruszyć ręką. Wydawało się, że już jest w porządku, ale gdy tylko wróciłem do treningów - wszystko wróciło. Dwa miesiące leczyłem plecy. Gdy tylko udało mi się wrócić - na drugim treningu złamałem palec. Pomyślałem - czy to nie są jakieś znaki?


Czy wcześniej coś takiego się panu zdarzało?

Albo się nie zdarzało, albo po prostu nie zwracałem na to uwagi. Chociaż nic mnie nie boli! Latem spotkałem się z kardiochirurgiem i on mi powiedział: "Z jednej strony jest to sprawa poważna, ale z drugiej - w najbliższym czasie nie powinny się wydarzyć żadne niemiłe niespodzianki (złe wyniki)..."


Ale on na pewno miał na myśli życie codzienne a nie sport.

Macie rację.


Czyli to oznacza, że w każdej chwili może pan zakończyć karierę.

Tak.


Ale pan obecnie nie gra dla pieniędzy?

Aspekt finansowy nigdy nie był dla mnie najważniejszy.


Więc dlaczego zmienił pan kiedyś Kazań na Biełgorod?

Oczywiście kwestia finansów miała na to wpływ, ma pan rację. Ale sama perspektywa gry w tym klubie przedstawiała się ciekawiej. Gra w jednej drużynie z Ballem jest czymś wyjątkowym. Chciałem spróbować czegoś nowego.




fot. belogorievolley.ru



W Kazaniu zaproponowano panu 5 razy więcej niż w Biełgorodzie?

Nie aż tyle, ale propozycja była przyzwoita.


To pana rekordowy kontrakt?

Nie, dawniej były wyższe. Również w Kazaniu.


Czy należy pan do tych ludzi, którzy dokładnie wiedzą ile mają na koncie?

Nie, mówię szczerze.


Hokeista Jegienij Kuzniecow powiedział kiedyś: "Pieniądze należy szanować. Wiem co do grosza ile kosztuje benzyna..." A pan?

Ja nie znam. Cena benzyny, kurs dolara, kursy akcji - jestem od tego bardzo daleki.


Mimo, że od trzech lat jest pan właścicielem restauracji.

To żona się nią zajmuje.


W ogóle się pan nie angażuje w sprawy restauracji?

Bardzo rzadko. Tylko gdy pojawiło się pytanie czy kupić ten lokal to musiałem się "wtrącić".


Restauracja przeszła przez wiele rąk, ale żaden właściciel nie zagrzał tam miejsca na dłużej. Nie niepokoiło to pana?

Wiedziałem, że nie było tam żadnych problemów z prawem. Po prostu ludzie, którzy otwierali tę restaurację nie poradzili sobie z kredytami. A lokalizacja jest świetna - na brzegu głównej plaży miejskiej.


Jeden ze sportowców powiedział kiedyś o swojej restauracji coś takiego: "największym problemem jest zwalczyć kradzieże wśród pracowników". W swoim lokalu zamontował kamery. Ty złapałeś któregoś ze swoich pracowników na kradzieży?

Rzadko. Kiedy kupowałem lokal sytuacja była nieciekawa. Poprzedni właściciele długo zwlekali z wypłatami, ale przymykali oczy na drobne kradzieże. Restauracja może pomieścić 250 osób a było tylko 6 filiżanek! Pozostałe zostały rozkradzione. W takim stanie przejęliśmy restaurację.


Zajęte.

Na początku skupiliśmy się na kuchni. Uznaliśmy to za najważniejsze. Chcieliśmy, żeby było smacznie i przystępnie cenowo. Sam lokal jako taki nie jest w stanie na siebie zarobić. I dzięki temu po pierwszym roku udało nam się wyjść na plus.


Myślał pan o zmianie nazwy?

Dlaczego? "Nowa fala" to moim zdaniem dobry wybór. W czasach radzieckich w tej zatoczce była piwiarnia "Fala".


To tam rozlewali wam piwo do reklamówek?

Nie, nie (śmiech). To było w innym miejscu.


Czy salon kosmetyczny również się opłacił?

Jeżeli chodzi o salon to on szybko zaczął przynosić zyski. Przez pierwszy rok wszystkie zyski z salonu inwestowaliśmy w restaurację. Cały nasz biznes spoczywa na barkach Nataszy. Każdy dzień ma dokładnie rozplanowany w specjalnym notesie. Rano ćwiczy w fitness klubie, później jedzie do restauracji. Stamtąd jedzie do salonu a na koniec na budowę naszego domu, który znajduje się poza miastem...


Dzielna kobieta.

Natasza to zuch. Ja np. nie jestem w stanie wyobrazić siebie w takiej sytuacji - mającego tak napięty grafik. Moja żona jest świetnym menadżerem.



fot. ss.sport-express.ru



Podczas gdy żona jest w rozjazdach, z młodszym synem siedzi niania?

Nie mamy niani. Babcie nam pomagają.


I wy chcecie jeszcze mieć czwarte dziecko?

Chcemy. Ale w tej kwestii trudno jest cokolwiek planować.








Swoją przyszłość wiążesz z Biełgorodem?

Na 100%!!! Dla mnie Biełgorod już dawno stał się domem.


Nie ciągnie do Moskwy?

Boże uchowaj! Nie obraźcie się panowie, ale ja nie lubię Moskwy. Ona mnie zjada. Wystarczy, że jestem w Moskwie pół dnia i już się duszę. Zła energia, pochmurni mieszkańcy, rozdrażnieni, wszyscy się gdzieś spieszą. A po pewnej historii to się nawet trochę obawiam Moskwy.


???

Postanowiliśmy kupić townhous (kilkupiętrowy dom na kilka wielopoziomowych mieszkań z osobnymi wejściami) przy noworosyjskiej szosie. Dzieci rosną, a tam okolica jest malownicza, ładny trzypiętrowy domek, rzeczka pod bokiem. Po sąsiedzku postanowił zamieszkać Sasza Kosariew i jeszcze jeden nasz kolega. Wpłaciliśmy pieniądze jak zwyczajni udziałowcy...


I?

To mroczna historia. Osiedle należało do dwóch właścicieli. Pierwszy zajmował się budową i przyjmował pieniądze. Następnie jakimś cudem wszystko to przeszło w ręce drugiego właściciela. Ziemia początkowo należała do niego. I on powiedział, że nie dostał pieniędzy i że nie ma nic wspólnego z tym pierwszym. Albo oni się rzeczywiście pokłócili albo po prostu to taka ich taktyka na naciąganie ludzi.


Skłania się pan do którejś wersji?

Nie wiem. Sprawa ciągnie się już 3 lata. Jeden z tych mężczyzn już siedzi. Ale my już i tak nie liczyliśmy na odzyskanie pieniędzy. Kiedy zwracaliśmy się o pomoc do znajomych to nikt nie pałał chęcią pomocy. Może za nowym właścicielem stoją wpływowi ludzie? Na szczęście Natasza przez jeden z portali społecznościowych znalazła sensownego adwokata. I wtedy we trójkę zaczęliśmy się procesować.


Adwokat reprezentował również interesy Kosariewa i pana kolegi?

Tak. Nawiasem mówiąc jesteśmy pierwszymi osobami fizycznymi w Rosji, które wygrały z tak dużą spółką. Oznacza to, że jeszcze mamy uczciwych sędziów!


Spotykaliście się z pogróżkami?

My nie, ale adwokat owszem.


Wynajęliście mu ochronę?

Nie, on zareagował nadzwyczaj spokojnie. Powiedział, że w jego zawodzie takie rzeczy są na porządku dziennym.


Odzyskali państwo wszystko co do grosza?

Póki co odzyskaliśmy 70%. Mam nadzieję, że wkrótce wypłacą nam resztę.


Nie przepada pan za Moskwą a czy są również kraje, których pan nie lubi?

Grecja. Szczególnie po F4 pucharu CEV w Atenach, kiedy fanatyczni kibice Panathinaikosu obrzucili kamieniami i fajerwerkami naszych kibiców. Tam byli krewni graczy - w tym moja mama. Zapaliły się na niej jeansy i kurtka. Ale ludzie znajdujący się w pobliżu szybko zagasili płomień. Mama była przerażona, płakała,


To wszystko działo się na pana oczach?

Nie. To miało miejsce na dworze, w pobliżu hali. Za burdę odpowiedzialni są piłkarscy kibole Panathinaikosu, którzy szli na mecz swojej drużyny. Nasi kibice, żeby uciec przed fajerwerkami wbiegli z powrotem do hali. Tylko dwie dziewczynki nie zdążyły. Schowały się za samochodem. Zobaczyli je mój brat i jakiś mężczyzna i ruszyli im na pomoc. Mama ruszyła za nimi ratować syna i to wtedy rzucono w nią fajerwerkiem.


Do autobusu Biełogoria kamienie i fajerwerki doleciały?

Nie, nie miało miejsca nic takiego. Kiedyś jak na mecze wyjazdowe jeździliśmy autokarem to zimą na trasie Biełgorod - Moskwa wybito kamieniem boczną szybę kierowcy. Na szczęście nic mu się nie stało ale dalszą część trasy jechał z wybitą szybą. Ubraliśmy go w kurtki, czapki, a sami otuliliśmy się kołdrami. Mimo to we wnętrzu panował przejmujący chłód. Ogrzewanie nie dawało rady i woda w
butelkach nam zamarzała.










Po powrocie z Londynu pan, Ilinych, Muserski i Chtiej podarowaliście Szypulinowi BMW X7. Czyj to był pomysł?

Wspólny.


No ale ktoś musiał pierwszy wpaść na ten pomysł...

Nie pamiętam a nie chcę skłamać. Wiemy ile zawdzięczamy Szypulinowi i jaki był jego udział w naszym sukcesie. Widzieliśmy jak bardzo przeżywał to, co działo się na IO. Do łez. Obdarowanie go samochodem to najmniejsza rzecz jaką mogliśmy zrobić. Myślę, że żaden z chłopaków nie żałuje tych pieniędzy.


A dlaczego akurat BMW X7?

Szypulin uwielbia BMW. Ostatnie 10 lat przejeździł "siódemką". Podróżował nią po Europie. Dlatego nie mieliśmy innego wyboru.


Z pełnym wyposażeniem i napędem na 4 koła BMW X7 kosztuje 6 milionów rubli. Zrzuciliście się po 1,5miliona?

Tak. Pieniądze przynieśliśmy Tarasowi (przyp.red. zięć Szypulina), on przekazał je Gennadijowi i ten wszystko już załatwił w salonie samochodowym. Po nowym roku samochód będzie już dostarczony do Biełgorodu.


Mistrzyni Olimpijska w zapasach Natalia Worobjowa po zwycięstwie w Londynie podarowała swojemu pierwszemu trenerowi X-Trail (przyp. tłum.Nissan)z czerwoną kokardą na dachu. Dlaczego nie zrobiliście tak samo?

Niespodzianka i tak by się nie udało, bo ktoś na pewno by się wygadał.


Pan?

Może i ja (śmiech). Jeśli kupuję coś dzieciom to od razu chcę im to dać. Oczekiwanie w takim momencie jest dla mnie męczarnią.


Co ostatnio podarował pan dzieciom?

Średniemu synowi kupiłem buty ugg (http://pl.wikipedia.org/wiki/Buty_ugg) . Dwa lata już o nie prosił. Najmłodszy cieszy się z każdego prezentu, ale najbardziej cieszy się z kolejek. Mamy ich już tyle co Rosyjskie Koleje Państwowe.


Nie zamierza pan sprzedawać swojego audi A8 otrzymanego od prezydenta?

Nie. Bardzo mi się ono spodobało. Podchodzę sentymentalnie do takich prezentów. Zachowałem BMW X5 otrzymane za brąz w Pekinie. Przebieg 20.000km, szkoda się go pozbywać. Mimo, że mamy teraz 4 samochody, a dwa stoją nieużywane.


Gdzie pan je trzyma?

Nasza restauracja ma obszerny parking.


Dwanaście lat temu miał pan we Włoszech wypadek z Romanem Jakowlewem. Pamięta pan każdą sekundę ?

Zjechaliśmy na przeciwny pas ruchu i się zderzyliśmy - straciłem przytomność. Odzyskałem ją dopiero w szpitalu. Kiedy lekarze składali mi łokieć to znów byłem nieprzytomny. Obudziłem się dopiero w domu.


Bardzo pan ucierpiał?

Miałem mocno pokiereszowany łokieć i wstawiano mi metalowe elementy.Miałem uszkodzony staw biodrowy i złamane 4 palce lewej stopy. Lekarze albo tego nie zauważyli, albo nie zrobili prześwietlenia. Noga pobolewała, ale nie zwracałem na to uwagi. Kiedy wróciłem do treningów ból się nasilił, dlatego postanowiłem wykonać rentgen. Okazało się, że miałem złamane palce i kości źle się zrosły.Trzeba było je na nowo złamać i nastawić.


Jakowlew mówił, że przed wypadkiem pił pan alkohol.

Tak. Byliśmy młodzi i bezmyślni.... Z autostrady zawróciliśmy na płatną drogę pomiędzy Parną i Modeną. Była to droga dwupasmowa. Było tam tak wąsko, że kiedyś otarłem się o lusterko kierowcy jadącego z przeciwnej strony. A tamtego dnia wyprzedzałem pod górkę i nie zobaczyłem, że na wprost na mnie jedzie inny samochód. Zderzyliśmy się czołowo. To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem się wystraszyć.


Uratowały was poduszki powietrzne?

A skąd one miały być w starej Lancii. Na miejscu pasażera nawet pas nie był sprawny, dlatego Roma nie był przypięty.


W "Parmie" nie było lepszych samochodów?

Lancia okazała się nie najgorszym samochodem spośród tych, które zaproponowano w klubie.

Rozumiem. Kierowca drugiego samochodu przeżył?

Tak, ale jego rekonwalescencja również była długa. Koszty jego leczenia pokryło ubezpieczenie. Oczywiście to ja ponoszę winę, ten człowiek ucierpiał z mojego powodu. Daj Boże, żeby on żył 100 lat! Wiele rzeczy sobie wtedy przemyślałem.


Od tamtej pory nie jeździ pan pod prąd/nie zjeżdża pan na sąsiedni pas?

Jeżdżę przepisowo. Miałem wtedy szczęście, że prezes "Parmy" - były lekarz miał własne centrum rehabilitacyjne. Tam na zabiegi przyjeżdżali nasi kosmonauci. Ja również otrzymałem tam świetną pomoc. Dzięki tamu po 5 miesiącach wróciłem na boisko. A kiedy pierwszy raz po tym wypadku usiadłem za kierownicą - trzęsły mi się nogi...


Jak pana ciężarna żona dowiedziała się o wypadku?

Natasza sama coś przeczuwała. Całą noc próbowała się ze mną skontaktować, ale nie mogła się dodzwonić - telefon był całkowicie zniszczony. Powiadomiłem ją, gdy do sali przyniesiono nowy. Poród odbył się kilka dni po mojej "przygodzie". Sytuacja była koszmarna - ja w szpitalu, żona na porodówce a u starszego syna, który przebywał z babciami w Biełgorodzie zaczęło się silne odwodnienie. Lekarze walczyli o niego 3-4 dni. Mój syn był wtedy na granicy życia i śmierci.


Zatrucie?

Nie wiadomo. Jakiś wirus.


Pan w Malezji na młodzieżowych mistrzostwach świata tez przeszedł coś takiego.

Stamtąd trafiłem do Biełgorodu i tutaj się mną zajmowano. W moim przypadku nie było to bardzo niebezpieczne.


Wiadomo co było przyczyną pana choroby?

Nikt nie potrafił tego określić. Była to jakaś zaraza. W nocy obudziły mnie kolki. Z minuty na minutę byłem w coraz gorszym stanie. Wezwano pogotowie, które od razu zabrało mnie do szpitala. Lekarze przeanalizowali wyniki - wszystko było w porządku. Umieszczono mnie w 8 osobowej sali i postanowili zatrzymać w zamknięciu kilka tygodni. Ogłoszono kwarantannę. Sala znajdowała się na parterze, więc wkrótce uciekłem stamtąd przez okno.


Natomiast w Argentynie samolot z reprezentacją omal się nie rozbił...

2002 rok, Mistrzostwa świata. Nasz występ był koszmarny. Do drugiego etapu awansowaliśmy cudem - liczyły się sety. Mieliśmy szczęście. Przelatywaliśmy z z Buenos Aires na mecze do Cordoby. Najpierw samolot wleciał w chmury burzowe, z których nie mogliśmy wylecieć przez ok. 15 minut. Wszystko działo się jak w amerykańskich filmach - stewardesy biegały po samolocie, zgasło światło, z góry padały bagaże i inne rzeczy...


Ludzie krzyczeli?

Nie, było zupełnie na odwrót. Wszyscy zamilkli. Ta cisza powodowała, że było jeszcze straszniej. Cordoba mieści się na argentyńskich stepach. Podczas lądowania miała miejsce burza piaskowa i widziałem tylko brązową masę, która się zbliżała do nas. Mówię wam, panowie, byliśmy wtedy już w totalnej dupie. Znowu zaczęły spadać walizki, mieliśmy wrażenie, że samolot przewala się na bok. Myślałem wtedy, że się rozbijemy.


Strach.

Kiedy w końcu wylądowaliśmy Szypulin poszedł do kabiny pilota. Później nam opowiadał, że pilot był blady i drżały mu ręce. Na pytanie: "Co się stało?" odpowiedział: katastrofa. Ale po tym wszystkim zagraliśmy jak potrafiliśmy i dotarliśmy do finału, w którym w 5 partiach ulegliśmy Brazylijczykom.


Kto najgorzej zniósł ten lot?

Wszyscy się denerwowali. Po wyjściu z samolotu papierosy zapalili nawet ci, którzy wcześniej ich nie dotykali.


Pan też?

Ja już od dawna palę.


Nie przeszkadza to panu w grze?

Do tej pory nie przeszkadzało. Ale teraz postanowiłem rzucić palenie. Trzeba zadbać o zdrowie. Może papierosy również wpływają na moje problemy z sercem?

A przed IO rzucał pan palenie?


Na trochę.







Jeden sztangista powiedział kiedyś, że Szczęście to chodzić po schodach i nie odczuwać bólu kolan. Czym dla pana jest szczęście?

Żyć we własnym domu. Na łonie natury. W zasięgu wzroku biegają dzieci. Jezioro znajduje się niedaleko. Rano budzi Cię śpiew ptaków, bierzesz wędkę i idziesz łowić ryby. Idylla...


Od dawna budujecie dom?

Od 2011 roku. Póki co, gotowa jest tylko sauna i to nie w całości. Ale Nowy Rok zamierzamy powitać właśnie tam. Obecnie wykańczana jest łaźnia parowa, robotnicy układają płytki, zajmują się kominem, wstawiają okna itp. Mam nadzieję, że zdążymy do 31.12


Nie łatwiej świętować nowy rok w innym miejscu?

Ale kiedy my bardzo chcemy właśnie tam! Żeby się wypocić, poświętować, przygotować szaszłyki na grillu.


Spodziewacie się wielu gości?

Będzie sama rodzina - 15 osób.


A przyjaciele - siatkarze?

Oni witają Nowy Rok w domach. Przecież to święto rodzinne.


To nie przeszkodziło kiedyś Szypulinowi zamknąć drużynę na zgrupowaniu w Holandii 31 grudnia...

Pamiętam, pamiętam. Ale zawodnicy okazali wyrozumiałość w tej sytuacji. 6 stycznia zaczynał się w Lipsku turniej kwalifikacyjny do IO w 2004 roku. W ciągu pięciu dni miało się odbyć 5 meczów i tylko zwycięzca miał awansować na IO w Atenach. Dlatego w noc sylwestrową zawodnicy i sztab trenerski zebrali się wspólnie przy kominku w hotelu. Złożyliśmy sobie nawzajem życzenia i wypiliśmy po pół
kieliszka szampana...




Rozmawiali: Jurij Gołyszak, Alieksandr Krużkow
Tłumaczenie: Ewelina Karpiej
Źródło: sport-express.ru
ksdani dnia 01/01/2013 · 211365 Komentarzy · 2120 Czytań · Drukuj

Komentarze
agnieszka dnia 01/01/2013
Człowiek z ogromnym doświadczeniem życiowym... Tyle przeżył... Wypadki, choroby, oszustwa. Przeczytałam jednym tchem.

Łzy były. Wydaje mi się, że u środkowego. To był jego debiut na IO.


Sidao - aż mi normalnie serce pękło... Nic nie mówił, a na podium nawet się nie ruszał smiley
tygrysek dnia 01/01/2013
Gratulacje za zawziecie - to jest długie nawet do czytania nawet nie do tłumaczenia smiley
tygrysek dnia 01/01/2013
Z tym ze na poczatku jest bład pewnie redaktora bo 4 medale ma tez Samuele Pappi smiley
Evelina dnia 01/01/2013
maqba, bazin--->Dziękuję za pomoc w kwestii metody przemycania alkoholu smiley
maqba dnia 01/01/2013
ech, dawne, dobre wspomnienia smiley
Siergiej - ciekawy człowiek to i sporo ma do powiedzenia smiley - dzięki, Evelina - za tłumaczenie
misiek dnia 01/01/2013
Czyta się i aż chce się więcej, naprawdę! Świetny wywiad, dzięki Ewelino za tłumaczenie, wiemy ile to pracy Cię kosztowało smiley
Brasil dnia 01/01/2013
Jako jedyny w historii męskiej światowej siatkówki czterokrotnie zdobył medal na IO.


Samuele Papi. W Rio szansę będzie miał chyba tylko Dante, żeby zdobyć czwarty medal.
tygrysek dnia 01/01/2013
Juz o tym pisałem Brasil smiley
Brasil dnia 01/01/2013
Pozwolisz, że wytłumaczę się Sylwestrem smiley
dyletant dnia 01/01/2013
Fantastyczny wywiad, niesamowicie merytorycznie przygotowany dziennikarz Cały życiorys Sergieja w małym paluszku
bubbles dnia 01/01/2013
maqba, bazin--->Dziękuję za pomoc w kwestii metody przemycania alkoholu

no oczywiście, kto inny mógłby być w tym ekspertem? smiley

Tietiuchin to klasa, ale podzielam zachwyt dylka nad panem dziennikarzem. smiley
dzięki za tłumaczenie smiley
Evelina dnia 01/01/2013
bubbles-->Wolałam się upewnic niż stworzyc nową metodę smiley Cieszcie się tłumaczeniem, bo chyba przez cały 2013r. nie spojrzę w stronę rosyjskiego smiley
asiaplock dnia 02/01/2013
Więcej takich wywiadów i tłumaczeń! Przeczytałam jednym tchem smiley
bazin dnia 03/01/2013
Cieszcie się tłumaczeniem, bo chyba przez cały 2013r. nie spojrzę w stronę rosyjskiego


Przeszarżowałaś? :smiley "Dziękujemy" to co prawda niewiele kosztujące słowo, ale przyjmij prznajmniej tyle, za całą włożoną w ten tekst robotę. Tak jak Tygrysek nie miałem zdrowia, ani sił czytać tego tasiemca po rosyjsku, ale Twoje tłumaczenia przeczytałem z olbrzymią przyjemnością i wielu nowych rzeczy o Siergieju z niego się dowiedziałem. Wielkie dzięki.

Czy w ostatnim czasie jeszcze jakiś film pana zaciekawił?

"1+1". Robi ogromne wrażenie. Oglądali panowie?


Nie.

Obowiązkowo proszę obejrzeć. Ostatnio czytałem w wiadomościach, że ten francuski obraz został uznany za jeden z najlepszych w historii. Przyjechałem do Anapy na zgrupowanie przed Olimpiadą. Dzieliłem tam pokój z Chtiejem i to on dał mi płytkę z napisem: "Świetny film". Włączyłem i od razu się rozpłakałem...


Francuski film, o którym mówi Tietiuchin, być może miejscami popadająca w cukierkowaty melodramat, ale w sumie całkiem sprawnie zrobiona i dobrze zagrana lekka "komedia kulturowa", opowiadająca o zderzeniu dwóch światów i relacji kompletnie sparaliżowanego arystokraty i jego czarnego służącego z przedmieść, nosi oryginalną nazwę "Intouchables". U nas w w Polsce film ten szedł pod polskim tytułem "Nietykalni". Można się spierać, czy nie lepszy byłby tutaj tytuł "Pariasi", tym bardziej, że jest przecież w historii kina tak samo się nazywający inna głośny film gangsterski Briana De Palmy - wle w sumie nie ma o co kruszyć kopii. Okzuje się, że w porównaniu z rosyjskim tytułem "1+1" który wymienił Tietiuchin, który nijak ma się do oryginalnego tytułu, to i tak mistrzostwo świata. Widać z tego, jak czasami trudno przetlumaczyć jeden tytuł. A co dopiero tak długi wywiad, jak ten. Jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki Ewelino smiley


PS Kłopoty z sercem o których Tietiuchin sporo poopowiadał w tym wywiadzie mogą sprawić, że krótkie wejście Siergieja w meczu półfinałowym o Puchar Rosji było jego ostatnim występem na boisku siatkarskim. smiley
tygrysek dnia 03/01/2013
Tak swoja droga z tego wywiadu dowiedzielismy sie ze prawdopodobnie Siergiej ogladał ten film nielegalnie smiley

Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.

Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Świetne! Świetne! 100% [606 Głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 100% [606 Głosów]
Dobre Dobre 100% [606 Głosów]
Przeciętne Przeciętne 100% [606 Głosów]
Słabe Słabe 100% [606 Głosów]

. .
Administracja **** Strona Główna **** Redakcja SN
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
-
Szukaj
Forum
Skracanie linków
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

ksdani

Wiewióry: Aleksandra Gryka odchodzi ..
ksdani

Kolejny sezon Bartosza Mariańskiego w siatkarskim GKS-ie Katowice
ksdani

Po 2 latach prowadzenia Trefla Gdańsk trener Igor Juričić opuszcza stolicę Pomorza
ksdani

Bułgarski środkowy Iliya Petkov nie będzie dłużej zawodnikiem PGE GiEK Skry.
ksdani

Nicolas Szerszeń będzie bronił barw Indykpolu AZS Olsztyn w kolejnym sezonie!
ksdani

Serbia - Dominikana transmisja o 01:45 na PolSp1 ..
ksdani

Japonia - Turcja na PolSport3 - 25:23, 25:21, 23:25, ... https://tiny.pl/ddf9p
ksdani

Rumuński przyjmujący Adrian Aciobanitei nie będzie dłużej reprezentował barw PGE GiEK Skry Bełchatów
ksdani

Jakiś rozgrywający by się męskiej reprze bardzo przydał...
ksdani

Sparing to sparing.. ...
ksdani

Łukasz Usowicz - Środkowy siatkarskiej GieKSy przedłużył umowę z Klubem.
ksdani

Moustapha M`Baye i Bartosz Makoś opuszczają Jastrzębski Węgiel
ksdani

Błażej Bień - MVP ostatnich MPJ i jeden z najzdolniejszych rozgrywających młodego pokolenia podpisał długoletni kontrakt z PGE GiEK Skrą Bełchatów.
ksdani

Ewelina Wilińska zostaje w Budkach.. smiley
ksdani

WIELKIE GRATKI DLA DZIEWUSZEK smiley