Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 27
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Anastasi wysłuchany. Decyzja o jego losie nie podjęta. |
Polska Siatkowka Podczas dyskusji ustalono, że ocena pracy Andrei Anastasiego i zadania stojące przed męską reprezentacją Polski w roku przyszłym po analizie przeprowadzonej przez Wydział Szkolenia przedstawione zostaną Zarządowi PZPS, którego posiedzenie odbędzie się w najbliższym czasie.
Link | realista_pzps dnia 02/10/2013 ·
211395 Komentarzy · 3230 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 02/10/2013
Jest jeden podstawowy problem. Odnoszę się tu do linku zapodanego w SB przez Magdalenkę. Święta racja, że AA nie jest jedynym winnym kryzysu, a może nawet i nie największym. Może i prawda, że naszym siatkarzom potrzebne pieluchy (o psychologu trąbię od lat). Problem w tym, że składu nie ma na kogo wymienić, prościej trenera. A skoro trener przestał trafiać do tej grupy ludzi i nie potrafi znaleźć na nich sposobu to co można zrobić?
Zmienić trenera i przynajmniej na rok wystarczy |
dnia 02/10/2013
-> http://siatkowka.przegladsportowy.pl/Siatkowka-Parfjanowicz-nowa-miotla-Nowa-nianka,artykul,182868,1,892.html
Może i prawda, że naszym siatkarzom potrzebne pieluch
Świetne - gratulacje dla redaktora Parfjanowicza nie tylko za trafienie w 10, ale także za lekkie pióro |
dnia 02/10/2013
W którymś studiu przed lub po meczowym była rozmowa nt psychologa i eksperci wypowiadali się, że psycholog nie potrzebny, bo AA jest dla nich najlepszym psychologiem, że umie do nich dotrzeć, czy coś w ten deseń. |
dnia 02/10/2013
W podobnym tonie o naszej porażce na Euro wypowiedział się też Edward Skorek
- Anastasi powiedział, że kilka piłek w meczu z Bułgarią mogło całkowicie zmienić naszą sytuację i to jest prawda. Prawdą jest też, że sami podaliśmy przeciwnikowi rękę. I to jest wina zawodników, a nie trenera. To nasi siatkarze nie potrafią zachować spokoju, wygrać na chłodno. W tym kluczowym spotkaniu z Bułgarami kilka razy poszli na efekt, zamiast sprytnie obić ręce rywali albo kiwnąć, chcieli wbijać gwoździe i przez to nie zdobywali ważnych punktów. Teraz sami podkreślają, że zawalili sprawę.
W tie-breaku też zawiedli. Prowadzili 9:6, dali się dogonić, później sami gonili, a jak już przeciwnika doszli, to Bartek Kurek uderzył ręką w siatkę, atakując przechodzącą piłkę. Przecież to nie jest wina trenera. On wykonał wspaniałą robotę, bo chwilę wcześniej postawił na Łukasza Wiśniewskiego, a ten po wejściu na boisko zdobył ważny punkt i zapewniłby kolejny, gdyby Kurek się nie podpalił.
Zawodnicy robią głupie, juniorskie błędy, a najsmutniejsze jest to, że nie wyciągają wniosków. Najgorsze, że ten zespół bardzo szybko zachłystuje się sukcesem, że stracił wolę walki. Kiedy pracował na swoją pozycję, to był pełen wiary, agresywności. W pewnym momencie nasi siatkarze zaczęli myśleć "jesteśmy mistrzami, bójcie się nas, musicie się poddać". Niestety, w sporcie główna zasada to "bij mistrza". Na Polskę wszyscy zaczęli się mocniej mobilizować, w tej sytuacji nasi gracze powinni się jeszcze bardziej koncentrować i angażować, a tego mi u nich brakuje.
-> http://m.sport.pl/siatkowka/1,105008,14699256,Siatkowka__Anastasi_problemem_kadry__Sa_wieksze___Nie.html
|
dnia 02/10/2013
Nie zgadzam sie z takimi opiniami - nie ma kto grac, nie ma na kogo wymieniac itp.
Jak obejmowal repre to mial pelen sklad z najlepszych zawodnikow czy musial "latac" pozycje?
Co zrobil zeby zabezpieczyc zespol przed krachem w przypadku kontuzji jednego czy dwoch zawodnikow z podstawowego skladu?
Dlaczego ine ogrywal zmiennikow ?
Bocka wstawil nieogranego bo co, wczesniej nie pomyslal, ze moze cos wniesc, za slaby, za mlody czy co tam jeszcze?
Co z drugim sypaczem?
Na meska czasu nie mam ale nawet ja slyszalem o Muzaju a nawet widzialem jak gra - czyli ine tak znow golo na tej "meskiej planecie" tylko jeszcze trzeba chciec cos z tym zrobic.
Ja sie powaznie pytam, jak trener wyjasnil przyczyny kleski na IO, jakie KONKRETNE dzialania podjal zeby to sie nie powtorzylo, jakie po LS?
Przeciez to jedna wielka kaszana.
Chlopcy nie pracowali na 100% ? Ło matko, bierzesz goscia pod ramie i mowisz " zap..aj" albo wynocha..proste, jasne i bez opcji zwrotnej.
Obcy trener mowi, ze nie widzial u naszych zawodnikow pasji, zadzy zwyciezania..a nasz wlasny trener nie zauwazyl, slepy? |
dnia 02/10/2013
Zmieńmy siatkarzom pieluchę wraz z linkiem jest w newsie " Co rzecze prezes".
wywalilem z poprzedniego postu ale dodam: trzeba bylo nie uczyc zawodnikow odpuszczania meczow .. . |
dnia 02/10/2013
W którymś studiu przed lub po meczowym była rozmowa nt psychologa i eksperci wypowiadali się, że psycholog nie potrzebny, bo AA jest dla nich najlepszym psychologiem, że umie do nich dotrzeć, czy coś w ten deseń.
W niektórych naszych klubach, jak Resovia, siatkarze mają możliwość pracy z psychologiem i ponoć niektórzy z tego korzystali w minionym sezonie. Oczywiście jeśli sami tylko chcą takiej współpracy i wyrażają taka chęć, w tym przypadku wysyłanie kogokolwiek obligatoryjnie do gabinetu psychologa nie ma żadnego sensu,
Trzeba by było w tym miejscu rozdzielić dwie rzeczy r11; pierwsza, to sesje i pracę indywidualną z poszczególnymi siatkarzami, Psycholog rzeczywiście może im pomóc, jeśli przechodzą kryzys formy, odzyskać pewność siebie, czy pracować nad koncentracją przed zagrywką, lub w przyjęciu zagrywki ( ciekawie było obserwować na tych mistrzostwach Muserskiego, który przed każdą zagrywka zamykał oczy na kilkadziesiąt sekund i widać było jak bardzo się starał się uzyskać maksymalną koncentrację)
I praca psychologa z całą drużyną - czyli motywacja całej drużyny, odnajdywanie ducha wspólnoty i odpowiedzialności za wynik, rozwiązywanie konfliktów w grupie - tutaj niestety obawiam się, że trener Anastasi może rzeczywiście być najlepszym specjalistą, bo psychologów sportowych przygotowanych do pracy z całymi drużynami gier zespołowych w Polsce jest na pewno na razie niewielu, jeśli w ogóle tacy są, W amerykańskich sportach zawodowych jak NBA, czy NHL taki psycholog-trener zespoły pracujący z całą drużyną i jej motywacją, obecny podczas wszystkich treningów, to z reguły zupełnie ktoś inny, niż psycholog od sesji indywidualnych, pracujący z tymi siatkarzami w gabinecie. Inna sprawa, że tam dzieci tego, że cokolwiek robią, są częścią drużyny i grają w jakimś zespole uczy się od maleńkości i sport, zwłaszcza sport szkolny, w pierwszej kolejności rozumiany jest jako droga do socjalizacji. A u nas i żyją i zajmują się sportem sami indywidualiści. Gdyby więc nawet ściągnąć np z Los Angeles Lakers najlepszego w ISA specjalistę od motywacji i szukania ducha drużyny z, to w przypadku polskich i amerykańskich sportowców startuje on z zupełnie innego punktu. Amerykańscy sportowcy, w tym siatkarze i siatkarki znani są zresztą z tego, że z reguły błyskawicznie znajdują wspólny język z kolegami z drużyny, niezależnie gdzie przyjdzie im grać: Korea Płd, Włochy, Brazylia, Rosja, Rumunia, Niemcy, czy Polska. |
dnia 02/10/2013
Skoro o psychologu to powtórzę swój post z innego forum. Dla mnie praca z psychologiem w sporcie wyczynowym to jest oczywista oczywistość. Od lat dziwię się, że w Polsce ten aspekt jest tak lekceważony i zaniedbywany. Trening mentalny na profesjonalnym poziomie powinien być takim samym elementem przygotowania zawodnika i drużyny do osiągania celów jak doskonalenie zagrywki, czy przygotowanie taktyczne. Zwłaszcza jeśli gołym okiem widać, że dany zawodnik, czy nawet dana nacja nie ma naturalnych predyspozycji do radzenia sobie z presją, czy absolutnego przekonania o swoich umiejętnościach. Amerykanom taki trening jest być może niepotrzebny, bo od niemowlęcia wpajane im jest przekonanie o własnej wartości, budowanie pewności siebie, motywowanie wyłącznie do zwycięstw i przygotowywanie do samodzielności. Polska mentalność jest inna, a w sporcie niestety to nie przechodzi. Nie bez powodu obserwatorzy od lat zauważają, że brakuje nam owej słynnej "mentalności zwycięzców", a jeśli brakuje tego z powodu braku wykształcenia jej w okresie dorastania, należy nad nią pracować w procesie treningowym.
Techniki treningu mentalnego przydają się nie tylko w sporcie, ale i w każdej innej pracy, czego sama doświadczam. Tylko że to nie jest incydentalne spotkanie z psychologią sportu, tylko długi i dość żmudny proces. Nie wystarczy kilka seansów z psychologiem tylko wiele miesięcy pracy. Efekty potrafią być imponujące. Nie rozumiem tej niechęci w naszym środowisku do włączenia tego aspektu pracy mentalnej do rutynowego procesu szkoleniowego. Patrząc doraźnie, przed mistrzostwami świata, gdy nasza drużyna narodowa spotka się z olbrzymią presją, a ostatnie porażki musiały tę grupę pozbawić poczucia wartości i stabilności w poczynaniach, taka praca mentalna jest dla mnie absolutnie niezbędna. |
dnia 03/10/2013
Amerykanom taki trening jest być może niepotrzebny, bo od niemowlęcia wpajane im jest przekonanie o własnej wartości, budowanie pewności siebie
O matko. Czego, jak czego, ale pewności siebie to naszym siatkarzom akurat nie brakuje. Wręcz przeciwnie -wydaje się że kilku, jak Kubiak, Kurek, Zibi, MM, niekiedy, zwłaszcza w publicznych wypowiedziach, brakuje nawet nieco realizmu, pokory i świadomości w jakim miejscu, indywidualnie i jako drużyna się znajdują.
Walczymy wyłącznie o najwyższe cele, czyli złoto - zapowiada nasz środkowy Piotr Nowakowski.
To jest przecież fragment wywiadu z Ciechym Pitem !!! raptem sprzed trzech tygodni. W tak tromtadrackim tonie przed Euro nie wypowiadali się publicznie nawet Rosjanie, którzy co prawda przyznawali, że są jednym z faworytów, ale np, trener Wornonkow asekurował się, ze teraz w Europie jest 9-10 bardzo mocnych zesopółów (np. Słowację wymienił), w tym Rosja i w tym gronie każdy może wygrać z każdym. To samo powtarzali Werbow, czy Makarow, więc Rosjanie mimo że w tym roku wygrali przecież Ligę Światowa, naprawdę nie byli wcale buńczuczni przed Euro w swoich wypowiedziach. W przeciwieństwie do naszych siatkarzy.
Więc moim zdanie psychika, rozumiana jako brak pewności siebie i akurat jest najmniejszym problemem tej reprezentacji. Oni akurat mentalność i aspirację zwycięzców absolutnie mają, można powiedzieć, że nawet ponad stan i demonstrują na prawo i lewo. Brakuje im natomiast często tego ca mają inni: warunków: szybkości, skoczności, techniki, powtarzalności i stabilności formy. Uważamy, że to drobiazgi?
Gdyby przykładowo Kubiak, Kurek, Nowakowski, czy Zibi w trakcie sezonu ligowego pokazywali niesamowitą dyspozycję na zagrywce, dwa raz, trzy raz, pięć zdobywali punkty seryjnie, wtedy kiedy ich drużyna przegrywa 20:24, a w meczy na mistrzostwach Europy, czy Świata by "pękli" i nie potrafili tego wszystkiego pokazać - to jak bym powiedział ok, widać, że tutaj rezerwy są głównie w psychice.
A że praktycznie żaden z naszych siatkarzy, zagrywających z wyskoku, w ciągu ostatnich kilku lat, nie był jakoś w stanie pokazać w sezonie ligowym serii, nie tylko siedmiu, czy ośmiu, ale nawet czterech zagrywek bez popełnienia własnego błędu (może poza Ruciakiem i Pawłem Mikołajczak) to nie możemy zwalać tego na słabą psychikę - prawda jest taka, że praktycznie nikt z naszych siatkarzy takiej regularnej atakującej zagrywki ani teraz nie posiada, a ani nigdy w swojej karierze nie posiadał.
Kiedy Rosja przegrywała w finale IO z Brazylią 0:2 i trzema punktami w końcówce III partii, na zagrywkę wyszedł Tietiuchin i doprowadził do remisu. Ale jak przyznał później Alekno, to nie był przypadek: Tietiuchin w swojej karierze takich spotkań, gdzie serią swoich bardzo trudnych zagrywek potrafił uratować swój zespół przed przegraną 0:3, rozegrał setki, jeśli nie tysiące. W przypadku Włochów też w tym roku było kilka pamiętnych spotkań, w tym i na mistrzostwach Europy, gdzie wyglądało, że Włosi oddali już seta, rywale mieli kilka setowych, a wtedy na zagrywkę wchodził Zajcew, Travica, czy ostatnio Vettori i Włosi wyciągali teoretycznie przegraną partię. Mentalność zwycięzcy? Mocna psychika? W żadnym razie. Po prostu w tej drużynie jest kilku siatkarzy, którzy mają bardzo dobrą, trudną i regularną atakującą zagrywkę. A u nas aktualnie nie ma żadnego. Taka mała różnica na wagę medali kolejnych turniejów: IO w Londynie, Ligi Światowej 2013, czy teraz Mistrzostw Europy |
dnia 03/10/2013
O matko
Edyto, przepraszam, że tak zareagowałem, ale wyobraziłem sobie przez moment udoskonalona przez psychologa wersję Kubiaka, lub Zibiego jeszcze bardziej pewnego siebie i myślę sobie, że miałby jednak poważny problem z polubieniem aż tak pewnych siebie ludzi. |
dnia 03/10/2013
we wloszech, kluby w ktorych sa obligatoryne spotkania z psychologiem ine sa rzadkoscia.
to tylko cos w rodzaju sprostowanio-informacji |
dnia 03/10/2013
kiedys pisalem o roli psychologow w sporcie amerykanskim ale z braku czasu mozna sie w skorocie zapoznac z tym ( jesli dobrze to pamietam ) -
Applied Research The Sport Psychology Program of the USA Women's National Volleyball Team - http://tiny.pl/qqh7l
to tylko tak, ja sie nie znam |
dnia 03/10/2013
zdecydowanie to wina Anastasiego, nawet zakładając iż zawodnicy są słabi psychicznie i mentalnie mają spore braki to pozostaje pytanie co przez te miesiące robił Włoch? Dlaczego nie ogrywał nowych, zabetonował polską kadrę. potem przed mistrzostwami i na nich chwyta się Drzyzgi czy Boćka, dla których nie widział miejsca w kadrze na LŚ i na których w ogóle nie stawiał. Bez jaj, Anastasji tym wojskiem dowodził i dowodził marnie. Nie przygotował obwodów, zmienników za to zapłacił na ME. |
dnia 03/10/2013
Na spotkaniu trener powiedział wiele nowych, ciekawych rzeczy. Po pierwsze, że musimy poprawić komunikację pomiędzy nami, a zawodnikami oraz ludźmi, którzy organizują ich pracę. Proponował, by stworzyć jedną wielką siatkarską rodzinę - powiedział Mirosław Przedpełski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej po tym jak w środę członkowie prezydium zarządu i wydziału szkolenia PZPS spotkali się z Anastasim.
ja wiem, że tu nie można kląć, ale jedno ciśnie mi się na usta-JA P........Ę! |
dnia 03/10/2013
Zgodnie z moimi przewidywaniami wczoraj nie podjęta została jakakolwiek decyzja w sprawie przyszłości trenera w Polsce.
Tak naprawdę nie jest ważne to, co Anastasi powiedział. Ważne jest to czy znajdzie się w krótkim czasie wysokiej klasy następca.
PZPS nie określił terminu posiedzenia Zarządu na którym ma być podjęta ostateczna decyzja.
Znajdzie się odpowiedni nowy kandydat to posiedzenie będzie wcześniej....nie znajdzie się, to posiedzenia nie będzie. Stąd bardzo ostrożne wypowiedzi Prezesa na temat przyszłości włoskiego trenera.
Teraz rozpoczął się gorący okres tajnych poszukiwań i tajnych spotkań członków Zarządu z ewentualnymi kandydatami. Im dłużej prezes PZPS nie będzie zwoływał Posiedzenie Zarządu tym większe szanse będzie miał Anastasi. Bo kiedyś to Posiedzenie zwołać musi. Jak nie znajdzie nowego kandydata to Anastasi zostanie. |
dnia 03/10/2013
Bazinie, pewność siebie demonstrowana w buńczucznych wypowiedziach to chyba niekoniecznie taka pewność siebie, o jaką chodzi w sporcie. Mi się wydaje, ze to ich gadanie to często wręcz zaklinanie rzeczywistości. Jesli ktoś czuje się naprawdę mocny, to jest spokojny i nie musi tak na prawo i lewo opowiadać o swojej mocy. Po prostu gra dobrze, robi swoje, i stać go wtedy i na szacunek dla przeciwników, i na jakąś tam dyplomację. w ogóle obawiam się, że my, kibice jesteśmy skazani na wnioskowanie z bardzo słabych przesłanek. Analizujemy wypowiedzi siatkarzy, a oni często mówią trochę co im ślina na język przyniesie, albo nie umieją się sensownie wysłowić.
Myślę, że prócz oczywiście podniesienia sportowego poziomu, m.in. zagrywki, na którą żal patrzeć, porządna praca z psychologiem by im pomogła. Dlaczego? Dlatego, ze moim zdaniem różne sztuczki trenera, które budują np takie aroganckie i manifestowane poczucie pewności siebie, w momencie naprawdę silnej próby po prostu nei wystarczają. Jesli niestabilną psychę pokryjemy taką politurą arogancji, to jeszcze nie znaczy, ze zaszczepiliśmy zawodnikowi mentalną siłę. I tak jak Edyta pisała, to musi być prces długotrwały, przemyślany, rozłozony na etapy. najlepszy psycholog nie dokona cudu w parę dni. |
dnia 03/10/2013
Jesli niestabilną psychę pokryjemy taką politurą arogancji, to jeszcze nie znaczy, ze zaszczepiliśmy zawodnikowi mentalną siłę.
Trafiony, zatopiony. Słowo "niestabilna" jest tu kluczowe. Nasi siatkarze może i mają wysoką samoocenę, ale piekielnie niepewną. Przy byle potknięciu jej poziom zaczyna lecieć na łeb, na szyję.
Nie rozumiem tej niechęci w naszym środowisku do włączenia tego aspektu pracy mentalnej do rutynowego procesu szkoleniowego.
Ta niechęć jest pochodną dość rozpowszechnionego w naszym społeczeństwie poglądu, zgodnie z którym korzystanie z usług psychologa jest równoznaczne z byciem nie do końca normalnym. A jak jeszcze dodamy, że według wielu psycholog i psychiatra to właściwie to samo...
A propos przewijającego się wątku freudowsko-snobistycznego: z usług dietetyków, trenerów przygotowania fizycznego i fizjologów też pewnie korzystają same snoby. Poza tym, w omawianej przez nas kwestii podejście psychodynamiczne raczej nie miałoby zastosowania, więc psychoanalizę można śmiało zostawić w spokoju. |
dnia 03/10/2013
To, że chłopakom potrzebny jest psycholog jest jasne jak słońce i trzeba było wprowadzić taką osobę do sztabu już dawno, a tym bardziej kiedy widać, że na linii AA chłopaki nie gra. Niestety wiele osób ma ciągle średniowieczne podejście do takich ludzi i uważa, że z takimi specjalistami współpracują tylko osoby chore, albo, że tacy ludzie nic nie pomagają |
dnia 03/10/2013
Dlatego, ze moim zdaniem różne sztuczki trenera, które budują np takie aroganckie i manifestowane poczucie pewności siebie, w momencie naprawdę silnej próby po prostu nei wystarczają. Jesli niestabilną psychę pokryjemy taką politurą arogancji, to jeszcze nie znaczy, ze zaszczepiliśmy zawodnikowi mentalną siłę. I tak jak Edyta pisała, to musi być proces długotrwały, przemyślany, rozłożony na etapy. najlepszy psycholog nie dokona cudu w parę dni.
Martmmm r11; z wieloma Twoimi wnioskami się zgadzam, ale myślę jednak, że w siatkówce każdy trener musi mieć psychologiczną smykałkę i właściwy klucz do zawodników, bo to jest gra, w którym bardzo ważnym aspektem jest umiejętność przezwyciężania stresu i trener powinien przynajmniej zawodnikowi w tej walce z własnymi nerwami i koncentracją nie przeszkadzać. Psycholog sportowy nie jest przecież w stanie pomóc siatkarzom podczas samego meczu, nie będzie chodził wzdłuż linii. Dlatego i tych przeróżnych sztuczek trenerskich, zdejmujących stres z drużyny, lub przeciwnie wywołujących w trudnych chwilach dodatkową mobilizację i przywracających wiarę we własne siły, nie można na pewno lekceważyć. On są bardzo ważne. Dodajmy też od razu, że kobiety na tym polu mają akurat tutaj na pewno jeszcze gorzej niż faceci, bo ich przeciwnikiem jest już nie tyle sama głowa co już hormony- jeśli pod dwóch trzech źle przyjętych zagrywkach w reakcji na stres poziom testosteronu gwałtownie pójdzie w górę, to taka dziewczyna jest już często tak bardzo usztywniona i niepewna swoich umiejętności, że jedyne co może zrobić trener, to jak najszybciej zdjąć ją z boiska, żeby nieco ochłonęła, bo to jest już nie tyle reakcja psychologiczna, co organiczna. U dziewczyn to się akurat bardziej wiąże i jest znacznie trudniejsze do kontroli, a produkcja testosteronu jest jednak uwarunkowania głównie genetycznie. Siatkarka może mieć technikę, możesz mieć warunki, może mieć wielki talent, ale kiedy w sytuacji stresowej hormony powodują że się całkowicie usztywnia, to nigdy nie zostanie wybitną siatkarką.
U facetów kontrola głowy nad ciałem jest przynajmniej teoretycznie łatwiejsza, ale jak dobrze widzimy większość szkoleniowców podczas meczów i tak przyjmuję zasadę, że trener na czasach powinien przede wszystkim wspierać siatkarzy i przełamywać ich niepewność i zdejmować z nich stres. Stąd coraz częstszy widok szkoleniowców, jak Karch Kiraly, Laurent Tillie, którzy swoich zawodników i zawodniczki na czasach ostentacyjnie i niekiedy wydaje się, że przesadnie chwalą już za wszystko, za co można ich pochwalić, mimo tego, ze często bywa i tak wynik na tablicy dla ich drużyn jest niekorzystny. Inną zasadą, która w ostatnich latach została przyjęta jest siatkarskich szkoleniowców już chyba dosyć powszechnie, jest zwracanie uwagi tylko na błędy, które dla gry mogą okazać się kluczowe dla przebiegu gry. Natomiast coraz mniej mamy takich trenerów jak jeszcze niedawno u nas Raul Lozano, którzy po akcji lubili siatkarzom na czasach wytykać właśnie popełnione błędy, czy korygować ich technikę nawet podczas spotkań na ważnych turniejach. W przypadku treningów, czy sparingów takie podejście do zawodnika jest na pewno właściwe, natomiast w meczu o punkty może ono nie tylko nie pomóc, ale wzmagać niepewność siatkarzy i świadomość tego faktu jest jak widać u trenerów chyba coraz szersza. Możliwością ucieczki od myślenia o nieudanych akcjach bedize też na pewno podawanie na czasach przez trenera maksymalnie dużej ilości informacji taktycznych - to jest droga która wybiera dziś coraz więcej włoskich szkoleniowców z Berruto i Giulianim na czele. Oddzielną sprawą jest ile z tych informacji do siatkarzy faktycznie do siatkarzy dociera i jest realizowane na boisku, ale postępujc w ten sposób przynajmniej mamy pewnosć, że trener ukierunkowuje myślenie zespołu na przyszłość a nie na przeszłość i nie rozpamiętuje popełnionych błędów.
Widać więc z tego, że tego typu "sztuczki trenerskie" odgrywają dziś znacznie większą role niż jeszcze kilka lat temu, kiedy mieliśmy trenerów, którym się zdawało, że najlepszym podejściem do drużyny jest stosunek a la Nikołaj Karpol, czyli im kto głośniej krzyknie, lub im więcej użyje słowa na k..., lub podobnego, tym lepiej zmotywuje i zmobilizuje drużynę do walki. Skutek był często wręcz odwrotny. Ale co by nie mówić siatkarscy szkoleniowcy jeżdżą teraz na różne szkolenia, jeśli nawet rzetalenie nie czytają, to przynajmniej pewnie przeglądają różne uczone referaty psychologów sportowych, przesyłane na ich adres elektroniczny i widać, że zaczynają wyciągać z tego wnioski, trenerów których prowadzenie drużyny polegało na rzucaniu mięsem w kierunku zawodników na przerwach technicznych mamy na szczęście coraz mniej.
Czy świadomość jak ważne jest nastawienie i duch drużyny ważna jest natomiast i samych naszych siatkarzy. Mi się wydaje, że zarówno tak, jak i nie. Bo to co przykładowo zrobił Zibi Bartman w tym roku, przyjeżdżając na mistrzostwa i wspierając kolegów, mimo tego że trener Anastasi skreśli go z listy uczestników Euro, to był naprawdę fantastyczny gest, człowieka, który jest świadomy tego, że drużyna siatkarska to nie tylko rywalizacja na pozycjach, ale także i współpraca i że choć nie wszyscy mogą być liderami, lub zawodnikami szóstkowymi, to wszyscy grają do przysłowiowej jednej bramki. Doceńmy więc ten gest i postawę Zibiego, tym bardziej, że zdobył się na niego w trudnej dla siebie, sytuacji wyleciał z kadry niespodziewanie dla wszystkich obserwatorów i kibiców przed Euro, dosłownie za pięć dwunasta. To była naprawdę duża sprawa. A co tu kryć, tak się jakoś u nas porobiło, że siatkarze, którzy nie są powoływani do kadry, lub z niej wylecieli najczęściej omijają spotkania reprezentacji dużym łukiem i nie czują się częścią drużyny. A szkoda.
Ale Zibi to jedno, natomiast niektóre wypowiedzi zarówno na, jak i po turnieju zawodników którzy znaleźli sie wśród wybrańców Anastasiego, na przykład Drzygi juniora, mi się nie podobały wyjątkowo
Czekałem dłuższy czas na to, żeby wejść na boisko i zagrać. Czekałem całą Ligę Światową. Z każdym meczem nadzieja na wejście na boisko gasła. Jednak nadszedł ten czas
powiedział Fabian po mecuy ze Słowacją.
Sorry, ale to słowa zawodniką, który w dalszym ciągu nie ma jasnej świadomości czym tak naprawdę jest drużyna i czym jest reprezentacja. Siatkarz grający nie tylko w kadrze narodowej, ale w każdej, nawet trzecioligowej drużynie musi sobie zdawać sprawę, że najważniejszy jest cel zespołu, a indywidualne ambicje to on może zachować dla siebie, ale już na pewno nie ma prawa ich "sprzedawać" w mediach/ Jeśli tego nie rozumie, to niech przed zaśnięciem codziennie 100 razy sobie napisze wilekimi jak wół literami' "gram dla zespołu i tylko dla zespołu, a nie dla siebie". Jakakolwiek konkurencja i rywalizacja, szczególnie na pozycji rozgrywającego, w drużynie musi wprowadzać tylko niepotrzebną nerwowość i jeśli komuś może to służyć, to tylko i wyłącznie rywalom. "Polsat" lansując na siłę Drzygę juniora i robiąc z niego gwiazdę rozegrania i niemal zbawcę reprezentacji, bo zaledwie dwóch niezłych setach, ale z bardzo przeciętną drużyna, które na tym turnieju grała bardzo nierówno i przegrywała zarówno cale sety, jak i spotkania ( a akurat w dużym stopniu dotyczy to i tych partii w których rozgrywał Fabian) właściwie sama, zrobiła reprezentacji niedźwiedzią przysługę, robiąc nikomu niepotrzebną medialną nagonkę i podważając rolę w drużynie pierwszego rozgrywającego, czyli Łukasza Żygadły przed najważniejszym meczem z Bułgarią. Nie wiem, czy dla dobra polskiej siatkówki w pierwszej kolejności nie należałoby odsunąć od niej redaktora Mielewskiego. Niech komentuje KSW, WSK, czy jak się to to mordobicie nazywa - w nawalankach jest akurat bardzo dobry. A samego Fabiana może i faktycznie wysłałbym na konsultacje, co robić i jak należy pomagać sobie nawzajem aby cała para indywidualnych ambicji szła w sukces zespołu zamiast w medialny gwizdek i to nie do gabinetu psychologa, tylko właśnie do Zibiego. W innym wypadku istnieje takie niebezpieczeństwo, że nasz niewątpliwie zdolny rozgrywający nie wydorośleje nigdy i nigdy też nie zrozumie co to znaczy duch zespołu i jaka wartością jest spójność drużyny.
Nasi siatkarze może i mają wysoką samoocenę, ale piekielnie niepewną. Przy byle potknięciu jej poziom zaczyna lecieć na łeb, na szyję.
Maynardzie - ja myślę, że nie można ich wrzucać do jednego worka. Tak jak pokazałem na przykładzie Zibiego i Drzygi juniora wyżej mamy w kadrze siatkarzy zaskakująco dojrzałych i mocnych psychicznie i takich, dla którzy sądząc z wypowiedzi publicznych do tej pory dobrze nie wiedzą, czy jest drużyna. Mi się wydaje, że cokolwiek myśleć o Bartmanie, czy Kubiaku, to oni mogą nie być w formie, to są jednak fighterzy, którzy będą walczyć do końca, oczywiście na tyle, na ile pozwala im aktualna forma i prezentowane umiejętności.. To są już jednak faceci, a nie mali chłopcami. Problem w tym, że zawodnicy z najmocniejszym charakterem i mający predyspozycje do roli lidera nie spełniali w tym roku w reprezentacji czołowych ról. |
dnia 03/10/2013
Bazin, ZB9 musiał przyjechać na ME, bo tego wymagał od niego sponsor. Nie bez powodu paradował w zielonym kubraczku Okocima, zabawiał tłum w strefie kibica Okocima i brał udział w wideo wywiadach z red. Iwańczykiem z kubkiem złocistego trunku w ręku. |
dnia 03/10/2013
Bazin, ZB9 musiał przyjechać na ME, bo tego wymagał od niego sponsor. Nie bez powodu paradował w zielonym kubraczku Okocima, zabawiał tłum w strefie kibica Okocima i brał udział w wideo wywiadach z red. Iwańczykiem z kubkiem złocistego trunku w ręku.
No popatrz. To jednak naiwniak ze mnie. |
dnia 03/10/2013
no tak... w dzisiejszych czasach mało co jest tym, czym być się wydaje...
Masz dużo racji Bazinie. zwrócę jeszcze tylko uwagę na to, że moim zdaniem bardzo utrudnia sprawę w ogóle obecność mediów w takim natężeniu jak to mamy teraz. już nie mówię o samm red.Mielewskim, który powinien pracowac dla pudelka a nie dla red . sportowej, bo uwielbia siać plotki i zamęt. chodzi mi o te nieszczęsne wypowiedzi zawodników, wyduszanie z nich paru słów do mikrofonu od razu po meczu, albo ciąganie za język po raz setny na ten sam temat. My się przyzwyczailismy że jako kibice mamy prawo do info zwrotnego od zawodników, chcemy tyhc wypowiedzi a potem je drobiazgowo analizujemy. Ale tak z ręką na sercu - wierzysz w to, ze one są zawsze w 100% sensowne i przemyślane? ze zawodnik nie żałuje czasem, ze coś chlapnął, albo że w ogóle ma pomysł, co tu mądrego powiedzieć? Wydaje mi się, że łatwiej było gdy zawodnik był od grania a nie od gadania. Tym bardziej,że wielu z nich naprawdę nie ma daru wymowy ani też specjalnej lotności. I może nawet Fabian czuje team spirit tylko tak jakoś głupio gada. No a potem te słowa rosną, multiplikują się i często wychodzi kicha.
Co do "sztuczek" trenera" - zgoda w pełni. mi chodziło raczej o takie czysto motywacyjne zabiegi (powtarzanie, ze moja drużyna jest super itd), które sprawiają, ze zawodnicy klepią jak automaty, że jadą po złoto, a tymczasem po spodem nie mają mocnego szkieletu pewności siebie zbudowanego na trochę trwalszych podstawach.
Wtedy moim zdaniem ta powierzchowna pewność siebie szkodzi a nie pomaga. I bardzo łatwo pryska. I jasne, ze tego szkieletu w czasie meczu się nie stworzy jak go nie ma. To wymaga pracy poza boiskiem, podobnie jak nie nauczysz nagle w czasie meczu zagrywać siatkarza, który tego nie wytrenował wczesniej. |
dnia 03/10/2013
Czekałem dłuższy czas na to, żeby wejść na boisko i zagrać. Czekałem całą Ligę Światową. Z każdym meczem nadzieja na wejście na boisko gasła. Jednak nadszedł ten czas
jak zawsze, rozumiemiemy to co chcemy zrozumiec z wypowiedzi innych.
Sorry, ale to słowa zawodniką, który w dalszym ciągu nie ma jasnej świadomości czym tak naprawdę jest drużyna i czym jest reprezentacja.
pytam dlaczego, bo za durny jestem zeby rozumuiec co masz na mysli?
kazdy lawkowicz chce wejsc i zagrac i POMOC DRUZYNIE TEZ..skad wiesz co myslal mlody? no kurcze, chcial wejsc zeby cos zawalic i zeby druzyna przegrala czy wrecz przeciwnie?
Nie slyszalem tej wypowiedzi w calosci wiec moze w innym miejscu powiedzial cos co tlumaczyloby Twoja opinie ale z tego fragmentu nic niewalsciwego nie wynika.
prawdziwym problemem repry nie byla slaba psychika JEDNOSTEK a ZESPOLU jako calosci. team nam sie rozsypal a AA nie potrafil zebrac go do kupy. |
dnia 03/10/2013
Znowu zaczyna się powoli wciskanie Gumy i Wlazłego do kadry .. To może jednak weźmy tego Polaka na trenera , narzućmy mu kadrę a on niech tylko to prowadzi , tylko niech odpowiedzialność poniosą ci co chcieli takiej kadry.. |
dnia 03/10/2013
jak zawsze, rozumiemiemy to co chcemy zrozumiec z wypowiedzi innych.
Jasne. że akurat Ty słowa Fabiana zrozumiesz zawsze lepiej niż ja
Czekałem dłuższy czas na to, żeby wejść na boisko i zagrać. Czekałem całą Ligę Światową. Z każdym meczem nadzieja na wejście na boisko gasła. Jednak nadszedł ten czas
Z niego jest taki sam "młody", jak z Żygadły emeryt. Przypomniałem niedawno, że Aleksander Butko w 2011 miał ledwie kilkanaście miesięcy więcej jak w tej samej Ergo Arenie wszedł w finale Ligi Światowej Rosja-Brazylia za Grankina, mając wcześniej za sobą zaledwie dosłownie kilka setów, bo nawet nie spotkań rozegranych w sbornej. Wszedł, zagrał, wygrał Rosjano złoto LŚ, ale nie opowiadał po meczu podobnych dyrdymał o swojej gasnącej nadziei na występ. Podobnie Yannick Bazin w 2009 - dwóch podstawowych francuskich rozgrywających w tym Pujol na zgrupowaniu odniosło kontuzję, Francuz przyjechał, rozegrał w reprezentacji Francji właściwie jeden jedyny turniej w całej swojej karierze, na tyle udany był to występ wygrał z drużyną srebro Euro, a trener Philippe Blain zamiast mu jakoś podziękować powiedział mu adieu. Ktoś jest specjalnie zainteresowany wynurzeniami Yannicka na temat wieloletniego oczekiwania na grę w reprezentacji Fracji i jedynej szansy jaką w swojej karierze otrzymał? Bo myślę sobie, że akurat Fabian powinien sobie wziąć ten i inne przykłady siatkarzy, których droga do gry w reprezentacji była znacznie cięższa i bardziej wyboista (na przykład Łukasza Zygadły, który całe lata pracował w reprezentacji w cieniu za plecami Zagumnego) do serca, przynajmniej przestałby się publicznie mazać.
prawdziwym problemem repry nie byla slaba psychika JEDNOSTEK a ZESPOLU jako calosci. team nam sie rozsypal a AA nie potrafil zebrac go do kupy.
Wybacz, ale to tylko Twoje zdanie i Twoja subiektywna opinia nie poparta żadnymi argumentami i ja jej zwyczajnie nie podzielam. |
dnia 03/10/2013
prawdziwym problemem repry nie byla slaba psychika JEDNOSTEK a ZESPOLU jako calosci. team nam sie rozsypal a AA nie potrafil zebrac go do kupy
chcesz argumentow to sobie popatrz na kilka spotkan reprezentacji Polski z fianlow wygranej LS a pozniej z przegranej, IO czy tegorocznych ME. Jesli nie zobaczysz roznicy to juz Twoj problem bo chyba nie rozumiesz czym jest team sprit o ktorym sam wspominasz i to nie raz.
mala podpowiedz: Wartosc TS polega nie na tym, ze zespol tworza silne charaktery ale ich roznorodnosc i wzajemne uzupelnianie.
Najprosciej: TS to cos z czego czerpie sie sile w momentach zwatpienia czy slabosci a nie jacys super hero ze stalowymi nerwami.
Mozesz wierzyc badz nie ale czasem "wrazliwiec" jest bardziej potrzebny i daje druzynie wiecej niz silny argonat..a czasem odwrotnie..i na tym to polega
Fabian nigdy nie byl moim ulubiencem wlasnie ze wzgledu na sposob w jaki go "lansowano" ale przynamniej staram sie obiektywnie oceniac jego gre i to co mowi ( chociaz akurat nie slyszalem wypowiedzi ktora cytujesz).
Moim zadniem, Blain, Butko i Konik Garbusek nie maja nic wpsolnego z sensem mojej wypowiedzi i na tym poprzestane. |
dnia 03/10/2013
mala podpowiedz: Wartosc TS polega nie na tym, ze zespol tworza silne charaktery ale ich roznorodnosc i wzajemne uzupelnianie.
Najprosciej: TS to cos z czego czerpie sie sile w momentach zwatpienia czy slabosci a nie jacys super hero ze stalowymi nerwami.
Mozesz wierzyc badz nie ale czasem "wrazliwiec" jest bardziej potrzebny i daje druzynie wiecej niz silny argonat..a czasem odwrotnie..i na tym to polega
Obawiam się, ze wrażliwca w Drzyzdze juniorze widzisz na razie tylko Ty. Dla mnie to tylko na razie ani wrażliwiec, ani silny arogant, a dopiero raczkujący w świecie wielkiej siatkówki zawodnik, oparty na razie nie tyle o swój sportowy dorebek, czy klubowe sukcesy, tylko o swoje podniesione do sześcianu ego. I co najgorsze nienauczony podstawowej rzeczy, nie tylko w siatkówce, ale wszelkich innych sportach zespołowych, że zawodnik za plecami trenera nie powinien publicznie manifestować niezadowolenia ze swojej rolę w drużynie, a już zwłaszcza tego, że w danym momencie jest tylko rezerwowym.
To rozbijać musi team spirit w każdym wypadku i w każdej drużynie, a już szczególnie wtedy, kiedy dzieje się to tuż przed najważniejszym meczem reprezentacji w sezonie. To naprawdę nie jest najlepszy czas do rozgrywanie i to medialnie swoich indywidualnych ambicji, czy może raczej małych ambicyjek. Wszyscy pozostali zawodnicy naszej kadry, którzy też nie mieli miejsca w wyjściowej szóstce, czyli Jarosz, Ruciak, czy Kubiak o tym, że trzeba umieć ugryźć się w język nawet wtedy, kiedy namolny dziennikarz wprost pyta, czy widzą się kolejnym meczy w szóstce, czy w kwadracie, jakoś tych reguł nie zapomnieli. Bo dla siatkarskich profesjonalistów nawet obudzonych w środku nocy odpowiedź, nie interesuje mnie to, czy ja sam gram czy nie, liczy się tylko interes drużyny, jest jak znajomość pierwszych pięciu liter abecadła.
Co zrobiłby na miejscu Anastasiego Mauro Berruto, trener legitymujący się także dyplomem z psychologii, który nie tylko prowadzi włoską męską reprezentację siatkarską, ale w poza sezonem ma właśnie wykłady z psychologii sportu między innymi na katedrze Akademii Wychowania Fizycznego w Turynie? Facet, który jest fachowo przygotowany, żeby przekonywać i motywować innych ludzi, właściwie do wszystkiego co mu strzeli do łysej łepetyny, w tym nawet, pół żartem, pół serio do takich rzeczy, jak tych dziennikarzy przygotowujących się właśnie do proekologicznej kampanii apelującej o częstsze wyłącznie światła i oszczędzanie energii elektrycznej -> http://www.youtube.com/watch?v=GO_pSrp5OKU
I tak się w tym roku złożyło, że ten trener i jednocześnie profesjonalny psycholog z dyplomem miał podobną sytuację jak Anastasi z Drzygą. O rok starszy od Fabiana Drzygi, znany także z występów w Resovii, pół-Polak Michał Baranowicz też wcale nie był zadowolony ze swojej roli w drużynie włoskiej i z tego, że dostaje bardzo mało minut gry w trakcie Ligi Światowej. Co prawda w przeciwieństwie do Fabiana nie mrugał prawym, lucz lewym okiem do kamery włoskiej telewizji i nie udzielał na ten temat wywiadów, ale w środowisku włoskich dziennikarzy było tajemnicą poliszynela, że jest niezadowolony z tego, że bardzo mało gra. Cóż więc robi z takim zawodnikiem trener z dyplomem psychologa w kieszeni Mauro Berruto przed mistrzostwami Europy? Po prostu nie wysyła Baranowiczowi nawet powołania na zgrupowanie i wywala go z drużyny z dużym trzaskie. Czemu? Bo zdaje sobie świetnie sprawę, że ktoś kto traktuje reprezentację gównie jako miejsce realizacji własnej ambicji i kariery, podkopywał mu będzie coś takiego jak właśnie duch zespołu. Ale Mauro Berrutto też pewnie dobrze nie wie co to jest team spirit i na motywacji się nie zna,
Tylko od nas zależy, czy będziemy traktować naszych siatkarzy i siatkarki, tak jak traktuje się zawodowców wszędzie na świecie, czyli jako dojrzałych i odpowiedzialnych profesjonalistów, czy jako "młodych" neurasteników uprawiających sporty, którym należy się specjalna troska. Jeśli zdecydujemy się na drugą opcję to może rzeczywiście coś w tym jest, o czym prześmiewczym tonie pisał redaktor Parfjanowicza, zresztą na kanwie wypowiedzi właśnie Drzygi juniora dla Polsatu, że może należałoby zmieniać trenera do dwa lata na nowego, bo inaczej nasi siatkarze tracą całą motywacje do gry i do treningów.
Andrea Anastasi to trzeci znakomity szkoleniowiec, który przechodzi polską ścieżką zdrowia. Oczywiście, jest butny, jest arogancki, ale to chyba naturalna reakcja obronna. Od miesięcy, ciągłą krytyką skutecznie nadwątlano jego autorytet. Tak samo było z Lozano i Castellanim. A teraz już nawet jego siatkarze - ci sami, którzy rok temu skoczyliby w ogień - pół-żartem, pół-serio przyznają, że trenera trzeba im chyba co rok nowego. Bo wtedy wszystko działa.
Anastasi na pewno popełnił błędy. Każdy popełnia, szczególnie gdy zostanie osaczony i postawiany pod ścianą. Sęk w tym, że on jeden przyczyną seryjnych niepowodzeń polskiej siatkówki nie jest. Tak jak nie był nią Lozano czy Castellani. Osiem lat po "aferze pieluchowej" myślę sobie, że nikt nigdy nie dokonał bardziej trafnej analizy nieudanego występu polskich siatkarzy. Jedno zdjęcie za tysiąc słów.
Nasze dzieciaczki. Wiadomo - kochamy je, zagłaskujemy. Nic się nie stało, maluchy nic się nie stało...Dobrze, zmienimy wam niańkę. Nowa będzie fajniejsza."
link do całego artykułu-felietonu redaktora Parfjanowicza w drugim poście do góry w tym topiku
|
dnia 04/10/2013
Obawiam się, ze wrażliwca w Drzyzdze juniorze widzisz na razie tylko Ty.
Bazin: co sie z Toba dzieje?
przeciez o Drzyzdze bylo tylko na koncu w oddzielnym akapicie...bez zadnego zwiazku z tym o czym piszesz. Zaznaczylem tez, ze ine znam calej wypowiedzi tego zawodnika a odnosze sie jedyine do tego co zacytowales.
Czy teraz jest to jasne czy dalej nie?
natomiast jesli juz doatarlo to moze pokaz z czym z mojej wypowiedzi sie nie zgadzasz ( zaznaczam, ze to 3 raz pisany komnet bo nie chcialo wejsc i mi kasowalo - czyli pisany juz z pewnym zniecierpliwieniem i troche po lebakach) ale sens pozostal.
kazdy kto chce uprawiac sport zawodowo musi sie liczyc z presja, oczekiwaniami i to tym wiekszymi im lepszymi jestesmy sportowcami i gra w coraz lepszych klubach walczacych o coraz wyzsze cele. To samo dotyczy reprezentacji.
napisalem tez, ze jesli ktos ine potrafi sobie radzic ze stresem to moze powinien zmienic zawod..
ale jest tez druga strona. z jednej, doswiadczenie, wzrastajace umiejetnisci powinny coraz bardziej uodparniac na "cisnienie" a z drugiej, wlasnie ciagla presja sprawia, ze granica odporonosciowa staje sie coraz ciensza i wlasnie psycholog jest osoba ktora powinna pomoc nam aby "pas graniczny" byl jak najszerszy.
dlatego powtarzam:
prawdziwym problemem repry nie byla slaba psychika JEDNOSTEK a ZESPOLU jako calosci. team nam sie rozsypal a AA nie potrafil zebrac go do kupy - i tyle.
pomyslec, ze "prorokowalem" cos takiego po meczach PS z Brazylia i Rosja..jakos mnie nie cieszy, ze mialem racje |
dnia 04/10/2013
o tym, że przedpełski jest tylko figurantem świadczy dzisiejsza wypowiedź kmity- Anastasiego już nie ma, a trenerem ma być wyłącznie obcokrajowiec
a swoja droga kim jest kmita,jaka jest rola 23-osobowego zarządu PZPS, że byle ....może im tak w kaszę dmuchać |
dnia 04/10/2013
Pytanie kim jest Kmita jest albo prowokacją, albo z myśleniem są kłopoty.
Idąc do sklepu kupujemy towar, który po czasie reklamujemy u sprzedawcy. O tym jaki towar dostaniemy w ramach reklamacji decyduje kupujący (Kmita). Jest jasne jak słońce ,że PZPS jako sprzedawca niewiele ma do powiedzenia, skoro kupujący żąda markowego towaru za który zapłacił. |
dnia 05/10/2013
brawo moro
zwróć uwage na jedno, PZPS jest producentem towaru, który najpierw sprzedał go po frajersko niskiej cenie, a teraz musi jeszcze wysłuchiwać uwag aroganckiego klienta, który o procesie produkcji nie ma zielonego pojęcia |
dnia 06/10/2013
Bazin twoj wpis o Beruto i Drzyzdze bardzo mocno świadczy na niekorzyść Anastaziego |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|