Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Co trzeba zrobić, żeby nie spaść z PLS-u w sezonie 2011/12? |
Plus Liga Przyśpieszony kurs podstawowy marketingu sportowego, dla prezesa zawodowego klubu siatkarskiego - semestr pierwszy, wykład pierwszy.
Co zrobić żeby odnieść sportowy sukces, czyli nie pozwolić na degradację drużyny do niższej klasy rozgrywkowej?
1) Wariant dla wyjątkowo ambitnych - wywalczyć minimum 9 (lub wyższe) miejsce w lidze.
2) Wariant dla może trochę mniej, ale jednak nadal ambitnych - wygrać 5 meczów w trakcie rozgrywek (jak rozumiem licząc razem z play-outami, czyli wygrać 5 na minimum 22 (maksimum 25) spotkań, które wynikają z kalendarza.
3) Wariant dla najmniej ambitnych (zwanych realistami) - wystarczy aby cztery, lub więcej przegranych spotkań mojej drużyny, zakończyło się wynikiem 2:3. To też gwarantuje utrzymanie, po przecież drużyny które przegrywają po tie-breakach, a nie oddają spotkań 0:3, lub 1:3 prezentują już "jakiś" poziom sportowy. No i pięknie.
Jest to podobno już ostateczny projekt regulacji zasad spadków i awansów w Pluslidze, który przynajmniej w opinii wiceprezesa PLS Jana Zaremby, prawie na pewno zostanie przyjęty podczas zebrania prezesów klubów Plusligi w najbliższym tygodniu!
Źródło -> treść rozmowy - zapisu video, redaktora Wanio z Janem Zarembą, wiceprezesem PLS-u, na stronach Plusligi.
| bazin dnia 16/06/2011 ·
211395 Komentarzy · 2699 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 16/06/2011
Ksdani - starałem się, żeby nieco przydługi tytuł się zmieścił i z "żeby" zostało mi samo "że". Mógłbyś jakoś to poprawić, lub przeredagować ? Z góry dzięki. |
dnia 16/06/2011
dzięki za streszczenie bo ten fil mi padł na samym początku.
Liga i spadki jak cały związek czyli zagmatwanie z poplątaniem i o co chodzi?
Jak nie wiadomo o co to chodzi o kasę! |
dnia 16/06/2011
Wygląda to na próbę siedzenia okrakiem na płocie: czyli zamykania i niezamykania ligi jednocześnie.
A rezerwy ponoć wygrały 4:0, nie 3:1. Czy to jakiś inny mecz? |
dnia 16/06/2011
rezerwy ponoć wygrały 4:0, nie 3:1. Czy to jakiś inny mecz?
Inny. Wczoraj 4:0, a dzisiaj już tylko 3:1. Ale skoro graliśmy w 5-kę |
dnia 16/06/2011
No i bardzo dobrze.
Nie widze nic, czego bym sie nie spodziewal po zapowiedziach prezesa i jego poplecznikow ( czytaj: udzialowcow w biznesie).
Macie zamkniecie ligi - przeciez wiekszosci to nawet nie interesuje. |
dnia 16/06/2011
Mniej to interesuje !!!!! - bo jest do dla mnie, bardzo cenna informacja, że praktycznie poza meczami pomiędzy Skrą, Zaksą, Sovią i Jastrzębiem, wszystkie spotkania w przyszłym sezonie, już dzisiaj mogę sobie po prostu odpuścić.
Ja po prostu organicznie nienawidzę wrestlingu, a tym bardziej zapasów w błocie, a pseudorywalizacja pozostałej szóstki drużyn w lidze, przynajmniej dla mnie, będzie żywcem przypominała te poronione widowiska. Włodarze i prezesi klubów Plusligi widać zakładają, że głupi ludzie wszystko kupią i nadal będą chodzić na mecze, czy śledzić z zainteresowaniem w telewizji taką padakę = czyli udawaną rywalizację o zerową stawkę. Mam jednak takie wrażenie, że wszyscy mogą się na tym nieźle przejechać, kiedy okaże się, że i prosty kibic ma coś do powiedzenia, i może po prostu zawsze zagłosować nogami i swoim portfelem i na przykład taki Torwar na meczach warszawskiej Polibudy tym razem będzie świecił pustkami.
W każdym razie ja takiemu marnemu widowisko mówię stop już teraz. Bardzo dziękuje, ale ja wysiadam i w następnym sezonie, poza meczami wspomnianej czwórki, cała reszta najzwyczajniej w świecie przestaje mnie interesować. Szkoda mojego czasu, szkoda także i nerwów. Żenada i tyle.
PS Ksdani - jeszcze raz dziękuje za poprawienie tytułu. |
dnia 16/06/2011
Pisalem juz kilka miesiecy temu o tym ale bez specjalnego odzewu. Meska juz teraz ogladam duzo rzedziej ale po reformie chyba zupelnie odpuszcze. Lubie sport ale cyrk tylko w namiocie gdzie klauni nie udaja prezesow, dzialaczy... .
bazin: raz w zupelnosci wystarczy - taka "praca" |
dnia 17/06/2011
Do tej pory siatkowka kojarzyla mi sie ze sportem,a tu okazuje sie ,ze to ma byc cyrk (z calym szacunkiem dla cyrku ).
Z tym,ze do cyrku to ja juz dawno nie chodze...Mysle,ze jest wielu myslacych tak jak ja i lesniczowka oraz szefowie klubow moga sie obudzic z reka w naczyniu nocnym.
Z zalosnymi skutkami dla tego sportu |
dnia 17/06/2011
Znowu ta sama dyskusja i pewnie argumenty będą te same. Oczywiście - nikogo na siłę na mecze nie zaciągnę. Ale to gadanie o cyrku czy wrestlingu - jak to się ma do rzeczywistości?
O co się walczy w sporcie? O to, żeby wygrać. Czy to się zmieni za sprawą nowych regulacji? Czy to wo ogóle można zmienić?
Przypomnijcie sobie ostatni mecz Polibudy ze Skrą. O co oni walczyli? Przecież już było wszystko ustalone.
A może przypomnijcie sobie mecze w których sami braliście udział. Jakiekolwiek. Miały coś wspólnego z cyrkiem? |
dnia 17/06/2011
Zorro- jasne, ambicja zawodników to jedno i pewnie wiele zespołów będzie walczyc. Ale będą też zespoły,które wygrają odpowiednią ilośc spotkań i mecze z np. Skrą będą odpuszczać. I tak nie wygrają, to po co? A przecież Skra grała tajbreka z Wieluniem. A teraz któryś słabszy zespół, jak nie będzie groził mu spadek to nie będzie walczył do końca. |
dnia 17/06/2011
@karotka "Ale będą też zespoły,które wygrają odpowiednią ilośc spotkań i mecze z np. Skrą będą odpuszczać"
Przecież właśnie taki przykład dałem - słabszego zespołu, który nie miał już nic do zyskania i nie odpuścił.
Oczywiście, walka ze zdecydowanie silniejszym przeciwnikiem nieraz "podcina skrzydła", ale możliwość spadku przed tym nie chroni. |
dnia 17/06/2011
O co się walczy w sporcie? O to, żeby wygrać. Czy to się zmieni za sprawą nowych regulacji?
Właśnie Zorro. Sam zadałeś dwa najważniejsze pytania tej sprawie, tyle że potraktowałeś je jako pytania retoryczne, a one wcale takimi przecież nie są i wręcz domagają się jasnych odpowiedzi.
Odpowiadam więc na pytanie piersze - za sprawą nowych regulacji zmieni się bardzo wiele, bo przynajmniej połowa spotkań w lidze, nie będzie miała teraz żadnej stawki. I tu jest miejsce na Twoje drugie, jak się okazuje wcale nieretoryczne pytanie - "o co walczy się w sporcie" ? Na pewno o coś (oprócz pieniędzy rzecz jasna ), bo w końcu na tym, że o coś się walczy - choćby o to, żeby nie być na mecie ostatni - polega każdy prawdziwy sport. Dlatego właśnie zarówno wrestling jak i zapasy w błocie, gdzie wszystko jest już ustawione jeszcze przed walką to nie sport, tylko show. Marne show, choć i na takie znajdą się pewnie amatorzy.
W każdym razie takim nieciekawym, marnym widowiskiem, stanie się także siatkarska liga po wprowadzeniu nowych regulacji. Na naszym podwórku, kilka lat temu dokładnie ten sam błąd popełnili prezesi klubów koszykarskich. Im pewnie też się marzył spokój i pewność, że żaden spadek z ligi ich klubom nie będzie groził. Zapomnieli jednak przy tym, że spokój i stabilizacja to jest niestety tylko na cmentarzu. Dopóki żyjemy, to przecież cały czas jesteśmy skazani na życie na huśtawce - góra i dół, dół i góra. Tak to już jest, że czasem słońce, czasem deszcz. Kto żąda stabilizacji w kontekście rywalizacji sportowej dowodzi jedynie, że kompletnie nie rozumie ducha sportu i nie rozumie także motywacji kibiców, którzy kupują bilet przychodzą na mecze i wspólnie dopingują swój zespół do walki. A walka to masz 100% racji - w tym wypadku słowo klucz.
Bo przecież wszyscy wiemy emocje towarzyszące walce o utrzymanie, i ewentualna radość po takim zwycięstwie, są często wcale mniejsze od tych towarzyszących zmaganiom o mistrzostwo kraju. Tak już jest, że jedni mają szanse walczyć o mistrzostwo i medale, inni o możliwość gry w pucharach, a trzeci bronią się już tylko przed spadkiem. Przy takiej przyjętej w większości krajów europejskich właściwej organizacji rozgrywek ligowych, wszyscy jednak walczą o coś. I o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Działacze koszykarscy, kilka lat temu, a teraz działacze siatkarscy, mimo lekcji marketingu sportowego odebranych podczas sławnego wyjazdu do Kataru, jak się okazuje tego zupełnie nie rozumieją i gotowi to bezmyślnie poświęcić, dla własnej wygody i mitycznej "stabilizacji" finansowej klubu. Krzyżyk na drogę, bo jak pokazuje właśnie przykład PLK, taki pozorny spokój to korzyść krótkookresowa. Drodzy działacze - zamykajcie wiec ligę swoją ligę, jeśli taka wasza wola, ale miejcie jasną świadomość, że w ten sposób bardzo łatwo można zamordować zainteresowanie całą dyscypliną. Liga w której połowa drużyn w lidze (z miejsc 6-10) od połowy sezonu nie walczy kompletnie o nic, to nuda totalna i nazwijmy całą rzecz po imieniu, po prostu liga martwa i jak można łatwo przewidzieć - liga bez kibiców.
Na koniec - może jeszcze raz powtórzyć - rywalizacja sportowa w której nie walczy się o nic, nie ma po prostu najmniejszego sensu. Działacze PLS-u zamiast niedorzecznie powoływać się na przykład NBA, powinni się raczej lepiej dobrze przyjrzeć , jak uskuteczniony identyczny fatalny pomysł, kilka lat temu odbił się niekorzystnie na sytuacji PLK - rozgrywek od których odwróciła się nie tylko telewizja ze słoneczkiem w logo, ale co jeszcze ważniejsze - takze kibice. I zanim będzie za późno wyciągnąć z tego wnioski. |
dnia 17/06/2011
@bazin
Pozostaje problem, co robić ze "spadkami pozorowanymi" i "kupowaniem miejsc". Co z takimi awansami, jak Rumia czy wcześniej Gedania? Czy bardzo podniosły atrakcyjność ligi? Najłatwiej powiedzieć "to idiotyzm, jestem przeciw". Uważam, że w krytyce PZPS-u bijemy wszelkie rekordy. Mogę chyba założyć, że duża część forumowiczów krytykuje "z zasady".
Jaki będzie wpływ na zainteresowanie kibiców tego nie wiem. Natomiast napisałem, żeby nie porównywać tego do cyrku i wrestlingu (zgadzam się, że to show a nie sport). Zadałem pytanie, które - owszem - uważałem za retoryczne, bo wg mnie zawsze w sporcie walczy się, aby wygrać. Twojej argumentacji nie rozumiem. Nadal będzie na mecie ostatni i przedostatni. Mecze o miejsce 7 czy 8 to wg Ciebie mecze o nic? A o piąte? A o trzecie? Ach, przecież to już MEDAL. La Medal. Kawałek blaszki z brązu. Rozumiem. Walczymy do upadłego. |
dnia 17/06/2011
Zadałem pytanie, które - owszem - uważałem za retoryczne, bo wg mnie zawsze w sporcie walczy się, aby wygrać.
Tak, każdy chce od małego wygrywać czy to w kapsle na podwórku, czy w warcaby w szkolnej świetlicy. I oby tak było w PlusLidze w przyszłym sezonie, chociaż tak jak bazin mam duże wątpliwości co do atrakcyjności takich rozgrywek (przykład Delecty, która dała pewnej części ciała w drugiej rundzie, bo jej się już nie chciało grać). |
dnia 17/06/2011
Zorro - naprawdę uważasz, że "gra się zawsze po to aby wygrać" ? Bo to nie dość, że komunał, to moim zdaniem jeszcze nieprawdziwy. Zgoda, że żeby w ogóle stanąć do rywalizacji, faktycznie musisz mieć jakąś motywację - i na pewno chęć odniesienia zwycięstwa, może być jednym z takich powodów. Jednym z nich, ale przecież bynajmniej nie jedynym. Pierre de Coubertin, powiadał, że w idei olimpizmu najważniejszy jest sam udział w rywalizacji, a wcale nie imperatyw zwyciężania. I trzeba przyznać, ze w stosunku do dużej części ludzi, którzy mają potrzebę uprawiania sportu i biorą udział w najprzeróżniejszych zawodach sportowych, włącznie z IO, taka chęć sprawdzenia własnych sił, a niekoniecznie od razu zwyciężania jest akurat prawdziwa.
Mówiąc "gra się aby wygrać" zaprzeczamy też oczywistej oczywistości, że żaden sparring, czy gra kontrolna nie zmobilizuje sportowca w równym stopniu, jak gra o coś, czyli o punkty, mistrzostwo, możliwość startu w europejskich pucharach, wreszcie o utrzymanie się w lidze.
Tacy canarinhos Rezende, od dekady są w stanie wygrać ze zdecydowaną większością reprezentacji świata, wkładając w to 50% (albo i mniej) swoich sił i umiejętności. Tele, że także im czasami najwyraźniej nie zawsze starcza mobilizacji - patrz wygrany w ubiegłym roku przez naszą reprezentację mecz towarzyski na inaugurację Ergo Areny. Powiedzmy to sobie całkiem szczerze - Brazylijczycy mogli sobie pozwolić i pozwolili na taką porażkę, bo to był mecz kompletnie o nic. Jak pamiętamy, już kilka dni później w Memoriale Wagnera (zawsze to już jakieś trofeum) wzięli na nas srogi rewanż, a na MŚ we Włoszech jeszcze raz udowodnili, że obie reprezentacje dzieli różnica kilku klas.
"Mecz do zapomnienia" - dokładnie tyle warte są sparringi i mecze bez stawki. Co zresztą ci sami Brazylijczycy udowodnili to w biegłym roku wszystkim niedowiarkom najdobitniej, podkładając się żenujący sposób Bułgarom i wystawiając w tym meczu na rozegraniu atakującego.
Uważam, że wszyscy, którzy za prezesem Popko powtarzają dziś frazesy, że "gra się aby wygrać", powinni za każdym razem kiedy to palną, obejrzeć sobie jeszcze raz to kuriozalne spotkanie za karę. Może i w idealnym świecie sportu tak nawet powinno być, ale w tym realnym, najlepszym ze światów, jeśli sportowiec nie ma postawionego przed sobą konkretnego celu i konkretnej stawki, to zaręczam, że nikt go nie zmobilizuje do dania z siebie maksimum zaangażowania, serca, oraz umiejętności.
A co do samego stosunku samych siatkarzy do "rywalizacji" o miejsca 5-8, ( a teraz to już w zasadzie 5-10) to zawsze warto sięgnąć po wypowiedzi naszych siatkarzach ligowych z poprzednich lat, żeby łatwo się przekonać, że to, czy ich drużyna zajmie ostatecznie miejsce 6, czy 8 - to oni mają akurat w bardzo głębokim poważaniu. Ileż to było podobnych wypowiedzi znanych siatkarzy PLS-u, którzy jak Radek Rybak otwarcie lamentowali, że muszą grać o nic, zamiast od dawna byczyć się ciepłej i słonecznej plaży na zasłużonych wakacjach. Jak można podejrzewać, teraz zarząd Plusligi swoim zwyczajem, podobnych wypowiedzi zakaże, ale stosunku zawodników do swojej pracy przecież w żadnym stopniu to nie zmieni. |
dnia 17/06/2011
bazin
Zorro - naprawdę uważasz, że "gra się zawsze po to aby wygrać" ?
Tak, naprawdę tak uważam. Stawka meczu bywa różna, przeciwnik bywa różny, sytuacje w życiu w ogóle się nie powtarzają, ale zwycięstwo pozostaje zwycięstwem. Nie wiem, co to jest "Mecz do zapomnienia". Podejrzewam, że ten, który zagraliśmy źle i dlatego chcemy zapomnieć. Natomiast jeżeli zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać, a przegraliśmy mimo to - niekiedy taka porażka jest warta zapamiętania, tak jak zwycięstwo. "Gra, żeby wygrać" nie oznacza wszak "imperatywu zwyciężania" tylko właśnie "imperatyw rywalizacji". |
dnia 17/06/2011
Co zresztą ci sami Brazylijczycy udowodnili to w biegłym roku wszystkim niedowiarkom najdobitniej, podkładając się żenujący sposób Bułgarom
Co udowodnili Brazylijczycy czy Serbowie? To domaga się wyjaśnienia. Moim zdaniem, jeśli już, to udowodnili, że nawet na imprezie rangi mistrzowskiej można podeptać ideę sportu. |
dnia 17/06/2011
Tak, naprawdę tak uważam
Zorro - bo Ty jesteś niepoprawnym idealistą i jak zwykle dumnie niesiesz przed sobą, cały ten sportowy romantyzm na ostrzu swojej szpady.
Ale może jednak pogódź się z tym, że większa część ludzi, w tym także siatkarze i trenerzy to przyziemni pragmatyści, którym przekonywanie samych siebie, że gra się po to żeby wygrać, przychodzi często z dużym trudem.
Zagadka - kto to tak straszne narzekał, jak ciężko jego zawodnikom jest zwyciężać i mobilizować się na mecze ligowe, które i tak nie - tu cytat - nie przyniosły żadnych zmian w tabeli ?
"Uważam, że ta runda jest zupełnie niepotrzebna. Myślę, że ta cała energią którą próbujemy mobilizować zawodników, całe to dodatkowe przygotowanie mentalne jest zupełnie niepotrzebne i można by je było lepiej spożytkować. Później wszyscy będą do nas mieli pretensje, że zawodnicy nie są odpowiednio zmobilizowani. Niestety, taka jest prawda, że nie da się tak grać i tak naprawdę te mecze teraz przeszkadzają. [...] Chciałbym aby ktoś stanął na naszym miejscu i naprawdę sobie z tym poradził, bo nie jest to proste."
Rozwiązanie zagadki: jak łatwo zgadnąć, jest to opinia niedoszłego selekcjonera reprezentacji Polski Jacka Nawrockiego, o trzeciej ubiegłorocznej trzeciej rundzie rozgrywek, w trakcie której jego drużyna zwyciężyła 10 razy na 10 spotkań. !!!! Czy mi się wydaje tylko wydaje, czy rzeczywiście nie ma w tych słowach w końcu "człowieka sukcesu" najmniejszego śladu radości z tych seryjnych zwycięstw, a tylko żal i gorycz, że trzeba było w ogóle grać te mecze ? To co mają powiedzieć trenerzy i siatkarze drużyn, którzy zamiast pasma zwycięstw, a takich "niepotrzebnych meczach" raz za razem dostają bęcki i przegrywają.
Co udowodnili Brazylijczycy czy Serbowie? To
I jedni i drudzy. Przy czym Serbowie na mecz z nami w pierwszej rundzie MŚ chyba po prostu się nie zmobilizowali, natomiast przyszli mistrzowie świata Bułgarom ewidentnie się podkładali, co było widać w każdej akcji w której wynik niebezpiecznie zmierzał do wyrównania. Dlatego ich dowód, że czasami gra się po to aby nie wygrać, tylko przegrać, był jednak bardziej przekonujący. Ale wiadomo - skoro to mistrzowie, to i dowód mistrzowski. Wszyscy jesteśmy zgodni, że są to najlepsi siatkarzy na świecie. |
dnia 17/06/2011
"Wszyscy jesteśmy zgodni, że są to najlepsi siatkarzy na świecie."
Nieprawda, nie jestem aż taki zgodny - ostatnio Amerykanie okazali się lepsi.
Co do drugiej rundy - też uważałem, że jest ona niepotrzebna. Sztuczne wydłużanie rozgrywek. Ale z tą "goryczą" to przesadziłeś |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|