Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 24
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Talent wszystkiego nie załatwi... |
Muszynianka Talent wszystkiego nie załatwi...
"Szanowni decydenci, eksperymentowaliście przez wiele lat z Kobiecą Reprezentacją i sprowadziliście ją do parteru. A teraz w imię jej naprawy chcecie empirycznie sprawdzać swoje pomysły na siatkówce klubowej."
Runda zasadnicza zbliża się do końca. Jak obecną sytuację w siatkówce klubowej i reprezentacyjnej ocenia najbardziej utytułowany szkoleniowiec w histori Ligi, trener Bogdan Serwiński? Zapraszamy do lektury wywiadu!
Runda zasadnicza ORLEN Ligi praktycznie zakończona. Twój zespół w play-off będzie grał o miejsca 5-8. Czy to Cię satysfakcjonuje?
- Absolutnie nie!
Mogło być lepiej?
- Oczywiście, że mogło, ale na newralgicznej pozycji mamy ograniczone możliwości, i to niweczy potencjał sportowy mojego zespołu.
Nie dało się tego uniknąć?
- To się sprowadza do powiedzenia "biednemu wiatr w oczy wieje". Był to czynnik zdecydowanie obiektywny, bez winy personalnej. Więcej powiem Ci po zakońćzeniu rozgrywek.
W Pucharze CEV Azeryol ograł Was w dwumeczu. Jak oceniasz występy pucharowe zespołu?
- W kontekście wyniku..."szału" nie było, natomiast w kontekście pozostałych kobiecych pucharowiczów z ORLEN Ligi nasz występ był bardzo przyzwoity.
W Pucharach Europa bardzo szybko zatrzasnęła drzwi przez zespołami ORLEN Ligi. Przypadek, czy za wysokie progi?
- Powiem zdecydowanie, że to nie są za wysokie progi. W 2013 roku zdobyliśmy Puchar CEV pokonując dwukrotnie Fenerbache Stambuł w stosunku 3:2. Co ciekawe w moim zespole grało pięć aktualnych Policzanek. A Anka Werblińska dwumecz finałowy zagrała zdecydowanie lepiej od gwiazdy Kim. Dwukrotnie graliśmy w drugiej turze Play-Off Ligi Mistrzyń. Wygrywaliśmy z najlepszymi zespołami Europy. Nutkę goryczy w wypowiedziach Micelliego i Cuccariniego doskonale rozumiem. Liga rozumiana jako całość podchodziła i podchodzi do zespołów grających w pucharach w przedziale od beztroski do złośliwości a tworzony terminarz jest w wielu wypadkach amatorski. Gra w pucharach jest mimo wszystko obowiązkiem dla polskiej klubowej siatkówki i myślę, że uzasadnianie tego stwierdzenia jest zbędne.
Hipotetycznie, gdybyś otrzymał propozycję pracy z Reprezentacją jaki byłby Twój "złoty środek" na sukces?
- Hipotetycznie to mogę pożartować: Muszynę od Warszawy dzieli dystans prawie 500 km i chyba nie sądzisz, że tam wiedzą, że u nas gra się w siatkówkę...
A tak na poważnie?
- Ludwik Mięta Mikołajewicz, zasłużony trener koszykarek mawiał: "trzeba mieć graczy nie zawodników, bo zawodnik zawodzi, a gracz gra" i to jest chyba clou. A w kobiecej siatkówce robi się wszystko, żeby nie było dobrych ligowych zawodniczek nie mówiąc o graczach.
Co masz na myśli?
- Zamknięcie Ligi i rezygnacja ze sportowej ścieżki awansu i spadku zwalnia siatkarki z odpowiedzialności to jest widoczne w treningu i grze. Decyzje administracyjne w sprawie tak istotnej jak awans i spadek to budowanie systemu wasalnego, w którym kilku suwerenów siatkówki zawłaszczyło sobie prawo do decydowania w sprawach, w których powinien decydować "czysty sport".
Ponoć planuje się "restrykcje" w ORLEN Lidze i zmniejszenie limitu zawodniczek zagranicznych, które zabierają miejsce polskim talentom, młodym perełkom?
- Talent wszystkiego nie załatwi. Paganini miał talent, ba miał iskrę bożą i ćwiczył godzinami, żeby stać się wirtuozem. Oprócz talentu, trzeba mieć pasję do siatkówki, a nie pasję do podpisywania kontraktów. Kontrakt ma być bodźcem, a nie celem samym w sobie. Wspomniani przeze mnie "suwerenowie siatkówki" zapominają o takim słowie jak "konkurencja", która decyduje o postępie. W styczniowym turnieju kwalifikacyjnym w Ankarze zazdrośnie patrzyliśmy na młode perełki Bonity, a przecież Włoska Federacja zezwala na cztery zawodniczki zagraniczne na parkietach Lega Pallavolo Serie A Femminile (przyp. najwyższa klasa żeńskich rozgrywek ligowych we Włoszech). W Italii jak widać rozumieją co znaczą wzorce osobowe, co znaczy rywalizacja, a mówiąc wprost, co to jest sport profesjonalny.
A przepis zawodniczka "under 23" obowiązkowo na parkiecie?
Czysty socjalizm i system nakazowo-rozdzielczy połączony z rozdawnictwem. Pomysłodawcy muszą zdawać sobie sprawę, że pracują w instytucjach sportowych, a sport to rywalizacja. Tylko trening czyni mistrza. Prawo do podejmowania decyzji musi wiązać się ze świadomością następstw forsowanych pomysłów. A następstwa takiej decyzji to licytacja klubów (oczywiście wygrają ją wysokie budżety), a kontrakty tej grupy zawodniczej pójdą niebotycznie w górę. Natomiast w praktyce sportowej sprowadzi się to do tego, że przykładowo dobra 24-latka powędruje do kwadratu dla rezerwowych a słaba "małolata siatkarska" na parkiet. Szanowni decydenci, eskperymentowaliście przez wiele lat z Kobiecą Reprezentacją i sprowadziliście ją do parteru. A teraz w imię jej naprawy chcecie empirycznie sprawdzać swoje pomysły na siatkówce klubowej.
To może lansowany pomysł rozszerzenia ORLEN Ligi do 14 zespołów jest remedium na problemy?
- Jakie remedium? To sabotaż! Aspiracje klubów pierwszoligowych w systemie zamkniętej/otwartej ligi są jak najbardziej uzasadnione. Ale biorąc pod lupę potencjał kadrowy, widzimy przecież możliwości naszych siatkarek. Mamy świadomość jak sądze, że w profesjonalnym sporcie zawodnik musi być fizyczne, technicznie, taktycznie i mentalnie gotowy do tej rywalizacji. "Nie rzuca się na głęboką wodę tego, który pływać nie potrafi". Jedynie menadżerowie będą zacierać ręce, bo to nakręci im finansową koniunkturę choć prywatnie naśmiewają się z tego pomysłu.
Menadżerowie ostatnio ostro obrywają od klubów..
- Nie można mieć pretensji do ludzi za zagospodarowanie jednej z płaszczyzn biznesu, choć moim zdaniem nie moga mylić roli pełnomocnika zawodniczki z rolą menadżera. To dwa inne pojęcia. Trzeba wymagać od nich odpowiedzialności, tak jak od wszystkich pracujących w siatkówce. W braku odpowiedzialności kryje się cały problem Polskiej Kobiecej Siatkówki.
Na zakończenie - jakieś marzenia sportowe?
Bardzo przyziemne. Chciałbym, aby nasz zespół zagrał ponownie w Lidze Mistrzyń.
Rozmawiał Artur Ziółko | ksdani dnia 10/03/2016 ·
211395 Komentarzy · 1332 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 11/03/2016
Po raz kolejny sprawdza się przysłowie iż:
"głupi niczego nie wymysli a nawet jak podpatrzy u lepszych to i tak to spier...li".
Cała w/w inicjatywa PZPSowych ubeków sprowadza się do jednego: posiadania "DUPOKRYJKI" na zjazd, że oni "próbowali naprawić ligę ale.... (wstawić chodliwe tłumaczenie)" i nic ponad to....
a jej problem nie leży w "dyrektywach" ale MENTALNOŚCI i "jakosci" szkolenia..... które od lat leży i kwiczy bo się nie płaci za wyszkolenie a za "połeć mięsa z numerem na plecach" czyli tzw sztukę.
Po pierwsze w polin nie ma "szkolenia" jest OCIOSYWANIE i to jak najzgrubniejsze by WYPCHNĄĆ tę szumnie zwaną "ZAWODNICZKĘ" za KASĘ, KASĘ, KASĘ...... do klubu bo przecież... "prawdziwego rzemiosła to sie ona w klubie nauczy".
W klubie takie "drewno" albo siedzi w kwadracie bo NIC NIE UMIE, albo ma medialnego promotora i jest wciskane na siłe do składu (np radecka) gdzie NIWECZY (bo g umie) STARANIA innych zawodniczek. A jak jeszcze ma bazarową gębę to mamy kolejną barańską, świeniewicz, glinkę czy inną "gwiazdkę" z wybujałym mniemaniem o swoim "talencie". Medialne "bożyszcze" jednej akcji.... wiecznie obrażone na "rąbek boiska".
Drugim problemem jest mentalność. Po co szkolić czy wpuszczać na boisko "nazwisko znikąd" jak można wpuścić "zarżniętą czy wyblakłą gwiazkę" i w razie porażki ZWALIĆ NA NIĄ CAŁĄ WINĘ ZA NIĄ. I prezes zadowolony i trener bo mają DUPOKRYJKĘ w postaci "nazwisk" jakie bez względu na formę czy stan zdrowia mają im WYGRYWAĆ MECZE (czytaj DAWAĆ KASIORĘ)...... zupełnie jak niewolnice...... tfu zawodniczki. Ta reguła panuje w POWOŁANIACH DO KADRY w polin....... powołuje się jak najwięcej SŁYNNYCH DUPOKRYJEK nie patrząc na takie dyrdymały jak strategia gry drużyny bo..... NAZWISKA WYGRAJĄ TRENEROWI (udacznikowi) meczyk. A jak nie wygrają trener "udacznik" zawsze ma na kogo ZWALIĆ SWOJĄ... swą "siatkarską fachowość". No bo przecież "on jest wiecznie zajebisty" podobnie jak "świetlisty i wizjonerski" prezes jaki go powołał na te stanowisko. Więc zwala na "markowe" niewolnice....... PZPS'u..... co to nie "odmawiają", co to się"starają" i co nie mają "pleców".
Czy pomysł administracynego zmuszania klubów do "ogrywania nieletnich" wypali? NIE
Co by wypaliło? To na co zwiazek przecież nie pójdzie .... DAWANIE KLUBOM KASY ZA OGRYWANIE MŁODZIEŻY.... bo chciwość, ubecka mentalność, itd.....
Więc co można zrobić by nie musieć chciwie patrzeć na wychowanki Bonity?
Zreorganizować lige ale nie, że przymusy i tak dalej. Można zrobić lige w lidze i kilka drużyn tylko dla wkraczających w "zawodostwo" małolatów (100% krajowego) w jakich pod wodzą trenera z "WIZJĄ i ZAPAŁEM" i to niekoniecznie dna butelki czy "karty do klubowego konta" można by ich szkolić tego czego nie poznały w siatkarskich szkółkach. Zachowania na boisku, współpracy a nie tylko ODGRYWANIA SCHEMATÓW itd. Do projektu można dokooptować kilka siatkarskich emerytek by się mogły dzielić wiedzą i gotowe.....
Całość by miało sens należy wpleść w rozgrywki o jakieś puchary, baraże etc (nawet w rozgrywki CEV te najsłabsze) i załatwione. Tylko trzeba KASY i TRENERA a nie pana z (kupionym za flachę) patentem w PZPS'ie. Kolejnego "markowego kolesia od bibek i ośmiorniczek" do "prowadzenia"..... klubu, kadry... etc.
A kluby Orlen Ligi się będą broniły ręcami i gicami przed dopuszczeniem do niej innych klubów czy ich rotacją z niższą ligą bo SPONSORZY, strach o nich i ich odpłyniecie..... jak się "nie wygrywa". Ale tak to już jest w zaściankowym grajdołku z wybujałymi finansowymi żądaniami gdzie kilka państwowych koncernów przejada DYWIDENDY (czyli to co powinny wpłacać do rzadowej kasy) na prywatne zachcianki presesa. Na potrzeby jego "szpanowania" iż "jest właścicielem klubu".
Ale takie jest polin, ten oligarchat poustawianych, "miernych ale wiernych" ubeków. |
dnia 11/03/2016
Wszystko prawda, ale akurat Glinka, Świeniewicz i Werblińska miały i mają talent. |
dnia 12/03/2016
Mnostwo prawdy jest w slowach Serwinskiego i w tym, co napisal do tego Baneko, ale tak jak Waldi uwazam za niesluszne i mocno krzywdzace podawanie za przyklad Werblinskiej, Swieniewcz czy Gosi Glinki. To sa/byly siatkarki i z talentem ale przede wszystkim z pracowitoscia i profesjonalnym podejsciem do swojego zawodu i z umiejetnosciami i osiagnieciami, o ktorych inne slusznie krytykowane przez Serwinskiego moga tylko pomarzyc! One sa gwiazdami polskiej zenskiej siatkowki! |
dnia 13/03/2016
sie nie znam to moze przypomne a mlodym cos "dopowiem" o karierze Swieniewicz.
W mlodosci dziewczyne wrecz ZNIECHECANO do uprawiania siatkowki. Twierdzono, ze na poziom 1 ligi oki ale nie ma warunkow i mozliwosci na bycie jedna z tych "TOP" w kraju. Dziewczyna sie zawziela, pracowala jak "wol" i zostala jedna z najlepszych przyjmujacych na swiecie.
PRACA .... PRACA! |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|