Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 15
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
+L 2 kolejka 2020- 2021 |
Plus Liga Transmisje PolsatSport
18.09 Cuprum Lubin - Paliwa VERVA Warszawa OP 2:3 (25:20, 25:23, 18:25, 21:25, 12:15) MVP: Szalpuk - Staty
19.09 Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:21, 25:16, 25:18) MVP: Al Hachdadi - Staty
Indykpol AZS Olsztyn - MKS Ślepsk Malow Suwałki 0:3 (22:25, 21:25, 27:29) MVP: Bołądź - Staty
GA ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - MKS Będzin 3:0 (25:16, 25:19, 25:23) MVP: Semeniuk - Staty
20.09 PGE Skra Bełchatów - Aluron CMC Zawiercie 1:3 (27:25, 24:26, 24:26, 23:25) MVP: Malinowski - Staty
Cerrad Enea Czarni Radom - Trefl Gdańsk 0:3 (19:25, 21:25, 11:25) MVP: Wlazły - Staty
21.09 GKS Katowice - Stal Nysa 3:2 (23:25, 20:25, 25:21, 25:18, 15:12) MVP: Jarosz - Staty
| ksdani dnia 15/09/2020 ·
211395 Komentarzy · 531 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 16/09/2020
Drugie domowe spotkanie Miedziowych - rywalem VERVA Warszawa ORLEN Paliwa
W piątkowy wieczór lubiński RCS ponownie zawrze z emocji. Po ekscytującej inauguracji sezonu 2020/2021 przeciwko PGE Skrze Bełchatów, drużynę Miedziowych czeka kolejny mecz na własnym boisku. W drugiej kolejce lubinianie podejmą wicemistrza Polski z sezonu 2018/2019 r11; VERVĘ Warszawa ORLEN Paliwa.
W minionym sezonie stołeczny klub nie miał okazji zawitać na Dolnym Śląsku, gdyż rozgrywki właściwie z dnia na dzień zostały przerwane. Wszystko przez powiększającą się wówczas liczbę zakażeń koronawirusem i zagrożenie epidemią. Teraz, w drugiej kolejce obecnego sezonu, ekipy w końcu będą mogły spotkać się na parkiecie w Lubinie. W barwach VERVY Warszawa ORLEN Paliwa zagra zawodnik, który jest doskonale znany kibicom Miedziowych - po drugiej stronie siatki wystąpi Jakub Ziobrowski. Atakujący w Cuprum Lubin spędził dwa poprzednie sezony.
Spotkanie odbędzie się w najbliższy piątek 18 września 2020 roku w Hali Widowiskowo-Sportowej RCS w Lubinie. Początek meczu zaplanowany jest na godzinę 20:30. Transmisja z wydarzenia będzie emitowana na antenie Polsatu Sport.
Przypominamy, że wszystkich uczestników meczu obowiązują ścisłe zasady reżimy sanitarnego. Do hali będzie można wejść jedynie w maseczce, zakrywającej usta i nos, a także po uprzednim zdezynfekowaniu rąk płynem na bazie alkoholu. Przy wejściu będzie także mierzona temperatura ciała.
2. kolejka rozgrywek PlusLigi 2020/2021
Cuprum Lubin - VERVA Warszawa ORLEN Paliwa
18 września (piątek), godz. 20:30, HWS RCS Lubin, ul. Odrodzenia 28B
Cuprum Lubin- Biuro Prasowe |
dnia 19/09/2020
Trefl Gdańsk rozpoczyna sezon 2020/2021. Michał Winiarski: Czas będzie działać na naszą korzyść
W niedzielę 20 września o godz. 20:30 Trefl Gdańsk rozpocznie sezon 2020/2021 wyjazdowym meczem z Cerradem Eneą Czarnymi Radom. Gdańszczanie przystępują do tego starcia po trzech i pół tygodnia treningów, bowiem okres przygotowawczy drużyny został przerwany przez zakażenia koronawirusem. - Czas będzie działać na naszą korzyść. Im więcej będziemy razem trenować, im więcej czasu spędzimy razem w hali, tym nasza gra będzie szła zdecydowanie do góry - mówi przed pierwszym meczem trener Michał Winiarski.
Trefl Gdańsk okres przygotowawczy do sezonu 2020/2021 rozpoczął 13 lipca. Pierwotnie gdańszczanie po pięciu tygodniach treningów mieli rozgrywać pierwsze sparingi, a sezon zainaugurować w weekend 12-13 września. Przygotowania zostały jednak przerwane po niecałych dwóch tygodniach pracy - 24 lipca w drużynie stwierdzono pierwsze zakażenie koronawirusem. W sumie dodatnie wyniki testów otrzymało aż 13 graczy (12 z pierwszego zespołu oraz jeden młody zawodnik, który trenował z drużyną seniorów) oraz trzech członków sztabu szkoleniowego. Pierwszy z graczy wrócił do hali po 17 dniach (10 sierpnia), a zdecydowana większość drużyny izolację domową mogła zakończyć dopiero 25 sierpnia - w sierpniu bowiem sanepid wymagał dwóch ujemnych wyników testów na obecność SARS-CoV-2, by być zwolnionym z izolacji (przepisy zmieniły się z początkiem września). Ostatni siatkarze wrócili do treningów w pierwszym tygodniu września - dwóch zawodników musiało spędzić w kwarantannie odpowiednio aż 40 i 41 dni. Wobec tej sytuacji zmianom uległy wówczas też oczywiście plany sparingowe "gdańskich lwów". W połowie sierpnia odwołane zostały mecze towarzyskie z Indykpolem AZS-em Olsztyn, które miały się odbyć w Iławie, a na kolejne turnieje - XI Memoriał Józefa Gajewskiego w Suwałkach oraz TAURON Gigantów Siatkówki w Kępnie - zespół jechał wspomagany zawodnikami z drużyn młodzieżowych. Na parkiet powrócił wówczas na chwilę nawet Wojtek Grzyb. Dopiero 4 i 5 września w Elblągu gdańszczanie mogli przystąpić w podstawowym składzie do sparingów ze Ślepskiem Malow Suwałki. Na zakończenie cyklu meczów kontrolnych Trefl udał się jeszcze 8 września do Bydgoszczy, gdzie odbył wspólny trening z BKS-em Visłą Bydgoszcz, grając mecz z "dorzutkami" oraz rozgrywając jedno spotkanie kontrolne. Ostatnie półtora tygodnia przed początkiem ligi gdańszczanie poświęcili już na treningi w ERGO ARENIE.
- Przede wszystkim bardzo się cieszę, że już trzeci tydzień trenujemy tak naprawdę wszyscy razem. Pierwszy tydzień, w którym musieliśmy wszystkich wprowadzać był ciężki, natomiast dwa następne to był czas dobrej pracy, aczkolwiek oczywiście sporo jeszcze przed nami. To, że trenujemy wszyscy razem napawa mnie naprawdę dużym optymizmem i sam jestem bardzo ciekaw pierwszego spotkania ligowego - mówi trener Trefla Gdańsk Michał Winiarski. Gdańszczanie do Radomia udają się niemal w pełnym składzie, w niedzielę zabraknie bowiem tylko Karola Urbanowicza, który przygotowuje się obecnie w Spale do mistrzostw Europy U20. Jak podkreśla szkoleniowiec rgdańskich lwówr1; drużyna będzie chciała dać z siebie wszystko, ale oczywiście potrzebny jest czas. Wracając do treningów Trefl starał się o przełożenie dwóch pierwszych kolejek nowego sezonu PlusLigi, jednak udało się zmienić termin tylko jednego meczu, z Asseco Resovią Rzeszów, który pierwotnie miał być rozgrywany 13 września. - Sytuacja, w której się znaleźliśmy była bardzo ciężka, myślę, że tego już nie musimy powtarzać. Na pewno jest to precedens w przygotowaniach przedsezonowych, że po zaledwie trzech tygodniach treningów zespół jest zmuszony do zagrania meczu. To, że mieliśmy na te przygotowania tak mało czasu nie zależało tylko i wyłącznie od nas, także myślę, że po części jest w nas też duża złość sportowa i mimo tak krótkich przygotowań będziemy walczyć w każdym meczu o zwycięstwo i starali się dać z siebie wszystko. Czas będzie działać na naszą korzyść, im więcej będziemy razem trenować, im więcej tego czasu spędzimy razem w hali, tym nasza gra będzie szła zdecydowanie do góry - mówi szkoleniowiec gdańszczan.
Radomianie sezon rozpoczęli w minioną sobotę i przed własną publicznością wygrali po tie-breaku z Indykpolem AZS-em Olsztyn. W szeregach drużyny trenera Roberta Prygla w sezonie 2020/2021 oglądać możemy m.in. dwukrotnego mistrza świata Dawida Konarskiego, czy srebrnego medalistę mistrzostw globu Brazylijczyka Lucasa Loha. Ten pierwszy z nich był najlepszym punktującym spotkania z "Zieloną Armią", mecz zakończył z 21 "oczkami" na koncie i został nagrodzony statuetką MVP.
Niedzielne spotkanie między Cerradem Eneą Czarnymi Radom i Treflem Gdańsk rozpocznie się o godz. 20:30 i będzie transmitowane w Polsacie Sport.
Wyniki przedsezonowych sparingów Trefla Gdańsk:
BAS Białystok - Trefl Gdańsk 2:3 (25:21; 22:25; 25:19; 20:25; 9:15)
Indykpol AZS Olsztyn - Trefl Gdańsk 3:1 (25:19, 25:12, 21:25, 25:22)
PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 3:1 (25:20, 25:11, 14:25, 25:14)
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa - Trefl Gdańsk 3:0 (25:21, 25:21, 25:21)
Trefl Gdańsk - BKS Visła Bydgoszcz 4:1 (25:15, 25:21, 25:19, 25:21, 9:15)
Ślepsk Malow Suwałki - Trefl Gdańsk 3:2 (25:22, 25:16, 22:25, 21:25, 15:12)
Ślepsk Malow Suwałki r11; Trefl Gdańsk 3:1 (27:29, 25:20, 26:24, 25:18)
Domowa inauguracja w piątek 25 września
Pierwszy domowy mecz gdańszczanie rozegrają natomiast w piątek 25 września o godz. 20:30 z Cuprum Lubin. "Gdańskie lwy" wrócą więc do ERGO ARENY po 197 dniach, bowiem ostatni mecz w sezonie 2019/2020, przed przedwczesnym zakończeniem rozgrywek, Trefl rozegrał w hali na granicy Gdańska i Sopotu 11 marca. Przez nagłe zakończenie poprzedniego sezonu klub nie zdążył podziękować za lata gry Wojciechowi Grzybowi, który postanowił zakończyć sportową karierę, a w nowej formule uroczystości te zorganizowane zostaną w ERGO ARENIE w październiku przy okazji spotkania z Indykpolem AZS-em Olsztyn.
Podczas meczów w ERGO ARENIE dla kibiców przygotowanych jest 50% miejsc w hali (co drugie krzesełko), a spotkania organizowane są oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego. Kibiców do hali zapraszamy wejściami B3 i D3, a nie jak do tej pory głównym wejściem A1. Wejście do sektorów będzie się odbywać z trzeciej kondygnacji, ponieważ pierwsze cztery rzędy dolnej kondygnacji trybun będą zsunięte i niedostępny będzie poziom boiska. Z uwagi na te zmiany kącik zabaw dla dzieci, sklepik kibica i kioski gastronomiczne zostaną przeniesione do korytarzy na trzeciej kondygnacji trybun (będą się znajdować na poziomie wejścia do hali). Przy wejściach do hali poza kontrolą biletów ochrona będzie sprawdzać także, czy Kibice mają prawidłowo założone maseczki lub przyłbice oraz będzie każdemu dezynfekować ręce. Zasłanianie ust i nosa jest obowiązkowe do czasu zajęcia miejsca na trybunach oraz podczas przemieszczania się po obiekcie, jednak rekomendujemy ciągłe używanie maseczki lub przyłbicy. Miejsca na trybunach są wycięte w szachownicę i prosimy je zajmować zgodnie z biletami, jednak jeśli kibicuje się z np. dzieckiem, można zająć miejsce obok. Do sprzedaży udostępniane są także od razu niemal wszystkie sektory na dolnej i środkowej kondygnacji trybun, by Kibice mogli zajmować miejsca w jeszcze mniej zapełnionych częściach trybun, jeśli chcą uniknąć najchętniej wybieranych sektorów.
Bilety na mecz z Cuprum Lubin czekają na www.gdanskielwy.pl w cenach od 10 do 35 zł.
Trefl Gdańsk- Biuro Prasowe |
dnia 19/09/2020
Pierwszy punkt na koncie Miedziowych
Po obiecującym spotkaniu na inaugurację sezonu 2020/2021 przyszedł czas na mecz, który w założeniu miał przynieść równie ogromne emocje. I tak rzeczywiście było. Miedziowi rozegrali z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa długie pięć setów, zakończone ostatecznie zwycięstwem przyjezdnych.
Początek meczu był wyrównany, drużyny punktowały na zmianę. Pierwsze większe prowadzenie dał Miedziowym Kamil Maruszczyk, który najpierw postawił skuteczny blok, a następnie skończył atak z piłki przechodzącej. Rezultat na tablicy wyników prezentował się następująco: 8:4 dla gospodarzy. Serię przełamał Artur Szalpuk, lecz lubinianie wciąż utrzymywali prowadzenie. Dopiero z Michałem Superlakiem na zagrywce zaczęli odrabiać straty. Zbliżyli się na punkt (13:14), ale wtedy Miedziowi znów zaczęli odskakiwać. W obronie dwoił się i troił Bartosz Makoś, co przyniosło oczekiwany rezultat: 4 punkty w zapasie. Przewagę dowieźli do końca seta, a ostatni punkt ekipa Fronckowiaka dostała w prezencie, gdy Jan Król zaserwował w siatkę.
W drugiego seta lepiej weszli przyjezdni. W polu zagrywki litości nie miał Bartosz Kwolek. Prowadzenie rywala wynosiło 4 punkty. Ciężar gry na swoje barki wziął wtedy Ronald Jimenez i wynik się wyrównał (14:14). Rozpoczęła się zacięta walka po obydwu stronach siatki. Z czasem dominować zaczęli Miedziowi, w ataku świetnie spisywał się Kolumbijczyk. Potężne serwisy posyłał również Miguel Tavares, a dodatkowo umiejętnie rozdawał piłki do ataku. Ekipy grały punkt za punkt, zaczęła się widowiskowa wymiana ciosów. Dwudziesty trzeci punkt zdobył Maruszczyk atakiem na prawym skrzydle i w ten sam sposób dał swojej drużynie piłkę setową. Podobnie jak w poprzedniej odsłonie, zepsuta zagrywka przeciwnika dała im zwycięstwo w drugiej partii.
Powrót VERVY
Po przerwie warszawianie wrócili na boisko zmotywowani, by odwrócić losy spotkania, jednak gospodarze szybko wrócili do swojej dobrej dyspozycji i zrównali 8:8. Za chwilę wyszli na prowadzenie po pojedynczym bloku Tavaresa. Toczył się bój na siatce, obie strony miały ogromną wolę walki, toteż wynik wahał się w granicach remisu. Trener Andrea Anastasi wpuścił na zagrywkę Michała Kozłowskiego i wtedy rywale zaczęli budować przewagę, która wzrastała i z czasem wynosiła już kilka punktów. W ataku brylował Artur Szalpuk, jednak setballa wykorzystał Michał Superlak.
Wygrany set uskrzydlił drużynę ze stolicy. Nabrali wiatru w żagle i rozpoczęli kolekcjonowanie oczek już od początku seta (13:8). Trener Marcelo Fronkowiak skorzystał ze zmian i wpuścił na boisko Nikolaya Pencheva oraz Szymona Jakubiszaka. Reguły gry wciąż jednak dyktowali warszawianie. Nagle w ekipie Miedziowych nastąpiło przebudzenie mocy i zbliżyli się do rywala na punkt 18:19. Swoje pierwsze oczko w barwach Cuprum Lubin miał okazję zdobyć Nikolay Penchev - postawił skuteczny pojedynczy blok. Doprowadzić o remisu gospodarze jednak nie dali rady, więc nieuchronnie zbliżał się tie-break.
Cios za cios
Piąty set zazwyczaj jest najbardziej nieprzewidywalny. O zwycięstwie często decyduje łut szczęścia lub zmęczenie, które po tak długim meczu jest nieodłącznym kolegą każdego zawodnika. Ekipy punktowały na zmianę. Atak za atak. Cios za cios. Na tablicy wyników wciąż utrzymywał się remis: 4:4, 7:7, 9:9. Dziesiąty punkt zdobył Penchev, a za chwilę blok postawił Wojciech Ferens. Lubinianie wyszli na prowadzenie 12:10, ale ostateczne końcówka należała do drużyny gości.
Najlepsi wśród Miedziowych byli Ronald Jimenez i Wojciech Ferens - obaj zdobyli po 16 oczek. Nieco mniej - 14 oczek wywalczył Kamil Maruszczyk, który szczególnie dobrze prezentował się w pierwszej i drugiej odsłonie. Pochwalić należy również Bartosza Makosia za dobrą grę w defensywie i jeszcze lepszą asekurację. Po drugiej stronie siatki niekwestionowanym liderem był natomiast Artur Szalpuk - zdobywca 24 punktów.
Cuprum Lubin - VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 2:3 (25:20, 25:23, 18:25, 21:25, 12:15)
Cuprum: Kamil Maruszczyk (14), Dawid Gunia (8), Wojciech Ferens (16), Przemysław Smoliński (5), Ronald Jimenez (16), Miguel Tavares (5), Bartosz Makoś (L) oraz Daniel Muniz de Oliveira, Adam Lorenc, Mariusz Magnuszewski, Nikolay Penchev (4), Szymon Jakubiszak (4).
VERVA: Bartosz Kwolek (17), Angel Trinidad de Haro (1), Andrzej Wrona (10), Piotr Nowakowski (8), Michał Superlak (3), Artur Szalpuk (24), Damian Wojtaszek (L) oraz Jan Król (19), Michał Kozłowski, Jakub Kowalczyk (1).
MVP: Artur Szalpuk
Cuprum Lubin- Biuro Prasowe |
dnia 20/09/2020
Do Katowic po pierwsze punkty
Już w poniedziałek spotkanie 2. kolejki PlusLigi w sezonie 2020/2021. Po inauguracji sezonu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn- Koźle, podopieczni Krzysztofa Stelmacha ruszają do Katowic. Początek spotkania o 20:30. Transmisja w Polsacie Sport.
Żółto - niebiescy inauguracji sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. W starciu z najlepszą drużyną poprzedniego sezonu - Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn- Koźle w każdym z trzech setów musieli uznać wyższość rywala.
- Mecz z Kędzierzynem był ciężki i na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu, ale teraz przed nami kolejne spotkanie, w którym chcemy zagrać lepiej i osiągnąć lepszy wynik - mówił rozgrywający nyskiej Stali Marcin Komenda.
Przed drużyną Stali Nysa kolejne spotkanie. Tym razem zmierzą się z GKS- em Katowice. Obie drużyny spotkały się w przedsezonowym sparingu. Wtedy górą byli podopieczni Grzegorza Słabego, wygrywając 3:1. Siatkarze Stali Nysa nie ukrywają, że do Katowic jadą walczyć o jak najlepszy wynik.
- Jesteśmy dobrej myśli. Wierzymy w to, że pojedziemy do Katowic i zagramy dobre spotkanie. Spodziewamy się na pewno trudnego boju, bo zespół z Katowic dobrze zagrywa, ale my też mamy dużo swoich atutów, które będziemy chcieli wykorzystać i wrócić do Nysy z takim wynikiem, jakiego byśmy sobie wszyscy życzyli - zakończył Komenda.
Stal Nysa- Biuro Prasowe |
dnia 20/09/2020
Komplet punktów zostaje w Kędzierzynie-Koźlu
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle kontynuuje dobrą passę. W meczu 2. kolejki podopieczni Nikoli Grbicia bez straty seta pokonali MKS Będzin. MVP meczu wybrany został przyjmujący naszego zespołu - Kamil Semeniuk.
Spotkanie rozpoczęliśmy w następującym składzie: Łukasz Kaczmarek, Jakub Kochanowski, Benjamin Toniutti, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, David Smith i Paweł Zatorski (libero). Rywalizację skutecznym zagraniem z lewego skrzydła otworzył Olek Śliwka, chwilę później tym samym odpowiedział Jose Ademar Santana i rozpoczęła się gra punkt za punkt. Przy wymianie ciosów w ataku nie zawodzili Łukasz Kaczmarek z Kamilem Semeniukiem (3:2). Pierwszą serię punktową ZAKSA zanotowała właśnie przy zagrywkach Kamila Semeniuka, cierpliwość w kontrach opłaciła się, przy dłuższych wymianach goście nie ustrzegli się błędów i prowadziliśmy 7:4. Trzypunktowy dystans utrzymywał się (13:10), a po kontrze zwieńczonej atakiem Semeniuka nawet wzrósł. Reagując na sytuację Jakub Bednaruk przywołał swoich podopiecznych do siebie. Pauza nie zatrzymała rozpędzonej ZAKSY, serię celnych zagrywek kontynuował Łukasz Kaczmarek, w ataku nie mylili się Śliwka z Semeniukiem i wykorzystując potknięcia rywali nasz zespół prowadził już 16:10. W tej części seta Nikola Grbić pozwolił sobie na zmiany zadaniowe, na boisku zameldował się Bartłomiej Kluth. Czujna gra obronna naszego zespołu oraz znakomite zagrywki Olka Śliwki pozwoliły zwiększyć dystans (23:14), od tego momentu goście zdobyli już tylko dwa punkty, partię zakończył atak Łukasza Kaczmarka (25:16).
W drugim secie, po mocnym starcie naszego zespołu, dość szybko stan rywalizacji wyrównał Rafał Sobański. Podobnie jak w odsłonie premierowej, w tej części zmagań utrzymywała się gra na styku (3:2). Również tym razem skuteczność Kamila Semeniuka pozwoliła nam nieco odskoczyć (6:4). Scenariusz z początku spotkania nie do końca się powtórzył, bowiem wyciągając wnioski z poprzedniej partii będzinianie nie pozwolili naszej drużynie na zbudowanie tak wysokiego prowadzenia. Wydawać się mogło, że ten fragment meczu będzie nieco bardziej wyrównany, tym bardziej, że po raz kolejny Sobański pomógł przyjezdnym zniwelować dwupunktowy dystans (10:8, 10:10). To był jednak chwilowy zryw gości, ZAKSA nie pozwoliła rywalom rozwinąć skrzydeł. Podopieczni Nikoli Grbicia przetrzymali ten napór, dodatkowo przy kolejnych zagraniach ze środka Davida Smitha oraz atakach Kamila Semeniuka z lewego skrzydła budując znaczne prowadzenie (16:11). Jakub Bednaruk ponownie musiał ratować się przerwą na żądanie, pojedyncze skuteczne zagrania gości przeplatały błędy popełniane przez siatkarzy MKS-u w polu serwisowym. Dodatkowo ZAKSA przypomniała rywalom o sile swojego bloku i w końcówce było już 21:12. Dla naszego zespołu nie było straconych piłek, niemal wszystkie dłuższe wymiany padały więc łupem gospodarzy. Pierwszą piłkę setową ZAKSA miała przy stanie 24:15, kolejne serwisy Godlewskiego przywróciły jeszcze nadzieję przyjezdnym (24:19). Zryw przyszedł jednak za późno i po potknięciu będzinian wygraliśmy 25:19.
Rytm z końcówki drugiej partii podopieczni Jakuba Bednaruka utrzymali w kolejnym secie. Przy grze punkt za punkt siatkarze MKS-u uaktywnili się również w elemencie bloku. Tym razem na kilkupunktowe prowadzenie fani naszego zespołu musieli poczekać nieco dłużej (6:5, 13:13). W tej części spotkania goście zdołali jeszcze wyjść na prowadzenie - 14:13 i tym razem to Nikola Grbić szybciej sięgał po przerwę na żądanie. Pauza zdecydowanie pomogła naszej drużynie, kolejne ataki Aleksandra Śliwki i skuteczność Kamila Semeniuka przy dłuższych wymianach pozwoliły naszej drużynie odetchnąć z ulgą. Nie bez znaczenia były regularne i celne zagrywki Davida Smitha i to ZAKSA prowadziła 17:15. Przeciwnicy odpowiadali nam jeszcze atakami Kalembki ze środka (18:17), jednak nie byli w stanie znaleźć sposobu na zatrzymanie Kamila Semeniuka. Końcówka seta to popis gry naszego zespołu w ataku, pierwszą piłkę meczową zagwarantował ZAKSIE David Smith (24:22), kropkę nad "i" postawił Łukasz Kaczmarek.
MVP meczu - Kamil Semeniuk
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - MKS Będzin 3:0 (25:16, 25:19, 25:23)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle- Biuro Prasowe |
dnia 21/09/2020
Historyczne zwycięstwo Aluron CMC w Bełchatowie!
Aluron CMC Warta Zawiercie po raz pierwszy pokonała na wyjeździe PGE Skrę Bełchatów i od razu za 3 punkty! Bohaterem spotkania został zdobywca 30 punktów, Mateusz Malinowski.
Mecz zaczął się od dobrej gry z obu stron, a po bloku Flávio na Bieńku Jurajscy Rycerze objęli prowadzenie, które jednak po chwili oddali rywalom. Po serii świetnej gry blokiem gospodarze odskoczyli na 3 punkty, ale od stanu 11:14 trzy kolejne akcje wygrała nasza drużyna dzięki asowi Patryka Niemca i blokowi Cavanny i Flávio na Katiciu. Gracze Aluron CMC wrzucili wyższy bieg i odskoczyli na 19:17 po punktowym potrójnym bloku Maliny, Flávio i Depa. Końcówka była zdominowana przez potężne serwisy z obu stron, bo asami popisywali się kolejno Ebadipour, Malinowski i Huber. Po tym ostatnim to bełchatowianie mieli pierwszą piłkę setową, ale obronił ją Malina, radząc sobie z wysoką piłką. Niestety, za trzecim razem gospodarze byli już skuteczni, wykorzystali kontrę i wygrali do 25.
Drugą partię nieco lepiej zaczęli nasi siatkarze, ale szczęśliwy as Katicia, gdy piłka przewinęła się po taśmie i spadła przed Dominikiem Depowskim, pozwolił PGE Skrze wyrównać, a po kilku akcjach i bloku na Muagututii to gospodarze objęli prowadzenie. Oba zespoły nie zwalniały nadal ręki na zagrywce, a mimo tego żaden z nich nie zdołał odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Kapitalnymi rozegraniami z niewygodnych piłek popisywał się Maxi Cavanna, a o losach seta znowu miała zadecydować wyrównana i emocjonująca końcówka, której bohaterami zostali Depowski, który skończył dwie niezwykle trudne, wysokie piłki i dał gościom setbola przy stanie 25:24, a także Malinowski, który tego setbola wykorzystał, trafiając zagrywką Katicia!
Trzecia partia, dla odmiany, zaczęła się od potężnych ciosów z serwisu z obu stron. Nadal nie do zatrzymania był na prawym skrzydle Mateusz Malinowski, a po drugiej stronie siatki kroku dotrzymywał mu Dušan Petković. Jeśli ktoś myślał, że seria gospodarzy i odskoczenie na 19:16 przesądzi o losach setach, błyskawicznie z błędu wyprowadził go Patryk Niemiec, którego dwa punktowe bloki na Bieńku i Katiciu pozwoliły błyskawicznie odrobić straty. Końcówka znowu była bardzo równa, po raz trzeci z rzędu doszło do remisu 24:24, ale wtedy Muagututia skończył atak z pajpa, a na zagrywkę ponownie poszedł Malina i zrobił to, co umie robić najlepiej.
Lepiej kolejnego seta zaczęła PGE Skra, który przytrzymała na początku blokiem atakującego z lewego skrzydła Depowskiego. Wypracowaną w ten sposób przewagę 3 punktów bełchatowianie utrzymywali przed kilkanaście akcji, aż po zagrywce Patryka Czarnowskiego piłka wróciła na naszą stronę, co wykorzystał atakiem po palcach blokujących Depo, zmniejszając straty do punktu. Wyrównanie przyszło, gdy właśnie Depowski zaserwował tak, że Muagututii pozostało tylko wbicie gwoździa z piłki przechodzącej. Kolejny kapitalny atak Maliny, który doprowadzał do rozpaczy blokujących i broniących rywali, dał Aluron CMC prowadzenie 16:15. Przy stanie 20:19 Grzegorz Bociek wszedł na podwyższenie bloku i właśnie tym elementem zapunktował, dając pierwsze w tym secie dwupunktowe prowadzenie Jurajskim Rycerzom. Po ataku Bieńka w aut wzrosło ona jeszcze o punkt, a choć przy piłce meczowej Malina tym razem nie zmieścił się w boisku, to po chwili poprawił z lewego Muagututia, dając Jurajskim Rycerzom pierwsze w historii ligowe zwycięstwo w Bełchatowie i to od razu za 3 punkty! MVP nie mógł zostać nikt inny jak Malinowski, zdobywca 30 punktów.
PGE Skra Bełchatów - Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (27:25, 24:26, 24:26, 23:25)
Skład: Cavanna, Depowski, Flávio, Malinowski, Muagututia, Niemiec, Żurek (L) oraz Czarnowski, Bociek, Orczyk
MVP: Mateusz Malinowski
Aluron CMC Warta Zawiercie- Biuro Prasowe |
dnia 23/09/2020
Pierwszy punkt zdobyty!
Stal Nysa po emocjonującym i pełnym walki spotkaniu notuje na swoim koncie pierwszy punkt w sezonie 2020/2021. W 2. kolejce PlusLigi podopieczni Krzysztofa Stelmacha ulegli GKS Katowice dopiero po tie-breaku (25:23, 25:20, 21:25, 18:25, 12-15).
Spotkanie od skutecznego ataku rozpoczęli gospodarze (1:0). Po udanym bloku gości na tablicy widniał wynik 3:2. Chwilę później, po udanym ataku z lewego skrzydła, był remis po 4. Świetnie blokiem zagrali podopieczni Grzegorza Słabego i wyszli na dwupunktowe prowadzenie (6:4). Gospodarze utrzymywali przewagę, a nawet powiększyli ją do trzech punktów (10:7). O pierwszy czas poprosił trener Krzysztof Stelmach. Po czasie żółto - niebiescy odżyli i doprowadzili do remisu (10:10) za sprawą m.in. asa serwisowego Zbigniewa Bartmana. Gospodarze jednak po raz kolejny objęli dwupunktowe prowadzenie (12:10) i utrzymywali je (14:12). Goście nie zamierzali się jednak poddać i za chwilę znów oglądaliśmy remis (14:14). Po autowym ataku katowiczan żółto - niebiescy po raz pierwszy objęli w tym meczu prowadzenie 14:15, a o czas poprosił Grzegorz Słaby. Po czasie błąd popełnili katowiczanie i przewaga nysian wzrosła do dwóch punktów. Po asie serwisowym Jakuba Jarosza katowiczanie doprowadzili do remisu po 19. Po błędzie siatkarzy GKS - u Katowice Stal Nysa znów wyszła na dwupunktowe prowadzenie (21:23), a o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Seta zakończył atak Zbigniewa Bartmana.
Drugą partię od udanego ataku rozpoczęli goście, ale gospodarze szybko się zrewanżowali. Drużyny grały punkt za punkt (3:3), ale chwilę później, po skutecznym ataku Michała Filipa, goście objęli dwupunktowe prowadzenie (4:6), a nawet powiększyli je do trzech oczek (6:9) i utrzymywali je (8:11). Dobrze w polu serwisowym oraz w bloku zagrali gospodarze i doprowadzili do remisu (8:11), a o pierwszy czas w tej partii poprosił Krzysztof Stelmach. Po czasie jednak błąd popełnił Szymański, ale tym samym zrewanżował się Michał Filip (12:12). Asem serwisowym popisał się Łukasz Łapszyński i żółto - niebiescy po raz kolejny objęli dwupunktowe prowadzenie (12:14), ale gospodarze szybko doprowadzili do remisu. Po udanym bloku Bartmana żółto - niebiescy znów odskoczyli na dwa oczka (16:18). Przy stanie 18:20 o przerwę poprosił trener Grzegorz Słaby. Nysianie powiększyli swoją przewagę (19:22), a po świetnym bloku gości Stal Nysa prowadziła już 24:20. Ostatecznie ta partia też padła łupem podopiecznych Krzysztofa Stelmacha (20:25).
Od trzypunktowego prowadzenia trzecią partię rozpoczęli gospodarze (4:1). Przy stanie 6:2 o przerwę poprosił trener Krzysztof Stelmach. Przewaga katowiczan utrzymywała się (8:4). Po asie serwisowym Szymańskiego przewaga gospodarzy wzrosła do aż sześciu punktów (10:4). Kolejny punkt bezpośrednio z zagrywki dołożył Kohut, a skuteczny blok kolejne oczko. Przewaga gospodarzy wynosiła już siedem punktów (13:6), a o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec gości. Świetnym pojedynczym blokiem popisał się Łukasz Łapszyński, zmniejszając stratę do czterech punktów (15:11). Przewaga utrzymywała się (17:13, 19:15). Przy stanie 21:18 o czas poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Ta partia ostatecznie padła łupem katowiczan (25:21).
Czwartego seta lepiej rozpoczęli żółto - niebiescy (1:3). Od razu zareagował trener gospodarzy, prosząc o pierwszą przerwę. Po świetnym punktowym bloku Stalowców przewaga utrzymywała się (3:5). Przewaga podopiecznych Krzysztofa Stelmacha ciągle oscylowała w granicy dwóch punktów (7:9). Gospodarze doprowadzili jednak do remisu po 9. Po asie serwisowym Kamil Kwasowski to katowiczanie objęli dwupunktowe prowadzenie, a o czas poprosił Krzysztof Stelmach. Po przerwie kolejnego asa dołożył Kwasowski, a w aut zaatakował Zbigniew Bartman (14:10). O drugą przerwę poprosił szkoleniowiec gości. Podopieczni Grzegorza Słabego powiększali swoją przewagę (18:11, 20:13). Po asie serwisowym Łukasza Łapszyńskiego przewaga zmalała do 5 punktów, a o czas poprosił szkoleniowiec gospodarzy (21:16). Ostatecznie czwarta partia padła łupem katowiczan (24:18), a nas czekał tie - break.
Tie - breaka od asa serwisowego rozpoczęła drużyna GKS - u Katowice. Świetnym blokiem odpowiedzieli Stalowcy (1:2). Później gra się wyrównała, ale to goście, jako pierwsi, objęli dwupunktowe prowadzenie. Wtedy o czas poprosił szkoleniowiec popularnej r0;Gieksyr1; (3:5). Gospodarze jednak nie odpuszczali i szybko doprowadzili do remisu (7:7). Po zmianie stron, przy stanie 9:8 o przerwę poprosił Krzysztof Stelmach. Po czasie zagrywkę zepsuł Kwasowski i na tablicy znów oglądaliśmy remis (9:9). Drużyny grały punkt za punkt (11:11, 12:12). Gdy katowiczanie objęli dwupunktowe prowadzenie i byli już tylko o punkt od wygrania tego spotkania, o przerwę poprosił Krzysztof Stelmach. Mecz zakończył autowy atak Michała Filipa (15:12).
Przed siatkarzami z Nysy kolejne wyzwanie. Już 27 września zmierzą się z Vervą Warszawa Orlen Paliwa.
Stal Nysa - GKS Katowice 2:3 (25:23, 25:20, 21:25, 18:25, 13:15)
Stal Nysa: Komenda (1), Bartman (17), M'Baye (7), Lemański (1), Łapszyński (17), Filip (18), Ruciak (L) oraz Zajder (3), Ben Tara (2), Szczurek, Dembiec (L)
GKS Katowice: Nowakowski (2), Zniszczoł (11), Jarosz (26), Buchowski (3), Firlej (2), Kwasowski (21), Watten (L) oraz Szymański (10), Nowosielski, Ogórek (L)
Stal Nysa- Biuro Prasowe |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|