Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 15
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
+L 16 kolejka ... + |
Plus Liga 02.12 Asseco Resovia Rzeszów - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (25:18, 25:23, ) Čebulj - Staty
03.12 MKS Będzin - Cerrad Enea Czarni R. 1:3 (23:25, 25:18, 23:25, 17:25) MVP: Konarski - Staty
16 kolejka
awansem 20.10 Cerrad Enea Czarni R. - Ślepsk Malow Suwałki 0:3 (24:26, 23:25, 28:30) MVP: Tuaniga - Staty
04.12 GA ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:23, 25:13, 26:28, 15:7) MVP: Śliwka - Staty
Stal Nysa - VERVA Warszawa OP 2:3 (25:21, 23:25, 15:25, 25:21, 10:15) MVP: Grobelny - Staty
05.12 Aluron CMC Warta Zawiercie - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:23, 25:23, 25:20) MVP: Oreczyk - Staty
Cuprum Lubin - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 25:20, 27:25, 18:25, 16:18) MVP: Wlazły- Staty
06.12 Asseco Resovia Rzeszów - GKS Katowice 3:0 (25:13, 25:23, 25:19) MVP: Drzyzga - Staty
| ksdani dnia 02/12/2020 ·
211395 Komentarzy · 494 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 03/12/2020
Miedziowi wreszcie u siebie!
Drużyna Marcelo Fronckowiaka spędziła ponad miesiąc podróżując po Polsce i grając mecze wyjazdowe. W sobotę po dokładnie 39 dniach wreszcie będzie mogła poczuć się "u siebie" i zagrać na własnym parkiecie RCS-u w Lubinie. Przeciwnikiem będzie Trefl Gdańsk, a początek meczu zaplanowany jest na godzinę 17:30.
Sobotnie spotkanie będzie drugim starciem drużyn w tym sezonie. Poprzednio zmierzyły się one w 3. kolejce rozgrywek PlusLigi, w której Miedziowi zawitali do Gdańska. Lubinianie zwyciężyli wtedy w pierwszym secie, ale ostatecznie nie udało im się wywieźć z terytorium rywala zdobyczy punktowych. O te powalczą tym razem u siebie.
W ekipie Miedziowych znajduje się Szymon Jakubiszak, który ostatnie lata spędził grając w barwach Trefla. W drużynie gdańszczan natomiast gra Bartłomiej Lipiński, zawodnik Cuprum Lubin z poprzedniego sezonu. Lipiński znajduje się na 4. pozycji w klasyfikacji punktujących ligi. Liderem tego rankingu jest atakujący lubińskiego zespołu Ronald Jimenez. Ma na swoim koncie 219 oczek.
Spotkanie odbędzie się bez udziału kibiców.
Cuprum Lubin - Trefl Gdańsk
5 grudnia (sobota), godz. 17:30, HWS RCS Lubin, ul. Odrodzenia 28b, Lubin
Cuprum Lubin- Biuro Prasowe |
dnia 03/12/2020
Odczarować własną halę
Przed nami kolejne siatkarskie emocje w Hali Nysa. Już w piątek 4 grudnia, Stal Nysa podejmie drużynę VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. Początek spotkania o 20:30. Transmisja w Polsacie Sport.
Dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha będzie to siódme domowe spotkanie w trwającym sezonie. Do tej pory wszystkie mecze w Hali Nysa padły łupem gości, z czego aż cztery rozstrzygały się dopiero w tie-breaku. Żółto - niebieskim niewiele brakuje do tego, by odczarować własną halę i odnieść na własnym parkiecie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Po przegranym meczu z GKS-em Katowice, Stalowcy staną przed kolejną szansą na przełamanie. W piątek podejmą drużynę z Warszawy,
- Jesteśmy po przegranym meczu z Katowicami, w którym przez większość czasu graliśmy dobre zawody, przeważaliśmy i bardzo szkoda, że po raz kolejny nie udało nam się wygrać tego czwartego seta, bo uważam, że mieliśmy to zwycięstwov na wyciągniecie ręki - mówił Marcin Komenda. - Gramy teraz z Warszawą - wydaje mi się, że jak zagramy dobrze to na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Wszystko będzie zależało od naszej zagrywki, naszej gry blok - obrona. Warszawa to mocny zespół, który pokazał już swoją siłę. Myślę, że w aktualnej sytuacji nie ma zespołu, z którym nie da się wygrać - zakończył rozgrywający Stali Nysa.
Podopieczni Andrei Anastasiego zajmują wysokie czwarte miejsce w tabeli PlusLigi. Na swoim koncie mają 22 punkty i siedem zwycięstw.
Warto również zaznaczyć, że drużyna z Nysy miała już okazję podejmować w Hali Nysa drużynę z Warszawy. Obie ekipy spotkały się w styczniu ubiegłego roku w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski. W tamtym spotkaniu górą byli siatkarze ze stolicy (wtedy ONICO Warszawa), którzy rozstrzygnęli tamten mecz na swoją korzyść w czterech setach. Jak mówi kapitan Stali Nysa Patryk Szczurek, tamta rywalizacja była czymś wyjątkowym: Tamten mecz był wyjątkowy dla Nysy. Hala była wypełniona po brzegi. Pierwszy raz po kilkunastu latach na nyskim obiekcie mogliśmy zobaczyć MVP Mistrzostw Świata - Bartka Kurka. Dla ludzi z Nysy była to nie lada gratka. Trzeba też pamiętać, że Warszawa sprzed prawie dwóch lat, a dzisiejsza różni się nie tylko nazwą, ale i zawodnikami. U nas też sporo się zmieniło. W tamtym meczu pokazaliśmy, że charakter, ambicja i doping 2,5 tysiąca kibiców pozwolił nam grać jak równy z równym. O mały włos nie doprowadziliśmy do niespodzianki. Mam nadzieję, że w piątek również będzie sporo walki i może przełamiemy naszą halę w tym sezonie.
Mimo, że w obu zespołach od stycznia ubiegłego roku zaszło wiele zmian, jedno się nie zmieni - piątkowe spotkanie pełne będzie emocji. Początek spotkania o 20:30. Transmisja w Polsacie Sport.
Stal Nysa- Biuro Prasowe |
dnia 03/12/2020
Mateusz Bieniek: Może to jest czas przełamań?
- Będzie ciężko, bo Grupa Azoty ZAKSA jeszcze nie przegrała w tym sezonie, ale na pewno nie złożymy broni i będziemy walczyć - mówi przed piątkowym meczem PGE Skry Mateusz Bieniek, środkowy bełchatowian.
PGE Skra jest w takiej formie, by pokonać Grupę Azoty ZAKSA?
Mateusz Bieniek: - Na pewno jest dużo lepiej, niż było. Wracamy już do pełni zdrowia po przerwie spowodowanej pandemią. Jedziemy do Kędzierzyna-Koźle po zwycięstwa i chcemy się zaprezentować jak najlepiej. Będzie ciężko, bo Grupa Azoty ZAKSA jeszcze nie przegrała w tym sezonie, ale na pewno nie złożymy broni i będziemy walczyć.
Może przełamiemy niepokonanego, jak w poprzednim sezonie VERVĘ Warszawa ORLEN Paliwa?
- Słyszałem o tym (śmiech). Może to jest właśnie czas takich przełamań. W Zawierciu PGE Skra też wcześniej nie wygrała, a udało nam się zwyciężyć. Może teraz też przełamiemy passę Grupy Azoty ZAKSA.
Halę Azoty, w której zagramy w piątek, znasz dobrze.
- To prawda, spędziłem tam trzy lata i nic raczej mnie tam nie zaskoczy. Nic, tylko grać. Mam nadzieję, że to my będziemy szczęśliwi po meczu.
PGE Skra Bełchatów- Biuro Prasowe |
dnia 05/12/2020
Wypowiedź Garretta Muagututii przed meczem z Indykpolem AZS-em Olsztyn
Garrett Muagututia
(O pierwszym meczu)
Pamiętam, że mieliśmy kłopoty na początku, w pierwszym secie. Oni zbudowali dużą przewagę, ale zdołaliśmy odrobić straty i wygrać tę partię. Nabraliśmy rozpędu i przenieśliśmy to na sety numer dwa i trzy, dzięki czemu odnieśliśmy zwycięstwo.
(O innym miejscu, w którym znajdują się oba zespoły w porównaniu do września)
Na pewno nie zmieniła się jedna rzecz, znowu zagramy z Olsztynem. Oczywiście jest wiele różnic między tamtym spotkaniem i tym, które rozegramy jutro. Musimy przyjrzeć się rywalom, rozpracować, jak grają w tym momencie i poszukać najlepszego sposobu, by ich pokonać.
(O znajomości siatkarzy i sztabu szkoleniowego przeciwnika)
Osobiście nie znam nikogo, ale oczywiście kojarzę trenera Castellaniego. Słyszałem też o Rubenie Schotcie, niemieckim przyjmującym, który grał z kilkoma moimi kolegami w Berlinie. Myślę, że to tyle.
(O elementach wymagających poprawy)
Nasze przyjęcie i zagrywka definitywnie mogą być lepsze. Pracujemy ciężko każdego dnia, zaangażowania na treningach na pewno nie brakuje. Myślę, że jeśli utrzymamy to pozytywne nastawienie i ducha walki, jakie pokazaliśmy ostatnio, może być już tylko lepiej.
(O rotacjach w składzie)
Coś w tym na pewno jest, bo nie gramy obok siebie przez cały czas. Trudniej zbudować zaufanie z jednym, gdy następnego dnia grasz z kimś innym. Taki jest jednak sport, musimy umieć dostosowywać się do okoliczności, które nie są dla nas wygodne. Tylko w taki sposób możemy sprawdzić, jak dobrzy tak naprawdę jesteśmy.
(O formie fizycznej)
W tym momencie czuję się świetnie. Tuż po powrocie wszystko było dobrze przez pierwsze cztery dni, czułem się silny, jakby wszystko wróciło do normy, później zacząłem jednak odczuwać zmęczenie. Można mówić, że to przez covid lub po prostu przez brak formy i próby powrotu do niej. Problem mógł leżeć w wielu rzeczach, ale teraz czuję się już dobrze.
(O tym, czy woli mieć dłuższe odstępy między meczami i czas na spokojny trening, czy grać co 2-4 dni)
Wolę grać! Myślę, że im więcej będziemy grać, tym bardziej będziemy łapać rytm i zgranie. W tych okolicznościach, o których mówiłem wcześniej, które nie są do końca komfortowe, musimy czuć się lepiej na boisku, a to osiągniemy, grając regularnie.
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie |
dnia 05/12/2020
GRUPA AZOTY ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE - PGE SKRA BEŁCHATÓW 3:2 (22:25, 25:23, 25:13, 26:28, 15:7)
ZAKSA: Toniutti 5, Śliwka 25, Kochanowski 5, Kaczmarek 19, Semeniuk 20, Smith 13 oraz Zatorski (l), Kluth. Trener: Grbić.
SKRA: Łomacz 1, Ebadipour 16, Bieniek 13, Filipiak 16, Katić8 , Kłos 9 oraz Piechocki (l), Mitić, Sawicki, Milczarek (l). Trener: Gogol. |
dnia 06/12/2020
ZAKSA niepokonana, kędzierzynianie ponownie lepsi od Skry
Pokonując 3:2 PGE Skrę Bełchatów siatkarze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle kontynuują zwycięską serię. Za naszym zespołem pierwszy tie-break w sezonie, nie brakowało więc emocji. MVP spotkania wybrany został Aleksander Śliwka.
Spotkanie rozpoczęliśmy w następującym składzie Benjamin Toniutti, Łukasz Kaczmarek, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, David Smith i Paweł Zatorski (libero).
Już od pierwszych akcji byliśmy świadkami dłuższych wymian, w tych znakomicie reagowali nasi zawodnicy. I tak po kontrze zwieńczonej atakiem Kamila Semeniuka z drugiej linii i punktowym bloku Kuby Kochanowskiego to ZAKSA prowadziła (2:1). Przy wymianie ciosów na siatce na zagrania Filipiaka odpowiadali Kamil Semeniuk z Łukaszem Kaczmarkiem (5:5). Niestety nie ustrzegliśmy się błędów na siatce, te wykorzystali goście, odskakując na dwa oczka (7:9). Kiedy przy czujnej grze w bloku bełchatowianie zwiększyli dystans (9:12) Nikola Grbić przywołał swoich podopiecznych do siebie. Dobrą passę gości, efektownym zagraniem z lewego skrzydła, przerwał Kamil Semeniuk. Równie pewnie z blokiem rywali radził sobie Olek Śliwka, nasz przyjmujący do zagrań w ataku dodał serię znakomitych zagrywek i odzyskaliśmy kontakt punktowy (14:16). Przy zmienności sytuacji bełchatowianie ponownie zdołali odskoczyć na kilka punktów (15:18). Pogoń w końcówce zainicjowały regularne serwisy naszego kapitana, ważne akcje na siatce kończył Olek Śliwka i przy stanie po 21 walka rozpoczęła się praktycznie na nowo. Niestety kluczowa faza seta ułożyła się po myśli przyjezdnych, którzy triumfując 25:22 objęli prowadzenie w meczu.
Idąc za ciosem przyjezdni również kolejny fragment meczu rozpoczęli mocnym akcentem. Zagrania Ebadipoura dały Skrze dwupunktową zaliczkę. Rywalom odpowiadał Łukasz Kaczmarek, w zagranich z szóstej strefy brylował Olek Śliwka, jednak wciąż to ZAKSA musiała gonić przeciwnika (3:6). W trudnych sytuacjach ręki w ataku nie wstrzymywał Łukasz Kaczmarek i ponownie zbliżyliśmy się do rywali. Niestety czujna gra w bloku bełchatowian ponownie postawiła nasz zespół w trudnej sytuacji, zmuszając trenera Grbicia do reakcji (7:11). Nasz zespół nie zamierzał rezygnować, kolejne zagrania Śliwki i Semeniuka przynosiły oczekiwane rezultaty. W tej części spotkania to kędzierzynianie rozstrzygali dłuższe wymiany na swoją korzyść, skutecznie odrabiając straty (11:13). Skuteczność Skry w bloku i celne zagrania Filipiaka pomogły naszym rywalom odzyskać kilupunktowe prowadzenie (13:17). Chwilę później nasz trener sięgnął po drugą przerwę na żądanie (15:19). Cierpliwa gra kędzierzynian opłaciła się, kiedy w polu serwisowym pojawił się Kamil Semeniuk odzyskaliśmy kontakt punktowy z rywalem (19:20). Spora w tym zasługa czujnej gry na siatce Davida Smitha. Pewnym punktem na skrzydle był Olek Śliwka i po kolejnych sprytnych zagraniach reprezentanta Polski prowadziliśmy w końcówce 22:20. Nie był to koniec walki w tej partii, nasz zespół nie wypuścił jednak prowadzenia z rąk, kropkę nad "i" postawił Olek Śliwka (25:23).
Znakomitą grę z końcówki drugiego seta kędzierzynianie kontynuowali w odsłonie kolejnej. Kluczowe okazało się ustawienie z Aleksandrem Śliwką w polu serwisowym. Przy problemach gości w przyjęciu ZAKSA prowadziła 5:1. Chwilę później równie celnym serwisem popisał się Kamil Semeniuk, co sprzyjało kontrolowaniu sytuacji (12:5). W tej części spotkania większość akcji rozstrzygała się dość szybko, sprytnym zagraniem z drugiej piłki popisał się Ben Toniutti, nasz kapitan zapunktował jeszcze zagrywką i przewaga Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wzrosła do dziesięciu oczek (17:7). Sytuację gości próbował ratować Mateusz Bieniek, na zagrania środkowego PGE Skry odpowiadał Olek Śliwka i to nasz zespół dyktował warunki w tym secie. Swoje noty w elemencie zagrywki poprawił jeszcze Olek Śliwka, w dłuższych wymianach mogliśmy liczyć na Davida Smitha i w końcówce prowadziliśmy już 21:12. Problemów e skończeniem akcji przy potrójnym bloku rywali nie miał Łukasz Kaczmarek i na tak grającą ZAKSĘ rywale nie byli w stanie znaleźć sposobu, chwil późnij po zagraniu Kamila Semeniuka mieliśmy pierwszą piłkę setową przy stanie 24:13. Tę szansę wykorzystał David Smith (25:13).
Nieco bardziej wyrównany był czwarty set spotkania, przy wymianie ciosów na siatce niezawodny był Olek Śliwka. Na skrzydłach regularnie punktował również Kamil Semeniuk. Sygnał do ataku dał przyjezdnym Mateusz Bieniek, punktując bezpośrednio zagrywką. Po tym zagraniu chwilowo bełchatowianie wyszli na prowadzenie- 8:7. Wyciągając wnioski z początku meczu podopieczni Nikoli Grbicia nie pozwolili przeciwnikom rozwinąć skrzydeł. Z blokiem rywali radził sobie Łukasz Kaczmarek, przyjezdni nie ustrzeli się błędów własnych i to Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle odzyskała prowadzenie (13:11). Dobrą dyspozycję kędzierzynian w elemencie zagrywki potwierdził jeszcze David Smith, niezmiennie regularnie punktował Olek Śliwka i to trener gości musiał reagować (16:13). Niestety nie był to koniec emocji, tym razem systematyczne odrabianie strat prze bełchatowian poskutkowało i przy stanie po 19 to Nikola Grbić wykorzystał przerwę na żądanie. Przy zmienności sytuacji mogliśmy liczyć na zagrania duetu Śliwka/Smith i zaciętą końcówkę (24:24). Przy grze na przewagi goście zdołali się przełamać wygrywając 28:26 i doprowadzając do tie-breaka.
Emocji nie brakowało również w decydującym secie. Partia rozpoczęła się po myśli gości z Bełchatowa (0:2), odpowiedź ZAKSY była niemal natychmiastowa. Przy dłuższych wymianach gwarancją zdobyczy punktowych byli Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka. Olek do oczek zdobywanych w ataku i polu serwisowym dodał efektowny blok, dając początek serii punktowej. Nie bez znaczenia dla przebiegu seta były zagrywki Kamila Semeniuka, na środku siatki nie zawodził również David Smith i przy zmianie stron boiska to nasz zespół prowadził 8:4. Krótka przerwa nie wybiła z rytmu ZAKSY, potrójny blok gości obił jeszcze Łukasz Kaczmarek. Przy tak grającej ekipie Nikoli Grbicia goście byli bez szans (15:7).
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:23, 25:13, 26:28, 15:7)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle- Biuro Prasowe |
dnia 06/12/2020
Przerwana seria zwycięstw Indykpolu AZS
Siatkarzom Indykpolu AZS Olsztyn nie udało się powiększyć serii zwycięstw. Akademicy ulegli w sobotnie popołudnie ekipie Aluron CMC Warty Zawiercie 0:3.
Siatkarzom Indykpolu AZS Olsztyn nie udało się powiększyć serii zwycięstw. Zawodnicy prowadzeni przez Daniela Castellaniego, w sobotnie popołudnie musieli uznać wyższość ekipy Aluron CMC Warty Zawiercie 0:3. Po dwóch setach, o których decydowała końcówka (2x 23:25), w trzecim pewnie zwyciężyli gospodarze (25:20), którzy zainkasowali komplet punktów. Z dorobkiem 15 "oczek", akademicy z Kortowa pozostali w ligowej tabeli na 10. miejscu.
Patrząc w pomeczowe statystyki, akademicy tego dnia dysponowali dokładniejszym przyjęciem (51% do 44% po stronie zawiercian). Gospodarze byli skuteczniejsi w ataku (54% do 41%), zdobyli więcej punktów blokiem (7:6) i na zagrywce (5:3).
Siatkarzy Indykpolu AZS Olsztyn czeka teraz 11 dni przerwy. W kolejnym spotkaniu, akademicy z Kortowa zmierzą się na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów (środa, 16 grudnia o godz. 17:30). Będzie to także początek kolejnego "maratonu", w którym olsztynianie rozegrają 3 spotkania w 6 dni (PGE Skra - 16.12, MKS Będzin r11; 19.12 oraz Grupa Azoty ZAKSA - 22.12).
W załączniku znajdą Państwo zdjęcia do swobodnego wykorzystania oraz komentarz audio Rubena Schotta. Poniżej tłumaczenie i link do wersji wideo:
- Drużyna z Zawiercia grała dziś bardzo dobrze, w szczególności w systemie blok-obrona. Przez to było nam bardzo ciężko zdobywać kolejne punkty. Mieliśmy również problemy w przyjęciu- nie przyjmowaliśmy na trzeci metr, tylko w okolicach piątego-szóstego metra i wiele akcji kończyło się atakami z wysokiej piłki. Nie było to dla nas łatwe spotkanie.
Indykpol AZS Olsztyn- Biuro Prasowe |
dnia 06/12/2020
Jastrzębski Węgiel
Biuro Prasowe
Jastrzębski Węgiel nie pojedzie do Berlina na Ligę Mistrzów
Zarząd KS Jastrzębski Węgiel S.A. w porozumieniu ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami podjął decyzję o rezygnacji z wyjazdu naszego zespołu na turniej 4. rundy Ligi Mistrzów. Powodem takiego stanu rzeczy są pozytywne wyniki testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 w drużynie, niepokojące skutki infekcji u niektórych zawodników oraz zdekompletowany skład.
W piątek 4 listopada wszyscy zawodnicy oraz członkowie sztabu szkoleniowego Jastrzębskiego Węgla zostali poddani testom RT-PCR na obecność wirusa SARS-CoV-2, zgodnie z procedurą Europejskiej Konfederacji Siatkówki CEV obowiązującą przed każdym z turniejów Ligi Mistrzów organizowanym w obecnej edycji tych rozgrywek. Otrzymane wyniki badań w przypadku trzech zawodników dały rezultat pozytywny.
Ponadto, jeden z siatkarzy, który 2 grudnia powrócił do treningów po przebyciu zakażenia, w czasie jednego z treningów zgłosił sztabowi szkoleniowemu kłopoty z ustabilizowaniem tętna, które pojawiły się u niego po lekkim wysiłku. Zarówno ta osoba, jak i pozostali rozdrowieńcyr1; przejdą dodatkowe badania krwi, klatki piersiowej oraz test wysiłkowy.
Co więcej, wskazane wyżej sytuacje dotyczą zawodników występujących na tej samej pozycji na boisku. W przypadku innej z formacji w zespole, od powrotu z kwarantanny tylko jeden zawodnik brał udział we wszystkich treningach. To powoduje, iż w chwili obecnej zespół jest zdekompletowany.
Wobec powyższego, dzisiaj w Klubie zapadła decyzja o rezygnacji z wyjazdu na turniej 4. rundy Ligi Mistrzów do Berlina. Jakie będą jej dalsze konsekwencje? O tym zdecyduje europejska centrala siatkarska.
- To bardzo trudna decyzja, ale jedyna, jaką w obecnej sytuacji mogłem podjąć. Najważniejsze jest zdrowie zawodników i sztabu szkoleniowego. Nie mogę ryzykować zdrowiem naszego zespołu oraz innych osób, z którymi nasz zespół miałby kontakt w najbliższych dniach. Czyniłem nieustanne starania, by zespół Jastrzębskiego Węgla miał możliwość udziału w obecnej edycji LM i to się udało osiągnąć. Teraz, kiedy po żmudnych kwalifikacjach awansowaliśmy do tych rozgrywek musimy zrezygnować z pierwszego turnieju czwartej rundy Ligi Mistrzów, w Berlinie. Wielka szkoda, ale wierzę, że nasz zespół w możliwie krótkim czasie odzyska zdrowie i pełność gotowość do dalszej gry - mówi Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.
- Jeszcze przed piątkowymi testami wyjazd do Berlina jawił się jako niezwykle wymagający, biorąc pod uwagę trudy zarządzania zawodnikami powracającymi po covidzie oraz kontuzjami w zespole. Jeśli do tego dodamy trzy przypadki pozytywnych testów na koronawirusa, to mamy obraz bardzo wąskiej liczby graczy będących do dyspozycji w trzech meczach turnieju w ciągu trzech dni. A to już może być niebezpieczne dla zdrowia i kondycji fizycznej zawodników. Uczestnictwo w berlińskim turnieju było dla nas zaszczytem i jest rozczarowującym fakt, że nie możemy wziąć w nim udziału. Ale niemożność wystawienia drużyny jest równoznaczna z tym, że nie możemy pojechać do Berlina i rywalizować na poziomie, którego wymaga się od uczestników Ligi Mistrzów r11; mówi Luke Reynolds, trener Jastrzębskiego Węgla. |
dnia 06/12/2020
Wspaniały powrót Miedziowych do hali RCS Lubin!
Miedziowi po ponad miesiącu gry na wyjazdach wreszcie wystąpili we własnej hali i pokazali, na co ich stać. Razem ze sponsorem strategicznym KGHM Polska Miedź S.A. podjęli gości z Trefla Gdańsk i stoczyli bój, po którym podzielili się punktami. Wszystko rozstrzygnęło się w tie-breaku i mimo że triumf odnieśli przyjezdni, to mecz ten stał na naprawdę wysokim poziomie.
Z początku gra była bardzo mocno ofensywna. Zawodnicy obu ekip słali potężne ataki, jednak nieco skuteczniejsi byli przyjezdni, którzy budowali sobie przewagę. Ta jednak stopniała w mgnieniu oka po dwóch skutecznych atakach i bloku Nikolaya Pencheva. Na tablicy wyników pojawił się remis 11:11 i przez chwilę gra była wyrównana, lecz gdańszczanie znów zaczęli przejmować inicjatywę (20:15). W końcówce zaczęło się robić gorąco za sprawą świetnej dyspozycji lubinian w bloku, która pomogła zniwelować stratę (23:24). Ostatni punkt zdobyli jednak przyjezdni.
Dobra końcówka poprzedniej partii uskrzydliła Miedziowych, którzy po przerwie spisywali się wyśmienicie i prowadzili 5:1. W ataku brylowali Ronald Jimenez oraz Wojciech Ferens (12:8). Po asie serwisowym Ferensa trener gości poprosił o czas. Nic to jednak nie zmieniło, bo gospodarze grali jak w transie i tylko powiększali prowadzenie (17:10). Świetnie funkcjonował blok i atak, a także coraz więcej piłek było podbijanych. Wspaniale radził sobie również libero Kamil Szymura: jego pozytywne przyjęcie utrzymywało się na poziomie aż 70%.
Po przerwie goście powrócili z podwójną siłą, a punkty w większości zdobywał Bartłomiej Lipiński. Ekipa Michała Winiarskiego znów szybko wypracowała przewagę (12:6), ale wystarczyło, że w pole serwisowe wszedł kapitan Miedziowych Miguel Tavares. Przy jego zagrywce różnica stopniała do 2 oczek r11; 12:10. Walka była ogromna. Dolnoślązacy trzymali się tuż za rywalami, a zepsuta zagrywka Moritza Reicherta dała im upragniony remis. W końcówce powtórzyła się sytuacja z pierwszej partii: 23:22 na korzyść Trefla Gdańsk. Tym razem jednak skończyło się inaczej. Skuteczny atak Ferensa dał remis 24:24, a całą partię zakończył szczelny blok Tavaresa.
Czwarta odsłona przyniosła emocje na najwyższym poziomie już od pierwszych piłek. Obie drużyny grały bardzo dobrze i miały ogromną ambicję, by wygrać r11; Miedziowi, by skończyć mecz, a goście doprowadzić do tie-breaka. Wreszcie inicjatywę przejęli gdańszczanie i wyskoczyli na kilka oczek do przodu. Trener Marcelo Fronckowiak postanowił skorzystać ze zmian i na boisku pojawili się m.in. Mariusz Magnuszewski, Adam Lorenc czy Kamil Maruszczyk. Rywale jednak postawili na swoim.
Tie-breaka rozpoczął Wojciech Ferens mocnym atakiem z lewego skrzydła. Walka toczyła się punkt za punkt i nikt nie zamierzał odpuścić (7:7). Zmiana stron odbyła się przy minimalnym prowadzeniu Trefla, jednak za chwilę liderem byli już lubinianie (11:10). Zmęczenie dawało się we znaki zawodnikom, którzy kończyli już trzecią godzinę gry. Do ostatnich piłek walka była całkowicie wyrównana. Ostatecznie tie-break zakończył się wynikiem 18:16 na korzyść Trefla. Warto zauważyć, że trwał aż 27 minut.
Cuprum Lubin - Trefl Gdańsk 2:3 (23:25, 25:20, 27:25, 18:25, 16:18)
Cuprum: Gunia (11), Ferens (24), Smoliński (2), Jimenez (14), Tavares (5), Penchev (12), Szymura (L) oraz Lorenc (2), Magnuszewski (1), Jakubiszak (7), Maruszczyk (1).
Trefl: Lipiński (20), Wlazły (19), Janusz (2), Reichert (16), Mordyl (8), Crer (13), Olenderek (L) oraz Kozub, Sasak (3), Janikowski (1), Urbanowicz.
MVP: Mariusz Wlazły
Cuprum Lubin- Biuro Prasowe |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|