Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 17
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
Faza play-off +L |
Plus Liga Transmisje na Polsat Sport
1-8
20.01 Trefl Gdańsk - VERVA Warszawa OP 3:1 (25:18, 25:20, 21:25, 25:22) MVP: Reichert - Staty
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 20:30
21.01 GA ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Ślepsk Malow Suwałki 3:1 (17:25, 25:16, 25:16, 25:21) MVP: Smith - Staty
Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (25:23, 25:21, 25:18) MVP: Al Hachdadi - Staty
9-12
19.01 Cerrad Enea Czarni Radom - Cuprum Lubin 3:0 (25:21, 25:22, 25:13) MVP: Konarski - Staty
22.01 GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:20, 27:25, 21:25, 25:22) MVP: Buchowski - Staty
| ksdani dnia 17/03/2021 ·
211395 Komentarzy · 482 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 17/03/2021
Mateusz Bieniek: Stać nas na awans do półfinału PlusLigi
- Dla mnie sobotni mecz jest kolejnym ważnym z mocnym przeciwnikiem, który trzeba wygrać - mówi Mateusz Bieniek, środkowy PGE Skry przed batalią ćwierćfinałową w PlusLidze z Asseco Resovią.
PGE Skra nie grała w Final Four Pucharu Polski, więc był czas na spokojny trening i odpoczynek.
Mateusz Bieniek: - Faktycznie, dawno nie mieliśmy takiego okresu, kiedy mogliśmy spokojnie potrenować. Nie byliśmy w Krakowie, więc mieliśmy więcej czasu na treningi, co, mam nadzieję, że zaprocentuje.
W ćwierćfinale PlusLigi PGE Skra zmierzy się z Asseco Resovią.
- W tym sezonie z zespołem z Rzeszowa przegraliśmy dwukrotnie. Byliśmy blisko zwycięstwa, teraz celujemy w awans. Stać nas na to i liczymy, że to my będziemy w półfinalu.
PlusLiga to ostatnie pole, gdzie PGE Skra może powalczyćr30;
- Tylko tam no zostało. Możemy się na tym skupić w stu procentach. Mam nadzieję, że zajdziemy w niej wysoko.
PGE Skra ma też czas na wyleczenie urazów, które ostatnio trochę trapią zespół.
- Siatkarze, którzy mają większe lub większe problemy, mieli czas, żeby je podleczyć i być gotowym na sobotnie starcie.
Smaczki bełchatowsko-rzeszowskie coś dla ciebie znaczą?
- Nie, na mnie to totalnie nie działa. Nie odbieram tego w ten sposób. Dla mnie sobotni mecz jest kolejnym ważnym z mocnym przeciwnikiem, który trzeba wygrać.
PGE Skra Bełchatów- Biuro Prasowe |
dnia 17/03/2021
1 GA ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 70 26 23 3
2 Jastrzębski Węgiel 56 26 20 6
3 Trefl Gdańsk 50 26 17 9
4 PGE Skra Bełchatów 48 26 15 11
5 Asseco Resovia Rzeszów 46 26 17 9
6 VERVA Warszawa OP 45 26 16 10
7 Aluron CMC Warta Zawiercie 43 26 15 11
8 Ślepsk Malow Suwałki 36 26 12 14
9 Indykpol AZS Olsztyn 34 26 11 15
10 GKS Katowice 33 26 11 15
11 Cuprum Lubin 30 26 10 16
12 Cerrad Enea Czarni Radom 24 26 8 18
13 Stal Nysa 24 26 5 21 - miejsce 13
14 MKS Będzin 7 26 2 24 - Spadek |
dnia 18/03/2021
Kapitan zostaje na pokładzie. Jurij Gladyr na dłużej w Jastrzębskim Węglu!
Jest nam niezmiernie miło poinformować, że nasz Klub przedłużył kontrakt z kapitanem zespołu Jurijem Gladyrem. Nowa umowa ze środkowym bloku będzie obowiązywać na kolejny sezon z opcją przedłużenia jej o jeszcze jeden sezon.
- Nie chcę się powtarzać, ale Jastrzębski Węgiel to klub, który zapewnia swoim zawodnikom wszystko, czego potrzebują. Nam pozostaje więc tylko brać się do roboty i zapewniać klubowi jak najlepszy wynik. Była to dla mnie łatwa decyzja. Mnie tutaj wszystko odpowiada, więc wspólnie z żoną zdecydowaliśmy, że będzie to najlepsze rozwiązanie i cieszę się z tego niezmiernie - mówi 37-letni Jurij Gladyr, który jest zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla od dwóch sezonów.
W obecnych rozgrywkach Jurij został kapitanem drużyny. Jest jednym z jej liderów, a formy sportowej może mu pozazdrościć wielu młodszych kolegów. Sezon zasadniczy zakończył na czele rankingu najlepiej serwujących w PlusLidze z 50 asami serwisowymi na swoim koncie.
- Jurij Gladyr to siatkarska klasa sama w sobie. Zawodnik z dużą charyzmą i charakterem, który spaja drużynę zarówno na boisku, jak w i szatni. Profesjonalista w każdym calu, o czym świadczy jego sylwetka, jak i indywidualne statystyki. Cieszę się, że pozostaje z nami na dłużej. Z takim graczem możemy walczyć o najwyższe cele - mówi Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.
Urodzony w Połtawie na Ukrainie zawodnik trafił do naszego Klubu przed sezonem 2019/2020 z włoskiego klubu Emma Villas Siena, a jeszcze wcześniej przez rok występował tureckim Fenerbahçe Stambuł. Największe sukcesy jak dotąd odnosił z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, w której spędził łącznie siedem lat. Zdobył tam: złoty, dwa srebrne i brązowy medal mistrzostw Polski, dwa razy Puchar Polski oraz srebro Pucharu CEV.
Jurij występuje w Jastrzębskim Węglu na polskiej licencji, więc nie blokuje miejsca w zespole dla trzech obcokrajowców na boisku wedle limitu obowiązującego w PlusLidze.
Jurij Gladyr
Ur. 08.07.1984r. w Połtawie (Ukraina)
Kluby: Azot Czerkasy, Łokomotyw Kijów, AZS Politechnika Warszawska, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, PGE Skra Bełchatów, Fenerbahçe Stambuł, Emma Villas Siena, Jastrzębski Węgiel.
Jastrzębski Węgiel- Biuro Prasowe |
dnia 20/03/2021
Trefl Gdańsk zaczyna walkę w fazie play-off
Sezon 2020/2021 wkracza w decydujący etap. W sobotę o godz. 14:45 Trefl Gdańsk rozegra pierwsze ze starć ćwierćfinałowych, w których rywalizacja toczy się do dwóch wygranych. Rywalem trzecich po rundzie zasadniczej gdańszczan będzie szósta VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Choć w fazie zasadniczej w starciach "gdańskich lwów" ze stołeczną ekipą dwukrotnie lepsi byli podopieczni trenera Michała Winiarskiego, to ciężko wskazać faworyta ćwierćfinałowej rywalizacji. Transmisja meczu w Polsacie Sport.
Sezon 2020/2021 jest szóstym w historii Trefla, w którym gdańszczanie awansowali do play-offów. Po raz pierwszy ta sztuka udała się w rozgrywkach 2012/2013, jednak wówczas żółto-czarni tylko utrzymali ósmą pozycję z rundy zasadniczej. Dwa lata później, w sezonie 2014/2015, było już zupełnie inaczej. Trefl najpierw pokonał w ćwierćfinałach Transfer Bydgoszcz, później sensacyjnie wyeliminował w półfinale PGE Skrę Bełchatów i sięgnął po - jak dotąd - największe osiągnięcie w klubowej historii - srebrny medal PlusLigi. Rok później gdańszczanie jako czwarta drużyna po rundzie zasadniczej grali z bełchatowianami w skróconej fazie play-off o najniższy stopień podium, jednak to rywale zawiesili medale na swych szyjach. Do walki o podium gdańszczanie powrócili po dwóch sezonach - w rozgrywkach 2017/20218. W ćwierćfinale pokonali Jastrzębski Węgiel w stosunku 2:1, kończąc tie-breaka rozstrzygającego meczu na przewagi, w półfinale ponownie spotkali się z bełchatowianami, ale tym razem dwukrotnie po pięciu setach wygrywała PGE Skra, a brązowe medale wywalczyli w starciach z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Po ubiegłych rozgrywkach Trefl awansował do najciekawszego etapu zmagań, jednak ta faza sezonu została odwołana z uwagi na pandemię, więc tegoroczne play-offy będą piątymi, które się odbędą, a szóstymi, w których gdańszczanie wywalczyli udział.
Co ciekawe w rywalizacji play-off gdańszczanie jeszcze nigdy nie mierzyli się z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa. Bilans ligowych starć z rund zasadniczych poprzednich sezonów wskazuje minimalnie na Trefla, bowiem w 22 dotychczasowych meczach gdańszczanie byli górą 12-krotnie. W tym sezonie podopieczni Michała Winiarskiego wygrali ze stołeczną ekipą w obydwóch meczach fazy zasadniczej, jednak jak podkreślają Bartłomiej Lipiński i Mariusz Wlazły teraz nie ma to znaczenia. - W rundzie zasadniczej graliśmy z Warszawą w odstępnie niemal tygodnia, ponad cztery i pół miesiąca temu. Tamte spotkania nie mają teraz już żadnego znaczenia, nie można się nimi sugerować, play-offy to zupełnie nowe rozdanie. Mam nadzieję, że zagramy naszą najlepszą siatkówkę i uda nam się wygrać ten mecz - mówi przyjmujący Trefla. - Nasze wyniki meczów z Warszawą z rundy zasadniczej były istotne dla układu tabeli, jednak pod kątem sportowym teraz nie mają już znaczenia. Play-offy są oddzielnym okresem rozgrywek - dodaje kapitan drużyny, Mariusz Wlazły.
W zespole VERVY Warszawa ORLEN Paliwa występuje pięciu mistrzów świata r11; Andrzej Wrona sięgał po ten tytuł w 2014 roku, Damian Wojtaszek, Artur Szalpuk i Bartosz Kwolek cztery lata później, a Piotr Nowakowski podczas obydwóch tych imprez. Co ciekawe w sobotnim spotkaniu po stronie warszawian znajdzie się więcej graczy, którzy sięgali z Treflem po ostatni ligowy medal, niż wśród gdańszczan. Choć w obu drużynach jest to po trzech zawodników - Piotr Nowakowski, Artur Szalpuk i Michał Kozłowski w stolicy oraz Maciej Olenderek, Mateusz Mika i Fabian Majcherski w Gdańsku - ci dwaj ostatni z Trefla leczą kontuzje i tak jak w poprzednich spotkaniach nie zobaczymy ich na boisku. Z kolei dwukrotny mistrz świata z szeregów VERVY Warszawa zwraca szczególną uwagę "gdańskich lwów". Jak ocenia Bartłomiej Lipiński sobotnia dyspozycja Piotra Nowakowskiego, a także Bartosza Kwolka może być kluczowa dla przebiegu meczu. - W rundzie zasadniczej charakteryzowaliśmy się dobrą zagrywką i mam nadzieję, że ten element będzie nam siedział także jutro. Warszawa ma wielu bardzo dobrych zawodników, a myślę, że w szczególności musimy uważać na Bartka Kwolka i Piotrka Nowakowskiego. Sądzę, że to od ich dyspozycji może jutro wiele zależeć - mówi przyjmujący. - Zespół z Warszawy jest groźny, posiada wiele osobistości w drużynie i sztabie. To dla nas dodatkowa mobilizacja, by jak najlepiej przygotować się do tego spotkania - dodaje Mariusz Wlazły.
Gdańszczanie do sobotniego starcia podchodzą po przegranym półfinale Pucharu Polski. Zawodnicy jeszcze w Krakowie podkreślali, że tamten mecz, przegrany 0:3, jest nauką przed play-offami. Teraz liczy się tylko to, co przed nami. r11; Mecz z Jastrzębskim Węglem w Pucharze Polski był dla nas jak kubeł zimnej wody. Teraz liczy się tylko to, co jest przed nami, walczymy i zobaczymy, co uda nam się ugrać - mówi Lipiński.
Pierwszy gwizdek sobotniego starcia o godz. 14:45, transmisja w Polsacie Sport.
Trefl Gdańsk- Biuro Prasowe |
dnia 20/03/2021
Czas na play off!
Niedzielnym meczem z Aluronem CMC Wartą Zawiercie Jastrzębski Węgiel rozpocznie walkę w fazie play off. Ćwierćfinał mistrzostw Polski toczy się do dwóch wygranych.
- Wypadałoby potwierdzić w play offach naszą dobrą dyspozycję i grę z rundy zasadniczej. Że to nie był przypadek, że zajęliśmy drugie miejsce, zaraz za jedną z najlepszych drużyn w Europie, na ten moment - mówi środkowy bloku Łukasz Wiśniewski.
Po 26. kolejkach pierwszej części sezonu nasza drużyna uplasowała się niżej jedynie od Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle - półfinalisty Ligi Mistrzów. 20 zwycięstw i sześć porażek - oto bilans naszej ekipy po pierwszej, regularnej części sezonu.
Nasz zespół przystępuje do rywalizacji w fazie play off z zespołem z Zawiercia, grając u siebie. To "premia" za wyższe miejsce w tabeli, aniżeli nasi rywale na koniec fazy zasadniczej. Zespół z Zagłębia Dąbrowskiego zakończył tę część rozgrywek na siódmej lokacie. Do awansu do półfinału potrzeba dwóch wygranych. Drugie starcie w tej rywalizacji zaplanowano na 27 marca w Zawierciu (godz. 14:45).
Dobra informacja w kontekście ćwierćfinałowej batalii jest taka, że do składu po przechorowaniu wirusa COVID-19 wraca Tomasz Fornal. Wcześniej, w trakcie sezonu trzykrotnie odbywał on kwarantannę, a do tego zmagał się z urazem.
- Na szczęście to już moja ostatnia izolacja. Mam nadzieję, że teraz będę już mógł spokojnie wejść w rytm treningowy i meczowy, i nic nie będzie mi już go przerywało - mówi przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Nasz ćwierćfinałowy przeciwnik to zespół bardzo wymagający, tegoroczny półfinalista Pucharu Polski. r11; To nie będzie łatwy ćwierćfinał. Czeka nas trudna przeprawa. Wiemy, na co ich stać. Mam nadzieję, że zaprezentujemy poziom z półfinału Pucharu Polski. Naszym celem nie jest play off sam w sobie, tylko gra w finale mistrzostw Polski - stawia jasno sprawę Fornal.
- Doskonale wiemy, jaką siatkówkę potrafimy grać i mam nadzieję, że w tych najważniejszych momentach sezonu, poniżej pewnego poziomu schodzić nie będziemy. A jeżeli już, to tylko krótkimi fragmentami i nie przeszkodzi nam to w drodze do finału - wtóruje mu Wiśniewski.
Początek niedzielnego meczu o godzinie 20:30. Bezpośrednia transmisja meczu w Polsacie Sport.
Jastrzębski Węgiel- Biuro Prasowe |
dnia 20/03/2021
Pierwsze starcie w dwumeczu nie dla Miedziowych
W pierwszym spotkaniu dwumeczu o 11. miejsce PlusLigi między Cerradem Eneą Czarnymi Radom a Cuprum Lubin zwyciężyli radomianie. Spotkanie rewanżowe będzie miało miejsce w przyszłą niedzielę, 28 marca w hali RCS w Lubinie.
Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry, jednak w połowie seta inicjatywę przejęli gospodarze i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Częściowo straty odrobił kapitan Miedziowych Miguel Tavares, posyłając na drugą stronę dwa asy serwisowe, jednak zespół Cerradu Enei dociągnął przewagę do końca seta.
Gra punkt za punkt charakteryzowała również drugą odsłonę. W połowie partii to goście mieli przewagę, jednak im bliżej końca, tym lepiej spisywali się gospodarze. Drużyna z Radomia na czele z Dawidem Konarskim i Brendenem Sanderem punktowała i wygrała także drugą partię. W trzeciej postawiła kropkę nad "i". Rewanż i być może złotego seta zespoły rozegrają w niedzielę 28 marca w Hali Widowiskowo-Sportowej RCS-u w Lubinie.
Cerrad Enea Czarni Radom - Cuprum Lubin 3:0 (25:21, 25:22, 25:13)
Cerrad: Ostrowski (3), Konarski (21), Josifow (3), Zrajkowski, Pasiński (7), Sander (19), Masłowski (L) oraz Dryja (2), Gąsior, Firszt (1).
Cuprum: Maruszczyk (6), Lorenc (11), Pietraszko (4), Jakubiszak (4), Smoliński (6), Tavares (4), Szymura (L) oraz Magnuszewski (2), Makoś, Zawalski.
MVP: Dawid Konarski
Cuprum Lubin- Biuro Prasowe |
dnia 22/03/2021
ZAKSA zgodnie z planem, udany początek fazy play-off
Pierwszy mecz ćwierćfinałowy fazy play-off PlusLigi ułożył się po myśli naszego zespołu. Spotkanie ze Ślepskiem Suwałki rozpoczęliśmy od falstartu, po przegranej w odsłonie premierowej kolejne partie zdominowali już kędzierzynianie. MVP meczu wybrany został David Smith.
Pierwsze spotkanie fazy play-off rozpoczęliśmy następującym składem: z Łukaszem Kaczmarkiem w ataku, Jakubem Kochanowskim i Davidem Smithem na środku siatki, duetem Kamil Semeniuk/ Aleksander Śliwka w przyjęciu, Benjaminem Toniuttim na rozegraniu i Pawłem Zatorskim (libero).
Mecz nie rozpoczął się po myśli naszego zespołu, dobre zagrywki Sapińskiego pozwoliły gościom nieco odskoczyć na starcie (0:2). Passę przeciwnika przerwał Aleksander Śliwka, jednak wciąż przy problemach naszego zespołu w przyjęciu to suwalczanie byli w lepszej sytuacji. Reagując na sytuację przy stanie 3:8 Nikola Grbić musiał przerwać grę. Pauza wybiła z rytmu dobrze zagrywających przyjezdnych, niestety przy dłuższych wymianach skuteczność sprzyjała ekipie z Suwałk i dystans wzrósł do sześciu oczek. Tym samym, kiedy rywale dość niebezpiecznie zwiększali prowadzenie, nasz trener ponownie przywołał swoich podopiecznych do siebie (5:12). Siatkarze obu ekip celne zgrania w polu serwisowym przeplatali błędami własnymi, niestety nasz zespół nie ustrzegł się potknięć również w ataku i to goście prowadzili 16:7. Sygnał do ataku dał swoim kolegom Łukasz Kaczmarek, w odrobieniu strat pomogło nam nieco ustawienie z Kubą Kochanowskim w polu serwisowym (9:16). Z każdą kolejną akcją nasz zespół prezentował się coraz lepiej, siła zagrywki Łukasza Kaczmarka czujność Davida Smitha na siatce i skuteczność Kamila Semeniuka w dłuższych wymianach poprawiła sytuację naszego zespołu (12:17). Tym razem to trener gości wykorzystał pierwszą przerwę na przerwę na żądanie. W tej partii Nikola Grbić zdecydował się jeszcze na zmiany, na boisku pojawili się Rafał Prokopczuk i Bartłomiej Kluth. Mimo walki do końca oraz kolejnych celnych zagrań Kamila Semeniuka tej partii nie zdołaliśmy uratować (17:25).
Wyciągając wnioski z odsłony premierowej kolejną partię rozpoczęliśmy zdecydowanie lepiej. W ataku regularnie swoje noty poprawiali Łukasz Kaczmarek z Aleksandrem Śliwką. Już w pierwszych akcjach tego seta o sile kędzierzyńskiego bloku przekonał się Waliński i prowadziliśmy 5:2. Goście odpowiadali nam zagraniami Bołądzia, jednak tym razem to ZAKSA dyktowała warunki i przy stanie 10:5 trener Kowal postanowił przerwać grę. Ten manewr nieco pomógł przyjezdnym (10:7), passę przeciwnika (przebijając się przez potrójny blok) przerwał jednak Olek Śliwka. Na skrzydłach brylował również Kamil Semeniuk i niezmiennie to nasz zespół kontrolował sytuację (13:9). Wykorzystując dokładność dograń swoich kolegów Ben Toniutti uaktywnił jeszcze grę przez środek, a tam nie zawodził David Smith. Typowo siłowe zagrania na skrzydłach Aleksander Śliwka przeplatał technicznymi zagraniami, skutecznie blok rywali obijali Łukasz Kaczmarek z Kamilem Semeniukiem i w końcówce prowadziliśmy już sześcioma punktami (20:14). Kluczowa faza seta to jeszcze seria punktowych bloków naszego zespołu (23:14), chwilę później kropkę nad "i" postawił Łukasz Kaczmarek (25:16).
Jeszcze lepiej, od drugiej partii, rozpoczął się trzeci set. Regularność zagrywek Olka Śliwki i skutecznie wyprowadzane kontrataki dały naszej drużynie prowadzenie 4:0. Tę passę atakiem ze środka przerwał Sapiński, środkowy Ślepska zapunktował jeszcze zagrywką, niemal całkiem niwelując dystans (4:3). Na więcej nasz zespół nie pozwolił rywalom, czujna gra ZAKSY w bloku i potknięcia gości pozwoliły nam odzyskać zaliczkę punktową (8:4). Co prawda kędzierzynianie również nie ustrzegli się błędów własnych, te przeplatali jednak celnymi zagraniami na środku (10:6). Wraz z rozwojem seta dystans systematycznie wzrastał, w kontratakach nie zawodził Aleksander Śliwka, rywalizację z potrójnym blokiem naszego zespołu przegrał Waliński i przy stanie 14:8 trener Kowal postanowił przerwać grę. Nadzieję ekipie z Suwałk przywrócił jeszcze Sapiński (punktując bezpośrednio zagrywką), nie był to jednak początek serii, ZAKSA utrzymywała bezpieczną zaliczkę (16:12). Pewnym punktem w grze naszego zespołu niezmiennie był Kamil Semeniuk, dobrą zmianę w końcówce seta zaliczył jeszcze Bartłomiej Kluth i prowadziliśmy już 19:14. Kluczowa faza seta to jeszcze popis gry Olka Śliwki w ataku (21:14). Ciosy Davida Smitha z zagrywki dały nam pierwszą piłkę setową przy stanie 24:15, goście bronili się, jednak atak Aleksandra Śliwki zakończył seta (25:16).
Czwarty set był, przynajmniej początkowo, najbardziej wyrównaną z partii. Szukając swoich szans w tym meczu tym razem suwalczanie dotrzymywali kroku naszej drużynie. I tak na zagrania Semeniuka czy Kaczmarka odpowiadał Bołądź i dość długo podopieczni Andrzeja Kowala dotrzymywali nam kroku (3:4, 7:7). Początek serii punktowej dał nam blok na Walińskim, w kolejnych zagraniach szans na siatce nie marnował Aleksander Śliwka. ZAKSY z rytmu nie wybiły nawet przerwy na żądanie trenera Kowala. Odzwierciedlenie na tablicy wyników miały znakomite zagrywki Davida Smitha, po asie serwisowym naszego środkowego było już 11:8. Wykorzystując potknięcia kędzierzynian goście zdołali jeszcze zbliżyć się (13:11), nie był to jednak początek gry na styku. Zerwane ataki Takvama i Rousseaux pomogły nam odzyskać pięciopunktową zaliczkę (16:11). Wydawać się mogło, że przyjezdni nie wyjdą już z opresji (21:14) po raz kolejny w spotkaniu nadzieję swojej drużynie przywrócił jednak Marcin Waliński. Seria zagrywek przyjmującego gości zniwelowała dystans niemal całkowicie (21:19). Czujność Nikoli Grbicia przy wykorzystywaniu wideoweryfikacji i kolejne ataki Śliwki i Kaczmarka pozwoliły nam odetchnąć (24:20). Chwilę później spotkanie, atakiem po prostej, zakończył Łukasz Kaczmarek (25:21).
MVP meczu - David Smith
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle - Ślepsk Malow Suwałki 3:1 (17:25, 25:16, 25:16, 25:21)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle- Biuro Prasowe |
dnia 22/03/2021
Jastrzębski Węgiel zrobił pierwszy krok do półfinału mistrzostw Polski
W pierwszym meczu ćwierćfinału play off nasz zespół pokonał 3:0 Aluron CMC Wartę Zawiercie i objął prowadzenie w rywalizacji do dwóch wygranych. Drugie spotkanie w przyszłą sobotę w Zawierciu o 14:45.
Ćwierćfinałowy bój rozpoczęliśmy od udanego ataku Mohameda Al Hachdadiego. Dobra postawa w bloku i ataku Jurija Gladyra pozwoliła naszej drużynie wyjść na prowadzenie 6:3. Wkrótce jednak ze stanu 8:5 goście zniwelowali straty, a następnie zyskali przewagę. Niestety, słabiej w ofensywie radził sobie dopiero co wracający po przebyciu koronawirusa Tomasz Fornal. Teraz to nasz zespół musiał gonić rywali. Stan seta wyrównaliśmy po ataku z lewego skrzydła Rafała Szymury, a wynik na naszą korzyść odwrócił Al Hachdadi (13:12). Dobra skuteczność marokańskiego atakującego w połączeniu z asem serwisowym Gladyra oznaczała rezultat 18:16. W następnej akcji Piotr Orczyk przestrzelił wyraźnie z szóstej strefy i mieliśmy trzy oczka w zapasie. Kiedy Fornal sprytną kiwką minął potrójny blok zyskaliśmy czteropunktowe prowadzenie (20:16). Zawiercianie nie odpuścili i za sprawą skutecznej gry blokiem Gualberto Flavio zmniejszyli stratę do jednego punktu (20:19). Co gorsza, niebawem to siatkarze przyjezdni cieszyli się z minimalnego prowadzenia (21:20). Przy stanie 22:20 dla Aluronu CMC doszło do zmiany w naszej drużynie. Fornala zastąpił Yacine Louati. Na nasze szczęście wyrównaliśmy, a następnie Francuz pewnie zwieńczył atak z szóstej strefy. Po czasie wziętym przez szkoleniowca gości, Łukasz Wiśniewski sfinalizował kontrę i mieliśmy piłki setowe (24:22). W ostatniej akcji seta zawiercianie dotknęli siatki.
W drugiego seta znów dobrze weszliśmy, a zawdzięczamy to skutecznej grze blokiem Gladyra oraz świetnej zagrywce Lukasa Kampy. Podobnie jednak jak w premierowej odsłonie znów roztrwoniliśmy prowadzenie (8:7). Obie drużyny podejmowały ryzyko w polu serwisowym, ale popełniały przy tym sporo błędów. Nasz zespół świetnie przyjmował, ale miał kłopot z płynnym kończeniem ataków w pierwszej akcji. As serwisowy Szymury oznaczał rezultat 14:12. Nadal świetnie prezentowali się Louati oraz Al Hachdadi (16:14). Wynik 18:15 spowodował, że szkoleniowiec gości wziął czas dla swoje ekipy, po którym Flavio przerwał naszą serię. Kiedy nasza przewaga stopniała do jednego punktu, trener Andrea Gardini wziął przerwę na żądanie. Po pauzie Szymura nie dał szans przeciwnikom, a następnie Orczyk pomylił się w kontrataku (23:20). Zawiercianie przycisnęli naszą drużynę, ale wobec asa serwisowego Gladyra okazali się bezradni (25:21).
Trzecią część meczu lepiej rozpoczęli goście, a spora w tym zasługa znakomicie serwującego Mateusza Malinowskiego (3:1). Na nasze szczęście atakujący zawierciańskiej drużyny nie był tak skuteczny w ofensywie, a do tego my również potrafiliśmy odgryźć się w zagrywce, jak Szymura przy stanie 6:5. Kiedy Louati do spółki z Wiśniewskim zatrzymali blokiem Orczyka, mieliśmy dwupunktową przewagę (8:6). Poniżej swojego dobrego poziomu nie schodzili na skrzydłach Louati oraz Al Hachdadi (12:9). Do tego nasi rywale zaczęli popełniać coraz więcej błędów w ataku (15:11). Jastrzębski Węgiel kontrolował wynik (19:15). Ręce blokujących zawiercian bezlitośnie i z całą mocą obijał Szymura (20:17). Podwójny blok Louatiego z Gladyrem na Malinowskim dał naszej drużynie prowadzenie 22:18. Po czasie wziętym przez trenera gości Gladyr pewnie - i co najważniejsze - skutecznie zaatakował z piłki przechodzącej. Piłki meczowe zapewnił nam potrójny blok na Malinowskim. W ostatniej akcji spotkania Maximiliano Cavanna przestrzelił w ataku.
Drugie spotkanie w tej rywalizacji odbędzie się w sobotę w Zawierciu o godzinie 14:45.
MVP: Al Hachdadi.
Stan rywalizacji w play off (do dwóch wygranych): 1-0 dla Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (25:23, 25:21, 25:18)
Jastrzębski Węgiel: Al Hachdadi, Kampa, Gladyr, Wiśniewski, Fornal, Szymura, Popiwczak (libero) oraz Louati, Kosok
Aluron CMC Warta Zawiercie: Malinowski, Cavanna, Niemiec, Flavio, Muagututia, Orczyk, Żurek (libero) oraz Bociek, Halaba, Gjorgiev
Jastrzębski Węgiel- Biuro Prasowe |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Oceny |
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|