Komentuj! |
|
Ostatnie Artykuły |
|
Newsy- kategorie |
|
Informacje |
|
Użytkowników Online |
|
Gości Online: 26
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 417
Najnowszy Użytkownik: Barry
|
|
LMM 21/22 |
CEV CEV Cup - Link
11.01 Neftohimik BURGAS - PGE Skra Bełchatów 2:3 (22:25, 26:24, 24:26, 25:21, 12:15) - Staty
LMM R-4
12.01 GA ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cucine Lube Civitanova 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15) MVP: De Cecco - Staty
13.01 VfB Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel 0:3 (15:25, 17:25, 15:25) - Staty
15-16.01 VC Greenyard Maaseik - Projekt Warszawa - oba mecze na wyj. Convid
12.01 Fenerbahce HDI Stambuł - Sir Sicoma Monini Perugia 0:3 (24:26, 25:27, 22:25) - Staty
13.01 Ziraat Bankasi Ankara - Dinamo Moskwa 0:3 (12:25, 20:25, 15:25)
Trentino - Cannes 3:0 (25:13, 25:13, 25:13)
LMM Cev: Link | ksdani dnia 09/01/2022 ·
211395 Komentarzy · 321 Czytań
·
|
|
Komentarze |
|
dnia 09/01/2022
15-16.01 VC Greenyard Maaseik - Projektem Warszawa - oba mecze na wyj. Convid
Poszli naszym na reke nie bedzie walkowera, przesunieto mecze na 15 + 16.01 chociaz oba wyjazdowe.. lepszy rydz niz nic.. |
dnia 11/01/2022
Mark Lebedew przed meczem LM: "Dla mnie Jastrzębski Węgiel jest jak dom"
W czwartek o godzinie 20:00 nasz zespół zmierzy się na wyjeździe w ramach 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów z wicemistrzem Niemiec, VfB Friedrichshafen. Na ławce trenerskiej niemieckiego zespołu zasiada dobrze znany naszym kibicom Australijczyk Mark Lebedew.
Operacja VfB Friedrichshafen rozpoczyna się tak naprawdę we wtorek. Po popołudniowym treningu w jastrzębskiej Hali Widowiskowo-Sportowej nasza ekipa wyjedzie do Krakowa na nocleg, natomiast w środę rano wyleci z lotniska w Balicach do Monachium. Stamtąd autokarem uda się do Neu-Ulm, gdzie obecnie rozgrywa swoje mecze drużyna dowodzona przez trenera Marka Lebedewa.
Stara ZF Arena we Friedrichshafen została zamknięta przez władze miasta z powodów budowlanych. W minionym sezonie drużyna grała bez kibiców w hali Messe, ale na obecne rozgrywki potrzebowała porządnej areny dostosowanej do przyjęcia fanów, tak w Bundeslidze, jak i Lidze Mistrzów. Najbliższym obiektem, który spełniał te wymogi była Ratiopharm Arena w Neu-Ulm.
Przypomnijmy, że Mark Lebedew przez blisko trzy sezony samodzielnie prowadził Jastrzębski Węgiel w roli szkoleniowca, m.in. doprowadzając Klub do brązowego medalu mistrzostw Polski w 2017 roku, a pod koniec pierwszej dekady tego wieku był w naszym Klubie asystentem Roberto Santilliego.
- Mam wspaniałe wspomnienia z Jastrzębskiego Węgla. Dwukrotnie, w różnych okresach, pracowałem w klubie i dla mnie Jastrzębski Węgiel jest jak dom. Sezon zakończony medalem był cudowny. Wspominając ten czas, mogę się tylko uśmiechnąć ? mówi australijski szkoleniowiec VfB.
Na co stać naszych czwartkowych rywali? ? Dobre pytanie! - mówi Lebedew. Z powodu wykrycia trzech przypadków zakażeń koronawirusem (dwóch zawodników i jeden członek sztabu) cały zespół został skierowany na kwarantannę. Tak stanowią wytyczne dotyczące omikrona w Niemczech. Wicemistrz Niemiec wrócił do treningów dopiero dzisiaj.
- Ciężko powiedzieć, jaki poziom gry zaprezentujemy. Nawet pomijając już kwarantannę, to ostatnie spotkanie rozegraliśmy 19 grudnia zeszłego roku. Jednocześnie wiem, że moi zawodnicy będą zmotywowani po tygodniu spędzonym w domu, a także ze względu na perspektywę gry w Lidze Mistrzów i ze względu na rywala. Jestem przekonany, że będziemy walczyć - zapowiada trener VfB Friedrichshafen.
Nasza drużyna ma planowo być na miejscu w środę o godzinie 10 rano. Po popołudniu zespół odbędzie zajęcia w Orange Campus Gym, zaś w czwartek podczas porannego treningu zapozna się z Ratiopharm Areną. Starcie 3. kolejki Ligi Mistrzów Ligi Mistrzów zaplanowano na godzinę 20:00. Z powodu covidowych restrykcji spotkanie w bawarskim mieście odbędzie się bez udziału publiczności. Transmisję z meczu przeprowadzi Polsat Sport.
Po zwycięstwach bez straty seta z mistrzem Bułgarii Hebarem Pazardżik oraz mistrzem Belgii Knack Roeselare Jastrzębski Węgiel jest liderem grupy A.
- Jedziemy z nastawieniem takim, by wygrać to spotkanie i zdobyć trzy punkty. Nie wiemy, czego możemy się spodziewać w Niemczech, bo drużyna z Friedrichshafen zmagała się z covidem. Trudno powiedzieć, w jakim zestawieniu wystąpią nasi rywale. Ale jesteśmy na tyle mocnym zespołem i mamy na tyle dobrą atmosferę w drużynie, że liczymy na komplet punktów dopisany do tabeli i zwycięstwo. Nic innego nie wchodzi w grę. Celem jest wyjście z grupy w Lidze Mistrzów i będziemy robić wszystko, by tak się stało. A jak będzie wyglądać reszta, czyli wszelkie kwestie związane z obostrzeniami, to okaże się już na miejscu ? mówi Rafał Szymura, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębski Węgiel- Biuro Prasowe |
dnia 12/01/2022
Przybyli, zawalczyli, zwyciężyli! Zwycięstwo PGE Skry w Bułgarii w okrojonym składzie!
Bez nominalnego atakującego i z rozgrywającym z drużyny rezerw siatkarze PGE Skry zdołali wygrać z Neftochimikiem Burgas w pierwszym meczu ? Pucharu CEV! Bełchatowianie mimo wielu przeciwności zwyciężyli 3:2!
Przypomnijmy, że PGE Skra miała sporo problemów z dotarciem do Burgas. Okazało się, że Bułgaria wprowadziła konieczność przeprowadzenia testów RT-PCR przed przylotem, a ani linie lotnicze ani polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie posiadało takich informacji. Ostatecznie bełchatowianie nie wsiedli do samolotu w niedzielę, a w poniedziałek.
Dodatkowo okazało się, że po testach sześciu graczy PGE Skry ma wynik niejednoznaczny, co uniemożliwiło im wyjazd na mecz. Do Bułgarii pojechało więc tylko ośmiu zawodników, co nie było komfortową sytuacją dla drużyny w kontekście planowania składu na to spotkanie.
- Chcemy jednak pojechać i powalczyć - mówił Konrad Piechocki, prezes PGE Skry. Tak też się stało, a szansę gry w pierwszym składzie otrzymał jedyny rozgrywający, który pojechał do Bułgarii, czyli Szymon Ostrowski (zawodnik rezerw). Na pozycji atakującego wyjątkowo wystąpił Dick Kooy, a na pozostałych pozycjach zagrali Milad Ebadipour, Robert Taht (przyjmujący), Karol Kłos i Mateusz Bieniek (środkowi) oraz libero Kacper Piechocki.
Dla Ostrowskiego była to duża szansa, ale jednocześnie odpowiedzialność. Dlatego młody rozgrywający w pierwszym secie przede wszystkim wystawiał na lewe skrzydło, gdzie miał doświadczonych kolegów, a w ataku brylował przede wszystkim Robert Taht. I to oni głównie (także na cennych kontrach) przesądzili o tym, że PGE Skra wygrała pierwszego seta. Dodatkowo, Bułgarzy sporo się mylili i podawali rękę bełchatowianom w tym trudnym momencie. Mimo braku dokładności, bełchatowianie zwyciężyli 25:22 i udanie rozpoczęli mecz.
W drugim secie PGE Skra nareszcie zaczęła blokować (świetny Bieniek), co przełożyło się na szybkie uzyskanie przewagi. Bełchatowianie potrafili zatrzymać rywali trzy razy z rzędu i prowadzili już 17:11, a dodatkowo kilka akcji skończył Kooy. Niestety pojawił się też przestój, a w czterech kolejnych akcjach to siatkarze Neftochimika zdobyli trzy punkty, a trener Kovac poprosił o czas. Ale za chwilę znów PGE Skra zablokowała rywala i wydawało się, że pójdzie za ciosem. Gospodarze nie dali jednak za wygraną. Zablokowali Ebadipoura, za chwilę posłali punktową zagrywkę i było 20:20. Kovac znów zareagował i poprosił o przerwę dla PGE Skry. W końcówce bełchatowianie popełnili kilka prostych błędów, a gospodarze to wykorzystali - wygrali na przewagi 26:24 i doprowadzili do remisu.
Trzecią partię lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy uwierzyli w siebie i prowadzili 3:0. Ale nie na długo. Wciąż punktował Taht, a Bieniek zablokował rywali (5:5). Ebadipour dał o sobie znać na zagrywce i bełchatowianie prowadzili już 9:7. Kolejna część seta była wyrównana, a z czasem bełchatowianie znów zdobyli przewagę (16:13), a warto wspomnieć o punktowym bloku Ostrowskiego. Przy stanie 20:19 punktowym blokiem popisał się Karol Kłos, a trener gospodarzy poprosił o czas. Znów set był rozgrywany na przewagi. Na boisko na poprawę przyjęcia i obrony wszedł Robert Milczarek, a seta atakiem z przechodzącej piłki po dobrej zagrywce Ostrowskiego zakończył Bieniek!
PGE Skra chciała zakończyć mecz w czterech setach, by mieć przewagę przed rewanżem u siebie. Bułgarzy nie zamierzali jednak oddać zwycięstwa tak łatwo i przez pierwszą część seta prowadzili. Przy stanie 10:13 trener Kovac poprosił o czas. I miał nosa, bo jego zespół zaczął grać lepiej, a Bułgarzy seryjnie psuli zagrywki. Polska drużyna dogoniła rywali (15:15) i tym razem to trener gospodarzy musiał przerwać grę. Ostrowski wciąż bazował na lewym skrzydle. W końcówce bełchatowianie zanotowali przestój, a Bułgarzy świetnie blokowali i przez to przegrali partię, a Neftochimik doprowadził do tie-breaka.
Zmęczeni bełchatowianie musieli udowodnić swoją wyższość w tie-breaku i małymi krokami zmierzali do zwycięstwa. Na lewym skrzydle rywali obijał Ebadipour, a Bieniek robił swoje w bloku (6:4). Przy stanie 9:7 dla PGE Skry jeden z rywali posłał piłkę w aut i bełchatowianie byli w bardzo korzystnej sytuacji przed najważniejszą fazą seta. I swojego dopięli! Przy wielu przeciwnościach ostatecznie wygrali z Neftochimikiem 3:2!
W sobotę PGE Skra wróci do rozgrywek PlusLigi, a na wyjeździe zmierzy się ze Stalą Nysa.
Neftochimik Burgas - PGE Skra Bełchatów 2:3
Sety: 22:25, 26:24, 24:26, 25:21, 12:15
Neftochimik: Tusch, Firkal, Kolev, Uchikov, Balabanov, Nikolov, Ivanov (libero) oraz Telkiyski, Lapkov, Trifonov
PGE Skra: Ostrowski, Ebadipour, Bieniek, Kooy, Taht, Kłos, Piechocki (libero) oraz Milczarek
PGE Skra Bełchatów- Biuro Prasowe |
dnia 13/01/2022
Hit Ligi Mistrzów nie dla ZAKSY
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z pierwszą porażką w sezonie Ligi Mistrzów. Po zaciętej walce nasz zespół uległ 2:3 Cucine Lube Civitanova.
Mecz w Gliwicach rozpoczęliśmy w składzie z Marcinem Januszem na rozegraniu, Łukaszem Kaczmarkiem w ataku, Aleksandrem Śliwką i Kamilem Semeniukiem na przyjęciu, Davidem Smithem i Norbertem Huberem na środku oraz Erikiem Shoji (libero).
Znakomity start ZAKSIE zagwarantowały kontrataki wykorzystywane przez Kamila Semeniuka i Davida Smitha, pewnie włoski blok obijał Łukasz Kaczmarek i na początku seta to nasz zespół mógł się pochwalić minimalnym prowadzeniem (4:3). Przy rywalizacji punkt za punkt mogliśmy liczyć na skuteczność Kamila Semeniuka, czujna gra w obronie Erika Shoji otworzyła przed podopiecznymi trenera Cretu szansę na odzyskanie dwupunktowej zaliczki, tej nie zmarnowaliśmy (10:8). Niestety również biancorossi nie wstrzymywali ręki w ataku i po zagraniu Lucarelliego wróciliśmy do remisu (10:10). Przy zmienności sytuacji jak w kalejdoskopie goście zdołali odwrócić sytuację (11:14), passę przeciwnika efektownym zagraniem ze środka przerwał Norbert Huber. Po chwili sprytem na siatce po raz kolejny wykazał się nasz kapitan (14:16). Przy kolejnej serii przeciwnika Gheorghe Cretu musiał reagować, przywołując swoich podopiecznych do siebie (15:20). Kolejne zagrania Garcii umacniały Lube na prowadzeniu, przy serii punktowej nasi rywale pewnie wygrali ten fragment meczu - 25:17.
W kolejnej partii nie pozwoliliśmy tak szybko uciec rywalom, przy rywalizacji na styku tym razem szybciej do głosu doszli kędzierzynianie. Siła zagrywki Kamila Semeniuka i kolejne dłuższe wymiany wykorzystywane przez nasz zespół miały odzwierciedlenie na tablicy wyników (16:14). Tym razem to Gianlorenzo Blengini musiał reagować. Pauza nie wybiła z rytmu naszego zespołu podczas gdy Włosi zaczęli popełniać kolejne błędy własne, najpierw piłka po ataku Yanta uderzyła w antenkę, po chwili zerwanym atakiem popisał się Garcia i włoski szkoleniowiec ponownie musiał reagować. Kolejna przerwa nie zatrzymała Łukasza Kaczmarka, kędzierzynianie coraz lepiej radzili sobie w bloku i tak tym razem to Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle kontrolowała sytuację. Podobnie jak w pierwszej partii Włosi, tym razem to nasz zespół narzucał tempo gry. Przebiegu seta nie odwróciło nawet pojawienie się Ivana Zaytseva na boisku, ten fragment meczu zakończy potrójny blok ZAKSY (25:16).
Podobnie jak pierwszy i drugi set spotkania równie odsłona trzecia to gr na styku w początkowej fazie partii (3:3). Niestety w szeregi naszego zespołu wkradło się nieco problemów w przyjęciu, seria zagrywek Lucarelliego dała trzypunktowa zaliczkę przyjezdnym ? 6:3. W tej części spotkania rozgrywający obu ekip uaktywnili grę przez środek i tak na ataki Anzaniego odpowiadał David Smith. W odrobieniu strat pomogło nam dopiero ustawienie z Aleksandrem Śliwką w polu serwisowym, zagrania kapitana Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle otwierały szanse w kontrach, a te wykorzystywał Łukasz Kaczmarek (8:11). Podobnie jak w partii premierowej duet Anzani/Lucarelli uaktywnił się w bloku, zmuszając szkoleniowca naszego zespołu do reakcji (8:13). W rywalizacji na siatce nie do zatrzymania był Lucarelii i niestety po raz kolejny rywale nieco nam uciekli (9:16). Kędzierzynianie walcząc do końca poprawili swoją sytuację, wszystko za sprawą serii zagrywek Kamila Semeniuka (13:17). Mimo walki i kolejnych celnych zagrań Łukasza Kaczmarka nie odwróciliśmy losów seta (18:25).
Znakomity serwis Aleksandra Śliwki i regularność w ataku Kamila Semeniuka pozwoliły nam udanie otworzyć czwartą partię spotkania (3:2). Skuteczny w obijaniu bloku przeciwnika był również Łukasz Kaczmarek, chwilę później przy zagrywkach Kamila Semeniuka zwiększyliśmy dodatkowo dystans (6:3). W tej partii to kędzierzynianie dyktowali warunki, Aleksander Śliwka typowo siłowe ataki przeplatał kiwkami. Konsekwencja i cierpliwość naszego zespołu na siatce opłaciła się i to ZAKSA prowadziła 11:7. W zagraniach z sytuacyjnych piłek nie zawodził Kamil Semeniuk. To właśnie pochodzący z Kędzierzyna-Koźla zawodnik pewnie rozstrzygał kolejne dłuższe wymiany (13:8). Próbując uspokoić sytuację Gianlorenzo Blengini przywołał swoich podopiecznych do siebie. Zryw przyjezdnych i kolejne ataki Simona zmniejszyły dystans do trzech oczek (16:13). W kocówce seta gra się nieco wyrównała, biancorossii mogli liczyć na duet Zaytsev/ Lucarelli , jednak niezmiennie to nasza drużyna kontrolowała sytuację (21:18). Czujna gra na siatce Norberta Hubera sprzyjała naszej drużynie, w nerwowej kocówce więcej zimnej krwi zachowali Kamil Semeniuk i Olek Śliwka, tym samym wygrywając 25:22 doprowadziliśmy do tie-breaka.
Kluczowa odsłona to niestety falstart w wykonaniu kędzierzynian, przy zagrywce De Cecco Włosi rozpoczęli od prowadzenia 3:0. Tę passę przerwał Kamil Semeniuk, jednak to nasz zespół musiał gonić rywala. Jeszcze przed zmianą stron boiska przy błędach gości odrobiliśmy nieco stratę. Niestety błąd naszej drużyny pozwolił Lube odzyskać czteropunktowy dystans. Po zmianie stron boiska ZAKSĘ do walki poderwał jeszcze Aleksander Śliwka, nasz kapitan najpierw popisał się skutecznym atakiem, po chwili blokując rywala (6:9). Swoje noty w ataku poprawiał jeszcze Łukasz Kaczmarek, po stronie rywali nie do zatrzymania był jednak Simon. Statystyki środkowego Lube w kluczowej fazie seta zepsuł Norbert Huber - dwukrotnie bezbłędnie odczytując intencje rywala (10:12). Punktowa zagrywka Davida Smitha dała nam natomiast punkt kontaktowy (11:12). Mimo walki do końca nie zdołaliśmy uratować spotkania, partię zakończył blok Lube (12:15).
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cucine Lube Civitanova 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15)
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle- Biuro Prasowe |
dnia 14/01/2022
Znów komplet punktów, znów "na czysto". Wicemistrz Niemiec bez szans w starciu z Jastrzębskim Węglem
W meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel pokonał wicemistrza Niemiec VfB Friedrichshafen 3:0. Dzięki temu zwycięstwu umocniliśmy się na czele grupy A. Jednocześnie była to 10. z rzędu wygrana naszej ekipy bez straty seta.
Od pierwszych akcji premierowej odsłony nasza drużyna starała się narzucić tempo gry. Znacznie pomogły w tym mocne zagrywki Jana Hadravy (7:2). Nasi rywale sami również popełniali błędy, zwłaszcza w ataku. Z kolei nasz zespół świetnie radził sobie w obronie i wyprowadzał skuteczne kontry. Trener gospodarzy Mark Lebedew swój pierwszy czas wziął przy stanie 6:2, ale wkrótce potem po raz drugi sięgnął po przerwę na żądanie (14:9). Benjamin Toniutti uruchamiał wszystkie strefy, a jego egzekutorzy robili, co do nich należało. Wicemistrzowie Niemiec próbowali ?kąsać? nas zagrywką, ale najczęściej popełniali przy tym błędy. Sprytna ?kiwka? naszego kapitana, którą oszukał przeciwników, oznaczała wynik 18:11. W naszej ofensywie błyszczał Trevor Clevenot. On też zapewnił nam piłki setowe przy stanie 24:15, a kropkę nad "i" postawił pewnym atakiem z piłki przechodzącej Łukasz Wiśniewski (25:15).
Drugą część meczu rozpoczęliśmy równie dobrze, jak pierwszą. Już przy wyniku 4:1 dla Jastrzębskiego Węgla szkoleniowiec VfB sięgnął po przerwę na żądanie. Nasz zespół nie zamierzał jednak zwalniać tempa (8:4). Natomiast nasi rywale byli pozbawieni argumentów w grze. Błędy w ofensywie szczególnie mnożył po ich stronie atakujący Simon Hirsch. U nas efektownie wyglądały zwłaszcza akcje Toniuttiego z Clevenotem grane przez szóstą strefę (10:4). Przy stanie 14:11 dla naszego zespołu trener Andrea Gardini dokonał zmiany na przyjęciu. Tomasza Fornala zmienił Rafał Szymura, natomiast chwilę później roszady w JW były jeszcze głębsze. Na placu gry zameldowali się bowiem Eemi Tervaportti i Arpad Baroti. Obraz gry nie ulegał jednak zmianie. To nasza ekipa wciąż nadawała ton wydarzeniom na boisku (18:12). Piękny, silny atak Tervaporttiego z piłki sytuacyjnej złożył się na rezultat 22:16. Akcję na wagę wygranej w drugim secie skończył Węgier Baroti (25:17).
Trzecią partię rozpoczęliśmy fenomenalnie, a największa w tym zasługa znakomicie serwującego Wiśniewskiego. Rywale "zdjęli" z pola serwisowego naszego środkowego dopiero przy stanie 7:1 dla JW. Później w kilku akcjach dobrze spisał się na prawym skrzydle Baroti, który wraz z Tervaporttim i Szymurą pozostali na placu gry. Pomyłki graczy VfB w ataku plus nasze skuteczne kontry (Clevenot, Baroti) skutkowały wynikiem 17:5. Przy stanie 20:7 szanse gry otrzymali jeszcze: Jakub Macyra i Wojciech Szwed. Punkt Macyry po ataku ze środka złożył się na rezultat 23:9. W ostatniej akcji seta i meczu Lukas Maase popełnił błąd w ataku.
Dzięki tej wygranej nasz zespół umocnił się na pozycji lidera grupy A. W trzech dotychczasowych spotkaniach Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel zdobył komplet dziewięciu punktów, nie tracąc ani jednego seta. Jednocześnie była to 10. z rzędu wygrana naszej ekipy bez straty seta.
W niedzielę kolejne starcie z udziałem naszej drużyny. W rozgrywanym awansem meczu 18. kolejki PlusLigi podejmiemy w jastrzębskiej Hali Widowiskowo-Sportowej Asseco Resovię Rzeszów (godz. 14:45, Polsat Sport).
VfB Friedrichshafen - Jastrzębski Węgiel 0:3 (15:25, 17:25, 15:25)
VfB Friedrichshafen: Hirsch, Thiel, Van Berkel, Bohme, Vicentin, Muniz, Aylsworth (libero) oraz Cacić, Kvrzić, Maase, Aganits
Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Toniutti, Gladyr, Wiśniewski, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Szymura, Baroti, Tervaportti, Macyra, Szwed
Jastrzębski Węgiel- Biuro Prasowe |
|
Dodaj komentarz |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
. . |
|
|
Logowanie |
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
- |
|
Shoutbox |
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|